Codzienność

Codzienność

sobota, 30 grudnia 2017

Sobota

Święta minęły jak dla mnie zbyt szybko. Spędziłam je tradycyjnie na spaniu, leżeniu i jedzeniu. Teraz czekam na Sylwestra. Zakupy już zrobione i zaczęłam gotować bigos. Gotuję w dwóch garnkach, bo jeden ma być tradycyjny dla moich panów, a drugi wegetariański dla mnie. Ten wegetariański jest bardzo smaczny. Dodaje się śliwek suszonych, grzybów i soczewicy. Można się nim najeść. Mięsa jeść nie zamierzam. Obejrzałam niedawno przerażoną, drżącą świnię czekającą na ubój. Odechciało mi się, bo strasznie mi było bieduli żal...
Po południu mam rozpalić w pieckuchni, bo cos się stało i dobrze ostatnio się nie paliło. W Wigilie zadymiłam  cały dom i na piecu było ledwie 30 stopni. Musze też zadzwonić do sąsiada w sprawie zaworu d wody w piwnicy. Zaworu nie ma od kilku lat i w razie awarii w domu trzeba wodę zakręcać w studzience. Tak nie powinno być. Zawór w piwnicy jest konieczny, bo Krzysiek idzie od stycznia daleko do pracy i w razie awarii nie miał by mi kto wody zakręcić. 
O pracę Krzyska się martwię. Będzie pracował w ochronie około 40 km od domu. Będzie przewóz z pracy i do pracy. Będzie tez pracował w nocy i ja będę sama w domu, a tego nie lubię. No i problem z tym czy 12 godzin bez snu wytrzyma. Bierze przecież leki. Jest tez problem, bo czasem zasypia do pracy. Na razie kupił sobie krzyżówki, bo chyba liczy, że będzie w pracy rozwiązywał. No nie wiem nie wiem. W pracy na zmianie będzie ich trzech. To mnie trochę pocieszyło.


niedziela, 24 grudnia 2017

Wigilia

Zdrowych i pogodnych Świąt. Dużo szczęścia, radości i magicznych chwil z najbliższymi. Wszystkiego dobrego.



sobota, 23 grudnia 2017

sobota

U mnie już święta widać. Gorączka przedświąteczna osiągnęła apogeum. Dużo potraw przygotowane. Dziś mam do zrobienia tylko rybę w warzywach dla siebie według mojego przepisu. Wychodzi coś jak ryba po grecku. Nie daje jednak wina i nie zapiekam. Duszę warzywa i umieszczam w nich upieczona rybę. Później wszystko wstawiam do lodówki. Po południu mam też do upieczenia pasztet dla mnie. Długo nie mogłam się zdecydować, który mam zrobić i w końcu wybrałam pasztet z granulatu sojowego. Jeszcze go nie robiłam i ciekawa jestem co za licho wyjdzie :). Dziś chce tez zrobić śledzie po chłopsku. Też jeszcze nie robiłam. Wczoraj zrobiłam śledzie aż trzy rodzaje. Jedne z listkiem i zielem angielskim według przepisu od Sebastiana, drugie ziołowe w zalewie octowo-olejowej i trzecie z rodzynkami i koncentratem czyli chyba po sułtańsku. Te bardzo lubi Krzysiek.
Sebastian dziś ma masę roboty. Ma zrobić sałatkę jarzynową, a robi pyszną. Ma tez odkurzyć mieszkanie, a ja mam umyć podłogi. Krzysiek idzie do pracy.
Jutro czeka mnie galop od rana i nikt raczej nie pomoże, bo w czym?
Cały czas pracuje zawodowo wieczorami. Wróżb za dużo nie ma ale teksty do nowej firmy trzeba napisać. Trzeba zarabiać, bo plany mam:) Marzę o kuchni. Miałam zamiar na nowe meble pożyczyć pieniądze ale teraz gdy Krzyśka praca pewna nie jest pożyczać nie będę. Będę kupować po trochu szafki i skręcać w pustym mieszkaniu. Gdy kupię wszystkie zrobię remont i wymienię. Tak będzie bezpieczniej. Nie mam zamiaru zarżnąć się pożyczką. Kuchnia tania nie będzie, bo wybrałam drewnianą. Ma być na lata. Dość mam mebli, które po paru sezonach nadają się do wyrzucenia tak jak mój segment z pokoju dziennego.

Ostatnio mam problem z oczkiem Pikusia, bo podrapał go Filuś gdy chciał się wcisnąć koło niego na spanko. Niby nic mu się nie stało, bo urazu nie widać ale oczko łzawi i on je mruży. Weterynarz dał krople. Zobaczymy czy pomogą.

czwartek, 21 grudnia 2017

czwartek

W domu już z grubsza posprzątane, choinka ubrana, pościel zmieniona, wszystko poprane. Zostało tylko odkurzanie, stroiki i szopka. Święta będą tradycyjne czyli takie jak pamiętam z dzieciństwa z tym, ze dam na stół więcej potraw, bo 12 zamiast 7. Będzie zupa grzybowa z łazankami, kapusta z grzybami i śmietaną, kapusta duszona, grzyby w śmietanie, pierogi, ryby, kompot ze śliwek, sałatka jarzynowa, sernik, makowiec, śledzie, kutia dla Krzyśka. 

Pojawił się drobny problem z rybą na Wigilie. Ja z Krzyśkiem chcemy morszczuka konkretnie płaty, a Sebastian chce koniecznie karpia. Chciał, żebym kupiła żywego to on by zabił po przyjeździe. To oczywiście nie wchodzi w grę, bo nic pod moim dachem mordowane nie będzie. Może więc kupię płaty. Oby były.
Dziś Krzysiek był na zakupach. Musi kupić wszystko, bo jutro tylko ciasta. Nie piekę w tym roku. Może upiekę coś na Sylwestra. Sebastian przyjedzie jutro.:)

Ostatnio zrobiłam kartki. Dostaną wszyscy z prezentami.







wtorek, 19 grudnia 2017

wtorek

Robota u mnie typu przedświątecznej się kończy. Uf.. Dziś jeszcze Krzysiek umyje ostatnie okno i wyszoruje wannę. Ja skończę sprzątać, wypiorę kocią pościel i oblekę im poduszki. Spanka koło pieca już są wyprane i koc z koszyka Pikusia też. Na jutro zostanie zmiana pościeli w pokoju dziennym i ostatnie pranie. Później już będzie tylko odkurzanie, mycie podłóg i gotowanie. Z tym jakoś sobie poradzę. Krzysiek pewnie pomoże, bo chce zrobić wszystko żebym odkurzacza tego co sam sprząta kupować nie chciała, a ja i tak kupię jak wszystko dobrze pójdzie, bo będzie sprzątał chociaż w sypialni i w kuchni i w przedpokoju. Dobre i tyle.
Jeśli chodzi o finanse to ja w grudniu zarobiłam strasznie mało. Do końca roku nie nadgonię, bo będę miała prawie urlop. W święta chyba wcale pracować czyli wróżyć nie będę. W Sylwestra też nie. Mam za to do napisania 20 tekstów ezoterycznych dla nowego portalu. Teksty są płatne. Będę też u nich wróżyć od stycznia. W styczniu czekają mnie wydatki. Trzeba kupić węgiel i kolejny kubik drewna do palenia.

No i jeszcze dieta. Trzymam się. Czuje się dobrze ale niestety przytyłam ponad 1,5 kg. Muszę zobaczyć co dalej. Z jednej strony bardzo nie chcę wracać do jedzenia mięsa ale z drugiej strony na przybieranie na wadze nie mogę sobie pozwolić. Wręcz przeciwnie muszę schudnąć i to dużo. Tylko jak:( Pomysł mam ale nie da się go zrealizować wcześniej jak w lecie.
Ostatnie smakołyki to bób z kurkami, kotleciki z warzyw z sosem grzybowym, curry z ryżu, warzyw i soczewicy  i kapusta z soczewicą. Palce lizać:) Teraz kotlecików i placuszków będzie więcej, bo kupiłam nową patelnie teflonową...

To zdjęcia z mojej łazienki. Już koniec no prawie, bo mam jeszcze kupić mydelniczki, kubki do mycia zębów, lampionik wiszący, kominek do olejków i może klosiki do kinkietu. Jest idealna z charakterem tak jak chciałam...









niedziela, 17 grudnia 2017

niedziela

Sprawa z Krzyśka pracą jest na dobrej drodze. Na razie mu powiedziano, że będzie pracował w ochronie. On się cieszy, bo o tym od dawna myślał. Ja zadowolona nie jestem. Nie wiem czy sobie da radę, bo nie jest otwarty i przebojowy, a raczej zamknięty w sobie. Nie wiem czy wytrzyma 12 godzin pracy, ponieważ bierze leki i jest senny. Nie wiem co z zakupami. Ja przecież tych ciężarów nie przyniosę. No i spać będę w nocy musiała sama, a nie czuje się sama zbyt pewnie.:( Lepsza jednak taka praca niż żadna.

Poza tym przygotowywanie domu do świąt u mnie trwa. Dziś tez będziemy działać czyli sprzątać i prać. Później Krzysiek ubierze choinkę. Ma być tradycyjna taka jak dawniej bywały- kolorowa. Zabawki mamy stare, niektóre jeszcze z dzieciństwa. Trochę zabawek dorobiłam. Choinka będzie sztuczna. Będzie stała w sypialni ze względu na koty. Tam koty wchodzą ale są pod kontrolą. Dziś mam też zrobić pierogi na Wigilie. Pierogi będą z kapusty słodkiej i grzybów. Później je zamrożę.

A na koniec trochę ponarzekam. Problemem jest smartfon, który dostałam z Orange. Jest to Samsung galaxy j3. Niby nie jest zły ale moja stara Nokia lumia 635 jest lepsza. Ma funkcje, które mi bardzo odpowiadają i ma tez o wiele lepszy aparat. Teraz mnie kusi by Samsunga głęboko schować albo sprzedać, a kupić nowa nokię. Kosztuje  teraz niecałe 300,00 zł na allegro, bo to model przestarzały. A niech sobie będzie stary skoro praktyczny. Tak chyba zrobię o ile w styczniu Krzysiek będzie pracował i ja zarobię tyle bym mogła ta fanaberie spełnić. 



piątek, 15 grudnia 2017

piątek

 W piecokuchni było jedno palenie i nowy piec działa jak trzeba. Jest jednak problem, nie grzeje jeden kaloryfer. Mianowicie w kuchni. Grzeje tylko kawałek, kilka żeberek. Reszta zimna. W kuchni zimno jak diabli. Boje się o kwiatki. Chyba trzeba będzie coś z tym zrobić ale dopiero po świętach. No i znowu wydatki i kłopot. :( Przy okazji kolejny raz przekonałam się, że jestem zimnolubna. W sypialni był 20 stopni, a ja się odkrywałam i dusiłam. Spałam nago. Wolę gdy jest 14 stopni.

Ostatnio Krzysiek zdecydował, że w święta pojedzie odwiedzić z bratem jego dzieci. Najwyższy czas, bo bratanica ma nowe mieszkanie, a bratanek chrześniak ma córeczkę. Mała skończyła roczek, a Krzysiek jej jeszcze nie widział. Trzeba było kupić dodatkowe prezenty. Dorośli dostaną ręcznie robione mydełka i kartki rękodzieło. Mała dostanie dużego tygrysa i książeczkę z wierszykami.

Od kilku dni moje wydatki na jedzenie zostały drastycznie zmniejszone. Teraz jem za 10 zł dziennie. To mało ale da się. Jem smacznie i zdrowo. Najadam się do syta. Muszę tylko więcej czasu poświęcać na przygotowywanie jadłospisów i posiłków. Ostatnie moje odkrycia to np. curry z ciecierzycy, curry z soczewicy, zupa z dyni i pieczarek, placuszki z kukurydzy, ryba w sosie musztardowym...



środa, 13 grudnia 2017

środa

Od przedwczoraj niedosypiam i tak będzie chyba do końca tygodnia. Zrobiłam masę zakupów i trzeba czekać na kurierów. Muszę wstawać  8:00, a pracuje przecież do drugiej, trzeciej w nocy. Dosypiam normalnie w dzień w takiej sytuacji ale teraz święta i trzeba sprzątać:( Coś za coś. Chyba jednak tygodnia w takich warunkach nie wytrzymam i będę się musiała z tym pogodzić, ze w grudniu zarobię mniej. :)


Powinnam pójść do fryzjera. Trzeba by coś zrobić z włosami, bo jest źle. Przed świętami jednak nie zdążę i pójdę chyba dopiero wiosną. Całą zimę i tak nie planuje nosa z domu wystawiać. No i sama się akceptuję, próżna nie jestem. Wyglądam jak wyglądam. Znalazłam fajną fryzurkę ale nie wiem czy jest dla mnie odpowiednia, bo ja potrzebuje takiej, której nie trzeba modelować. Mam włosy umyć i mają wyschnąć bez mojego udziału. Wałków i lokówki nawet w domu nie mam i czuje do nich swoisty wstret. Włosy mam zdrowe i same się układają. Nic z nimi nigdy nie robiłam. Teraz tylko baleyage mi fryzjerka robi dwa razy w roku.


Co do telewizora to już jest. Starego typu 14 cali ale gra. To, że mały to bez znaczenia. Stary miał 20 cali i było dość. Większy mi na regał nie wejdzie, bo trzeba by półkę zdemontować. Stoją na niej książki, a ja nie mam ich gdzie przenieść na razie...

niedziela, 10 grudnia 2017

niedziela

Przygotowania do świąt u mnie w toku. W piątek posprzątałam w sypialni. Wczoraj w pokoju dziennym. Trochę czasu mi to zajęło, bo była masa książek koło kanapy na ławie i obok. Były tez do przejrzenia czasopisma stos na 40 cm. Dziś jak dobrze pójdzie posprzątam z pomocą Krzyśka w kuchni, a Krzysiek odkurzy pajęczyny w całym mieszkaniu. Zostało jeszcze pranie zasłon i firan z kilku pomieszczeń i mycie 2 okien. Sprzątanie w pracowni też. Później już tylko będzie mycie w łazience, zmiana pościeli i podłogi. Pastować ich nie będę, a przydałoby się... Dziś może też napalimy w piecokuchni. Jest nowa i trzeba ją wypróbować zanim Wigilia przyjdzie, bo mam zamiar na niej gotować wieczerzę.

U mnie Wigilia w tym roku w trójkę. Będzie Sebastian ale nie będzie mojej mamy, bo przyjść nie chce. Dziwie się jej, bo Sebastiana lubi. Ja jestem tradycjonalistką i Krzysiek tez. Święta musza być udane. Musi być sporo jedzenia. Musi być posprzątane lepiej niż na co dzień, muszą być prezenty, choinka, stroiki, szopka. Mimo tego, że takie święta akceptuję zawsze po wieczerzy jestem padnięta i cieszę się, ze już po wszystkim i jakoś przeżyłam... Tak było zawsze i nie wiek jest przyczyną. Po prostu nie lubię wysiłku i mobilizacji, bo to stres... Nie zmienię jednak zwyczajów, bo kobiety z mojego rodu by się w grobach poprzewracały. Robię tak jak robiła moja babcia i jej siostry i moja prababcia.

Na koniec o problemach. Po pierwsze Krzysiek pracuje tylko do końca grudnia. Zakład nie wygrał przetargu. Później niby ma praca być na innych obiektach ale nie wiadomo czy Krzysiek sobie poradzi i czy dojedzie bez samochodu. Jest zatrudniony w zakładzie pracy chronionej. Aż nie chce myśleć co będzie gdyby nie pracował. Nędza u mnie, a meble trzeba wymienić i jeszcze telewizor się zepsuł. :(

czwartek, 7 grudnia 2017

Piątek

Długo się śniegiem nie nacieszyłam. Nawet po nim śladu już nie ma. Ciekawe czy spadnie na święta. Marzą mi się takie z lekkim mrozem i śniegiem- bajkowe, jak z pocztówki. Na razie zabrałam się za porządki. Idzie mi powoli ale idzie. Dziś pranie zasłon i firan. Mam też ogarnąć pracownię, bo już w niej nie ma gdzie stanąć. Prezenty już kupione dla wszystkich. Wszyscy dostaną kosmetyki. Sobie też kupiłam, a jakże. Skromnie, bo tylko dezodoranty. Figurki do szopki kupiłam i kalendarz księżycowy dla mnie i dla mamy ze zdjęciami zwierząt. Mam tez jeszcze kupić kuferek do łazienki i dwie mydelniczki. Jedną wybrałam z drewna, a drugą z kamienia. Muszą być u mnie odporne, bo koty wszędzie wlezą i buszują. Podobała mi się bardzo mydelniczka ceramiczna w kształcie muszli ale raz, że droga i dwa, że delikatna. Zrezygnowałam. Wolę te pieniądze wpłacić na potrzebujące zwierzęta.:)

Dwa dni temu miałam mały pożar w domu. Spalił mi się ręcznik i dwa worki grzybów suszonych. Dobrze, że miałam refleks i zalałam wodą, bo obok było kocie spanko i koszyk. W dodatku podłoga jest drewniana. Krzysiek się sparzył w rękę. To jego wina, bo powiesił ręcznik do wyschnięcia na kominie i nie zauważył, że dotyka rury od pieca. To już drugi pożar przez niego. Ostatni gasił Sebastian. Zaczęłam się bać, bo coraz mniej myśli...

Dietę. Schudłam prawie 5 kg. To połowa tego co chcę w pierwszym etapie. Diety nie zmieniłam i mięsa nie jem. Tak jest dobrze, żebym tylko chudła. Mogą być z tym problemy, bo jem zbyt mało białka, a za dużo węglowodanów.


środa, 6 grudnia 2017

środa

Powoli planuję święta. Mam jeszcze ostatnie porządki- okna i firany. Planuje też jadłospis. Będzie trochę problemów, bo musze przygotować jedzenie i wegetariańskie i normalne, bo moi faceci jedzą mięso. Chcę zrobić dużo śledzi i ryb. Będzie sałatka i wędliny także domowe. Sebastian ma przywieźć wiejskie wędzonki. Ciasta kupię. Sebastian zostanie do Nowego Roku. Przed Sylwestrem o ile pogoda pozwoli chcę wędzić schab i dla mnie ser. Może też coś upiekę. Kuszą mnie paszteciki.

W najbliższym czasie mam zamiar kupić figurki do szopki, którą mam po dziadku. Dziadek zrobił ją w czasie wojny dla mojej mamy. To stajenka z brzozowych gałązek z dachem ze słomy. Nadal jest w dość dobrym stanie. 

Jeśli chodzi  prezenty to kupię w tym roku tradycyjnie kosmetyki. Oczywiście w internecie. Z pieniędzmi co prawda u mnie krucho ale prezenty muszą być.

Pogoda jest cudna- śnieg spadł i leży. W domu cieplutko ale po południu. Rano jest 16 stopni. To znaczy w pokoju dziennym, bo w piecokuchni na razie nie palę. Bałam się zimna w związku z dietą ale jest ok. Rano co prawda chodzę w swetrze i poncho ale po południu już w podkoszulce. Śpię jeszcze nago. To zimno rano mnie na razie nie przeraża. Uważam, że to dobre hartowanie i z powrotem zaczęłam chodzić po śniegu boso. Może w ten sposób mnie infekcje ominą. Oby...:) Uwielbiam taką lekką zimę. Tylko zwierząt bezdomnych mi żal... Mroźnej się boję...




A na koniec myśl i już znikam...:)



niedziela, 3 grudnia 2017

Poniedziałek

Ostatnio udało mi się zarobić na stół do kuchni.  Kupiłam go już, bo przesyłka trwa do 21 dni, a na święta chcę go mieć. Stół jest drewniany. Zdecydowałam, że meble do kuchni będą w kolorze olchy. Do tego trochę mebli białych i niebieskich. Do końca roku chce też jeszcze kupić resztę drobiazgów do łazienki. Powinno się udać. W przyszłym roku planuje remont kuchni i wymianę mebli w kuchni i sypialni. Malowanie w sypialni dopiero chyba w kolejnym roku, bo remont w kuchni mnie zmęczy i w sypialni już raczej nie zniosę.

Kurs ezoteryczny mi się kończy, ale nauka nie. Ostatnio ćwiczę pilnie dwupunkt. Efekty są. Cuda są możliwe ale tylko wtedy gdy się w nie wierzy. Muszę nad sobą popracować. Na razie pracuje nad pozytywnym myśleniem. To mi nawet idzie nieźle ale jeszcze nie we wszystkich sprawach. Chcę problemy odhaczać po kolei. Tylko jak uwierzyć, że mogę schudnąć do 65 kg np. To trudne na razie ale powinno mi się udać.

Chudnę wreszcie. Mam nadzieję, że trwale...Wczoraj miałam quiche z brukselką, kotlety z opieniek i soczewicy i sałatkę. Dziś mam sos serowy z makaronem i rybę w warzywach. Moje gotowanie mi bardzo odpowiada. Jutro fasolkę w sosie pomidorowym z warzywami i mufiny z jajek.