Codzienność

Codzienność

wtorek, 21 grudnia 2021

środa

U mnie teraz ruch i masa zajęć. Nie tylko przygotowania do świąt. Jest też duzo nauki i tym teraz żyję. Odetchnę po 10 I gdy zdam ostatnie egzaminy w szkole. Na szczęście ostatnie zajęcia są zdalne. Praca w domu typu przedświatecznej idzie, ale świeta będą skromne w tym roku, bo przytyłam i nie chcę tyć dalej. Ze sprzątaniem też nie szaleję. Nie mam natchnienia.

Od stycznia dieta. Na razie jestem spanikowana, bo mam otyłość. Muszę szybko zrzucić 5 kg, a najlepiej 8. Wtedy waga będzie możliwa do zaakceptowania. Zauwazyłam, ze jem z powodu emocji. Gdy pojawiaja sie negatywne myśli, za tym ida emocje też negatywne typu np. niepokoju to ja jem by szybko doznać ulgi. Napycham sie węgowodanami typu makarony, pieczywo, bo one najłatwiej mnie wprowadzaja w dobry nastrój. Lubię być wyciszona i spokojna. Myślę o diecie Cambridge, bo mi sie nie chce gotować i liczyć kalorii. 

Filuś powoli odchodzi, bo nie zgodziłam sie na kroplówki. To by była męka dla niego- stres i ból. Gdy miał pobierana krew strasznie plakał, a mnie o mało serce nie pęklo. Na razie czuje sie dobrze- je pije, załatwia się, ale nerki sa podstepne. Do tego to podejrzenie guza. Je specjana karmę i ma leki takie które może brać w domu. Jest strasznie drobniutki. Schudł okropnie. Waży około 2,6 kg, a ważył 4,5. Same kości i skóra. Na razie go rozpieszczam i obserwuję. Gdy zycie stanie sie dla niego zbyt ciężkie nie będę go męczyć, odejdzie. Strasznie mi go żal, bo nic zrobić sie nie da. Trzeba sie z tym pogodzić i biernie czekać. W maju skończy 13 lat o ile los pozwoli. To sporo, ale mógłby jeszcze pobyć z nami. Jest wspaniały, kochany, ufny. Przytula się, pokazuje brzuszek, podwija glowkę, mruczy. Nadal to robi, a mnie sie chce płakać.




Ma przyjechać Sebastian. Jest trochę pracy. Zostanie do Nowego Roku to wszystko zrobi.

Sień prawie skończona. Reszta została dla Sebastiana. Trzeba skręcić wieszak, powiesić lustro, naprawić stare, gięte krzesło.

Choinka juz ubrana. Podziałał Krzysiek. Kurtyna świetlna pod dachem wisi...Święta...

środa, 8 grudnia 2021

środa

Śnieg spadł i leży. Jest pięknie, ale chlodno. W weekend trzeba będzie rozpalić w piecokuchni. Na razie piec kominkowy wystarczy. Powinnam wyjść przed dom, bo trzeba pociąć trochę palet. Kończy sie drewno. Nie bardzo mam odwagę z cieplego domu wyjść. Odśnieżania jeszcze nie mam. Krzysiek już w pracy ma i narzeka. Ciekawe czy śnieg sie na święta utrzyma. Raz tylko jako dziecko widziałam sanie jadące na pasterkę i nie mogę tego zapamnieć. Też bym tak chciała jechać choć raz w zyciu. Chyba mi to nie pisane, bo sąsiad który miał konie od dawna nie żyje...

Z Filusiem problem. Wczoraj byłam u weterynarza i podejrzewa guza w głowie, bo wyciek z nosa jest tylko z jednej strony. Chudość to chyba nerki. Miał pobrana krew, ale nie dalo sie pobrać dużo i tarczyca oraz trzustka nie zostaly zbadane. Czekam na wyniki. Leki na katar bierze. Brał juz kilka razy i średnio było spokój do 2 miesięcy. Poźniej nawrót. Jeszcze schudł i teraz czasem jedzenie zwraca. Ma mdłości nawet na czczo. Strasznie sie martwię. To kot wychowany na smoczku. Cudowny- proludzki, przymilny. Skończyl wiosną 12 lat.




Ostatni tydzień byl ciężki. Byly zajęcia w weekend, był wyjazd i jutro będzie, a w sobotę mam warsztat z interwencji kryzysowej. Czekalam na ten warsztat dość długo. To cenna dla mnie wiedza. W szkole miałam taki przedmiot. Ostatnie zajęcia w szkole mam 8 i 9 I. Mogą być online. Brak mi będzie szkoły. Później spokojnie przygotuję plan i chyba ruszę z nowa uslugą - niekonwencjonalna terapia uzależnień. Wykorzystam wiedzę ze szkoły i ezoteryczną. Terapia tradycyjna nie jest dla wszystkich.

Coraz bliżej do świąt. U mnie w tym roku chyba wędzenia nie będzie, bo bylo niedawno. Za kilka dni upiekę pierniczki i zrobię pierogi na Wigilię.

niedziela, 28 listopada 2021

niedziela

 No i pojawiły sie problemy. Po pierwsze nie wiem czy piecokuchnia to piec czy kocioł. Dokumentów na nia nie mam i nie wiem czy po 1 I 2022 mogę jej używać. Jeśli piec mogę jeszcze rok. Jeśli kociol już nie. Jest tabliczka znamionowa, ale rok produkcji był pisany czymś co sie zmazało. Nie wiem co dalej. Miałam budować w przyszłym roku piec kuchenny kaflowy z wężownicą, ale w naszym województwie ma być zakaz palenia węglem najpóźniej do 2029 r. Może być wcześniej. Nie wiem co z drewnem, bo też są glosy, że moga zakazać. Tak się cieszyłam tym piecem, a teraz się boję, że to zbedny wydatek na kilka lat tylko. Nie wiem czy nie muszę myśleć o gazie. Już kiedyś go mialam i nie byłam zadowolona. Nie ma klimatu i lubię cały ceremonial związany z paleniem, bo jestem tradycjonalistką. Nie wiem czy u mnie teraz można gaz zamontować. Co z kominem. Co z oplatami kiedyś. Krzysiek idzie na emeryturę przecież.

Poza tym kończę remont drugiej sieni. Pomalowane byly szyby farbami do szkła, ściany w przecierki, drzwi i progi, kaloryfer. Trzeba kupić teraz wyposażenie. Ma być stara toaletka/dól/ już pomalowana, stare gięte krzeslo, stary wieszak stojący. Do tego chcę lustro w drewnianej ramie, coś na parasole, lampion, dywanik z juty. Moze kupię kapelusz wiklinowy. Chciałabym skończyć do świąt, ale nie wiem zy tyle na szybko zarobię.

Mam inne wydatki choćby warsztat interwencji kryzysowej i problemy ze zdrowiem Filusia. Niby je, ale mało i ciągle chudnie.

Ostatnio zgrałam sobie aplikację Slowly. To korespondencja/listy/ z osobami z calego świata. Poznałam kilka fajnych osob. Piszę po polsku, angielsku i rosyjsu. Uczę się językow.

Sebastian chyba przyjedzie 22 XII. Jest juz trochę pracy przygotowanej. Mamy iść do zamku.



piątek, 19 listopada 2021

piątek

Chyba miałam covid. Ponad tydzień temu chorowal Krzysiek. Trzymało go prawie dwa tygodnie. Ja straciłam węch i prawie calkiem smak. Przez pierwsze dni czułam sie fatalnie i ciągle spałam. Test zrobiłam i juz nie było zarazków, ale to był 9 dzień. Jeszcze dziś calkiem węchu nie odzyskałam, nadal kaszlę czasem i mam katar. Czuję sie juz dobrze i nie śpię w dzień. Muszę kupić test z krwi.

Kupiłam dwie spinki do włosow, lunulę, tabletki z kurkumą. Kupiłam kilka książek i kilka obrazów malowanych po numerach. Spinki przyszły i są super. Zwlaszcza ta slowiańska, metalowa. Jakbym patrzyla przez wieki. Książka wygląda na wartościową pozycję. Przodkowie dla mnie są ważni. Lunula to znak księżyca. Coś w rodzaju amuletu bogini.







Ostatnio zachwycily mnie wzory obrazów malowanych po numerach. Niby maluję sama, ale te wzory muszę mieć. Na razie poczyniłam tancerkę. Kupilam jeszcze irbisa, leoparda, parę wilków, akt kobiecy i stare miasto. Stare miasto maluje się fatalnie, bo elementy drobne i trzeba z lupką. Chcę kupić jeszcze ptaki, kilka koni i rudego kota. Malowanie wycisza i relaksuje...:) Nie wiem czy ktoś kto nie ma wprawy w malowaniu też by byl wyciszony. Ja jestem.


Po przeczytaniu kilku książek o wierze Słowian znowu karmię Domowika. To dobroduszny duszek- opiekun domostwa. Sprzyja gdy sie o niego dba i moze szkodzić gdy sie nie dba. Wierzę w tego typu opiekuna. Pamiętam z dzieciństwa skrzaty.



środa, 10 listopada 2021

środa

Z moim studiami jest problem. Mialam skończyć magisterskie i pracować na małą skalę w domu by to co zainwestuję się zwróciło. Niestety zanim bym zaczęła pomagać innym, sama powinnam przejść kilkuletnia terapię. Moja znajoma psychiatra przeszła terapię 5 letnią. Terapia by mi sie przydała, ale czy jest sens brać sie za to w moim wieku?

Ostatnio kupiłam kilka książek i teraz je czytam. Ja jako wiedźma korzystam podczas rytuałów z pomocy bogiń. Lubię Bastet i Freję, bo to boginie lubiące koty. Co prawda Freja jest też boginią wojny, ale zamętu w moje zycie nie wprowadziła. Teraz czytałam o bogach i boginiach slowiańskich. Zainteresowała mnie szczególnie Mokosz i Weles. Mokosz to bogini bardzo kobieca. Sprzyja sprawom codziennym. Weles to bóg podziemi. Odpowiada za magię, krainę umrłych i poezję. Coś dla mnie, ale sie go obawiam, bo kiedyś składano mu ofiary ze zwierząt. Niby i w biblii też o tym jest, ale mnie to sie kojarzy z satanizmem.

Mam zamiar wziąć na tymczas kota. On jest bezdomny, starszy, ponoć łagodny. Na razie bardzo choruje i jest leczony. Zobaczymy...


Ostatnio bylo pieczenie cheba i wędzenie. Wszystko się udało. Kolejne wędzenie przed świętami jak pogoda pozwoli. Teraz mam jeszcze trochę pracy, bo dostalam od sasiada kilka palet i trzeba je pociąć. Niestety łańcuch przy mojej pilarce tępy. Trzeba będzie poprosić kogoś, żeby naostrzył. Na razie spróbuję ciąć lisicą, bo mam nowe ostrza do drewna.






środa, 27 października 2021

XXXX

 Sebastan zamontował nowy piec. Byly kłopoty, bo rura nie chciała wejść i musiał kombinować. Piec jest bardzo fajny. Ma plytę do gotowania. Gotuję na nim i wodę na kawę i zupy. Wczoraj gotowalam brokul do jajecznicy. Gotuje się bardzo szybko. Piec jest oszczędny. Stary piec Sebastian weźmie do warsztatu do kolegi. Jest w niezlym stanie ale u mnie już nie mogł być, bo od nowego roku piece muszą być zgodne z ekoprojektem. Sebastian jedzie w sobotę. Przyjedzie przed świętami.


Ostatnio pracy mam sporo. Tym razem działam w domu. Trzeba posprzatać, bo idzie Swięto zmarłych, a wtedy bliscy ktorzy odeszli mogą mnie odwiedzić. Ten czas to Samhain i ja mam zamiar świętować. Będę palić świece i przygotuję kutię, bo potrawy w sabat powinny być bez soli. Powspominam i pobędę trochę z bliskimi. Będą rytuały. Jeszcze przed świętem muszę koniecznie posprzatać ścieżkę do sklepu, bo las bardzo zaśmiecony. To sie Bogini Matce nie podoba. Na cmentarzu oczywiście będę. Będą znicze i stroiki. Moze jak mi sie uda wyleję na groby po odrobinie alkoholu. To normalne dla pogan, a ja częściej wykonuję rytualy niż odmawiam różaniec. Nie zamierzam też zrezygnować z wrożb, astrologii i Reiki.

Ostatnio mialam kilka niedoszlych klientek, ktore oczekiwały wróżby za darmo. Nie rozumiem tego. Ja, żeby zostać doradcą ezoterycznym musiałam sporo zainwestować i pięniedzy i czasu. Bylo kika kursów z wróżbiarstwa i kilka z medycyny alternatywnej. Wszystkie tlumaczyly się brakami finansowymi, a pracowały i jednej mąż pracował za granicą. Czasem robię wrożby za darmo ae na bazarkach dla potrzebujących kotów. To dzialania charytatywne i z potrzeby serca, ale te kobiety to były po prostu cwaniaczki. Przypuszczam, że do fryzjera by po darmową usługę nie poszly. Teraz mam serię zabiegów Reiki. Problem jest poważny, bo to borelioza i niedowłady nog.

Jutro może przesadzimy z donic jabłoń i dwa drzewka kolumnowe. Przyszly mi też rokitniki. Mam do pocięcia resztę drewna. Jest do zamknięcia okienko do piwnicy.

sobota, 23 października 2021

sobota

Sebastian przyjechał i jest. Przywiózł mi śliczne ozobne dynie. Wczoraj skopał część ogrodu i poprawił zamek od drzwi wejściowych, bo wkładka latała. Dziś rozebrał z opakowania piec i ma skończyć resztę kopania. Piec przyszedł uszkodzony. Będzie musiał podrasować cegły szamotowe, bo popękaly w transporcie. Ja mam dziś cięcie drewna. Sebastian ma jeszcze zamontować piec, ale w przyszłym tygodniu. Ma tez zrobić zamykanie do pomieszczenia z  kuwetą Aronka. Musi też trochę odpocząć. Ostatnio miał u siebie sporo pracy i to ciężkiej. Była też znowu jazda na motorze. Przyznał sie po fakcie. 




Ostatnio czytam dwie książki na raz. Jedna to pozycja potrzebna do szkoły. To Interwencja kryzysowa. Książka nie jest łatwa, ale bardzo ciekawa. Wiedza jest przydatna choć ja interwentem  raczej nie zostanę. Gdyby skończyła studia to nie myślę o pracy poza domem, a interwent powinien przyjmować w takim miejscu gdzie będzie miał zapewnione bezpieczeństwo. To bardzo ważne, bo klienci bywaja rożni. Nie wszyscy sa spokojni i załamani. Bywaja tez agresywni i skłonni do przemocy. Oczywiście interwenci są uczeni jak się z takimi klientami pracuje, ale to moze nie wystarczyć. Ja myślę raczej o terapii uzależnień głównie od alkoholu. To będzie pomoc przez internet i telefon, bo nałogowcy tez bywaja agresywni. Chcę połączyć terapię tradycyjną z niekonwencjonalną, ale pomagać będę tylko tym ktorzy szukają w nalogach wyciszenia. Reiki wycisza. Ci którzy szukaja podniecenia nie będą zadowoleni.

Druga pozycja to Tęczowy most. Autorka jest medium i nawiazuje kontakty ze zwierzętami, ktore odeszły. Liczyłam, ze zdradzi coś ze swojej praktyki, metody, ćwiczenia, a książka to zbiór opowiadań. Jestem na razie raczej rozczarowana. 

Mam też jeszcze jedną książkę. Kupila ja mama dla siebie. Ja zerknęłam i uznalam za bardzo interesującą. Przy okazji zdałam sobie znowu sprawę, ze jestem w duszy wiedźmą. Wiedza tajemna jest mi bliższa od Biblii i wyssałam ją z mlekiem matki z tym, ze moja mam uznaje czarną magię, a ja nie.. Nie jestem pokorna, nie gloryfikuję cierpienia ani macierzyństwa i nie uznaję wyższości mężczyzn. Do tego stawiam karty, zerkam w kulę, wierzę w astrologię i jestem Mistrzem Reiki. Za nic z tego nie zrezygnuję. Częściej robię rytuały niż odmawiam rożaniec. Jaka więc ze mnie katoliczka? Niby święta celebruję, ale kiedyś w okresie świąt, świętowali też np. dawni Slowianie i katolicyzm z tych świąt zapożyczył niektore zwyczaje. 





sobota, 16 października 2021

sobota

Już chłodniej. Śpię już w podkoszulce i codziennie palimy w piecu. Na razie drewnem. Węgiel czeka. Koło domu prace prawie skończone. Zostało sadzenie roślin i przekopanie ogrodu. Jest też resztka koszenia. Wczoraj kupilam dwa rokitniki. Muszą być dwa, bo chodzi o zapylanie. Krzewy rosna potężne, ale powoli. Zależy mi na owocach. Ponoć są dobre na nalewki i przetwory. Ostatnie gałązki do domu zebrane i juz wiszą...:) Kwiaty z dworu przeniesione do domu. Bazylia już się zniszczyła, a koleusy zrzucają listki, bo się buntują, że mają mniej światła. Jeszcze tylko kominiarz i można czekać na zimę.




Nauka mi idzie. Ostatnio wzięlam się za geometrię i dużo rozumiem. Uczę się z Matemaks i chyba wykupię premium. Chcę opanować materiał konieczny do zdania matury. Jest tego więcej niż bylo wymagane do matury kiedyś. Sporo wiedzy jest dla mnie zupełnie nowej. No ale minęło 40 lat. Postęp jest  jak we wszystkim. Ja się mam teraz za wtórną analfabetkę. 

Znalazłam kolejne kursy i chyba je skończę, ale jeszcze nie teraz, bo na razie mam szkolę. Chodzi mi o kurs empatii i arteterapii. Jeśli chodzi o empatię to kurs uczy by zwracać na nia uwagę, uwarażliwić się. To mi sie moze przydać. Arteterapia tez jest interesująca. Jest kurs z praktyką. Niedaleko mojego domu są warsztaty terapeutyczne i prawdopodobnie bym mogła tam zaatwić sobie praktykę. To praca z osobami niepełnosprawnymi, ale dorosłymi. To osoby niepełnosprawne intelektualnie. Niektóre pracują z Krzyśkiem. Po ukończeniu kursu można prowadzić zajęcia także z osobami starszymi. To też może sie przydać osobom uzaeżnionym. Nie przewiduję pracy z trudna młodzieżą. Można podjąć pracę i można pracować na własny rachunek.

Ostatnio zrobila pizzę, twarog i boczek w słoiku. Wszystko wyszło pyszne. Pizza była z tym co miałam w domu. Tym razem to były pieczarki, por, kukurydza. Juz pizzy gotowej nie kupię, bo jest i gorsza i o wiele droższa. Twaróg zrobiłam z mleka świezego od krowy. Boczek byl zrobiony z boczku świezego, Niestety tyję...




środa, 6 października 2021

środa...

Ostatnio piję sporo ziol. Dziś mi przyszły na odchudzanie Klimuszki. Ponoć działają, a ja sprawdzę. Liczę, ze usprawnia mi trawienie, metabolizm i wydalanie. Kiedyś, wiele lat temu piłam chyba te ziola i schudłam łatwo 5 kg. Spróbuję. Trzeba pić bardzo regularnie 3 razy dziennie. Ja będę parzyć w termosie. Poza tym przyszły zioła dla Krzyśka na trzustkę, bo ma cukier na granicy, a czasem ponad normę. Słodyczy je dużo. Myślę o ziołach na chrapanie dla Krzyśka. Potrzebuję jeszcze coś na kości i stawy.

Ostatnio zassała mi sie maszynka do mielenia mięsa i nie daje się odkręcić. By w użyciu młotek, olej, cola i ani drgnie. Trzeba chyba odkręcić w imadle. Mam nową, bo dostałam od mamy. To nowy Zelmer z przystawkami. Mama kupiła dla siebie, ale nie używa. Mimi to starą chcę ratować, bo sprzęt z przed lat jest trwalszy. Mama ma kuchenkę  sprzed 30 lat. Tyle samo ma pralka. Lodowka tez wiekowa i wszystko dziala. Ja od tej pory wiele razy sprzęt zmieniałam.

Nadal chodzę do sklepu i będę chodzić, bo wszystko widzę i dobrych rzeczy podjem. Tu droga jeszcze letnia. Sprzed tygodnia. :)









Dziś deszcz. Kupiłam kurtkę na deszcze, bo trzeba będzie w tym roku wychodzić. Kurtka jest używana, ale w ideanym stanie. Mnie to nie przeszkadza, że uzywana. Chodzi o ekologię. W ogóle to mam zamiar zmienić nieco styl ubierania. Do tej pory było seksownie i kobieco typu ażurek zy wystające ramiączko. Teraz nadal chcę ciuchy na luzie, ale juz bez kobieterii, bo coś mi z nia ostatnio nie po drodze. Ciuchy które mam zostaną, ale nowe juz będą w innym stylu.

Nauka mi idzie. Angielski też jest postęp. Już umiem teoretycznie około 900 słow. Teoretycznie, bo zapominam. Problem mam z pytaniami typu why i z łamana mową. Niby wiem jak się mówi widzę, ale mówię np. ona widzą. 

wtorek, 28 września 2021

wtorek

Ostatnio zarobiłam trochę ponad to co miałam zamiar i od razu wydałam na zakupy. Kupiłam dwie keksowki. Jedną małą i jedną szklaną, bo jesień i częściej będę piec chleby i pasztety. Kupiłam też trochę mąki na pieczywo w tym graham i orkiszową... Wszystko dziś przyszło. Ostatnio częściej piekę. Nie zawsze to slodycze, bo i pieczywem, cebularzami itp nie gardzę. Piekę raz w tygodniu coś słodkiego i raz coś słonego. Czasem tez piekę mięso. Ostatnio upiekłam ciasto ze śliwkami. To stary przepis, prosty i tani. Ja piekę tak jak sie pieklo 30 lat temu. Nie ma u mnie wypasionych ciast z masami. Są serniki, makowce, kruche i pólkruche ciasta. Są babki na oleju i owocami i kakao typu zebry czy łaciatej. Czasem piekę ciasteczka i pierniki, czy biszkopty bez masy. Rzadko do tej pory robiłam ciasto drożdżowe poza pieczywem, bo myślałam, ze trzeba je długo wyrabiać. Teraz zdobyłam dwa przepisy na ciasta, które się tylko miesza. Upiekłam bułki z jablkami i cebularze. Spróbuję z tego przepisu zrobić pizzę...:)




Ostatnie zioła zerwane. Są też juz nowe wiązanki. Dziś zrobię jeszcze z igliwia do łazienki, kuchni i moze do sypialni.



Filuś ma się dobrze. Niby czasem kicha, ale ostatnio je sporo. Byłam z nim u weterynarza i przytył 20 dkg. To sporo jak na niego. Teraz je z kotami i dodatkowo go dokarmiam, bo nie zdąży przez brak zębow. Leki mam, ale na razie nie daję antybiotyku. Je lek na uodpornienie polecany przez kocią fundację. Ma brać 3 miesiące. Czekam aż zacznie działać. Moze kichanie minie. Diagnostyki w kierunku guza nie będzie. To koszt ponad 1500 zł, a to nic nie da. Nawet gdyby guz był to operacji i tak nie robią. Po co mi więc wiedza? Sama wiedza. Filuś ma 12 lat i okrąglutki juz raczej nie będzie. Chce by przytył jeszcze z 30-40 dkg i będzie ok.



W najbliższym czasie chcę zrobić mdło. Przerobić raczej, bo mam sporo resztek i trochę mydła szarego. Trzeba to zetrzeć, dodać to i owo i dużo zapachu, wylać do formy/mydelniczki/, odczekać i gotowe. Takie mydła robiła kiedyś moja ciocia. Niedawno do tego wrócilam. Używam tylko mydeł naturanych, bardzo pachnących, bo wierzę w moc aromatoterapii. Czasem kupuję mydła w paście Babuszki Agafii.
Moje życie typu cottacecore czytać proszę wiejskie ma sie dobrze...:)

Dobrze mi idzie nauka językow. Uczę sie trzy miesiące i wedlug testów kwalifikujących znam choć zapominam około 700-800 slów angielskich. To sporo, bo uczę sie od podstaw. Znam też grubo ponad 1000 slow rosyjskich i w tym przypadku zakwalifikowalam sie na kurs B1. Chcę dojść do B2 w obu przypadkach.

środa, 22 września 2021

środa

Koniec lata i jesień czuć wyraźnie.  Dni i noce juz chłodne. Czasem palę w piecu albo włączam grzejnik. W sypialni okno juz zamknęłam, ale jeszcze śpię nago. Koty szukają ciepła i garną się do mnie. Mama pali juz codziennie. W otworze między pokojem, przedpokojem zawiesiła kapę, żeby cieplo zatrzymać.Teraz narzeka na wysoką trawę na podworku, która moczy jej stopy gdy rano idzie sypać ziarno ptakom. W wazonach ostatnie letnie bukiety. W kuchni już jesienna dekoracja. Szkoda mi lata w tym roku. Jesień kocham, ale w tym roku jakaś taka ponura jest.


Zerwałam ostatnie warzywa - kapustę czerwoną, patisony, dynie i czerwona paprykę. Z papryki zrobiłam dekorację do kuchni. Zrobiłam tez na probę paprykę w oliwie. Skończyłam robic dzemy. Zostala jeszcze kapusta kiszona, ale to poźniej. Spiżarnia pełna i już w niej ogarnięte. Pełna spizarnia bardzo dobrze na mnie wpływa. Jestem spokona, że zima już moze przyjść. Lubię robić przetwory. Ziemniaki kupione, a juz myślałam, że będzie z tym kłopot, bo moi dostawcy raz nie jechali. Okazało się, ze mieli wykopki.






Sporo pracy mi jeszcze zostało na dworze. Niestety pogoda nie pomaga.

Kupiłam komplet do kuchni... Planuję kolejne zakupy.



środa, 15 września 2021

środa

 U mnie nadal sporo pracy. Trzeba z nią uciekać, bo Krzysiek ma urlop. Donice po pomidorach  i ogorkach już oproznione. Zostaly papryki, ae licho wie co z nimi zrobię, bo są ostre. Okna pomyte, firany i zasłony poprane. Wczoraj pocięłam paletę i kilka desek. Poźniej rozkręcilam pilarkę i oczyściłam ją.  Łańcuch juz do wymiany i nie wiem czy uda sie resztę pociąć. Drzewa mam na dwa miesiące.




Dziś albo jutro chcę zerwać chmiel i nawloć na wiązanki do domu. Mam też do zerwania szyszki chmielu. Muszę je wysuszyć, bo uzywam go do mieszanki ktorą piję na nerwy itp. Teraz piję chmiel, rumianek, kozłek, melisę i lawendę. Mieszankę piję już dłuższy czas, ale teraz dodałam kozłek, a dokładniej korzeń kozłka. Jego niestety trzeba przez 5 minut gotować. Zioła działają i bardzo im ufam. W tym roku byla wysuszona melisa i pokrzywa, a także oregano i tymianek.


Kupilam sobie nową makatkę na stary styl. Gdy byłam dzieckiem moja ciocia, siostra babci taka miała. Ona nie była prostą kobietą. Pracowala w biurze i w bibliotece, ale kochała wieś i wszystko co miało z nia związek. Gdy była mlodsza, a moja miejscowość byla jeszcze gminą, należała do Kola gospodyń wiejskich, miała strój i brała udział w dozynkach. Stroj i makatkę schowała poźniej do szafy na pamiątkę. Ja myślę by takie sobie wyhaftować...


Dziś Krzysiek pojechal na targ po grzyby, śliwki i pszenicę. Grzyby wysuszę. To juz ostatnie, bo mam cały spory woreczek. Ze śliwek chcę zrobić dzem i nalewkę, a także knedle i pal licho dietę. Pszenica jest dla ptakow. Muszę jeść, bo trzeba nabrać ciaka na zimę. U mnie ptaki są karmione cały sezon. Są ich cale stada. Gdy wychodzi sie z jedzeniem hałas jest okropny, bo fruwaja nad głową i krzyczą. Krzysiek byl w lesie na grzybach. Przyniosl pól siatki czegoś podobnego do rydzy i trzy prawdziwki, które od razu zjadłam z jajecznicą.