Dziś był bardzo pracowity dzień. Pociełam sporo gałęzi nowym sekatorem akumulatorowym. To świetne urządzenie. Cięłam godzinę i nic mnie nie bolało. Sily praktycznie do tego nie trzeba. Gałęzie będą na ogniska. Pierwsze w sobotę. Chcemy upiec kiełbaski na patykach. Poźniej pociełam troche drewna lisicą. Krzysiek wrocił zmęczony z pracy i nic robić nie chciał. Zmusiłam go, żeby drewno zniósl i skopał mi widłami angielskimi pod topinambur. Roślinę bardzo lubię i do jedzenia i do wazonu. Tym razem miejsce wybralam chyba dobre, bo w słońcu. Odkryłam przyjemność w wykonywaniu prostych prac zabawkami mechanicznymi. Lubię ciąć i lisicą i sekatorem. Kolejne cięcie galęzi chyba w sobotę, bo nie zamierzam świętować.
Zupa z topinamburu
- kilka bulw
- kilka ziemniaków
- marchew
- cebula
- kawałek boczku lub kielbasy
- pieprz
- sol
- ulubione zioła
- śmietana
- mąka
Bulwy topinamburu obrać i pokroić, zalać wodą, dodać marchew i gotować. Gdy prawie miękkie dodać pokrojone ziemnaki. Cebulę i boczek pokroić i podsmażyć. Dodać do zupy. Podprawić. Na koniec zaprawić wodą i mąką i śmietaną.
Kilka dni temu wsadziłam ostróżki. Mam do nich sentyment, bo rosły u mnie w domu gdy byłam dzieckiem. Kochała je moja ciocia Resia. Niestety ostróżki są bardzo liche. Myślałam, że kupuję z doniczki, a to klącza w folii. Nie wiem czy coś z nich będzie. Rosną przed domem i wcześnie trzeba było wybrać sporo gruzu i ziemi. Wsypałam w to miejsce lepszej. No zobaczymy. Czekam jeszcze na dalię karlowatą i liie afrykańskie. Wszystko pódzie do doniczek. Mam jeszcze dalie, ktore dostałam od sasiadki. Pójdą do gruntu. Chcę kupić czerwone szałwie, bo kochaa je babcia i aksamitki lubiane przez moja ciocię Alę. Moze też kupię niezapominajki. Pamiętam kwiaty z domu. Rosły jeszcze floksy, które mam, bratki, kwiaty wiosenne i lwie paszcze.
Ostatnio też codziennie maluję akwarelki. Teraz mam pomysly na kwiaty i moze krzewy typu agrestu. Dwie ostatnie były na zamowienie... Dziś może malwy...:)