Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 29 sierpnia 2022

poniedziałek

Jesień już czuję. Teraz czas na ostatnie przetwory, suszenie grzybów i cięcie drewna. Mam do zrobienia jeszcze dżem z gruszek i  z jabłek oraz nalewki. Myślę o sosie chińskim. Za kilka dni już zacznę kupować ziemniaki. Kupię 4 worki po 15 kg.

Dziś miał przyjść znajomy do dachów ale przyjdzie w późniejszym terminie. Trzeba jeden pokryć i moze dwa posmarować. Jest do roboty rynna i jest do powieszenia roleta w ganku. Myślę o daszku nad schodami, bo w każdy deszcz w ganku jest powódź. Na nowe drzwi mnie w tym roku raczej nie będzie stać.

Ostatnio drugi znajomy mi zaproponował, że moze mi skosić. Moze też przytnie mi chory orzech.

Wczoraj przyplatała mi się jakaś niedyspozycja. WSzystko mnie bolało, a to watroba, a to trzustka, a to głowa, żoładek, kości. Raz miałam dreszcze, a za chwilę było mi gorąco i pot lał się strumieniami. W nocy budziłam się co dwie godziny i wędrowałam do toalety. Dziś już lepiej. Wczoraj zrobiłam tylko Reiki. Leków nie brałam, bo miałam mdłości i wątpię by organizm je przyjął. Co to było nie wiem i oby nigdy więcej, bo czułam się fatalnie.

Wybieram się do fryzjera. Włosy mnie ostatnio strasznie denerwują i chciałabym je ściąć maksymalnie krótko. Będzie chyba bob. Niby podoba mi się też bardzo krótkie obciecie, ale o takie włosy bardzo trzeba dbać. Fryzjer obowiązkowo co 4 tygodnie. Ja chodzić nie zamierzam.



***

Zadzwoniłeś o poranku

pomiędzy jednym kieliszkiem a drugim

tak jakbyś chciał

ukołysać dzień a zatrułeś go

nie widziałam twoich oczu

w moich zatliła się zgroza

były ciemne jak świat o północy
podeszłam do okna

spojrzeniem rozbudzając kwiaty

potem cisza

i nic nie poradzę na to

że wiatr nie chciał słuchać

twoich kłamstw


piątek, 19 sierpnia 2022

piątek

Jeszcze lato, a ja juz zaczynam myśleć o zimie. Dziś przyjechał węgiel. Kupiłam tonę w workach, bo innego nie było za 3200. Kierowca zniósł oczywiście za opłatą. To węgiel z polskiej kopalni i powinien być dobry, kaloryczny. Zagranicznego sie boję. Miałam kiedyś z Czech i był lichy, bo ciepła nie dawał. Mam 1,5 tony. Mam też troche ponad 2 kubiki drewna. Jak zima będzie lekka, to jeszcze 0,5 tony trzeba będzie kupić w lutym. O ostrej zimie nie chcę nawet myśleć. Moja mama nie myśli wcale, bo węgla nie kupiła. Usiłuję ją namówić, ale sie broni, bo nie chce ruchu.

Już jesteśmy zdrowi i energia prawie wróciła. Zabrałam sie za remont w ganku od podwórza. Już jest posprzatane i trzeba jeszcze tylko wynieść gumolit i dokładnie pozamiatać. Od dziś zabieram sie za malowanie drzwi. Chcę też kupić farbę do podłogi i roletę na okno. Dobrze by było gdybym wszystko do końca sierpnia zrobiła. We wrześniu jest czas na inne sprawy. Będzie sprzątanie, mycie okien, pranie zasłon, firan, kap. Mam jeszcze trochę przetworów do zrobienia. Czekam na gruszki i późniejsze jabłka. Mają być nalewki i dzemy. Ma być jeszcze sos chiński.

Sezon się kończy i nie wszystko sie udało. Wnioski są. W przyszłym roku nie będzie już chyba kabaczków i ogórkow, bo nie owocują. Dam jeszcze szansę dyni i patisonom. Nie będzie kapust, cebuli i czosnku. Będzie więcej brokułów, kalarepy. Udała się też sałata i pomidory, papryki. Z kwiatami w donicach też nie wszystkimi mi po drodze. Nie będzie heliotropów i petuni, bo problem z nimi. Nie będzie tez dalii w doniczkach. Będą bratki, pelargnie, werbena, szałwie czerwone. Nie wiem co z bobem. W tym roku zebrałam mało.






Znowu kupiłam kilka książek, a miałam spasować...


Jestem w trakcie przygotowywania tomika z wierszami o miłości. Chcę przygotować 60 wierszy. Mam z 40, a resztę trzeba napisać. Mam z tego frajdę. Zamknęłam pewien etap w zyciu i trzeba to wyrazić. 

***

Piszę ciągle piszę

wczoraj złożyłam strofy w wiersz

pachnący wiatrem znad pól

i drobinkami kurzu wirującymi w słońcu

dziś dotykam myślą żniw mojej młodości

gorączkę prac

parskanie spracowanych koni

ich spienione boki i zapach nawozu

wspomnienia napływają garną się i tłoczą

wciąż ich więcej i więcej

pamiętam

pokrzykiwania żniwiarzy

o czerwonych twarzach i zroszonych czołach

i ruchliwe ptaki na ścierniskach

i wozy ze zbożem

wypełnione po niebo

pamiętam…

piątek, 12 sierpnia 2022

piątek

 U mnie prace szły, ale teraz przyhamowało, bo S po tym jak się upił i nie chciał pracować pojechał do domu. Do tego od środy oboje z Krzyśkiem mamy jakąś infekcję. To chyba covid. Zaraził na S.  Z tej znajomości już nic nie będzie. To dla mnie zbyt duży stres. Nie jestem w stanie znieść go pijanego, a on pijany być lubi. Teraz zablokowałam go w telefonie i mam nadzieję, że znajomość się urwie. Nic już mu tłumaczyć nie zamierzam, bo i tak to do niego nie trafi. Nie będę już do niego podchodzić sercem. Trzeba być asertywną. Moje dobro jest ważniejsze...

Na razie odpoczywamy i kurujemy się. Krzysiek ma urlop, bo energii nie ma i o pracy ani myśli. Weźmiemy sie od wtorku. Pilne jest koszenie, niszczenie chmielu, spalenie cienkich gałązek, usunięcie odrostów sumaka. Do tego trzeba juz kupić węgiel i trzeba zacząć remont w ganku od strony podwórza. Chmiel miałam w jedynm miejscu, a teraz panoszy się wszędzie. Zniszczył jodełkę, niszczy jałowiec i tuję, zarasta placyk betonowy na którym karmimy ptaki. Trzeba go zniszczyć randapem, bo nie mam siły go juz targać. Usunę jedną odnogę, a wyrasta pięć. Wiem, że randap jest szkodliwy, ale może zniszczy go od korzeni. Trzeba by zniszczyć przy okazji ostrężyny w ogrodzie, bo nic z nich nie ma. Nie owocują.

Ostanio zauważyłam, ze wróble sa bardzo nerwowe gdy jedzą. Konkurują o pokarm i podejrzewam, że jest go zbyt mało. U nas widuję stado około 50 wróbli. Chyba trzeba będzie dawać im więcej jeść, bo jesień idzie i muszą sie najeść. My karmimy cały rok i podejrzewam, że ptaki, które wylęgły sie u nas nie potrafią zdobywać pokarmu. Teraz idzie 5 kg pszenicy na tydzień i mama juz utyskuje, że to drogo wychodzi. Nie można ich jednak zawieść, bo zginą...

Zmieniłam rytm dnia i teraz obok pracy i zajęć dla siebie typu joga, Reiki, medytacje itp znalazłam też czas na malowanie i pisanie. Nie samymi obowiązkami człowiek żyje...

Poprowadź mnie

poprowadź mnie ścieżką

pachnącą przeszłością

gdzie wieś przycupnięta w cieniu drzew

tchnęła spokojem i ciszą

gdzie słoneczniki, topinambury i malwy

kłaniały się słońcu

pokaż mi łany zbóż chabry i kąkole

weź w dłonie śpiew skowronka i klekot bociana

poprowadź mnie tam

gdzie dusza spragniona wytchnienia

pląsała w objęciach łąk i wiatru

poprowadź mnie i nie zapomnij





czwartek, 4 sierpnia 2022

Czwartek

Tydzień się kończy. Był pracowity. Porządkowałam pracownie i już prawie koniec. Pokój dzienny juz pomalowany.  Zostanie ganek. Zrobiłam też trochę przetworów. Ostatnio ogórki w musztardzie i dzem śliwkowy.

Jutro ma przyjechać Sebastian. Powinien mi zrobić z dachami. Jeden trzeba posmarować, a drugi też pokryć papą. Sa też drobne prace.

Już czuję zmęczenie sezonem, a tu jeszcze tyle pracy. Chyba się starzeję, bo coraz gorzej napięcie znoszę. Ostatnio czasem mnie boli głowa.

Do roboty jeszcze oprócz dachów jest:

- wymiana pieca do centralnego

- pocięcie drewna

- zamontowanie daszku

- naprawa kominów

- naprawa podmurówki i tynku koło rynny

- remont w ganku/malowanie dwojga drzwi, okna i podłogi, załozenie rolety

Przetwory

- dżemy/jabłka, gruszki/

- nalewki/jabłka, śliwki, gruszki, brzoskwinia/

- sos chiński

- ogórki w curry

Strasznie dużo tego. Jeszcze dwa miesiące czasu. Oby ten czas juz minął, bo mam dość...

Mikuś rośnie. Jest kłopot, bo goni łagodne koty i warczy na nie przy misce. Niby nic im groźnego nie robi, ale one sie boją. Liczę, ze z tego wyrośnie, bo jest karcony za to. Wczoraj spał z nami w sypialni w nocy. Przytulił sie do mojego brzucha i nie wyspałam się. Muszę u wprowadzic troche dyscypliny, bo jest okropnie rozpuszczony i rozpieszczony. Musi pojąć, że szefem nie jest. Krzyśka niestety raczej lekcewazy.


Ostatnio byłam w stresie i jeszcze trochę jestem. Wszystko przez pośpiech. Ciągle gdzieś gnałam, a zajęć w ciągu dnia było duzo. Ciągle sobie mówiłam, ze nie mam czasu aż sobie wmówiłam. Była tylko praca i rozwój. Było to co ważne, a czasu na rozrywki nie było. Teraz to chcę zmienić. Muszę zwolnić i złapać równowagę. Czas wolny, złapanie oddechu jest bardzo ważne. Teraz mam zamiar przez 2 godziny dziennie słuchać muzyki, ogladać filmy, malować albo czytać niekoniecznie mądre, rozwojowe książki. Na razie kupiłam książkę o neandertalczykach i czytam. Niestety ciągle sie boję, ze ze wszystkim nie zdążę... Chcę kupić jeszcze teraz Sekretne życie drzew...