Codzienność

Codzienność

piątek, 28 lutego 2020

piątek i plany ogrodowe

W ostatnim czasie było trochę zajęć artystycznych. Był obraz i kilka rysunków. Poza tym bylo intensywne ćwiczenie rysowania wlosów. Na razie ćwiczę ciemne, bo mi łatwiej idą. To strasznie wciąga. Już mam ochotę na kolejna lekcję, ale jeszcze nie czas. Włosy nie są dość delikatne i nie wygladają naturalnie tak jak powinny. Kolejna lekcja to oczy na które juz zerknęłam, usta, uszy i nosy z którymi mam problem. Muszę jeszcze kupić ołówki o innej twardości, wiszery i coś jeszcze. Co dokładnie sprawdzę po przerobieniu odcinka o rozcieraniu.






Jutro mija 4 miesiące jogi. Cwiczę codziennie minimum 15 minut, ale najczęściej około 30. Postęp jest i to duży. Wiele asan z którymi miałam problem, już wykonuję. Ot chociażby pozycję kwiatu lotosu czy siedzacego bohatera. Ostatnio w siadzie skrzyżnym potrafię się tak głęboko pochylić do przodu, ze opieram czoło na podłodze. Pracuje teraz na szpagatem. Czasem jest lepiej, a czasem gorzej, ale chyba mam szansę go zrobić. Kiedy nie wiem...:)

Już po trochu zaczynam się budzić i pojawia się ochota do działań w ogrodzie. Na pewno będę pielęgnować rabatkę z ziolami. Coś jeszcze chyba dosadzę, ale raczej z wieloletnich no i bazylię. Do domu chcę tylko kupić drzewko laurowe. Chcę kupić trochę nasion. Na pewno rozmaryn. Znowu myślę o kwiatach. Chciałabym kupić dalie, ale w sklepach sprzedaja zbyt małe karpy i one mi nie zakwitają. Na pewno kupię kilka kolorów irysów i może liliowców i marcinków. Później kupię coś na skalniaki.

Moze w tym roku zrobię jednak ogród przed domem. Chcę wyłożyć płytami, bo nie ma kto kosić trawnika. Będą jednak rabatki na kwiaty.

Myślę o ogrodzeniu z jednej strony, bo złodziej przeciął siatkę i grasuje po podwórku... 


wtorek, 25 lutego 2020

wtorek

W niedzielę zaczęłam obraz. To pejzaż jesienny. Maluję w pokoju dziennym, bo w pracowni spadła półka z książkami i książki leżą na podłodze. Stanąć nie ma gdzie. Moze dopiero w piątek powiesi ja brat Krzyśka. Niedługo chyba wezmę się za oleje.
Uczę się rysować włosy i mi raczej nie bardzo idzie w moim odczuciu. Ciemne idą mi łatwiej. Jestem zalamana i bliska poddania się w tym temacie. Myślę, ze nauczę się z czasem rysować oczy, nosy, uszy, ale nie realistyczne wlosy. To dla mnie strasznie trudne. Trzeba uwzględnić światło, cienie, tony, miękkość lub sztywność. Według innych rysowników postęp jest.





Jestem w trakcie pracy z 12 krokami. Co prawda nigdy nie mialam problemu z alkoholem, ale zetknęłam się z psychodelikami i zajmowałam sie szamanizmem. Chciałam rozszerzyć świadomość stąd transy. Bylo dobrze, ale niestety z czasem zaczęlam mieć problemy, bo zaczęlo mnie ciągnąć do nadużywania tych środków. Wtedy zrezygnowalam. Nigdy się nie stoczyłam, pracowalam, ale nerwów bliskim zepsułam i zapaprałam sobie podświadomość. Teraz rozwijam sie inaczej, ale 12 kroków mi się przyda. Przeczytałam książkę na ten temat i kupiłam kolejną. Ta kolejna to książka o duchowości.



Z diety wychodzę. Dodaję po 100 kalorii na tydzień. Jeszcze to troche potrwa. W tym momencie ważę 78,5. Kiedyś bylo 103 kg. Chcę jeszcze zrzucić około 15-18 kg, ale nie wiem czy jest sens aż tyle. Będę sie śledzić. Obawiam się, że aż tyle może być nie do końca korzystne ze względu na skorę twarzy. Muszę trzymać rękę na pulsie. W tym roku chciałam schudnąć do 79 kg, ale teraz gdy cel osiągnęłam, planuję jeszcze 4 kg zrzucić. To już by była granica nadwagi. Chciałabym ważyć w normie, ale czas pokaże co dalej...

Czekam na wiosnę, kępę szczypiorku na grządce pod domem, na świeze zioła. Na razie czarują tylko przebisniegi i krokusy. W kwiatniu trzeba wyciąć zniszczony bukszpan i przyciąć jałowiec przed domem. Jest piękny i mi go szkoda, ale czubek zahacza o kabel od telefonu. Troche wiatru i mogę zostać bez internetu...:( Muszę znowu chyba kupić siedmiolatkę. Kupuję od kilku lat i niestety w kolejnym roku nie wychodzi...:( Muszę ja mieć, bo piorka uwielbiam z omletami i jajecznicą. W tym tygodniu moze posadzę dymkę do donicy w domu. Piórka będą szybciej...

piątek, 21 lutego 2020

piątek

Przygotowuję sie do wystawy malarstwa. Odbędzie się w Lesznowoli w domu kultury. Mam wysłać dwa obrazy. Trochę trudno mi było wybrać, ale wreszcie zdecydowalam.





Od kilku dni znowu rysuję i przerabiam kurs rysunkowy. Teraz ćwiczę portrety. Architekturę na razie pominęłam. Moze kiedyś wrócę, ale pewna nie jestem, bo nie przepadam za tym. Wolę pejzaze, koty, kwiaty, portrety i ładne przedmioty. Na kurs malowania u Krissa Wieliczko bardzo liczę, bo odkąd zrezygnowalam z zajęć w ośrodku kultury nikt mnie nie kontroluje. Co prawda wysyłam czasem prace do oceny, ale niezbyt często. W tym miesiącu wyślę. Zaniedbałam ikony...Tak nie moze być... No ale nie wszystko na raz...

Warzywnik miał być, ale to pewne nie jest, bo moja mama jest przeciwna. Chce na podworku posadzić sobie ziemniaki, a w ogrodzie miejsce po warzywach całkiem zaroslo. Nie wiem czy Krzysiek da radę skrzynie przygotować. Znowu się waham. Wiem jednak, że jeśli w tym roku z warzywnika zrezygnuję, to będzie mi bardzo przykro, gdy zbiory u innych zobaczę. Jeszcze jest trochę czasu na ostateczne decyzje. Ufam, że podejmę najlepszą dla mnie w tym momencie.

Ostatnio więcej czytam. Staram się zgłębić pozycje o alkoholiźmie i o duchowości. Sporo książek leży i czeka w kolejce. Kiedyś czytałam więcej. Teraz mam tez inne zainteresowania i w zeszłym roku przeczytałam tylko 40 książek. Chciałam 52. W tym roku też zapisałam się na wyzwanie, ale tez chyba nie przeczytam 52. Z powieściami jest łatwiej, a ja czytam książki głownie rozwojowe. Nad tym trzeba pomyśleć, popracować.

wtorek, 18 lutego 2020

wtorek

Powoli myślę o zakończeniu tego etapu diety, bo waga się waha. Poczekam jednak do przestoju.  Kolejny etap za trzy miesiace najwcześniej. Liczę na 4 kg mniej. Jak dobrze pojdzie, zejdę do granicy nadwagi. Ćwiczyć będę nadal, ale tylko jogę i callanetics. Z rowerka w tej chwili zrezygnuję. Wrócę do niego gdy będę znowu wagę zrzucać.

Joga mi idzie. Ostatnio pracuję nad szpagatem. Brakuje mi około 10 cm. Jestem dobrej myśli. Ostatnio zrobilam poprawnie pozycje leżącego bohatera. Strasznie sie cieszę. 
W callaneticsie tez postęp. Już wprowadziłam trzecie ćwiczenie na brzuch, ale jeszcze nie doszłam do 100 powtorzeń na obie nogi. Wprowadziłam też ćwiczenie na biodra i pośladki. Tu już doszłam do 100. 

Zakochałam się w tej sukience. Chcę kupić rozmiar mniejszą. Będzie na przyszły rok.


No i znowu myślę o warzywniku. Wiedzialam, ze się skuszę gdy tylko o tym uslyszę i wiosnę poczuję. Ostatnio bylam u koleżanki i ona planuje skrzynie. Ona ma cudny ogrod kwiatowy i warzywnik, ale ma super zbiory. Ogorki wkłada do sloikow, kabaczki rozdaje, bo przejeść nie może. Część ma w donicach, a część w gruncie. Oczywiście jej pozazdrościlam i już planuję zakup skrzyń. Wybrałam dwie 150x150. Jeśli mi pójdzie, będzie więcej. Posadzę pomidory, kabaczki, dynię, sałaty, ogorki, cebulę, moze w gruncie bob. No i po moich paznokciach, a takie ładne mam :(




Pierwsze rysunki od września. Czas na naukę i działalność artystyczną... Z kursem rysunkowym muszę przyspieszyć, bo od lata ma ruszyć kurs malowania. Też u Krissa Wieliczko. Jestem zainteresowana.



sobota, 15 lutego 2020

sobota

Kilka dni temu padał u mnie śnieg. Ja ostatnio marznę i nawet w dzień siedzę na termoforze. Chyba przez dietę. Czekam na wiosnę. Na razie kupilam zestaw witamin, bo boję sie wiosennego osłabienia. Niby warzywa jem ale to moze byc za mało. W tym roku jak do tej pory przeziębienia nie złapałam i oby tak bylo nadal.
Psychicznie od jakiegoś czasu nie czuję sie najlepiej. Jestem jakaś taka leniwa, wręcz gnuśna. Nic mi się nie chce robić. Pracuję bez entuzjazmu i zwykle krocej niż normalnie. Nie chce mi się czytać, pisać, malować. Nie kusi mnie rękodzieło. Z ochotą tylko wlepiam oczy w telewizor i ćwiczę jogę. Z przyjemnością też pielęgnuję urodę. Zupełnie sie nie poznaję. Nie wiem czy przyczyna jest przedwiośnie czy dieta, ale oby mi szybko przeszło.

Przyszły mi ostatnie bluzki. Są bardzo fajne i kobiece. Kupiłam jeszcze taką tylko zieloną, sukienkę i taka torebkę. Chcę jeszcze kupić sweterek i to już wszystko. Kolejne zakupy za miesiąc. To juz bluzki wiosenne. Myślę o długiej spodnicy...




Zainteresowała mnie elektrostymulacja. Chyba urządzenie kupię. Chciałabym go wykorzystać do twarzy i kręgosłupa. Ponoć wplywa na jędrność skory i zmniejsza bóle kręgoslupa.

Zabrałam się za robienie porzadku w ciuchach. Masa rzeczy już się dla mnie nie nadaje. W końcu schudłam prawie 25 kg. Część chcę oddać mamie, część sprzedać albo oddać dla PCK. Niektore ubrania przestaly mi sie podobać, bo sa babcine. Poncha też mnie ponać postarzają, ale je uwielbiam i zostawię...:)

wtorek, 11 lutego 2020

wtorek

Znowu schudłam. Mam już  prawie tą wagę, którą zaplanowałam osiągnąć w tym roku. To jednak jeszcze nie koniec. Brakuje mi 3 kg do granicy nadwagi i chcę zawalczyć. Teraz juz widzę, że schudłam. Chcę jeszcze ważyć w normie... To 17 kg. Sporo...

Wymieniłam trochę ciuchów. Większość już przyszła. Teraz czekam tylko jeszcze na dwie bluzki. Na razie nic więcej nie kupię. Kolejne zakupy dopiero wiosną, bo nie mam nic z krótkim rękawem. Teraz noszę rozmiar 46, a był 56. Powoli zaczynam sie sobie podobać. Teraz juz będzie tylko lepiej.




Znowu zaczęlam ćwiczyć callanetics. Gdy byłam młoda to ćwiczylam przez miesiąc i moja sylwetka bardzo zyskała. Te ćwiczenia działają bardzo szybko. Mam książkę i film. Chcę ćwiczyć tylko brzuch, który wyglada koszmarnie oraz uda i pośladki. Myślę o dwoch ćwiczeniach. Tylko dwa, ale za to bardzo dużo powtorzeń. Powinno być 100 jednego, a ja chcę dojść do 300. No zobaczymy. Na razie dodaje po trochu. Juz mam ponad 100 na brzuch. 
To ćwiczenie na brzuch, ktore wykonuję działa też na szyję i podbródek. Liczę, że może i na mój podbrodek coś zadziała.

Urlop mi sie skończył. W tym tygodniu już pracuję. Było kilka tekstów i sporo wrózenia. Dziś może skończę horoskop partnerski dla stalej klientki, a od jutra zaczynam serię zabiegów Reiki. Klientka jest znerwicowana i brakuje jej energii...

Czuć wiosnę. Mama się obudziła i myśli o posianiu kwiatów. Gdyby miał jej kto przygotować grzadki toby chciała posadzic trochę warzyw. Planuje kartofle, pomidory, sałatę i rzodkiewkę. Ja w tym roku nic sadzić nie będę. To juz postanowione. Nie wiem kto jej pomoże, bo mój sąsiad, ktory to zawsze robił zmarł. Bardzo go będzie brakować, bo był pracowity i sporo nam pomagał. Został po nim pies. Rodzina wziąć go nie chciała i mama była skłonna to zrobić, ale on nie lubi kotów. Wziął go sasiad. Niestety jest trunkowy i obawiam się, że może go nie karmić tak jak trzeba.

sobota, 8 lutego 2020

sobota

 Ostatnio zaczął mnie kusić basen. Jest fajny kilka kilometrow ode mnie. To cały kompleks. Jest płytki basen rekraacyjny i to o niego mi chodzi. Jest możliwość skorzystania z masażu i jest grota solna. Jest jakuzzi. Można by wrócić taksówką. Krzysiek nie mowi nie. Pomyślę o tym gdy schudnę już to ilę chcę na ten rok, bo muszę kupić kostium kąpielowy.



Wiosna. Już ja widać. Pod mamy domem już prawie kwitną przebiśniegi. Jest piękna kępka. Zima mi nie dopiekla i żal mi, ze nie było śniegu. Teraz go już jednak nie oczekuję. Dziś z mamą  szukałyśmy kiełkującego szczypiorku. Mam ochotę na jajecznicę ze szczypiorkiem. Chętnie też go dodam do serka wiejskiego. Moja rabata z ziolami jest strasznie zaniedbana. Trochę roślin jednak przetrwalo w stanie zielonym. Jest np. oregano. Czekam na wiosnę i świeze zioła. 

Wczoraj kupiłam trochę ciuchów, bo wszystko na mnie lata. Dużo nie potrzebuję. Siedzę przecież w domu i nadal chcę chudnąć. Powoli dojrzewam do przejrzenia zawartości szafy. Część chcę sprzedać, a trochę podaruję mamie. 


wtorek, 4 lutego 2020

Wtorek

Dieta chyba powoli zmierza do końca, ale pewna nie jestem, bo nadal chudnę. Już mam wagę prawie poniżej 80 kg. Mialam 103 kg. W tym roku schudłam juz 7 kg. Myślę o kolejnych 4 w maju lub czerwcu. Jeśli sie uda to już będzie nadwaga. Nie wiem jak będzie wygladalo kolejne podejście do diety plaż południowych. Ona mi najlepiej pasuje, bo nie czuję glodu. Noszę rozmiar 46, a był na początku 56.
Czekam na koniec diety. Marzę o kluskach - pierogach, kopytkach, o ziemniakach, kaszy. Zjadłabym kromkę chleba z serem lub dżemem. Czasem grzeszę i jem, ale rzadko. Wczoraj zjadłam smaczną dozwolona potrawę. To warzywa z jajkiem.

Warzywa z jajkiem

- brokuł
- cebula
- pomidor
- jajka
- pieczarki
- olej
- zioła
- pieprz
- sól

Brokuł ugotować na parze, cebulę rozdrobnić i poddusić z rozdrobnionymi pieczarkami. Dodać, pokrojonego pomidora i brokuł. Gdy pomidor miękki wbić jajka i dodać przyprawy.

Już mam prawie miesiąc ćwiczeń i masaży twarzy. Jest chyba z moją skórą lepiej. Będę kontynuować. Najbardziej denerwuje mnie podbródek. Chcę by zamalał, ale drastycznych zabiegów nie przewiduję.


Część kupionych ciuchów już doszła. Mam kupić jeszcze sweterek, bluzkę i bieliznę. To juz będzie wszystko na teraz. Muszę przejrzeć ciuchy w szafie i części się pozbyć. Chcę kupić jeszcze kilka lakierów do paznokci i maskę do rąk i z kosmetyków to też będzie wszystko. Będę zbierać na smartfon i wydanie antologii z opowiadaniami kryminalnymi. Materiały trzeba przesłać do końca marca. Jeśli sie zdecyduję, to muszę coś skrobnąć.

Zastanawiam się czy nie zacząć chodzić do sklepu. Oczywiście gdy skończę dietę. Moglabym chodzić trzy razy w tygodniu z Krzyśkiem. Miałabym trochę wiecej ruchu, bo to 1500 metrów w obie strony skrótem przez las. To na razie tylko myśli, bo jestem totalnie leniwa i z domu wychodzić nie lubię. Jeszcze bardziej nie lubię skupiska starszych pań w sklepie. Zwykle przychodzą pogadać i kolejka posuwa się wolno, a to mnie juz denerwuje.

Prace w domu i koło domu posuwaja sie do przodu. Sebastian się stara. Chce wymienić tez uszczelkę w kranie, bo kapie juz kilka miesiecy.