Codzienność

Codzienność

czwartek, 28 lutego 2019

Czwartek

Od kilku dni zowu myślę o rytuale oczyszczającym typu egzorcyzmu. Czas jest odpowiedni, bo księżyc idzie na nów. Najbardziej lubie rytuały z użyciem roślin. Nie trzeba nic do nich kupować, ani nie trzeba sie przy nich wysilać. Rośliny sa dla mnie łatwo dostepne. Kiedyś najczęściej roślinami okadzałam, teraz po prostu przygotowuję sakiewki. Okadzanie jest coś ostatnio dla mnie kłopotliwe. Nie wiem czemu, bo w rzeczywistości przecież nie jest. Tym razem wybrałam brzoskwinię, brzozę, bez, bez czarny, dracenę, jałowiec, sosnę.
Trzeba znowu więcej rytuałow robić, bo są skuteczne. Mój syn co prawda próbuje mnie od tego odwieść, bo jako zielonoświatkowiec magii nie uznaje, ale ja jestem wiedźmą i wiedźmą pozostanę. Nikomu tym krzywdy nie robię. Nie wykonuję rytuałów, które innym szkodzą. Nawet miłosnych typu rzucenia uroku na kogoś, bo to manipulacja i jak wierzę to sie siłom wyzszym nie podoba.

Po 7 III zacznę chyba myśleć o rytuale na powodzenie finansowe. Ostatnio, gdy go wykonałam zarobiłam sporo pieniedzy. Rytuały trzeba jednak co jakis czas powtarzać. Energia ciągle przeciez krąży. Stykam sie z róznym wpływem i to co było oczyszczone z czasem już jest zanieczyszczone z powrotem. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy kontakty z ludźmi toksycznymi nie zostana zerwane z różnych wzgledów. Wybrałam już rośliny- barwinek, dąb, jaśmin, jeżyna, klon, sosna, winorośl.

Mam nową książkę. To pierwsza z cyklu. Zobaczę czy mi sie spodoba... Cykl to 8 części.



Co do diety to faza ataku się powoli kończy chyba. Spadki już mniejsze, a i jedzenie o konsystencji stałej zaczyna mnie kusić. Już mi domowe pieczywo i frytki zaczynają śnić sie po nocach. Chyba to już długo nie potrwa tym razem. Jestem jednak rozczarowana, bo jeszcze 20 kg nie zrzuciłam. Poczekam jeszcze trochę, czyli do około 10 marca. Jeśli waga nie będzie spadać to dietę przerwę. Wrócę chyba w lipcu. Wtedy może waga będzie spadać szybciej. Oby 79 kg było pod koniec lata...Moze:)

Dziś trzeba zjeść pączka, bo tradycja. Pamiętam tłuste czwartki u mnie w domu. Od rana trwała gorączka. Babcia i ciocie przepasane ręcznikami jak fartuchami uwijały się  przy pączkach i faworkach. Mama piekła róze. Do pączkow był domowy dżem, a pączków było bardzo duzo, bo w domu było siedem osób. Pamiętam zapach tłuszczu i sterty wypieków. Szkoda mi tej tradycji i wrócę do niej, gdy schudnę, ale pieczenia będzie mniej...

niedziela, 24 lutego 2019

wtorek

Koniec zimy, a u mnie przetworów w spiżarni jest jeszcze bardzo dużo. Krzysiek je mniej dżemów ostatnio. Coś woli wędlinę. Nie popieram tego, bo wybiera tanią i tłustą, pełna chemii. Je też stosunkowo mało surówek. W tym roku chyba zrobie mniej. Ja co prawda dżem domowy bardzo lubię, ale ciągle muszę uważać na pieczywo. Jem więc mało. Powinnam więcej zrobic ogórków konserwowych, bo wszystkie juz dawno poszły. Chyba zrobie też wiecej fasolki szparagowej. Fasolkę jem głownie ja. Smakuje i w zupie i z jajkiem sadzonym na śniadanie i jako dodatek do ziemniaków. Ziemniaków też jest jeszcze masa. Zostało jeszcze pięć workow. W przyszłym roku trzeba będzie na zimę kupić tylko z cztery worki chyba.

Ostatnio się trochę zmieniło moje podejście do poezji. Nie biorę już udziału w warsztatach, bo nie mam ochoty na naukę:( Piszę wiersze nadal, ale wybieram juz tematykę, która mnie interesuje. Piszę tylko o miłości, o przemijaniu i o przyrodzie. Nie mam przyjemności w pisaniu wierszy rymowanych typu np. sonetu. Potrafię takie pisać, ale pokochałam wiersze białe. Rymowane piszę tylko dla dzieci. Chyba podświadomie przygotowuję tomiki, ale jak je wydam? Przecież banku nie obrabuję... 4 tomiki to około 16000 zł o ile chcę by wydawca je rozprowadził. No chyba, że tańsze wydawnictwo znajdę, ale taniej niż 12000 chyba nie będzie... Na razie biorę udział w antologiach. W tym roku na razie sa w druku trzy z wierszami w tym jedna to projekt komercyjny. Jest tez w przygotowaniu pozycja z opowiadaniami. Jest szansa, że w tym roku wyjdą jeszcze trzy antologie o przyrodzie. Jedna o wiośnie juz za mną i czekam na egzemplarze autorskie. Ma wyjść jeszcze ponoć lato, jesień i zima, bo to cykl. Chętnie wezmę udział.

Utknęłam jeśli chodzi o naukę grafiki. Nie ma postępu. Kursy nie ukończone i projektów robie bardzo mało. Nic prawie na grafice nie zarabiam. Zaczynam podejrzewać, ze mam specyficzny gust i to co mnie sie podoba, nie znajduje uznania w oczach innych. Te projekty, które wygrywaja w konkursach sa według mnie najwyżej bardzo przeciętne. Chyba nie potrafię sie wstrzelić w nowoczesne trendy. Mam gust retro, a grafiki szukaja chyba młodzi ludzie. Co dalej będzie nie wiem. Nie bardzo chcę z tego rezygnować, bo lubie to robić, ale trochę jestem jednak zniechęcona.

Z obrazami jest podobnie. Modna jest abstrakcja, a ja jej nie lubie malować. Lubie tylko vedic art albo ostatnio pouring. :( Powinnam więcej sprzedawać, bo na razie nawet na materiały chyba nie zarabiam.

A na koniec grafika.




niedziela

Wczoraj miałam pojechać na zajęcia wcześniej i kupić mocny sekator oraz bób do sadzenia. Nie pojechałam, bo zimno z powrotem. Co do warzyw to chyba jednak kilka doniczek będzie. Moze dwa, trzy pomidory, 2 papryki i kilka krzaczków ogórków. Moi panowie sa za. Trzeba będzie częściej zasilać. Kupiłam też specjalną ziemię, bo ta z zeszłego roku była kwiatowa. Nie wiem czy z tymi warzywami to dobry pomysł, ale lubie ruch wiosną i chcę by coś jednak rosło. Pójdę po naukę do kolezanki. Ona z kilku doniczek swoje pomidory całe lato je, a ogórki nawet wekuje. Też z doniczek.

W najblizszym czasie trzeba przyciąć drzewka. Trzeba by tez pobielić, ale chyba bielone nie będą. 
Kiedyś myślałam o tym by zrobić kilka podniesionych grzadek. Chodzi mi o ślimaki. Są na Allegro gotowe skrzynie 36 cm wysokie, ale za drogie dla mnie. Prawie 300 zł jedna z przesyłką. Moze uproszę S, zeby mi taka zrobił w lecie. Byłaby na przyszły rok dopiero, ale dobre i to. Mogłabym posadzić sałaty, kalarepy, kabaczki. To ładnie mi poszło w pierwszym roku zanim sie ślimaki pojawiły. Nie wiem jakie wysokie powinny być by chroniły przed ślimakami. Nie wiem ile lat wytrzymuja takie drewniane.

Ostatnio dotarło do mnie, ze Krzysiek sie starzeje. Często przysypia z gazetą i stęka, gdy z kanapy wstaje. Nie wiem co będzie z jego pracą. Do emerytury jeszcze siedem lat i teoretycznie do pracy sie wybiera. Tylko czy da radę. Szykuje sie praca blisko domu w zakładzie zajmujacym sie pielęgnacja zieleni. Moze od kwietnia, ale kazali złozyć podanie juz w marcu. To umowa zlecenie. Tylko czy da radę. Moze choc z miesiac popracuje to bym szafe kupiła, bo mnie sie na razie zarobki ekstra nie szykują i sama na nią nie zarobię. Marzę o pomalowaniu domu jesienią, ale chyba w tym roku nie dam rady...

Kolejne obrazy typu pouring mam w planach. Kupiłam juz farby. Mam jeszcze cztery podobrazia wolne. Dziś pewnie jeden poczynię.
Wczoraj nie byłam na warsztatach, ale zaczęłam pejzaż w domu.





piątek, 22 lutego 2019

piątek

W tym roku warzywnika raczej nie będzie, ale będą kartofle i chyba bób. Chcę mieć te rośliny, które nie wymagają jakiś większych zabiegów i dbania. Moze nawet podlewać nie będę. Miałam nic nie robić, ale to jest zbyt trudne dla mnie. Lubię ten sezonowy ruch w ogrodzie i nie chcę żyć jak w mieście. 
Moze też dokupię trochę ziół i moze jakieś krzewy ozdobne. Będzie niszczenie perzu i jeśli to sie uda, to jesienią krzewy owocowe kupię. Chciałabym porzeczki białe i moze jakieś agresty czerwone no i jeżynę bezkolcowa i maliny.
Wkrótce zacznie sie ruch w ogrodzie. Musimy wyjść z Krzyśkiem i powycinać cienkie odrosty w sadzie. Trzeba będzie to zrobic sekatorem. Pierwsze podejście było w środę, ale krótkie, bo było zimno. Chciałabym w tym roku sad doprowadzić do porzadku. W tym roku będzie wycinane wszystko z podwórka po kurach. Sa tam zdziczałe maliny i masa różnych krzewów. Trzeba zrobic porzadek. Chcę zostawić tylko z 3 czarne bzy, jaśmin i śliwkę. Moze bazie. Są tam tez jakieś krzewy ozdobne, ale nie wiem co to jest. Tez zostanie. Wycinane będzie w lecie gdy wszystko będzie kwitło, bo nie chcę usunąć tego co potrzebne. Trzeba wycinaćostrożnie ze względu na ptaki.
Jeśli wszystko uda się zrealizować to sezon będzie owocny i pracowity...

Od kilku dni przepisuję krzyżówki. Trzeba wysłać jeszcze trzy partie, z tym że jedna jest do skończenia. Gdy wszystko wyślę będę czekać na odpowiedź. Muszę poznać ocenę zadań zanim zacznę układać nowe zadania. Poza tym wróżę i piszę.

Przyszły mi koronki do kartek. Wkrótce zrobię kartki. Na razie maluję. Skończyłam wiersze do dwóch antologii. Wysłałam je i teraz czekam na egzemplarze autorskie. Czas mnie zaczyna gonić. Nie lubie tego. Trochę spraw, które miałam załatwić zimą niestety utknęło. Nie skończyłam kursów grafiki i nie napisałam żadnej książki do końca.

Pierwszy wylewany obraz-pouring z klejem i silikonem. Kompletnie nie wyszedł, bo mieszanka była za rzadka, stara farba sie nie rozpuściła i na dodatek obraz postawiłam. Powinnien leżeć. Krzysiek wściekły, bo zalałam farbą wannę. Wygonił mnie z tym na dwór...:(



Drugi wyszedł jeszcze gorszy, bo farba była za gęsta, a to trzeci...:) Jestem z niego nawet zadowolona...



I czwarty... To szare to w oryginale fiolet. Zdjęcie nie oddaje urody. Dziś kolejny-biel, czerń, czerwień i kolor beżowy. To uzależnia, ale tanie nie jest, bo farb dużo wychodzi. Dziś moze zakupy. Kupię tanie stosunkowo farby i w przyszłym tygodniu znowu podziałam. Mam jeszcze trzy podobrazia. To będzie na razie koniec... Kolejne w marcu jak pieniadze zarobię...



środa, 20 lutego 2019

środa

S jeszcze nie przyjechał. Ma popchnąć sporo spraw do przodu. Do naprawy jest szuflada i może chlebak. Trzeba pomalować biblioteczkę, zabezpieczyć rury od wody w piwnicy. Chyba poproszę go o zrobienie zasuwki w łazience, bo Pikuś gdy idę do mamy wchodzi i obsikuje drzwi. Może powiesi półkę o ile zdąży przyjść. Może potnie mamie drewno na opał. Moze skopie ogródek pod ziemniaki i pod bób. Trochę mu z tym zejdzie. Musi tez odespać i wypocząć.

Przymierzam sie do robienia obrazów wylewanych. Do tej pory zrobiłam taki tylko jeden. Uzyłam starych farb i powstały grudki. Teraz kupiłam medium i inne niezbędne rzeczy by to robić fachowo. Czekam na przesyłki. Jestem jak zwykle niecierpliwa i już bym chciała działać. Obrazy tego typu bardzo mi sie podobają. Kupiłam już tez kilka podobrazi na nie. Kupiłam małe, ale coś czuję, że duze by było łatwiej sprzedać. Tylko jak te duże wysłać?


Kilka dni temu dostałam na skrzynkę wiadomość o kwiatkach. Za kilka dni zacznie sie wysyłka, ale kupować juz mozna. Kupiłam już lilie azjatyckie miniaturki do doniczek, bo w zeszłym roku miałam i to sie sprawdziło. Mam żółtą, która zimę przetrwała. Kupiłam biała, różową i pomarańczową. Była jeszcze piękna kremowa i może kupie za kilka dni. Kupiłam tez rózowego amarylisa. Mam w domu białego. Za kilka dni planuję kupić kilka irysów i może liliowce. Czaję się jeszcze na floksy ale ma być robiony wodociąg i pomyślę o kwiatach później, bo nie wiem czy koparka nie zniszczy... Chcę jeszcze kosaćce syberyjskie, ale one pójda chyba do donicy jesienią. Chciałabym funkie. Mam na nie miejsce z tym że muszę sprawdzić czy te co posadziłam, przetrwały zimę. Nękały je ślimaki.

niedziela, 17 lutego 2019

niedziela

Dziś pracuję, bo w tygodniu nie miałam jak. Chyba trzeba by przepisać 10 krzyżówek, bo we wtorek chcę chcę je wysłać. Oczywiście układam kolejne. Muszę jeszcze kupić w internecie papier w dużym formacie. Niektóre krzyżówki przepiszę jak mi dojdzie. 

Nadal też maluję abstrakcje. Nowe pomysły się wciąż rodzą. Zgrałam tez na komputer przepiękne zdjęcia wiosny. Gdy je wydrukuję, będę malować i realistycznie. Jeśli chodzi o te obrazy abstrakcyjne to mam mieszane uczucia. Dla mnie obraz ma być piękny. Ma zdobić i wprowadzać w dobry nastrój, a obrazy abstrakcyjne często są niepokojące. Niezbyt chętnie wieszam je na ścianach. Zadaję sobie sprawę, że i tak są bardzo spokojne, co może niektórym nie odpowiadać. Teraz są modne emocje im bardziej burzliwe tym chyba lepiej. Nie przepadam za burzą w uczuciach i chyba burzy nie chcę wzniecać swoimi obrazami. Ot dylemat. Całe szczęście, że nie wszyscy mają taki sam gust. Kończą mi się podobrazia i albo zamówię, albo się wezmę za akwarele. Mam pomysł na abstrakcyjne pejzaże. Czas zrealizować:)



Już czekam na wiosnę. Na razie u mnie przedwiośnie. Codziennie obserwujemy z mamą rosnące w górę przebiśniegi. Jeszcze nie kwitną, ale zieleni coraz więcej:) Ciekawe co z forsycją. Może ją w tym roku namaluję:) Czekam na krokusy i szafirki. Cieszy mnie nawet perspektywa nadejścia wiosny. Ptaki już ja czują, bo szaleją od kilku dni. Już mnie zaczyna ogród ciągnąć, ale nie dam się jednak skusić. Wiosną mam ochotę robić, ale latem w upały nie mam za dużo energii i wszystko marnieje. W tym roku wsadzę moze tylko jakieś krzewy i może drzewka owocowe o ile perz w sadzie zniszczę. Warzywnika nie będzie. Skupię się na ziołach... Może tylko S posadzi ziemniaki...

piątek, 15 lutego 2019

piątek

Dziś Krzysiek jedzie do miasta. Ma mi wysłać partię 20 krzyżówek, które ostatnio ułożyłam. Nie wiem ile przejdzie i jakie chcą. Wysłałam o różnym stopniu trudności. Po pierwszej przesyłce się zorientuję. Teraz układam następna partię. Kolejne będą dla dzieci chyba. Nie wiem, ile mogą wydrukować na miesiąc i ile za zadanie płacą. Wszystko wyjdzie z czasem... Kokosy to z pewnościa nie będą, bo część wynagrodzenia pochłonie grafik. Krzyżówki trzeba przesyłać na papierze i stąd te koszty.
Kolejne wydawnictwa czekają. Mam jeszcze dwa. 

Tydzień był dość kiepski jeśli chodzi o zarobki. Miałam problem z pisaniem, bo zrobił mi się zastrzał akurat na tym palcu, którym piszę. Pisałam innymi, ale niestety wolniej. Kombinowałam z maścią ichtiolową, rywanolem, fioletem. Moczyłam też palec we wrzątku. W końcu pomogło nie powiem co, bo to sposób rodem z średniowiecza. Pewnie niektórzy wiedza o co chodzi...:) Gdy ropa się trochę zebrała, przekułam i jest ok.
Poza tym dwa dni nie miałam komputera, bo był w naprawie. Zepsułam gniazdo od zasilania i przy okazji obudowę. Działałam na starym, ale to nie to. 

W środę zaczęłam malować abstrakcję. Coś powstało, ale frajdę z malowana mam mniejszą. Serce oddałam obrazom realistycznym. Namaluję kilka abstrakcji i raczej do realizmu wrócę. Chcę jeszcze teraz namalować trzy obrazy z zimą, a później wezmę sie za wiosnę. Znalazłam cudne obrazy-inspiracje. Już zgrałam kilka.

Nadal trzymam dietę i waga znowu spada. Musiałam jednak odjąć jedną porcję zupy. Teraz jem 2-3 i czekam na efekty. Wcześnie zmniejszyłam kaloryczność w tym roku i oby przestoju szybko nie było. Jeśli będzie, to niestety zajdzie konieczność wyjścia z diety. Dodam przez kilka miesięcy kalorii i posmakuję zwykłego jedzenia, a potem wrócę. Jeszcze chyba w tym roku zdążę. Nie zrezygnowałam z siódemki z przodu, co to to nie...:)

środa, 13 lutego 2019

środa

Pogoda niezła. Wygląda jakby to juz przedwiośnie było. Na razie ponoć ma być ciepło. Nie ma prawie śniegu. Ciekawe jak będzie. Wcześniejsza wiosna by mnie specjalnie nie zmarywiła. Bałam się siarczystych mrozów, ale jak narazie niepotrzebnie. Moja mama odgarnęła liście na rabatce przed domem i wyglada na przebiśniegi...
Kończę pracę nad antologią o wiośnie. Część wierszy napisałam teraz, a część to wiersze pisane do mojego tomiku. Tomiku raczej teraz nie wydam, bo to i koszt i promocja, której się obawiam. Trafił do mnie kolejny wydawca. To tańsze wydawnictwo, bo koszt około 3000,00 zł z uwzględnienie barwnych zdjęć. Zaproponował mi, żeby zamieścić tez moje obrazy. Propozycja jest kusząca. Nadal jednak obawiam sie promocji, która jest konieczna. W tym wypadku musiałabym pojechać do Krakowa i tam jakoś wytrzymać spotkanie z czytelnikami. Gdyby Krzysiek pracował sam koszt stałby się realny, ale nie w tym roku. Mogłby to być tomik o przyrodzie plus pejzaże. Wierszy by trzeba napisac więcej jednak. Tak naprawdę to marzę o 4 tomikach i o kilku z opowiadaniami... Piszę przecież wiersze również o miłości i o przemijaniu... No i dla dzieci. Chciałabym też wydać tomik z opowiadaniami o kotach. Może też z obrazami. Ech marzenia, ale może kiedyś...

Ostatnio odezwał się do mnie ktoś z redakcji zajmującej sie szaradziarstwem. Mogłabym dla nich układać krzyżówki. Jeszcze nie wiem jakie i ile, bo muszę czasopismo ze wzorem znaleźć. Uwielbiam układać krzyżówki, choć ostatnio rzadko to robię. Kiedyś układanie to było praktycznie moje główne źródło dochodu. Układam bardzo różne w tym panoramy. Obecnie krzyżówki panoramiczne układa przeważnie automat i dlatego są na tak niskim poziomie. Może powinnam spróbować znowu w to wejść głębiej?

poniedziałek, 11 lutego 2019

Poniedziałek

Wczoraj odpoczywałam-spałam, czytałam, oglądałam filmy dokumentalne o zwierzętach. Dziś juz działam. Trzeba zarobić na materiały do wyrobu kartek. Chcę kupić stemple wielkanocne, maski, papier, może tekturki. Muszę zamówić napisy. Myślę o ogłoszeniu-reklamie w Gwiazdy Mówią. Chyba tam dzis zadzwonie i zapytam.
Powinnam pisać wiersze o wiośnie do kolejnej antologii. To nie jest projekt komercyjny dla mnie, bo nie mam zamiaru egzemplarzy autorskich sprzedawać. Nie znam sie na tym. Nie mam do tego głowy, ani cierpliwości i strasznie handlu nie lubię.

Maluję następny obraz. Jest to kolejny zimowy pejzaż. Tym razem w błękicie. Mam na niego miejsce w pokoju dziennym. Pokochałam akryle i niestety zaniedbałam pastele i akwarele. Czas do nich wrócić. 
W wolnych chwilach wstawiam kartki na blog i na stronę na Facebooku. Gdy to skończę, będzie czas na wstawienie grafiki i obrazów.



Tydzień będzie pracowity...


Tanka

plama żółci
łąka w cieniu sosen
pełna krokusów
czy ktoś teraz myśli
o jesiennej szarudze

A na koniec o kotach. Dziś o Majce. To moja najmłodsza koteczka. W ubiegłą jesień skończyła dwa lata. Koteczka w stosunku do ludzi jes łagodna, a niektóre koty goni i straszy. Jest też dość psotna. Lubi np. wyjmować znaleziska z kuwet. Bawi się nimi, a zabawkami gardzi. Nie lubi brania na ręce i wzięta lub przytrzymana, strasznie płacze. Nie potrzebuje za dużo pieszczot odkąd dorosła. Ostatnio to jakby zaczyna sie zmieniać. Częściej przychodzi do nas. Lubi spać ze mną i z S albo na kolanach u Krzyśka. Częściej leży. W tym roku chcę ja wykastrować, bo tabletek juz żadnej kotce nie podam. Megusia może z tego powodu miała guza listwy mlecznej. Wcześniej jednak chcę wykastrować Punię i może Rozi. One sa starsze. Nie wiem co z Megą. Ma juz 12 lat i trochę się boję.







sobota, 9 lutego 2019

Sobota

Tydzień był bardzo pracowity i teraz odpoczywam. Założyłam dwie strony na Facebooku-copywriter i scrapbooking. Myślę o tym by je czasem reklamować. Moze coś z interesami ruszy. Załatwilam ogłoszenie w Szamanie, bo chcę zacząć wróżyćw domu. Myślałam o ulotkach. To nie jest taki duży koszt. Chyba coś zrobie w tym kierunku, ale dopiero po świetach. Zastanawiam się teraz gdzie znależć ta osobę, która je rozda.

Krzysiek nadal pracy nie ma i jest z tego powodu szczęśliwy. Prawie po całych dniach leży, czyta, przysypia z okularami na nosie i rozwiązuje krzyżówki. Żyje sobie jak emeryt-staruszek. Mnie to nawet pasuje i z pewnością gdyby tylko 500,00 zł było dochodu wiecej tobym mu dała spokój z pracą. Niechyby siedział w domu skoro chce. No niestety na razie pracować musi. Są remonty, które muszą byc zrobione i nie ma zmiłuj się. 
Ostatnią wypłatę dostał trochę większą niż sie spodziewał i myślę sobie, ze gdyby mi wpadło z 200,00 zł tobym jednak sie zapisała już teraz na ten kurs pisarski, który ma sie zacząć wkrótce. W programie sa miedzy innymi teksty o erotyce w ujęciu literackim i teksty humorystyczne, a także dialogi. To ważne. 
Już myślałam, że pracę znalazłam na Oferii. Było zlecenie pracy na czacie erotycznym. Mam praktykę w tej pracy, a ostatnio pisałam teksty dla sexshopu. Niestety facet chciał by z nim pisac prywatnie. Zrezygnowałam, bo jestem copywriterem, a nie panienką do wynajęcia. Płacił nawet nieźle.

W poniedziałek mija mi miesiąc diety. Schudłam około 4 kg, raczej mniej. Wygrałam dzięki temu rywalizacje na Vitalii. Bardzo mnie to cieszy tym bardziej, że jest tam sporo niezyczliwych mi osób. Odchudzam się na dietach niskokalorycznych i nie ćwiczę, a to niepopularne. Swego czasu był hejt i sporo przykrości tam miałam. Teraz jest juz spokój i te osoby mnie ignorują, a ja sobie chudnę po swojemu. Tak mam zamiar chudnąć dalej. Teraz czekam na 85kg. To będzie 18 kg zrzucone. Obym ten wynik osiągnęła pod koniec lutego. Później dalsze boje choć w zasadzie tak trudno nie jest. Głodna nie jestem i pokus raczej nie miewam, bo Krzysiek nie kupuje tego co lubię. Święto będzie gdy osiągnę 83 kg. To będzie połowa dopiero, ale ta gorsza, bo później będzie coraz lżej. Chciałabym pozegnać otyłość w tym roku. Nie wiem czy mi sie to uda. Nie zaakceptowałam jej i nadal pamietam jak ważyłam w normie. Prawie całe życie sie trzymałam i teraz chcę do tego wrócić.


Ostatni obraz. Już maluję kolejny. Moze dziś lub jutro skończę.



czwartek, 7 lutego 2019

czwartek

Biblioteczka juz jest i mam pokusy jeśli chodzi o książki. Znalazłam nowe pozycje Phillipy Gregory i trzeba teraz zarobić by je kupić. Może jednak dopiero w przyszłym miesiącu, bo w tym mam zaległe książki do czytania. Później przyjezdża S więc czytania raczej nie będzie.

Pieniędzy potrzebuję tez więcej na remonty. Marzy mi sie jeszcze w tym roku wymienić okienko na strychu i pomalować dom, o ile ocieplenie zrobię. To około 2500-3000 dodatkowo, a pracy Krzysiek nie ma. Na pewno będzie malowanie okien w całym domu. Moje sa nowe, białe plastiki, a pozostałe drewniane brązowe. Chcę by wszystkie były białe. Chciałam je kiedyś wymienić, ale nie bardzo na to fundusze mam i mama sie nie zgadza by okna na jej części domu wymieniać. Nie chce sprzątać po remoncie. Nie wiem tez czy jest sens skoro dwa mieszkania stoją puste.


Ostatnio odniosłam sukces jeśli chodzi o grafikę, bo Designer przyjął mi do sprzedaży logo. Do tej pory od czasu do czasu udało mi sie logo dla klienta zrobić, ale portale mi projektów do sklepów przyjąć nie chciały. Teraz juz wiem, że robie niezłe logo skoro akceptują je inni graficy. Nabrałam wiatru w żagle... Mam troche nowych projektów do sprzedazy. Chcę je wstawić. Zobaczymy. 







Zimowo



mróz artysta szyby stroi

śnieg pokrył czapą gałęzie
bałwan przy ganku stoi
kura usiadła na grzędzie

pole  las też pięknem kusi
tropów zajęcy poszukać
zima czaruje bo musi
do wiosny jeszcze poczekać

zmrozić wróble gile sarny
szkarłatem pokryć policzki
los psa przy budzie też marny
nie ma na dworze perliczki

kwiaty do wiosny czekają
drzewa zielenią wybuchną
dni tygodnie  uciekają
cieszę się z moją córuchną

wtorek, 5 lutego 2019

wtorek

Wczoraj szukałam w internecie ławki. Chcę solidną, drewnianą z dodatkiem żeliwa. W zeszłym roku miałam już taką namierzoną, ale z zakupu zrezygnowałam. Teraz znaleźć podobnej nie mogę. Są bardzo ozdobne i dość drogie. Chciałabym jednak kupić i oby mi się to udało. Kiedyś marzyłam o kanapie bujanej. To też jest do rozważenia, bo chyba stelażu nie trzeba z dworu na zimę sprzątać. Problem by był tylko w razie deszczu. Nie chcę mieć kłopotu z czuwaniem i ze sprzataniem siedziska.



Dieta w toku i na szczęście rezulaty są. Moze waga nie spada w ekspresowym tempie, ale chyba 4 kg w miesiac jednak spadnie. To bezpieczne i zdrowe. Miesiąc mi minie 11 lutego. W kolejnych miesiacach liczę, że będzie spadać po około 2 kg. W zeszłym roku chudłam przez pięć miesiecy bez przestoju.To by dało jeszcze około 8 kg mniej. Powinnam więc siódemkę z przodu zobaczyć. Rewelacja, a gdyby jeszcze pod koniec lata w sierpniu, wrześniu z 3 kg spadły to szansa i na nadwagę jest:) No zobaczymy...:)

Dziś chcę zrobić troche zakupów, bo oszczędność oszczędnością, ale bez przesady. Chcę kupić abażur do pokoju dziennego i materiały do kartek wielkanocnych. To chyba wszystko z fanaberii na ten miesiąć, bo trzeba opłacić antologie i może warsztaty z akwareli. Niestety chyba nie uda mi sie tym razem zarobic na kurs pisarski. Te pieniądze, które są na niego przeznaczone, muszę odłozyć. Będę składać i jeśli sie uda kurs skończę w innym terminie. Organizowany jest co jakiś czas, więc szansę mam. Z drugiej strony szkoda, bo kurs wartosciowy. Umożliwiłby mi znaczny postęp w mojej pracy twórczej. No chyba, że Krzysiek jednak pracę znajdzie...


Zima

mróz kwiaty już rzeźbi skrycie
drzewa pod szadzią stękają
dusza juz nuci w zachwycie

słoneczne dni też bywają

piękna ta zima nastała
śniegiem pokryła już pola
droga do sanny dojrzała
iskra się w sercu zapala

zachwytem wzdycham o świcie
piękno podziwiam wieczorem
wierszuję też należycie
nad skutym lodem jeziorem


A na koniec ostatni obraz



Czy to prawada, że blogger ma być zlikwidowany za dwa miesiące? Ktoś coś wie? A może tylko Google+

niedziela, 3 lutego 2019

Niedziela początek lutego

Początek lutego i trzeba by zaplanować co z warzywami. Grunt nie został przygotowany, a warzywa w donicach sie nie udały. Było po trzy pomidory na krzaku. To mało, bo wszystko było jak trzeba. Była dobra ziemia, było zasilane ekologicznym nawozem, było podlewane i nawet kwiaty zapylałam. Cóz z tego skoro pomidory i papryki kiepsko kwitły. Nie wiem co robie nie tak. Chyba poprostu ręki do tego nie mam i zamiłowania też nie. To już kolejna porazka i skłonna jestem z warzywnika zrezygnować. Tak szczerze mówiąc to i czasu za bardzo na ogród nie mam. Chciałabym wsadzić, z doskoku i szybko zrobić co trzeba, a tak to nie działa. Tu chyba trzeba doglądania i wielu godzin spędzonych na dworze wedle zasady, pańskie oko konia tuczy. Krzysiek powiedział, że będzie jak ja chcę, a S chce posadzić w ogrodzie ziemniaki. No zobaczymy. Pewnie mi będzie żal, gdy zobacze zbiory u innych, ale nie można mieć wszystkiego. Z zajęciami artystycznymi bardziej mi po drodze i to wybiorę.

Jeśli chodzi o prace w ogrodzie to jeszcze nie bardzo wiem co sie zrobi. Trzeba by niszczyć dalej perz i wycinać chaszcze. Trzeba by wyciąć stare, zdziczałe maliny. Powinnam zrobić porzadek w jednym miejscu. To stare podwórko z szambem. Były tam kiedyś kury i wszystko co nie trzeba rośnie tam jak na drożdżach, bo teren nawieziony. Wszystkiego wyciąć nie mogę, ponieważ to siedlisko ptaków. Gdyby nie to zostawiłabym tylko śliwkę, bazie, jaśmin i ze dwa dzikie bzy. Teren ma być wiejski, a nie robiony na miejski styl. Tak u mnie nigdy nie będzie. Wszystko wytnie S wiosną. Piła jest.

W tym roku chciałabym wyjść trochę z domu. Nie chodzi o pobyt między ludźmi, a o pobyt na dworze. Kiedyś miałam bliższy kontakt z naturą. Wysiadywałam z książką na podwórku, bywałam w lesie, nad rzeką. Robiliśmy ogniska. Teraz dom mnie ciągnie i to chyba nie jest za dobre. Człowiek nie powinien tracić kontaktu z naturą. To nie jest zdrowe. A może mój plan by kupić wygodną ławkę był dobry? Mogłabym wychodzić częściej. Na dworze mogłabym czytać, malować, pisać wiersze. Mogłabym nawet chyba pisać teksty, o ile bym sobie dobre miejsce zorganizowała. Przemyślę to, bo z finansami teraz krucho, a fajna ławka kosztuje.


Ten sen

nie zdradzę nikomu
zaprosiłam cię do mojego snu

uwodziłeś spojrzeniem gestem 
utknęłam w przestrzeni pomiędzy 
nocą a brzaskiem
w poszukiwaniu twoich ust
spragniona tajemnicy i czegoś więcej
zachłysnęłam się oddechem
spiłam zapach nieba i piekła
pamiętam
pieszczoty niespokojne dłonie
ostatni dotyk krzyk
i poranek pachnący tęsknotą
cichy jak twoje wyznania


Krzyśkowi umowy nie przedłużyli. Znowu jest bez pracy. :(

Ostatni obraz...



piątek, 1 lutego 2019

piątek

Jutro zajęcia z malarstwa. Skończę jeden obraz i moze zacznę następny. Podobrazie wezmę. To tez pejzaż zimowy. Tym razem większy format. Miejsce na obrazy w pokoju dziennym powoli się kończy. Nie ma tez juz miejsca w ganku i w łazience. Chyba trzeba będzie pomyśleć o zamalowywaniu niektórych abstrakcji. Szkoda trochę. W łazience wisi 9 abstrakcji i gdybym je zamalowała to bym miała co robic przez jakiś czas. Jest jeszcze miejsce w sypialni i w pracowni, ale i ono się skończy i co wtedy? Kocham przecież malowanie i z niego nie zrezygnuję...

Za niecałe trzy tygodnie przyjedzie S. Czeka na niego sporo pracy. Ma pomalować biblioteczkę, naprawić szufladę i chlebak, powiesić półkę i otulić rury od wody w piwnicy, bo Krzysiek tego nadal nie zrobił. Odkąd S jest to Krzysiek nic juz nie robi. Twierdzi, że pracuje...

W najblizszym czasie muszę zrobic zakupy w sklepie ze zdrową zywnością. Kończą mi się wszystkie straczkowe i kasze. Uzywam fasoli białej, czarnej, czerwonej, mung, adzuki. Uzywam soczewicy i cieciorki i grochu. Chcę kupić kasze bulgar i orkiszową. Problem z tym, że raczej wszystkiego w jednym sklepie nie kupię i trzeba będzie kombinować. Problemem są wizyty kurierów, bo muszę czuwać od rana i się nie wysypiam.

Na koniec wiersz. Znowu się spodobał...:) Tym razem 2 miejsce...


Zanim powiedziałam tak

szukałam  schronienia
 nim powiedziałam tak
chciałam zbudować dom
na granitowej skale
miał tchnąć ciepłem i miłością
szukałam spokoju
chciałam pomilczeć z tobą
zaznać ukojenia i ugasić pożar wspomnień
pamiętam
noce krzyczące rozkoszą
czułość i tęsknotę gdy znikałeś choć na chwilę
i pewność jutra o poranku
wtedy powiedziałam tak