Codzienność

Codzienność

czwartek, 24 kwietnia 2025

czwartek

Wiosna i mam sporo pracy w ogrodzie i na podwórku. Dziś mi przyszły pomidory i papryki. Już są w ziemi. Zamówiłam sporo kwiatów. Jutro moze przyjdą truskawki i lilie azjatyckie. Jeszcze poziomki i pelargonie, prymulki i kwiaty doniczkowe.





Ktoś podrzucił mi kota albo kot sam do mnie trafił. Kot jest już od kilku dni. Siedzi w krzakach albo u mnie w komórce. Stołuje się u mnie. Staram się delikatnie oswoić. Nazwałam go Snieżek. Kot sie boi, ale stopniowo podchodzi coraz blizej. Gdy usłyszy nasze głosy na podwórku za chwilę juz jest. Jak oswoję zabiorę do weterynarza, zbadam, może wykastruję i spróbuję wziąć do domu. Zginąć nie dam... Podobno kot sam wybiera sobie opiekuna. Jeśli wybierze nas, zostanie... 11 kotów to nie koniec świata. Miewałam więcej... To był na pewno czyjś kot, bo reaguje na ciciuś.




S miał przyjechać na święta, ale była awantura. Prace, które miał zrobić w większości zrobi brat Krzyśka. Zostanie złom. Kiedy S przyjedzie nie wiem. Teraz kota ważniejszy. On by go mógł gonić, bo nie chce żebym miała dużo kotów.

Moze od przyszłego tygodnia sąsiad przyjdzie do  remontu. Jest do pomalowania pokój Adriana. Jest do roboty dach nad komórką i jeszcze doszedł płot, bo zniszczył dzik. Teraz robi szkody na podwórku. Ostatnio połamał młody sumak.

***

dotknij mnie myślą

w zapachu poranka odszukaj

moją dłoń

poprzez czas

niech tęsknota

otuli nas woalem

lżejszym od oddechu

niech doda słodyczy marzeniom

wspomnij


poniedziałek, 14 kwietnia 2025

poniedziałek...

Dzień mija za dniem. Do świąt coraz bliżej. Nie za bardzo mnie cieszą święta w tym roku. Podejrzewam, że będę się nudzić bez pracy. Chyba, że pomyślę o jakimś kursie. Inna sprawa, że bardziej teraz myślę o diecie i spadkach wagi niż o jedzeniu. Przerwa w diecie mi zbędna, a już zamówiłam wyroby swojskie. Ma byc pasztet, szynka, kiełbasa. Pewnie zjem. Planuję też sałatkę, ale bez ziemniaków. Same jajka i warzywa. Będą śledzie w occie, sernik domowy dla Krzyśka, barszcz chrzanowy z jajkami i kiełbasą białą. Jeśli nie schudnę to nie będzie tragedia. Obym nie przytyła.

Kupiłam ostatnio kurs Głodne emocje, Canva, Psychotraumatologia. Canvę chcę kupić jeszcze jedną, bo ten kurs który mam nie bardzo mi spasował. Mnie Canva jest potrzebna, bo sporo jej używam. Chcę wykupić premium. Do tej pory uczyłam się sama. Po świętach wykupię neurografikę. Pieniądze będą, bo S na święta nie przyjedzie i dobrze. Krzysiek odetchnie, a i ja specjalnie zmartwiona nie jestem. Niby praca dla niego była i teraz muszę kogoś szukać, ale może nawet na tym zyskam. Pewnie taniej to wyjdzie. Poza tym kocięta sa płochliwe i pewnie by przeżyły stres gdyby przyjechał. 

Kupiłam trochę ciuchów i trochę kosmetyków. Zaczynam się rozpieszczać.

Do świąt teraz działam w domu. Trzeba trochę dom ogarnąć. Wyrobię się na pewno. Na dworze jest to co konieczne zrobione. Reszta po świętach.


Wiersz napisany jakiś czas temu. 

***

jestem sama wciąż sama

dni pachną smutkiem i deszczem

czekam tylko na co

sama nie wiem

w spokoju składam chwilę do chwili

nie unikam refleksji wspomnień

to co było czasem kaleczyło

słodko-gorzka nuta szarpała ciążyła

to co jest kładzie się cieniem mami goryczą zniewala

powinnam uchwycić promyczek cichej nadziei

jest tuż obok zaufać dobru

i polecieć choć w marzeniach

do światła


I nowy


***

każdej nocy

otulona twoim zapachem

zasypiam z nadzieją

że śnisz o mnie

każdy poranek witam

ubrana w uśmiech

spragniona dotyku

pragnę gościć w twoich myślach

zaproś mnie tam

i zatrzymaj na dłużej



niedziela, 6 kwietnia 2025

niedziela

Działam w domu i na zewnątrz. Teraz robimy nową rabatkę pod domem mamy. Rabatka jest od strony północnej. Już kupiłam rośliny. Część roślin. Ziemia jest żyzna w tym miejscu. Jeśli dzik nie poryje, będzie fajnie. Poza tym jest zaplanowana praca w ogródku mamy. Sąsiad mi usunie ostrężyny. Te stare z wielu lat. Młode odrosty będę niszczyć sama na bieżąco. Trzeba podpiąć młode winorośle. Stary zdrewniały krzak winorośli trzeba odmłodzić choć nie czas na to.

Niedługo u mnie remont. Ma być teraz robiony pokój Adriana /malowanie/, dach nad komórką i płot, żeby dzik nie wchodził. Moze uda się zrobić żwirek na cmentarzu.

Planuję też naukę. Będzie kurs parapsychologii do końca w ESKK, kurs kronik akaszy, kurs neurografiki, kurs Canvy i chyba coś z jogi. Chodzi mi o yin jogę albo jogę kręgosłupa.

Maluję obrazy. Tu te, które malowałam na zamówienie :)






Ukojenie

 

jeszcze jedna łza i jeszcze jedna

trwam w bólu a dusza krzyczy

miota się szuka ukojenia

nie mogę spać ani czytać

rozmowa drażni samotność boli

szukam ciszy

las wabi  i szum drzew szelest liści

miękkość trawy na łące

refleksy słońca w nurcie rzeki

czasem odgłos deszczu

i chłodne krople na policzku

czasem miękkie futro kota

mokry nos psa wtulony w dłoń

czasem muzyka

wreszcie czuły dotyk pieszczota

ona daje nadzieje

budzi uśmiech


***

lubię dotykać wersów

malować obrazy z liter

kolorować dialogi

najpiękniejszym wierszem jesteś ty

szeptem pomaluj mi strofy

dodaj szczyptę czułości

pięknych słów uczuć

otul ciepłem

 tak cudownie to pachnie

tak cudownie brzmi

nasączę to tęsknotą

i pragnieniem po brzegi


środa, 2 kwietnia 2025

sroda

 Miałam problemy i już nie mam. Rentę dostałam. Pracy stałej nie mam i nie jest taka pilna. Pracuję jak pracowałam.

Wiosna mnie cieszy. Kupuję i sadzę kwiaty. W donicach mam sałaty, bratki, niezapominajki. Dziś przyszły prymule, niezapominajki biała i różowa oraz kompozycja złozona z wrzośca, stokrotek i prymulki. Czekam na jaskra. Jeszcze ich nie miałam i nie wiem jak jaskier będzie sie u mnie czuł. Róże i migdałek przetrwały. Zniszczył sie sumak i od razu różanecznik pod nim. 

W tym roku z warzyw będą tylko 4 pomidory w donicach i 3 papryki. 

Mam problem z dzikiem, bo zniszczył ogrodzenie i przychodzi na podwórko ryć. Wszystko przewraca i buszuje mi po miejscu na rabatę bylinową. Nie wiem co zrobić. Na razie kupiłam taki specjalny preparat zapachowy. Ponoć odstrasza dziki.

Znowu jestem na diecie. Tym razem mam też hipnozę. No i zobaczymy...:)

Kocięta oswojone. Są cudowne... Tu Kacperek...Kocham tego maluszka całym sercem...





***

Zimne poranki pachną wilgocią

czasem skute lodem

chłodzą serca

szczypią policzki i dłonie

dni jeszcze ciepłe

choć słońce rzadko

pieści ulice i skwery

często deszcz kroplami

spływa z rzęs

czasem mgła otula świat

spragniony jasności

już za parę dni

późna jesień poda dłonie zimie

i biały puch pokryje dywanem

i miasta i wsie i przedmieścia

już czas


 

***

opowiem

ci o smutku

łzach mieszających się z deszczem

i o samotnym sercu szlochającym w ciszy

i o milczeniu gdy trwasz obok

tak daleki zimny

czy szorstkość wyklucza miłość

a może uczucie ukryte za parawanem

to nie obojętność nie chłód

a strach

może serce przypomina głaz

a jest miękkie wrażliwe

i też czasem płacze w ukryciu

boleśnie ranione

niezrozumieniem