Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 30 lipca 2018

poniedziałek

Krzysiek czuje sie lepiej i nie kaszle. Ja jestem zdrowa i chyba juz będę. Odebrał prześwitlenie ale dobrze nie jest, bo wyszło mu powiekszenie serca i poszerzenie aorty. To moze być poważne. Strasznie się martwie. Jutro idzie do lekarza, ale leczyć się nie chce. Nie wiem co będzie z jego pracą. Chyba nie wolno mu podnosić ciężarów, a w pracy dźwiga. 
Powinnam wyciagnąć go do ogrodu, lecz nie bardzo mam na to ochotę. Wcale już prawie na dwór nie wychodze, bo u sąsiadów ciągle przebywaja dzieci z całej ulicy i okropnie wrzeszczą. Problem jest zwłaszcza z jedną dziewczynką. Krzyczy jak oszalała i zastanawiam się czy nie ma jakiś zaburzeń psychicznych. To mozliwe, bo jej ojciec podobno nadużywa alkoholu. Moja mama ostatnio o mało się z sąsiadem nie skłóciła ale jest jakby ciszej.

Dziś wieczorem mam zrobic ogórki konserwowe. Część będzie tradycyjnych, trochę z curry i trochę z musztardą. Jutro chcę zrobić kilka słoczków dżemu, bo jabłka u koleżanki doszły i mogę sporo wziąć. W środę moze kolejna porcja. W piatek znowu kupie ogórki i fasolkę szparagową. Później będą moje śliwki i gruszki od koleżanki.



sobota, 28 lipca 2018

sobota

Więcej ostatnio planuję niż działam. Chyba jestem nieco znużona. Chcę wejść głębiej w scrapbooking. Pokusy mam typu album, czekoladownik czy kopertówka ślubna. Coś tam robię ale nie tyle ile bym chciała, bo inne zajęcia kradną czas. Przede wszystkim musze wrózyć i pisać, bo potrzebuje pieniędzy. Muszę też działać w domu-przetwory i w ogrodzie. Na robótki czasem brak czasu. Pracy ubywa. Wczoraj przyjchał opał, a konkretnie węgiel. Krzysiek już na tyle dobrze sie czuł, że wrzucił go to komórki i to szybko. Wczoraj kupiłam też kolejne warzywa na przetwory. Tym razem to ogórki ale 5 kg, a nie 3 jak ostatnio. Mam też cukinię, bo dostałam od kolezanki. Dziś może coś zrobię. Powinniśmy też koniecznie wyjść do ogrodu, bo rabaty czekają. Gdy te rabaty skończę to mi ulży. Przetwory będą robione do jesieni chyba. Czasem marzę juz o jesienni. Takiej późnej gdy już nie ma pracy koło domu, gdy juz nie ma pracy w domu typu remontów. Gdy juz wreszcie można zająć się tym co lubię albo spać. Długo spać w cieple promieniującym od pieca i przy szumie deszczu. Albo jestem leniem, albo jestem po prostu zmęczona. Jedno z dwojga.

Jutro chce odpocząć i fizycznie i psychicznie. Chyba nawet wróżyć nie będę. Przeleżę cały dzień i będę dużo spać. W dzień też. Wezmę zioła i się zmuszę. Potrzebuje tego. Przydałoby się nicnierobinie, ale czy wytrwam:) Jeśli chodzi o sen to mam braki. Jestem śpiochem i potrzebuje około 10 godzin snu albo i dłużej, a od jakiś dwóch tygodni śpię po 7 godzin góra i to zaczyna się mścić. Niby mi sie spać ni chce, ale nie odpoczywam, śpię ciężko i bez snów. To źle.

Dieta przynosi efekty. Waga nadal spada. Jeszcze trochę i osiągnę pierwszy stopień na którym mi zależy. Może się też uda siódemkę pod koniec tego roku zobaczyć. Oby. Zależy mi na tym, bo zależy mi na lekkości i zdrowiu. Chcę byc z powrotem sprawna. Muszę też przestawić sobie to i owo w głowie. Do tej pory tragiczna waga to było 100 kg, a chcę sie nastawic by było to 76, czyli granica nadwagi. Juz nigdy gdy schudne, nie mogę tak przytyć by stać sie otyła. To niedpuszczalne. Nadwaga jeszcze ujdzie, ale otyłość to już tragedia. Teraz marzę o wadze 75 kg, a kiedyś to było dużo. Nawet 64 kg to było dużo. Całe życie prawie wazyłam około 56-64. 

W nadchodzącym tygdniu jak dobrze pójdzie zaczną mi się spotkania w pracowni malarskiej. Będą średnio 2 razy w tygodniu i będą trwały po kilka godzin. Będzie kilka spotkań przez cały sierpień. Chce sie otworzyć na malarstwo sztalugowe, bo nie należy ono do moich ulubionych. Wole akwarele i pastele.

czwartek, 26 lipca 2018

Czwartek

Wróciłam do akwareli. Lubie tą technikę, prawie tak jak pastele choć jest dość trudna. Ja mam teraz dodatkowy problem, bo mam stare pędzle bez szpica i źle sie nimi maluje. Powinnam coś kupić, ale pedzle z włosia są drogie i nie bardzo teraz na nie fundusze mam. Meble to priorytet. Papier moczę Krzyśka pędzlem do golenia, bo grubego pędzla z włosia do moczenia kartki nie mam do tej pory. Maluję ptaki. To bardzo wdzięczny temat. Lubię je malować prawie tak bardzo jak koty. Lubię też malować kwiaty i pejzaże, czasem portrety. Chciałabym kiedyś wziąć udział w warsztacie malowania portretów akwarelą. Nie wiem czy mi to będzie dane, bo przecież daleko nie dojadę. Nie lubie malować architektury i martwej natury. Piękne jest dla mnie to co stworzyła natura. Twory człowieka są mi obce.

W tym tygodniu może się uda wyjść do robienia rabat na kwiaty i krzewy. Ma niby przelotnie padać co mnie troche martwi ale może wyskoczymy w międzyczasie. Rabatki sa cztery. Z pracą nie ma co zwlekać, bo czas umyka. Już koniec lipca. O chwastach w sadzie obawiam sie, że musze w tym roku zapomnieć, bo do połowy sierpnia ma ponoć przelotnie padać. Oby mi się udało tylko perz w miejscu pod truskawki zniszczyć. Nadal nie wiem co w przyszłym roku z warzywami w gruncie. Chyba się z grzadkami podniesionymi nie wyrobię w tym roku, bo miejsce zarosło zupełnie pokrzywami.
Powoli planuję prace jesienne. Myślę, że chaszcze w sadzie uda się wyciąć. Trzeba tez będzie pociąć resztę starych mebli i troche gałęzi z wycietej gruszy. Do wyciecia jest kilka  cienkich, suchych drzew. Do tego będzie ostatnie koszenie na podwórku. Moze też uda sie wyciąć maliny, bo zdziczały zupełnie. Trzeba wyczyścić komin, ale do tego moze wezwę kominiarza. Nie wiem co z uszczelnianiem drzwi. Uszczelki były założone na próbę ale odkleiłam, bo przez nie sie drzwi ciężko zamykały. Coś trzeba będzie jednak pokombinować, bo do tej pory w zimie wieszałam koce, a na progach układałam szmaty:( Dalej tak nie chcę robić. Drzwi jest czworo. Trzeba załozyć ocieplenie na rury od wody. Wszystko kupie w internecie i trochę sama podziałam, bo odkąd schudłam mam wiecej energii...
Jesienią też moze jeszcze jakieś krzewy ozdobne kupię. Myślę o kolejnym bukszpanie tym razem o złotych liściach i o ostrokrzewie o dwubarwnych. Wpadł mi w oko berberys. Miejsce mam, bo łubiny, które kupiłam miały za duzo słońca i uschły. W przyszłym roku kupie ale posadze w miejscu gdzie słonce jest tylko przez kilka godzin.

Wczoraj Krzysiek miał imieniny i był jego brat. Wzięłam robótkę i działałam. Powstał kapelusik...




poniedziałek, 23 lipca 2018

10 kg mniej

Mały sukces, który mnie cieszy-10 kg mniej. To dla niektórych bardzo dużo, ale nie dla mnie. Mnie zostało jeszcze trzy razy tyle, a z każdym kilogramem będzie trudniej. Na razie dieta mi nie dokuczyła. Najbardziej bałam się, że za dużo będę musiała siedzieć w kuchni. Kuchnie lubię, jako pomieszczenie, ale pracochłonnych posiłków nigdy nie lubiłam przygotowywać. Nie robiłam często np. krokietów choć je uwielbiam, ani ciast typu tortów, których nie znoszę, ale które Krzysiek lubi. Zapomniałam jaki smak mają gołąbki. Lubię potrawy z niewielu składników, proste w wykonaniu. Moje zupy właśnie takie są. Teraz do boju i oby następne 10 kg spadło stosunkowo szybko. Wtedy trochę odetchnę. Na razie zaplanowałam dietę na rok jeszcze. Nie wiem co będzie zimą, bo moi dostawcy warzyw nie jeżdżą, a dieta opiera się na warzywach. Trochę mogę przetworów zrobić, ale nie za dużo, bo cukier niewskazany. Na pewno zrobię sporo fasolki szparagowej, bo pokochałam zupę curry z warzyw i ryżu.

Zupa curry

15 dkg fasolki szparagowej
ryż
marchew
cebula
czosnek
papryka
kawałek kapusty
curry
sól
pieprz ziołowy
masło
śmietana
kurkuma

Fasolkę obrać i pokroić, dodać rozdrobnione warzywa, sól
pieprz, masło i gotować. Gdy fasolka prawie miękka, dodać ryż. Na koniec przyprawić curry i śmietaną.

A na koniec wytworki...







Kaszel, deszcz, praca i wytworki

Krzysiek choruje już cały tydzień. Strasznie kaszle aż sie dusi. Przy tym sie poci i jst okropnie zachryniety. Boli go całe gardło i brzuch od kaszlu. Wypił dwie butelki syropu i nadal jest kiepsko. Jest wściekły, bo okropnie się męczy. Oby mnie tylko nie zaraził, bo wirus paskudny. Świat się kończy, żeby w lecie chorować.

Ostatni tydzień lipca się zaczął, a praca w ogrodzie leży i kwiczy. Do zrobienia są cztery rabatki na kwiaty i krzewy. Jest też plewienie pokrzyw i dalsze niszczenie chwastów. Denerwuje mnie ten przestój, ale ani pogoda nie była odpowiednia ani czasu nie było, bo nadal straty finansowe przez mundial odrabiam. Co mi sie uda zrobić w tym roku to zrobię. Mogę  jednak w przyszłym roku jeszcze truskawek i poziomek nie dosadzić. Nie wiem też czy mi sie uda w tym roku posadzić maliny i jeżynę bezkolcową. Perzu już nie powinno być zanim to zrobię. Powinnam drzewka przyciąć i nie wiem kiedy. Został jeszcze tylko sierpień, bo we wrześniu inna praca będzie-sad i meble z sypialni. W sierpniu z pracą moze byc problem, ponieważ planuje dwa razy w tygodniu uczestniczyć w kursie malarstwa sztalugowego. Zajęcia trwają po kilka godzin. Chcę się podszkolić, bo wolę malować na papierze jak do tej pory. Może kurs mnie otworzy i sztalugę pokocham.

Znajomy był i obejrzał co jest do roboty. Niektóre deski na drewutniach przegniły i trzeba je wymienić. Muszę rozbiórkowe deski gdzieś wcześniej kupić. Okazało się, że znajomy ma też urządzenie do cięcia metalu. Jeśli się uda to potnie mi piece od centralnego stojące w piwnicy. Sprzeda się na złom i troche grosza wpadnie, bo są okropnie ciężkie.
W przyszłym roku zostałaby do roboty ostatnia komórka, a konkretnie dach nad nią. Jest w fatalnym stanie i koszty będą duże, bo dach spory. To komórka mojej mamy, ale ona za naprawę płacic nie chce. Nie zależy jej, bo na śmierć wygląda. Ma 77 lat, ale jest zdrowa. Pożyje jeszcze, choć pewnie narzekać będzie jak to robiła przez całe życie. Taka jej natura.
W tym tygodniu kupie już na pewno wegiel. Miał już być kupiony ale przez chorobę Krzyśka wszystko się odwlekło.
Cały czas robie przetwory i jeszcze robić będę.

Ostatnio robię czapki i kartki. Czasem maluję. Czapki powoli kończę. Gdy skończę może z powrotem wezme się za decu do kuchni. Mam jeszcze zrobić herbaciarkę, zwierzątka na patykach do wbijania w kwiatki i skrzyneczkę do przechowywania cebuli. Skrzyneczka jest bardzo urokliwa i ma ażurowe wieko. W tym roku chciałabym jeszcze kupic zegar do kuchni, dwie lampy do sypialni i dwie skrzynczki do scrapbookingu w tym jedną dużą. Trochę decu więc mnie czeka...

Ostatnie zakupy wikliny... Ławeczkę pod koszykiem zrobili moi mężczyźni. Obaj, choć jeden tylko pomagał...





sobota, 21 lipca 2018

deszczowe lato, karty i wytworki czyli to co lubię...

Przyszły mi kolejne karty anielskie. Sa bardzo fajne i trafiają do mnie. Teraz studiuje książkę dołączona do nich i próbuję wróżyć. Idzie mi. Oprócz nich mam jeszcze 3 talie anielskie. Jedna jest łatwa i dwie trudniejsze. Nie wróżę z anielskich często. Są mistyczne i dużo mówią o sprawach duchowych, a osoby którym wróżę chcą raczej wiedzić o sprawach codziennych. 
Ostatnio znowu wróciłam do kart Kippera. Codziennie wyciągam trzy na nastepny dzień i interpretuję. Karty sa przydatne do wróżb właśnie na temat codzienności. Oznaczenia znam ale czasem jeszcze zerkam do książki by interpretacje poszerzyć. Myślę, ze kiedyś i to raczej szybko, będę z nich wróżyć tak sprawnie jak z tarota i lenorek. Kuszą mnie tez karty cygańskie. Talię mam i książkę. Znalazłam też kurs. Myślę, ze je kiedyś opanuję, bo są intuicyjne. Nie wszystko na raz jednak. :)

Zakochałam sie w tym deszczowym lecie. Lubię takie. Kocham deszcz stukający w parapety i szum rozpryskiwanych przez samochody kałuż. Kocham rześkość i umiarkowane temperatury. Moje warzywa niestety deszczu nie lubią i marnieją. Na liściach pojawiły sie duże plamy i warzywa żółkną. Pomidory może dojdą i troche ogórków, ale papryki chyba nie wszystkie. Niektóre są jeszcze bardzo małe. Nadal nie mam też cukini i dyni. Kwitnie za to bakłażan. Zobaczymy co dalej. Zbiory kiepskie mimo podlewania gnojówką z pokrzyw i dobrej ziemi. Najładniejsze są papryki i pomidory. Ogórków było mało. Zbyt mało. W przyszłym roku posadzę juz tylko jedną cukinię i jedną dynię. Będzie za to więcej cebuli, może sałata. W tym roku posieje moze jeszcze szpinak na jesienne zbiory. Ponoć dobrze w donicach idzie. Nadal nie wiem co zrobić z ogrodem w gruncie. :( Kusi mnie bób i fasolka szparagowa, kalarepka i może buraki na botwinę.

Dziś po południu będę robić kapelusik z akrylu. W międzyczasie może zrobie kartkę. Kuszą mnie kartki typu stemple malowane. Stemple muszę kupić. Już sklep z kwiatami i liśćmi znalazłam. Teraz tylko 100-150 zł muszę zdobyć, bo chcę kupić hurtem. Przy okazji tez kupię napisy i może papiery na scrapki:)
Kupiłam bazę na album i papiery w fiolecie. Niedługo album zrobię. Teraz chodzi za mną przepiśnik, ale napisu odpowiedniego nie mam i może jakieś zdjecie by się przydało wydrukować. Następne może będą zaproszenia i większy album. Kupię też kolejne wykrojniki...

Wczoraj powstała kartka i akwarela, ale akwarela mi się nie podoba i jeszcze raz ja poczynię, a ta pójdzie do kosza...:)



czwartek, 19 lipca 2018

wszystkiego po trochu...

Przyszła mi maszynka do scrapek. Strasznie się cieszę. Maszynka działa, a obsługa jest prosta. Radzę sobie sama i Krzyśkowi głowy nie zawracam. Wykrojników trochę mam ale jeszcze chcę kupić z tym, że nie za dużo. Jak jednak będzie nie wiem, bo podobno kupowanie wykrojników to nałóg... Będę kupowała po trochu. Nie mam dziecięcych, ślubnych. Mam mało męskich. Przydałyby się litery i liczby. Mam za to sporo listków i kwiatków. Mam też jeszcze do kupienia trochę stempli. Na razie robie kartki, ale w przyszłym tygodniu może kupię bazę albumu albo i dwie. Trzeba by też papiery kupić. Kusi mnie tez przepiśnik, ale to dopiero w sierpniu gdy napisy poczynię i moze jakiś zdjęcie wydrukuję...



Jutro ma przyjść znajomy zobaczyć co jest do zrobienia. Myślę o dachach od drewutni i o piecu od centralnego, bo się w nim palić nie chce. Będzie jeszcze cięcie drewna i praca w ogrodzie. Przeciągnie się to wszystko do późnej jesieni jeśli mi się uda uprzatnąć w tym roku sad. Pewne to nie jest, bo deszcze przeszkadzają. Krzysiek musi wkopać rurę do wędzarki. Pierwsze wędzenie chyba będzie we wrześniu.
Z domowych rzeczy nadal robie przetwory. Jeszcze nawet na półmetku nie jestem. Jutro już chyba kupie partie ogórków na ogórki konserwowe. Kupię też cukinię i fasolkę. Kalarepki mam na razie tylko 6 słoików i jeszcze chyba też kupię. Nie wiem kiedy dojdą gruszki i jabłka u kolezanki i kiedy moje śliwki. Zrobię troche dżemów.


Zrobiłam kolejny krem z lanoliną. Dodałam maceratu olejowego z płatków rózy i bzu czarnego oraz wit E. Krem wyszedł o normalnej konsystencji i dobrze sie rozsmarowuje. Niźle sie też wchłania. Ciekawe jak sie mojej skórze przysłuży. Ten poprzedni sprawił, że skóra odżyła. Ten używam na dzień do twarzy i do rąk. Myslę, ze dla osób o suchej skórze dobry by był też do ciała. Olejków zapachowych nie dodałam, bo pachnie. Kolejny chce wzbogacić i moze dodać innego emulgatora i może gliceryny.


wtorek, 17 lipca 2018

plany itd...

Zaczęłam zbierać pieniądze na meble do sypialni. Chce kupić  bieliźniarkę, komodę i szafeczki nocne z sosny. Potrzebuję niecałe 2000 zł. Najważniejsza jest bieliźniarka. Powinnam ją kupić jak najszybciej, bo moja stara się rozpada. Może uda się wszystko do zimy kupić. We wrześniu mam zamiar pomalować szafę, toaletke, fotelik i szafkę. Malowanie sypialni chyba jednak dopiero w przyszłym roku.
Jeśli dobrze pójdzie to w tym roku chcę też kupić szafę do przedpokoju. Szafa ma byc koniecznie stara. Chcę ja na razie postawić w pokoju dziennym jak juz bieliźniarke wyrzucę. Resztę regału na razie zostawie, bo jeszcze stoi. Szafa ma być biała. Remont pokoju dziennego chyba dopiero w przyszłym roku zrobię. Potrzeba na to wiecej gotówki, bo chcę ścianę postawić, żeby kuwety kocie nie stały w pokoju dziennym. Zysk by był też taki, że by było zimą cieplej. Jeśli chodzi o zakup mebli, to martwi mnie wnoszenie. Pal licho jeśli przyjdą w częściach. Jakoś wniosę, ale co zrobić z szafą? Kto wniesie?

Kupiłam akryle i kilka stempli. Czekam na nie. Stemple to nie wszystkie, bo jeszcze inne wpadły mi w oko, ale juz nie duzo. Za kilka dni kupię chyba trochę wikliny do kuchni i to juz będzie koniec zakupów na ten miesiąc. Tak sobie myślę, że trzeba by kupić jeszcze jedna skrzynkę na rzeczy do scrapbookingu, bo warsztat sie rozrasta i w jedną skrzyneczke nie mieści się, a w pudełkach dziurkaczy trzymać nie chcę. Chyba ich jeszcze kilka kupię...:)

W najbliższym czasie czeka mnie też sterylizacja kotczki. Majka niedługo skończy dwa lata i jeszcze jest nie wysterylizowana. Pierwsza ruję miała bardzo późno i później miała rzadko ale ostatnio coś częściej. Co gorsze w czasie ruii prawie nie je i okropnie schudła, a jest drobniutka. Martwię się...




niedziela, 15 lipca 2018

niedzilnie

Schudłam już prawie 10 kg. To niby dużo, ale nie wtedy gdy do zrzucenia jest jeszcze 30 kg. Czuję jednak, że tym razem sie uda, bo pogodziłam sie z długim okresem odchudzania. To progres w myśleniu, ponieważ do tej pory chciałam szybko i byłam krótkodystansowcem. Miałam ambicję zrzucać 10 kg w miesiąc, a tak sie juz teraz nie uda i trzeba to zaakceptować. Na razie waga spada i organizm dobrze współpracuje. Obym szybko jeszcze 10 kg zrzuciła to będzie lżej. Juz jest. Na razie przygotowuję dużo przetworów z warzywami do zup. Robię fasolkę, cukinię i kalarepkę. Pomyslę o świeżych ogórkach. Będzie jak znalazł zimą gdy dostepu do warzyw nie będzie. Troche się tego okresu boję, bo co ja biedna będę jeść. Tęsknie za pieczywem domowym, sałatkami z majonezem, quiche, kluskami, pizzą i zapiekankami. Gdy zrzucę 10 kg na coś z tego sobie pozwolę. To będzie nagroda za wytrwałość.

Dni wczorajszy i dzisiejszy traktuje ulgowo. Nawet sie nie ubierałam. Chodze, a w zasadzie lężę na kanapie w długiej podkoszulce. Dziś na dodatek nie zamierzam pracować. Ma być luz i psychiczny wypoczynek. Będzie dużo spania w dzień i troche robótek. Chcę zrobić kolejną czapkę tym razem z bucli. Nawet juz zaczłam. Robi sie dość trudno, bo włóczka jest pełna supełków i sie haczy, ale czapczka wychodzi bardzo fajna, mięciutka choć kolor mi niezbyt odpowiada, bo granat. Kusi mnie anioł czarno-biały, może kolejne kwiaty i może kartka. Myślę o rysunkach węglem i sangwiną...






Późnym popołudnim zrobię cukinie do słoików, a wieczorem muszę napisać tekst o snach do Claudii i prognoze tarota na Fanpage. Jutro może wpłyną mi pieniądze na konto to kupie akryle i zacznę nimi działać.
Późną porą będę słuchać odgłosów nocy. Chcę się zrelaksować. Uwielbiam ciszę, otwarte okno i od czasu do czasu nawołujące się psy. Zawsze to lubiłam jako typowa sowa i często sobie tą przyjemność w lecie dawkuję. Marzę o tym by usłyszeć kiedyś wyjące nocą wilki, ale mi to chyba nie będzie dane w tym życiu. Noc jest wspaniała, przyjazna i dobrze na mnie wpływa w przeciwieństwie do gwarnego dnia. Nie znoszę samochodów, krzyczacych dzieci i gadających pod oknem ludzi. Chyba powinnam mieszkać na odludziu...:)

piątek, 13 lipca 2018

piątek

Tydzień się kończy, a ja juz myślę o nastepnym. Chcę prosić znajomego, żeby przyszedł do moich drewutni. Dachy są nieduże to powinno pójść szybko. Mam też zamiar zamówić węgiel. Mam do tego sporo drewna i myślę sobie, że to do końca roku wystarczy. Do rozpałki są listwy boazeryje, które na bieżąco rąbie Krzysiek. Dziś chcę przepalić jeszcze raz w centralnym. Mam kilka pomysłów. Jeśli sie palić nie będzie to poproszę znajomego, żeby i do pieca zerknął. Trzeba z robotą uciekać. Gorszy problem z ogrodem, bo są deszcze i nic zrobić konkretnego nie możemy. Gryzie mnie to...
Piła spalinowa jednak będzie jak dobrze pójdzie, bo sie z tym kto tnie pogodziłam. Znowu gadamy przez telefon i ma we wrześniu przyjechać. Liczę, że uzbiera mi tez grzybów, bo u niego jest dużo. Tylko co zrobić by awantur kolejnych nie było? Temperamenty mamy jaki mamy i oboje lubimy dominować. Obiecał mi, że u mnie w domu nie będzie próbował rządzić. Oby słowa dotrzymał.
Do wycięcia we wrześniu będzie kilka drzew w tym suche i sporo chaszczy. Moze mi tez wytnie zdziczałe maliny. Jeśli się uda do tego czasu z szafą zrobić, to i starą szafę potnie.

Lato jak na razie mi nie dokuczyło. Nie ma upałów i przechodzą deszcze, co mi podlewanie warzywnika ułatwia. Oby i sierpień taki był. Mimo tego tęsknię do okresu w którym lata miały urok i klimat. Pamietam sianokosy, żniwa, krowy pędzne na wypas z odgłosem dzwoneczków i bukiety polnych kwiatów. To już przeszłość. U mnie teraz przedmieście-krów nikt nie ma, polnych kwiatów brak i wszędzie strzyżone trawniki i tuje. Nie lubie tego klimatu. Brak mi typowej wsi. Na obecnej wsi tez bym się chyba nie odnalazła, bo nowobogackie domy dla mnie uroku nie mają. Kochałam stare drewniane chaty, drewniane płotki, słoneczniki, malwy i bzy. Trzeba wspólczesność zaakceptować tylko niech nikt mi sie nie dziwi, ze dom mało opuszczam.

A na koniec wytworki i znikam do pracy...:)








środa, 11 lipca 2018

środa

Dziś jadę do miasta i już mam nerwy, bo nie mam na to ochoty. Musze załatwić ubezpiczenie domu, wydrukować napisy do kartek i kupić może farbę do mebli. Farba jest mi potrzebna do malowania szafki. Zdecydowałam się na złamaną biel. Oby tylko farba była, bo sklep jest mały, a do supermarketu nie chce mi się iść. Chcę też coś szklanego kupić na ozdoby. Mogłabym użyć farb do szkła, bo stoją i się kurzą...
Po powrocie odreaguje i wezme się za wytworki. Będę mogła zrobić również kartki. Jutro wypróbuję kartki ze stemplami, bo czarny tusz powinien juz przyjść. Jutro też może kupię maszynę do scrapek, akryle i kolejne stemple. Dziś zapłacę za kolejne wykrojniki, które kupiłam. W tym miesiącu juz chyba nic z rękodzieła więcej nie kupię, bo inne wydatki mam. Chce zbierać też na bieliźniarkę.

Jutro chcemy wyjść do ogrodu zrobic jedną rabatę. Na razie posadzę na niej azalię i dwie hortensje. Później chce jeszcze dosadzić może ostrokrzew o dwubarwnych liściach jak go kupię. Rabatka jest nieduża i od północnego wschodu pod murem. Chcę jednak dosadzić trochę kwiatów typu żurawki i może funkie. Może też coś na skalniaki. Kolejna rabata wkrótce z tym, że muszę najpierw kupic rollborder, żeby mi Pikuś roślin nie deptał i nie podlewał. W tym miejscu chcę posadzić bukszpan o dwubarwnych liściach. Chce też kupić floksy, marcinki i kilka lilii, a jesienią może krokusy i może tulipany botaniczne. Ma być to co lubię, a na styl nie patrzę.

Zaczęłam znowu dziergać. Powstały dwie czapki raczej jesinne, bo ażurowe w tym jedna typu luźnej. Skończyłam też zamotkę. Bardzo lubię czapki robić. Przymierzam się do czapki z babcinych kwadratów i do czapek z wzorami. Te jednak robi sie dłużej i muszą wiecej kosztować. Kto jednak powidział, że wszyscy wybierają co tańsze. Kupiłam troche włóczki. Troche dostałam to pokombinuję. :)





A na koniec grafiki...





poniedziałek, 9 lipca 2018

Poniedziałek

Mam w ogródku pierwsze zbiory poza szczypiorem, szczypiorkiem, siedmiolatką i ziołami. Ogórki już jemy, a pomidory dochodzą. Zerwałam też pierwsza paprykę czarną. Papryki będzie dużo w tym roku. Nie będę kupować chyba, że na przetwory. Ogórków i pomidorów tez mi wystarczy na bieżące spożycie. Dynie i kabaczek kwitną, ale owoców nie widać niestety. Cukinię kupuję. Kupuję tez fasolkę i bób, a chciałabym mieć własne.
Robię przetwory. Za mną troche fasolki szparagowej i cukini. Zrobiłam też na razie dwie kalarepki. Jeszcze z 4 zrobię, bo to eksperyment. Zrobię też ogórki konserwowe i może typu mizerii tylko grubsze, żeby się na zupy nadały.

Nadal działam robótkowo. Ostatnio robie kolczyki, kartki i maluję. Robię rzeczy tańsze. Kusi mnie zacząć robić i te droższe. Do tego by były potrzebne zmiany w sposobie myślenia. Trzeba by nad sobą popracować i nabrać na poczatek tupetu w kwestii wyceniania. Zauważyłam, że niektóre osoby tupet mają i wyceniają strasznie drogo rzeczy bardzo przeciętne. Czy sprzedają to juz inna sprawa. Ostatnio maluję ptaki i to chyba nie koniec. Mam z tego dużą frajdę. Po pastelach przyjdzie czas chyba na akwarele. Robie też kolczyki i jeszcze trochę ich zrobie, bo zapasy mam. Chcę wstawić do butiku 10 par. Kartki będę robić dopiero od środy, bo napisów teraz nie mam i muszę wydrukować. Przygotowuje je w Corelu. 









W tym tygodniu zaczynamy działać z powrotem w ogrodzie. Czas zrobic rabaty, bo chwasty padły. Trzeba też zniszczyć kolejne. Dzwoniłam do znajmego w sprawie piły. Rozmawiałam z koleżanką, jego żoną i ona twierdzi, że on piłę ma i pewnie mi to co trzeba wytnie. Chcę też by pociął mi deski pod ikony decoupage. Zrobie ich sporo, bo chcę je nie tylko do sprzedania ale i dla siebie. Znajomy wróci z urlopu za kilka dni to z nim porozmawiam i jakby co deski kupię.

piątek, 6 lipca 2018

sobota

Weekend mnie cieszy, bo mogę się wyspać do oporu. Lubię wstawać bez pospiechu, leniwie. Lubie powoli zaczynać dzień koło południa :). Nic mnie teraz nie goni.Te dni spędzę z Krzyśkiem. On będzie robił swoje, a ja swoje. Ja będę chyba malować tylko jeszcze nie wiem w jakiej technice. Moze akryle, akwarela albo pastele, a może wszystkie po kolei? Chodzą za mną kolejne flamingi. Dwie akwarele o tej tematyce sprzedałam. Pastele czekają na kogoś kto sie zakocha. Kolej chyba na akryle, bo jeszcze w tej technice flamingi mojego autorstwa nie powstały. Nie wiem tylko czy różową farbę jeszcze mam. Powinnam polakierować kolejny raz szafeczke na klucze. Czekają kolczyki. Ostatnio sprzedałam portret kobiety-pastele. Trzeba by namalować kolejny i dni zejdą.

W przyszłym tygodniu już może zamówię węgiel i pójdę do znajomego w sprawie remontu dachów. Spytam też czy ma piłę spalinową. Czas uciekać z pracą. Zaczniemy też z Krzyśkiem z powrotem działania w ogrodzie. Rabaty są cztery do zrobienia i sporo chwastów czeka na spryskanie. Czas sie za to zabrać. Krzysiek sie będzie wzbraniał, bo przychodzi z pracy zmęczony. Ostatnio broni swojej prywatności i tak pozuje do zdjęcia...:( Będę musiała nad nim popracować:) Pracuje też nad nim, żeby zgolił wąsy, których nie znoszę. Wróciłam do niego i jest w porzadku. Czas było docenić, że się mną opiekuje i że jest bardzo pomocny. Nie będę już szukać szczęścia na Badoo. Znalazłam na chwilę i się rozwiało jak dym, a on się sprawdził.









A na koniec pierwszy samodzielnie wykonany obraz lany. Technika jest interesująca i powstanie w niej jeszcze niejeden obraz. Muszę tylko akryle kupić, bo moje się już kończą, a zapisałam się na malarstwo sztalugowe do ośrodka kultury...



środa, 4 lipca 2018

czwartek

Ostatnio co zrobię wstawiam na Artillo. Miałam też wstawiać na Dawandę, ale ma przestać istnieć. Szkoda. Wysłałam prace przykładowe do kilku galerii i zobaczymy. Mogę mieć problmy, ponieważ robię kiepskie zdjęcia. Muszą to być portale polskie, bo angielski mnie odrzuca. Nie mam ochoty sprzedawać za granicą, bo inna waluta, cło itp komplikacje. Myśle o Allegro o ile nie będzie opłat za wystawienie w tych kategoriach, które mnie interesują, czyli głównie kartki i obrazy na razie. 
Mam sporo pomysłów na rękodzieło. W najbliższym czasie chce  zrobić kartki ze zdjęciami moich aniołów. Może też pójdą kwiaty i koty. Te kartki by były tańsze niż scrapbooking. Chcę tez zacząć robić czapki, może etui na telefony, kolczyki decoupage, breloczki i może zakładki drewniane z koralikami. Zaczęłam też malować anioły pastelami. Wychodzą poważne i smutne jak ja teraz... Myślę o akwaralach, bo jeszcze aniołów tą techniką nie malowałam. Dziś chcę wykonać obraz vedic art z tym, że nie malowany tylko lany. Wczoraj już płótno zagruntowałam.




Dziś po południu idziemy na dłużej do ogrodu. Trzeba wszystko podlać gnojówką z pokrzyw. Trzeba też zrobić następną i może pokombinować z papryka i pomidorami z preparatem ułatwiającym zapylanie. Trochę nam zejdzie. Krzysiek musi iść ze mną, a trochę sie broni, bo przychodzi z pracy zmeczony i chce spać.


Wyzwanie w szufladzie

Tym razem ma być na okrągło :) https://szuflada-szuflada.blogspot.com/2018/07/wyzwanie-lipcowe.html




wtorek, 3 lipca 2018

To i owo

Ostatnio brak mi uczucia i staram się zbliżyć z powrotem do Krzyśka. On jest z tego chyba zadowolony. Jest jakby milszy i mnie nawet przytula. :) Zobaczymy jaki będzie efekt dalej. Jak to dobrze, że go mam. Jest dla mnie wsparciem i chyba czas go bardziej docenić.

Nadal kupuję rzeczy do wyrobu kartek. Rozkręcam się. Najbardziej zależy mi teraz na wykrojnikach. Chce mieć na wszystkie okazje. Brakuje mi ślubnych, na Walentynki, Wielkanocnych i dla dzieci. Mam mało męskich. Chcę jeszcze kupić kilka w tym ptaki, cyfry, choinki, pisanki, zegar, może statek. Chcę też kupić napisy ale to wykrojniki nowe i dość drogie. To nie jest tania pasja. Kilka dni temu kupiłam klej, kwiaty, perełki i trochę papierów. To nie wszystko w tym miesiącu. W ciągu kilku najblizszych dni wydrukuje napisy imieninowe, urodzinowe, ogólne i ślubne. Maszynkę do scrapków kupię koło 15 VII. To juz raczej postanowione i odwołania nie ma.





Znowu maluję. Naszło mnie w niedzielę i od razu poczyniłam obrazek. Na pierwszy ogień poszły pastele suche. Lubię tą technikę i będę jej wierna. Wczoraj też malowałam. Nadal mam problem z robieniem zdjęć, ale chyba pomału to zaczynam czuć. Faktycznie lepsze zdjęcia wychodzą w świetle dziennym. Wieczorem przy lampie kolory wychodzą nawet nie bardzo podobne. Dowodem pierwsze zjęcie na którym żółty jest prześwietlony i jakiś taki dziwny dlatego zdjecie poprawiłam w programi graficznym.