Codzienność

Codzienność

wtorek, 26 marca 2013

Pożegnanie Pusi




No i nie ma już Pusi. Odeszła dziś w nocy cichutko w koszyczku przy piecu. Była ze mną prawie 12 lat i zostanie w moim sercu na zawsze. Mogła jeszcze pożyć ale los chciał inaczej. Prawie nie chorowała choć od dwuch lat bardzo się postarzała. Przestała się myć, mniej jadła, zaczęła się załatwiać tam gdzie siedziała, nawet na łóżko i dużo spała. Była na szczęście zdrowa, nawet astma jej przeszła po reiki i nie cierpiała. Już nie przyjdzie do mnie na kolana possać  drobniukiej łapeczki, już nie przybiegnie do miski. Nie ma jej i nie wróci. Ciężko mi się zv tym pogodzić choć od kilku lat nie przychodziła do mnie tak często jak kiedyś, nie łasiła się i nie pchała na kolana. Za to kiedyś była pupilką, prawie nie schodziła mi z kolan i broniła mnie do upadłego. Żaden kot nie miał prawa na mnie fuknąć bo od razu go goniła i gryzła. A miała serce lwicy choć była maleńka i drobniutka. Pamiętam dobrze ten deszczowy dzień we wrześniu gdy  dzieci przyniosły mi dwa ledwie żywe, mokre kociątka. Szybciutko wymościłam pudełko i położyłam je koło pieca. Po jakimś czasie przygrzałam mleko z wodą i zaczęłam karmić buteleczką po kroplach  do nosa. Pusia piła chętnie a jej braciszek niestety nie chciał i więcej mu z pyszczka wypływało i niż trafiało do gardziołka. No i nie przeżył . Za to Pusia radziła sobie świetnie, jadła i tyła bo mało rosła. Od małego była chora - miała problemy neurologiczne, łzawiły jej oczka i ogonek był wykręcony. Weterynarz nie pomógł. Była za to śliczna, lekko puchata z piękną okrąglutką mordeczką i wielkimi oczkami. Będzie mi jej bardzo brakowało...no ale cóż...




Przpomniałam sobie wiersz...

Za tęczowym mostem

Do widzenia... 
Nie "żegnaj", lecz 
"do kiedyś"... 
Jest specjalne miejsce, 
tam, w niebie, 
gdzie usiądę i będę czekać, 
jak czekałem codziennie na ciebie... 

Wiem, że będziesz 
stawać przy oknie, 
i kłaść dłonie na parapecie, 
wiem, że będziesz tęsknic, wspominać 
tak jak tylko Wy, ludzie umiecie. 

Już się nie martw...Tam w górze, za Mostem, 
do naszego spotkania 
dni liczę. 
To nie słońce, 
to moje futro 
o Twój się otarło policzek...

9 komentarzy:

  1. Przykro czytać takie posty:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi przykro, To zawsze tak boli, kiedy odchodzą. A jeszcze chciałoby się przytulić, pogłaskać. Ech...
    Trzymaj się ciepło. Ściskam mocno!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Agatko bardzo mi przykro , ale wiem że Pusia miała szczęśliwe życie , była kochana , a kiedyś za tęczowym mostem ....się spotkamy z naszymi zwierzętami .
    Pozdrowienia ślę Ilona

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana tak mi przykro. Wiem co czujesz też to przeżyłam.
    Trzymaj się .
    Dana

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykro jest gdy odchodzą nasi czworonożni przyjaciele.Teraz Pusia będzie w lepszym kotkowym niebie a pamięć o niej zostanie w Twoim sercu na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. przykro mi...mój kot ma prawie 20 lat i wiem, ze bliżej niż dalej...
    boję się tego.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam