Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 11 listopada 2013

Reumatyzm, wiersz i duch alkoholika...

Od kilku dni pogoda jak na listopad przystało czyli słońca nie widać, niebo ołowiane, ciemno, pochmurno i ponuro. W domu, poza pracownią i łazienką oczywiście, mam ciepło bo palę prawie codziennie w obu piecach żeby wysuszyć  ściany i skasować pleśń ale jak na razie efektów specjalnych nie widzę i tylko się cieszę, że gorzej nie jest. Chyba jednak będę musiała kupić ten preparat do zwalczania pleśni, żeby wszystko nim wysmarować i ten proszek, który wilgoć absorbuje i ,,przerabia" na wodę ...
Dieta chyba jednak przynosi rezultaty chociaż waga/urządzenie/ głupieje bo w talii ubyło mi 3 centymetry. Od jutra dieta dukana, której się obawiam ale nie ze względu na nerki, które u mnie działają bez zarzutu, ale ze względu na reumatyzm bo w tym przypadku w czasie zaostrzenia objawów mięso należy ograniczyć. W tym roku, jak na razie w kościach mnie specjalnie nie łamie ale nie mam nadziei, że bóle przeszły na zawsze bo w moim wieku już raczej tak całkiem bezpowrotnie nie przechodzą. W celu złagodzeniu objawów stosowałam Reiki, uzdrawianie praniczne, zioła, kąpiele w pokrzywie i słomie owsianej i dietę czyli między innymi ograniczyłam spożycie mięsa, alkoholu, potraw smażonych i ciężkostrawnych. Nosiłam też ciepłe ubranie i bieliznę z tkanin naturalnych. Piłam dużo płynów w tym  sporo soku malinowego i wiśniowego. Dbałam też o codzienne wypróżnianie. Dobrze jest też jadać dżem z wiśni i czereśni i spać na materacu kokosowym albo na skórach baranich. Pomaga też podkładanie pod materac gałązek brzozowych. No i odpromiennik radiestezyjny jest wskazany bo bóle mogą być spowodowane ciekiem. Niektórzy stosują materace gorczycowe...Tak, że naturalnych metod jest sporo i można z łatwością znaleźć coś  dla siebie...

Od jakiegoś czasu mam problem z myszami bo jest ich w tym roku wyjątkowo w domu dużo i to we wszystkich pomieszczeniach co podobno zapowiada ciężką zimę. Obecnie myszy są i w kuchni i w sypialni za boazerią i nawet w łazience i w spiżarni. Gryzą wszystko co popadnie i pszenicę dla gołębi w sieni i warzywa w mojej spiżarni i ziemniaki w piwnicy. I mnożą się na potęgę co niepokoi koty a szczególnie Rozi i o dziwo Józka. Józek, kot wychowany w blokach, nie znający myszy od kilku dni czatuje w sypialni pod łóżkiem i drapie boazerię aż miło. Nawet w nocy czasem pod łóżkiem siedzi zamiast się wylegiwać na kołdrze. A Rozi zupełnie oszalała i poluje na całego, szczególnie w łazience, gdzie już 2 myszy złapała z czego jedną chyba o zgrozo skonsumowała...Za to Mruczek i Mega coś nie polują w tym roku i raczej śpią na kanapie niż siedzą przy dziurach w podłodze. Pewnie się starzeją i zamieniły upodobanie do sportu na uwielbienie dla ciepłej i miękkiej poduszki...



A na koniec wiersz i...alkoholizm czyli moje dziwne upodobanie ostatnio a mianowicie upodobanie do popijania a to kieliszeczek naleweczki a to prawie pół butelki advokata i to bez okazji. Krzysiek jest prawie zaszokowany bo do tej pory alkoholu unikałam i to każdego a tu takie numery. Nic tylko duch wujka alkoholika opuścił  pana Jacka , po moich zabiegach bo już miesiąc nie pije, a pił prawie codziennie, a w zamian za t to próbuje mnie kusić do złego. Nie dam się oczywiście choć ten alkoholizm w moim wydaniu na razie mnie śmieszy i cieszy bo tak mi wesoło i cieplutko jest...


Jesienne smutki

jeszcze wczoraj radość
całowała mnie w czoło
a dziś smutek
mości się w sercu
a skulone emocje łkają w ciszy

czy wieczór
z powrotem gwiazd i ciebie
sprowadzi szczęście

a może to jesień
tłamsi myśli
i rozplenia cierpienie
jak chwasty

i  dopiero wiosenne grzmoty
rozjaśnią twarz
i pomalują wargi uśmiechem




Miłego dnia...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam