Codzienność

Codzienność

środa, 5 listopada 2025

środa

Nowy dzień. Zapowiada się dobrze. Radość od rana taka, że waga spadła i jest 7 z przodu. Do nadwagi 20 dkg. Dieta jednak potrwa do końca listopada chyba. 

Kończę wykorzystywać jabłka z mojego podwórka. Już zebrane ostatnie. To stare drzewo i ma wspaniałe jabłka, twarde, kwaskowate i z rumieńcem. Sadził je mój dziadek i to moja ulubiona odmiana. Drzewo jest wiekowe, bo było duże już w czasach mojego dzieciństwa. Kilka lat owoców było mało i myślałam o wycięciu, a tu taka niespodzianka. Zrobiłam sporo przetworów- dżemy i powidła. Były ciasta, kompoty. W tym roku obrodziła też papierówka. To też wiekowe drzewo. Za to orzechów było mało i włoskich i laskowych. Trzeba o drzewa zadbać- zasilić gdy będzie pora.

Poza tym to działam na dworze. Tnę drewno. Mam świeżo naostrzony łańcuch i idzie bardzo dobrze. Dziś albo jutro może posprzatamy śmieci koło kosza do worków. Trzeba to wywieźć. Jest usuwanie roślin przed domem. Koniec widać. W domu trzeba kończyć porządki w pracowni, u babci w dwóch pokojach i u mamy w jednym. Do końca listopada ma być koniec.

Krzysiek odpoczywa, ale wczoraj porąbał trochę drewna.

Słucham audioboka Chłopki. Książka jest bardzo ciekawa i mam sporo refleksji. Mój dom kiedyś stał na wsi i dopiero później zrobiła się z wsi dzielnica miasta. Widzę trochę podobieństw do losu kobiet z książki, ale niezbyt dużo, bo moja rodzina była dość zamożna i żyła w lepszych warunkach. Kobiety były nieźle wykształcone. Nie mam pochodzenia chłopskiego. Prababcia od strony babci ma pochodzenie chyba ziemiańskie. Rodzina miała dworek na wschodzie. Pochodzi od Lasotów. Prababcia od strony taty była szlachcianką, ale zubożałą i wyszła za ziemianina, bogatego ziemianina. Pochodzila od Skalskich. Nie wiem co z kobietami od strony dziadka. Nie mówiło się o tym. Mam zamiar przeczytać też Ziemianki i Służące.

sobota, 1 listopada 2025

sobota święta

Dziś święto. Jest dla mnie bardzo ważne. Nauczona byłam w domu szacunku do przodków. U nas o groby dbano. Od dziecka bywałam na cmentarzu z babcią, ciociami, dziadkiem. Teraz też dbam o groby. Jestem teraz sama. Mam 3 groby 2 osobowe i 3 mniejsze. Chodzę też do rodziców dziadka. O te groby dba też ciocia. Chodzę pod krzyż. Moje groby są teraz skromne. Tylko znicz i kwiaty. Będę dbać póki mogę. Jutro Zaduszki cały dzień będą w domu płonąć świece. Będzie zaduma, wspomnienia. Wspomnę też ukochane zwierzęta.

Dziś i jutro będzie dzień na luzie. Moze trochę poczytam. Moze obejrzę film. Będzie sporo spania i moze coś artystycznego podziałam. Myślę o łapkach szydełkiem. Resztki włóczki mam.

Wczoraj miałam korowody z drewnem. Musiałam zmienić łańcuch w dużej pilarce. Później cięłam. Poszło dobrze. Jeszcze 8 palet zostało. Po świętach się wezmę. Ważne, że koniec widać. Według tego co widzę w internecie ma być kilka dni pogodnych. 

Dziś i jutro ma być ładna pogoda. Chcę wyjść z Mikusiem na podwórko. Chcę by pobiegał luzem...



środa, 29 października 2025

środa

Dziś wstałam rano wcześnie, bo miał przyjechać po mnie facet, który miał mi poprawić napisy na grobach. Nie przyjechał i nie odezwał się wcale. Napisałam, że z usługi rezygnuję. Teraz muszę to zrobić sama, ale juz po świętach. 

Jutro jadę do Obi z sąsiadem po chryzantemy na groby to i farbę kupię. Ma być specjalna, żeby była trwała. Jak facet nie przyjechał, to dałam kotom jeść i poszłam spać z powrotem. Później była praca zawodowa i cięcie drewna. Działałam na dwie pilarki i ogarnęłam jedną część cięcia. Zostało trochę palet. Reszta na przyszły rok, bo komórka pełna. Jedna moja pilarka, mniejsza jest uszkodzona. Nie potrafię naciągnąć łańcucha. Na razie tnę, ale jak trzeba będzie wyczyścić, to koniec cięcia. Tylko S potrafi w niej łańcuch naciągnąć, a on nie przyjedzie. Krzysiek nie chce. Nie chcę go drażnić. Szukałam serwisu, ale nie mam nigdzie blisko.

Od piątku Krzysiek ma wolne do 15 XI. Odpocznie, bo pracy za dużo dla niego nie ma. Dla mnie jest, ale ja sobie krzywdy nie dam zrobić.

Czekam na wypłatę, bo chcę kupić grzejnik do mojego pokoju. Miał być na podczerwień, a będzie nagrzewnica.

W domu jeszcze nie palę. Podgrzewamy grzejnikiem. W sypialni mi gorąco, bo śpię pod zimową kołdrą. Deszcze mnie trochę martwią teraz, bo jeszcze trochę pracy zostało.

W wolnych chwilach robię czapki. Jedną sprzedałam na Vinted.

Jestem na ścisłej diecie. Do granicy nadwagi jeszcze niecałe 1,5 kg.



niedziela, 26 października 2025

niedziela

 Wczorajszy dzień był jakiś taki senny. Dziś jest tak samo. Zaspałam i wstałam o 11 według nowego czasu. Zwierzęta były głodne. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Zawsze gdy mi się chce spać, najpierw karmię i idę spać z powrotem. Tym razem zaspałam na amen. Zapomniałam nastawić budzik.

Wczoraj mniej pracowałam. Skończyłam czapkę, ale nie pracowałam zawodowo. Dziś też będzie robienie czapki, bo zaczęłam kolejną. Zawodowo popracuję, ale chcę też odpocząć. Mam zamiar też poczytać książkę Szczodre gody. Wczoraj ją zaczęłam i jest dość ciekawa.


Jutro jadę z Mikusiem na szczepienie. Już jestem umówiona. Jest już miesiąc po terminie. Poza tym jutro będzie praca zawodowa i praca w domu, bo na dworze się chyba nie da. Chciałabym przenieść resztę książek z pracowni. Najważniejsza jest jedna pólka, bo ma być ona powieszona w moim pokoju. Z pracami na dworze przerwa, bo pogoda kiepska. Nie przeszkadza mi chłod i będę działać gdy tylko deszczu nie będzie. Zostało do cięcia kilka palet.

U mnie już przygotowuję się do Zaduszek. Swięto jest dla mnie bardzo ważne. Codziennie palę świece i wspominam. Zwierzęta też. Tu tekst, który powstał na Facebook. :) Wszystko to mi jest bliskie i tak właśnie celebruję. :)

Dzień Zaduszny w oczach szeptuchy – kiedy świat oddycha dwoma światami
W dniu Zadusznym szeptucha nie spieszy się. Wie, że to nie czas dla żywych, ale czas dla tych, co byli – dla matek, ojców, dzieci, pradziadków, dusz zapomnianych i tych, które wciąż szukają drogi do światła.
W tradycji ludowej Podlasia ten dzień nie był tylko wspomnieniem. To było spotkanie przy stole niewidzialnych gości.
Od rana szeptucha zapala świecę – nie jedną, lecz kilka, bo każda świeca to język duszy. Stawia je w oknie, przy drzwiach, na parapecie. Mówi się, że ogień wskazuje drogę błąkającym się duszom. Nie chodzi o smutek, lecz o pamięć, która ogrzewa.
Potem bierze miseczkę z wodą i stawia na stole. Dla dusz spragnionych, które wracają z daleka.
Obok kładzie kawałek chleba, jabłko, łyżkę miodu – najprostsze dary, jakie zna ziemia. W jej domu ten rytuał trwa od pokoleń: niech duchy wiedzą, że wciąż są potrzebne.
W ciągu dnia szeptucha nie krzyczy, nie bije w garnki, nie włącza muzyki.
To dzień ciszy. Mówi się tylko to, co konieczne. Każde słowo jest wtedy jak modlitwa – może otworzyć lub zamknąć drzwi między światami.
W tym dniu nie oczyszcza, nie zamyka, nie wypędza. Przeciwnie – otwiera drzwi między światami i czuwa, by spotkanie było łagodne.
Wie, że bez przodków człowiek jest jak dom bez fundamentu.
Dlatego Zaduszki są dla niej świętem wdzięczności: za to, że życie wciąż płynie przez nią dalej – jak przez studnię, która pamięta wodę sprzed stu lat.

środa, 22 października 2025

środa

 Działam na wielu polach jak to ja. Tnę drewno i to teraz najważniejsze, bo może się zmienić pogoda. Mam jeszcze jeden dzień pracy koło domu typu chwasty i jeden wynoszenie i opróżnianie donic. To koniec będzie na ten rok.

Nie wiem kiedy będzie wstawione okno do babci. Pieniądze na nie mam i czekam. Zostanie ostatnie, duże i teraz chcę na nie zarobić. Szukałam dodatkowej pracy i mam. Dziś zdałam egzamin na ankietera telefonicznego. Chcę pracować 3 razy w tygodniu od 16-21. Jeśli wszystko pójdzie dobrze za dwa, trzy miesiące na okno będę mieć. Nie chcę brać od Krzyśka, bo on uważa, że okno u babci jest zbędne skoro mieszkanie nie jest używane. Oszczędności też nie ruszę. Czekam na odpowiedź, bo może uda się też złapać jakieś zlecenia na teksty np.

Jutro jadę szczepić Mikusia. Aronek mi chorował, ale już jest zdrowy. Całe szczęście. Były trzy wyjazdy do weterynarza na zastrzyki.

W wolnych chwilach robię teraz czapki. Bardzo to lubię. Ostatnio sprzedałam jedną. Teraz działam z następną. :) To jakaś mieszanka z wełną.


Krzysiek ostatnio marudzi, że nie mam dla niego czasu. Tak w zasadzie jest. Ma rację. Chyba muszę nad tym popracować, bo niby siedzimy  jednym pokoju ale każde zajęte sobą. Ja najczęściej  w słuchawkach, żeby telewizora nie słyszeć. :) On chyba potrzebuje trochę fizycznej bliskości, a przy mnie zawsze leżą koty i Mikuś. Dla Krzyśka miejsca nie ma...

niedziela, 12 października 2025

Niedziela...

U mnie sporo się dzieje. Zamówiłam okno do babci i tablice na groby Adriana i mamy. We wtorek będą wstawiane drzwi od ganku od strony podwórza. Złożyłam podanie o wycinkę drzew, bo mi mogą zniszczyć fundamenty domu. Pójdą na opał. Mam już opał na zimę, ale drewno jeszcze niepocięte. Musiałam kupić nowy łańcuch. Czyszczę ogród- plewię, wycinam floksy, nawłocie, liliowce. Pokończyłam przetwory i wysuszyłam grzyby.

Zamówiłam 3 msze za bliskich. Jedna była w sobotę. Teraz księżyc idzie na nów i robię rytuały- oczyszczam siebie, Krzyśka i dom. Mam bylicę. Zebrałam orzechy i kupiłam trochę jesiennych dekoracji. Mam swoje szyszki, dynię i wianek z szyszek na drzwi.

Spóźniłam się w tym roku z pracami. Jesień to już czas odpoczynku powinien być i siania ziarna na przyszły rok, czyli plany. Ja mam huk roboty i mało czasu na przyjemności. Chcę się wyrobić na dworze do końca października, ale chyba się nie uda. Później będą prace w domu-porządki w jednym pokoju u babci i w jednym u mamy.

Do tego dochodzi praca zawodowa. Pracuję teraz jeszcze na 2 kolejnych portalach z wróżbami. Udzielam też porad telefonicznych. Wieczorem bywam zmęczone.

Tu Misiunia...


I trochę klimatów jesiennych :)







środa, 1 października 2025

środa.

 W ostatnie ciepłe dni pomalowałam drzwi od komórki na węgiel- garażowe i ławkę na dworze, bo została farba z podłogi. Ogarnęłam obcinanie jezyny bezkolcowej, wsadziłam trochę roślin. Jeszcze mam na dworze dużo cięcia drewna i trochę plewienia. Działam. Mam jeszcze zamiar jeszcze posadzić 5 krzaczków malin i dwie róże. W domu jest dalsze przenoszenie książek i są porządki.

Udało się zabezpieczyć dach drewutni. Może się nie zawali. Naprawa wiosną, bo znajomy musi się wyleczyć. W piątek mają być wstawione drzwi.

Pracuję zawodowo teraz więcej. Może zacznę też pracować jako ankieter telefoniczny z domu. Chcę zarobić na tablice na 2 groby. No i chodzi mi po głowie też kurs jogi. To dopiero za jakiś czas, bo robię teraz kurs jogi kręgosłupa/nauczycielski/. Mam ostatnią lekcję astrologii psychologicznej i mam kurs neurografiki.

Dziś byłam na koncercie. Trwał 2 godziny. To muzyka klasyczna. Wróciłam zadowolona.

Dziś po raz pierwszy w tym sezonie było palone w piecu. W nocy mają być przymrozki i przyniosłam kwiatki z dworu.

Mam sporą wiedzę ezoteryczną. Mogę się nazwać wiedźmą, bo rytuały robię i sabaty obchodzę. Skromnie ale jednak. Mam skończony warsztat znachorski. Potrafię przelewać wosk, czyścić jajem, spalać len. Było mi mało i zapisałam się na spotkania z wiedzą na temat magii podlaskiej. Potrwają jakiś czas. To połączenie wiary typowej dla chrześcijaństwa i pogaństwa słowiańskiego. To ikony i rytuały.

Skończyłam kolejny szalik. Tym razem jest z bawełny. Robię omotkę. :)



czwartek, 18 września 2025

czwartek

U mnie wszystko idzie stopniowo po kroczku. Pokój skończony i niedawno z tej okazji było wino. Teraz porzadkuję książki w pokoju dziennym. Jest jeszcze jedna półka w biblioteczce. Dziś to zrobię. Jutro już książki w pracowni. W większości przeniosę je do babci. Są jeszcze książki u mamy. Może do końca przyszłego tygodnia z książkami skończę.

Od dziś zaczynam ciąć drewno. Są palety i gałęzie. Zejdzie z dwa, trzy tygodnie.

Kończę robić przetwory. Mam swoje śliwki i swoje jabłka. Będzie z 12 słoiczków dżemu. Dziś zrobię dżem z bananów, bo wczoraj Krzysiek przyniósł reklamówkę z pracy.

Okna pomyte i wszystko co  trzeba poprane.

Znowu jestem na diecie i waga ładnie spada. jeszcze 3 kg teraz, ale może będzie więcej, bo dieta potrwa do końca października.

Trzeba kończyć prace w ogrodzie. Czekam na ostatnie kwiaty w tym cebulowe. Jest reszta plewienia. Kupiłam jarzębinę, brzozę i czarny bez. Nie udało się zniszczyć wszystkich chwastów na podwórku. Trochę malin jednak zniszczone. Chcę jeszcze kupić maliny szlachetne i może 2 róże i to koniec z pracami w ogrodzie na ten rok.

Wykupiłam kurs nauczyciela jogi kręgosłupa. Teraz ćwiczę kilka godzin tygodniowo. To joga kręgosłupa, hatha joga, yin joga i powięziowa.

sobota, 23 sierpnia 2025

sobota

Matki Boskiej zielnej już było i czekam na jesień. Czuję już ją choć późne lato lubię. Temperatury juz fajne i w dzień i w nocy. Dobre do pracy i wypoczynku. W tym roku bukiet poświęciła mi sąsiadka. Co roku mam święcony. To stara tradycja u mnie w domu.

Krzysiek ma urlop i jak na razie czas został dobrze wykorzystany. Prac trochę wykonał. Najważniejsze to potłukł wreszcie szyby z 3 okien. Teraz trzeba je wywieźć. Ramy potnę. Zostały mu jeszcze do umycia okna i napełnienie worków gruzem... Ja kończę malowanie podłogi w moim pokoju. Trzeba było kupić drugą farbę i czekam na nią. Za kilka dni przyjedzie brat Krzyśka do montażu karnisza i wkręcenia kołków pod obrazy. Dziś może kupię wykładzinę. Meble pomalowane. Krzysiek swoje książki już ułożył. Koniec widać.

Kupiłam sporo kwiatów na dwór. Teraz może się przyjmą, bo nie ma upału. Chcę jeszcze kupić czarne bzy, brzozę, jarzębinę i róże...No i może maliny...

W jogę wchodzę coraz głębiej. Teraz chcę ćwiczyć co najmniej 4,5 godziny tygodniowo albo i więcej. Ma być 2 godziny jogi kręgosłupa, godzina hatha jogi, godzina yin jogi, 1,5 godziny jogi powięziowej i trochę regeneracyjnej. Za kilka dni chcę wykupić kurs instruktorski jogi kręgosłupa. Kupiłam dwie książki z tego tematu. Obie drogie, ale świetne.

W poniedziałek chcę zamówić węgiel. Drewno mam. W tym roku będę palić w kozie. Będę też używać grzejniki elektryczne. Jeden- na podczerwień chce kupić.

Nadal maluję... Sporo czytam i kończę kurs astrologiczny.




wtorek, 12 sierpnia 2025

wtorek

 Miał być koniec lata, a jednak będzie upał kilka dni. U mnie to przerwa w pracy chyba, a kończę jeden remont. Meble w moim pokoju pomalowane. Została podłoga. Chcę podziałać jutro. Rzeczy typu karnisz, firanka już idą. Dziś chyba dojdą. Jeszcze wykładzina.

Chłodniejsze dni sprawiły, że zajęłam się ogrodem i kupiłam trochę roślin. Niektóre kwitną. Oczywiście plany zmieniłam i kupiłam rośliny nie w to miejsce, które zamierzałam. Tego miejsca się obawiam, bo znajduje się w słońcu. Od południa i nie wiem co tam sadzić. Kupiłam szałwie omszone, irysy i trochę słoneczników wieloletnich. To nie ostatnie zakupy w tym roku. :) Mój ogród nie jest zadbany i wypielęgnowany. Czasu brak i energii no i inne pasje wołają, ale uwielbiam patrzeć na to co kwitnie. Lubię robić bukiety ze skromnych kwiatów w tym polnych. Lubię je mieć w domu aczkolwiek zawsze mi żal gdy mam roślinkę zerwać. W ogrodzie, w naturze wyglądają piękniej no i żyją dłużej...







Z diety jakiś czas temu wyszłam i wagę trzymam. Biorę Metforminę i to o wiele łatwiejsze. Okazuje się, że moje kompulsywne jedzenie, nałóg czy też bulimia nie powstały z niczego, a z insulinoporności. Biorę tabletki i jest po problemie. Oczywiście próbowałam radzić sobie naturalnymi sposobami i dietą, ale to nie było łatwe. Chudłam, tyłam i tak się męczyłam, bujałam kilka lat. Powinnam była już dawno wziąć leki i już by było po otyłości. Teraz czekam na kolejny etap diety. Zacznę we wrześniu i mam ochotę na zrzucenie kolejnych 4-6 kg. No a później dalej, bo chcę ważyć w normie.

Trochę zmian wprowadziłam też jeśli chodzi o ruch. Miałam go za mało. Teraz ćwiczę pól godziny dziennie jogę i dwa razy w tygodniu po godzinie. Jest jeszcze callanetics na brzuch. Zobaczymy czy to coś da. W tym momencie walczę z brzuchem, bo nie mogę z takim chodzić. To szkodliwe dla zdrowia. Czekam na wrzesień i regularne spacery. Teraz wyjścia niebezpieczne, bo wszędzie dziki i to nawet w dzień. Tam gdzie zwykle chodzimy, chodzi też locha z młodymi. Jest bardzo opiekuńcza i przez to agresywna. Nie chcę ryzykować...

Dzik u mnie w ogrodzie nadal jest i dewastuje podwórko... Trudno. Każde życie jest cenne, a skoro ma u mnie dom niech siedzi. Przypuszczam, że przyzwyczaił się do terenu i do nas. Rozpoznaje nasze głosy w tym Mikusia. Nie pokazuje się jednak.

piątek, 1 sierpnia 2025

piątek

Pogoda bardzo mi odpowiada. Nie czekam na słońce. Temperatura też fajna. Ponoć tak ma być w sierpniu. Cieszy mnie to, bo mam sporo pracy. Teraz maluję meble w pokoju Adriana. Dobrze idzie. Skończę za dwa, trzy dni. Później podłoga. Do 15 VIII chcę skończyć wszystko o ile farby starczy.

Nadal maluję obrazy. Tu dwa ostatnie. Na sztaludze kolejny...Już kończę... Zgrałam zdjęcia kolejnych i będę działać...



Ostatnio udało mi się spryskać trochę malin randapem i chmiel. Chcę zrobić porządek na podwórku. Mam wycięty płaziniec. Trzeba go przenieść, ale jest mokry teraz. Jest jeszcze trochę pryskania na podwórku, ale trzeba czekać na słońce.

Kupiłam rośliny do ogrodu. Ponoć łatwe w uprawie, ale nazwy nie pamiętam.

środa, 23 lipca 2025

środa

 Zabrałam się za przetwory. Teraz robię ogórki i nalewki. Na pierwszy ogień planuję z malin i jagód. Z malin lubię. Z jagód jeszcze nie miałam. Przy okazji trzeba zrobić już porządek w spiżarni. Są dwa regały i trzeba wszystko co starsze przenieść z przodu. Teraz mam dwie spiżarnie. Puste słoiki trzymam w spiżarni u babci. 

Na diecie nie jestem, ale nie tyję. Pomogła chyba Metformina. Szkoda, że nie wzięłam wcześniej, bo już dawno bym była szczupła. Teraz trzeba pomyśleć o Krzyśku. On też ma stan przedcukrzycowy i jemu też by się przydała. W poniedziałek załatwię mu teleporadę. Oprócz Metforminy pijemy też zioła na obniżenie poziomu cukru. Lato i teraz jemy masę warzyw i owoców. Trzeba się tym cieszyć, bo bogactwo w ogrodach i sadach. Dziś ma być makaron/ciemny/ z jagodami i twarogiem. Na kolację sałatka. Rano miałam bób... Będzie jeszcze kompot z moich papierówek. Drzewo ma z 70-80 lat, a nadal rodzi. Jutro moze zrobię racuchy. Robiła je moja babcia. Lubię je bardzo, aczkolwiek teraz nie używam cukru, a stewię.

Zamawiam stopniowo rośliny do ogrodu. Teraz mam nowe dwa słoneczniki wieloletnie. To dwie odmiany. Dobrą porę wybrałam na wsadzenie, bo deszcze.

Znalazłam sobie kurs angielskiego dla seniorów. Trwa 28 dni i bazuje na mówieniu. Ja mówić nie potrafię. Może mi się przydać. Chyba wykupię.

Snieżuś okazał się cudownym pieszczochem. Jest pobudliwy i wrażliwy. Czasem gdy karmię, wyciąga łapkę do kotów, ale awantur nie ma.

Ostatni obraz. Maluję kolejny i chyba do końca tygodnia skończę...



sobota, 19 lipca 2025

sobota

Słońce wróciło i ja od razu wyhamowałam z pracami koło domu. Wczoraj było plewienie i dziś też powinnam plewić, ale nie wiem czy dam radę wyjść. Jutro mam zrobić ogórki, bo mi Krzysiek kupił 3 kg. To pierwsza partia i ma być  z musztardą. W skórkach. W środę chce zrobić w curry. W tym roku zrobię też moze maliny i na pewno sosy- chiński i paprykowy. Na pewno też będzie leczo z pieczarkami.

Od poniedziałku, wtorku może się zacznie u mnie remont dachu nad komórką mamy. Dach jest zarwany. Trzeba to zrobić, bo chcę przenieść drewutnię. Palety już trzeba zacząć ciąć, bo jeszcze chcę kupić. Starą drewutnię planuję rozebrać i pociąć. Będzie opał. Komórkę zrobił mój dziadek gdy byłam dzieckiem. Miał w niej owce. Teraz straszy. W nowej drewutni planuję zrobić miejsce dla kotów. Chcę kupić słomę. Może tam jakieś znajdą schronienie.

Snieżuś okazał się strasznym pieszczochem...Przytula się i pokazuje brzuszek... Bardzo się cieszę, że go mam...




Kupiłam trochę roślin. Do doniczki po niezapominajkach, werbenki. Do tego dwa rodzaje słoneczników wieloletnich. Werbenki wsadziłam  wczoraj, a na słoneczniki czekam i oby nie zostały zjedzone przez dzika. Ostatnio wywalił mi donice z lawendą i ogryzł kiwi. W ogródku to i owo rośnie...



Miałam kupić kaczki biegusy, ale to nie jest dobry pomysł. Jest w okolicy polujący lis. W znajomej prawie wszystkie kury wybrał...

niedziela, 13 lipca 2025

niedziela

Dzień biegnie za dniem, czas umyka, a ja mało robię koło domu. Czekają palety i czeka plewienie, obcinanie gałęzi, a ja zwlekam. Teraz pogoda nie bardzo, a w upały nie pracuję fizycznie. Czekam na pogodę około 24 stopni i słońce przy tym, bo trzeba spryskać randapem na podwórku i na cmentarzu.

W domu czekam na brata Krzyska, bo trzeba przenieść szafkę od mamy i powiesić regalik. Chcę już malować meble. Pod koniec września pokój Adriana chcę mieć urzadzony. Trzeba kupić karnisze na drzwi i na okno, firanki, zasłony w tym grubą na drzwi wejściowe, dywan, kanapę.

Ja teraz maluję, dziergam i uczę się na behawiorystę zwierząt...:) Wykupiłam kurs. Trochę mi zejdzie, bo wiele godzin.

Dziś widziałam piękne motyle nad moim oregano. Chcę kupić jeszcze jedną hortensję- fioletową...

Ostatni obraz...:) Maluję kolejny -ptaki...




***

jeszcze raz dotknij mnie myślą

już ostatnią

nie tak miało być

chciałam budzić się przy tobie i zasypiać

chciałam płonąć jasnym ogniem

i spijać łzy z twoich rzęs

chciałam trwać tuż obok

chciałam i już nie chcę

nie chcę dopieszczać twardego serca

nie chcę manipulacji goryczy

nie będę marzyć tęsknić czekać

jeszcze raz dotknij mnie myślą

i zapomnij


poniedziałek, 7 lipca 2025

poniedziałek

S był i pojechał wcześniej, bo się upił i pracować nie zamierzał. Zrobił mi bardzo mało. Były awantury, bo usiłował rzadzić. Na koniec mi naubliżał, a nawet były ordynarne wyzwiska i groźby, że wywali mi drzwi. Zablokowałam go i już nie przyjedzie. Pije coraz więcej i przypuszczam, że pomocy byśmy od niego nie mieli na starość, a przemoc. Nie potrzebuję tego, a spokoju. Trzeba szukać innych rozwiązań. 

Od wczoraj Śnieżuś już jest puszczony luzem w mieszkaniu. Kilka dni siedział w kenelu. Teraz spaceruje. Już je ze stadem. Został przyjęty bez problemu. Jeszcze trzyma koty na dystans i wyciąga łapę, ale awantur nie ma.

Zrobiłam trochę rzeczy szydełkiem. Część dla mnie, a część na sprzedaż. Robię dalej...Mam z tego frajdę... Teraz robię szal z bawełny -siatka. Mam jeszcze nową włoczkę ombre też na szal i chcę kupić kolejne. Raczej lepsze gatunkowo typu wełny lub mieszanki. Kupiłam kilka książek.









Od kilku dni maluje. To akryle. Tu jeden gotowy juz obraz, a działam z kolejnym...:)


W ogrodzie przestój z pracami, bo goraco...

Dzik jeszcze jest...

wtorek, 17 czerwca 2025

wtorek

Dzień biegnie za dniem i już połowa czerwca minęła. Za dwa dni Boże ciało. Na razie się upiekło, bo upałów nie było. Boję się lipca. Krzysiek niby jest odporny, ale latem ma więcej pracy. Już bardzo czeka na emeryturę. Jeszcze rok. Po leku homeopatycznym i melisie jest jakby spokojniejszy. Awantur ostatnio mniej, a powód ma, bo w poniedziałek chyba przyjedzie S. Lek homeopatyczny w potencji ch 30 się kończy i jeszcze chcę kupić ch 200. Jednak już mniej. Ja piję zioła na cukrzycę. On niby też powinien. Pomyślę...

Od kilku dni szydełkuję po kilka godzin dziennie. Jeden szalik jest gotowy i robię dwa kolejne. Będę próbowała coś sprzedawać. Myślę o szalikach, czapkach, poduszkach, małych kocykach, może bieżnikach. Nadal oczywiście będę pracować jako doradca ezoteryczny - wróżka, astrolog. Teraz gdy jestem zalogowana na portalu i czekam na klientki, dziergam. Wcześniej skakałam po internecie. Szydełkowanie bardzo mnie wycisza. Tu wzór na szal letni. 


S jak przyjedzie może wywiezie złom, skosi podwórko, pomoże przeniesć meble od mamy i trochę pólek powiesi. Może pomoże też wrzucić węgiel, bo już chcemy zamówić.

Tu moja nowa oferta...






Mam kołdrę sensoryczną. Używam wieczorami gdy chcę się wyciszyć. Zawijam sie i odpływam...:)


wtorek, 10 czerwca 2025

wtorek

Obudziło mnie słońce. Dzień miał szansę być fajnym dniem. Z wstawaniem się teraz śpieszę, bo kocięta czatują pod drzwiami. Zawsze mnie wita Kacperek. Snieżek w sieni też czeka. Kocurek jest cudowny- słodki i miziaty. Bardzo się łasi, ale nie bardzo pozwoli sie wziąć na ręce. Trzeba przyzwyczaić. Niedługo weterynarz i już przejdzie do mieszkania. Na razie do kenelu. 

Dziś chcę wyjść na dwór. Trzeba by trochę poplewić, bo przez ostatnie deszcze urosło to co trzeba, ale i chwasty. Krzysiek może zerwie kwiaty bzu czarnego. Mam trochę, ale mało. Na nalewkę wystarczy, a warto by też wysuszyć. Kiedyś robiłam syropy, ale teraz boję się cukru. Niby pije zioła, ale zagrożenie cukrzycą jest. Trzeba schudnąć.
 
Warzywnik w tym roku jest w doniczkach. Mam pomidory, papryki, brokuły, buraki lisciaste, szpinak, pory i rzodkiewkę. Kupiłam jakiś czas temu poziomki białe o smaku ananasowym i udały się. Sa bardzo smaczne. Normalne poziomki bardzo kiepskie z to. Wcale nie rosną. Mam też truskawki, ale krzaczki coś mikre. Kwitną jednak.

Kupuję kwiaty. Dużo kwiatów. Dziś ma przyjśc klematis. Pójdzie do donicy na taras. Teraz mam dwa- fioletowy/dzbanuszki/ i biały.

Zwykle oczyszczam sie energetycznie raz w miesiącu na nów. Wtedy też oczyszczam mieszkanie. Teraz jednak Krzysiek jest nerwowy i sieje złą energię. Rytuały trzeba robić częściej, bo tą ciężką energię czuję. Codziennie palę świece i raz w tygodniu kąpię się w soli. Lubię siedzieć przy pachnącej świecy. Nie tylko wieczorem. Lubię też ostatnio wieczorem rozpalić kominek do arotatoterapii. Daję naturalne olejki na stresy...:) Pachnie w całym domu.





 


wtorek, 20 maja 2025

wtorek







 


Tej pięknej kwitnącej jarzębiny już nie mam. Miała kilka lat i pięknie rosła, ale została w nocy złamana. Nie wiem co sie stało. Może dzik, który u mnie bytuje. Strasznie mi jej szkoda, bo w tym roku spodziewalam się owoców. Kupię nową na jesień, ale posadzę w innym miejscu. Chcę też zdobyć brzozę.

Snieżek jest cudowny. Łasi się i przymila, mruczy. Lubi być głaskany i pokazuje brzuszek. Dziś go złapałam i umieścilam w sieni. Na razie się boi i miałczy żałośnie, ale jest bezpieczny. Mam zamiar z czasem wziąć go do kenela do pokoju dziennego, żeby sie zapoznał ze stadem. Później weterynarz, badania, odpchlenie i odrobaczenie. Spróbuję wypuścić do stada. Ważne, że mu się już nic nie stanie. Jest dobrze :)

Malowanie w pokoju Adriana skończone. Zostało malowanie podłogi i mebli. To za jakiś czas. Podłoga wcześniej. Niedługo kupię farbę. Ma być brązowa. Sciany są białe. Meble też będą białe. Coś typu przecierek. Dach nad komórką dopiero w czerwcu.

Teraz mam do kupna kilka droższych książek z psychologii. 

czwartek, 1 maja 2025

czwartek

Dziś święto i nie święto.  Trochę zajęć mam. Chcę przesadzić poziomki, bo już słabo owocują. Chcę zasilić hortensje i różanecznik. W domu robić nic nie będę poza posiłkami. Chcę być dłużej na dworze. Już trochę byłam. Był grill nad ogniskiem. Kiełbasa z szynki była smaczna. Kolejny grill w sobotę lub niedzielę.


Kupiłam trochę roślin, bo dużo działam w ogrodzie. Jestem zadowolona z roślin do domu i z prymulek. Liliowce i floksy kiepskie i nie wiem co z nich będzie. Kupiłam jeszcze między innymi buraki liściowe, siedmiolatkę w doniczce. Kupiłam nasiona szpinaku i rzodkiewki na taśmach. Czekam na mikołajka, pelargonie, hosty. Chcę kupić później irysy, może klematisa, różanecznik koniecznie biały. W tym roku kupię porzeczki na pniu, ale jesienią. Chcę białe, czerwone i czarne. Z agrestów na pniu jestem zadowolona.

Mój kot nr 11 nadal jest-je, pije i siedzi u mnie w ogrodzie, ale się nie oswaja.