Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 29 czerwca 2020

poniedziałek

Kupiłam kilka minerałow i pierścionek z oliwinem. Kamień dobrze wpływa na obfitość materialna i duchową, na milość. Jest też bardzo przydatny reikowcom. Chcę kupić amazonit. Niedługo chyba kupię kasetkę i zacznę kolekcjonować minerały.

Pobyt Sebastiana zbliża sie do końca. Ma jechać w środę. Smutno mi będzie, bo lubię gdy jest u mnie. Dziś moze skosi w sadzie, a jutro potnie drewno z komórki i to koniec. Tym razem zrobił bardzo dużo. Przyjedzie jak dobrze pojdzie około 10 sierpnia. Będzie mial sporo pracy. Już zapisuję  wszystko na kartce, a lista coraz dłuższa.

Cały czas pracuję nad sobą. Rozwijam sie w swoim tempie. Teraz pracuję nad miłością i sprawami duchowymi. Kończę robienie zestawu afirmacji. Robiłam dwa razy dziennie po 10 w trzech wariantach ja, ty, ona. Zacznę następne. Później skończę czytać książkę związki milości i zacznę książkę z uzdrawiania pranicznego. Mam trzy tomy. To kurs. Ja mam ukończony I stopień, ale instruktorka drugiego nie zrobiła, bo wyjechała za granicę. Będę się uczyć sama. Uzdrawianie praniczne to bardzo skuteczna metoda. Działa też dobrze na ciało fizyczne i można zabiegi robić sobie. Pracuje sie wtedy na fantomie. Uzdrawianie praniczne można połaczyć z minerałami... Używa się kryształu górskiego najczęściej... Znalazłam IV tom, czyli uzdrawianie krysztalami. Kosztuje 120 zł na Allegro ale kupię...

Wczoraj byłam na wyborach, a poźniej siedzieliśmy na dworze. Miał być spacer, ale obtarły mnie buty i było za goraco. Sebastian zrobił mi zdjęcie. Jestem zadowolona i ze zdjęcia i z wygladu. Jeszcze 10 kg mniej i będzie idealnie...:)


a tak było kilka lat temu...:(




sobota, 27 czerwca 2020

sobota

Praca w domu i koło domu posuwa sie do przodu. Krzysiek poszedł do pracy, a Sebastian sie stara. Ostatnio został przycięty jałowiec i tuja przy okazji. Drzew mi bylo szkoda, ale groziła katastrofa, bo czubki grzęzły w przewodach elektrycznych i telefonicznych. Został spryskany perz i inne niepotrzebne rośliny. Sebastian zabrał sie za rozbiórkę skladziku. Chcę by pociął drewno, bo chcę go spalić zimą w piecu. Dziś może powiesi mi obrazy w sypialni. Trzeba uzyć wiertarki, a Krzysiek do niej nawet nie podchodzi. Ja przy okazji może nauczę się obsługi. Zostanie jeszcze koszenie sadu. Ja sobie z tym nie dam rady, bo rośliny wysokie i trzeba umieć.
W sadzie perz został częściowo zniszczony. Jeszcze go w tym roku spryskam. W sadzie jest pogrom. Zniszczyła się brzoskwinia i jedna jabłonka, a szklanka nie owocuje. Na wiśni jest kilka owoców. Leszczyna, którą kupiłam w zeszlym roku chyba się zniszczyła, bo jej nie widzę. W tym roku trzeba jeszcze trochę drzew wyciąć, bo panoszą się orzechy wloskie, dzikie. One się do niczego nie nadają, bo maja grube łupiny od ktorych nie chce odchodzić miąższ.
Jesienią chcę kupić jabłonkę i brzoskiwnię, a także berberys i może lilak.
Na terenie mojej posesji znalazłam dwie leszczyny w tym jedną calkiem juz okazałą. Druga rośnie tuż obok ściany garażu i trzeba ja będzie jesienia przesadzić. Do przesadzenia jest też pigwowiec. Teraz wegetuje w cieniu forsycji i nie owocuje. Lubi slońce i chcę się doczekać z niego owoców. Będą na nalewki.

Sebastian namówil mnie na grzybnię boczniaka w worku. Na razie pielęgnuję i czekam na to co będzie dalej...:)
Pomidory umarły. Wykończyla je w ciągu dwóch dni jakaś zaraza...

A na koniec moje kolejne minerały do terapii i medytacji...:) Tym razem to tygrysie oko, sodalit, chalcedon, kunzyt, agat, petalit, unakit, kamień księżycowy, kamień słoneczny, koral, malachit i labradoryt... Będzie jeszcze zdjęcie kolejnych... Kupiłam chalkopiryt, sokole oko i czaroit. Chyba kupię kasetę i zacznę kolekcjonować minerały nie tylko do terapii...


czwartek, 25 czerwca 2020

czwartek

Druga część kolekcji minerałów... Tym razem to minerały z sypialni - kwarc różowy, agat mszysty, celestyn, rodochrozyt, krwawnik, rodonit, karneol, kamyk od Sebastiana, czarny turmalin i lapis lazuli...:)


Przyszły mi dwie pary butów- kozaki za kolano i muszkieterki. Są świetne i jestem oczywiście zadowolona. Wybrałam jeszcze jedne muszkieterki i czarne botki. Moze kupię i będę chodzić kilka lat. To by było już wszystko. Szukam jeszcze zimowej kurtki. Nowe ciuchy dopiero za jakieś 15 kg mniej. Niby kuszą mnie czarne muszkieterki na szpilce, ale gdzie ja w nich pojdę...

Kupiłam sobie nową maskę do włosow z olejkiem kokosowym. Trudno ją zmyć z włosów, ale włosy sa po niej świetne- miękkie i puszyste. Trzymam ją na wlosach 25 minut zamiast 5. Ostatnio moje włosy sa lekko przesuszone na końcach i trzeba je dopieścić. Zaczęlam znowu malować oczy w domu kredką, a czasem i mascarą. Odzyskały koci urok:)

Wczoraj odwiedził nas kolega Sebastiana. Jest z wykształcenia leśniczym, ale pracuje jako kierownik grupy budowlańcow. Wypilam kilka piw, ale tych damskich, smakowych. Pilam pierwszy raz od roku chyba, bo na ogól jestem niepijąca.. Kolega jest myśliwym od 16 lat i szczerze mówiąc nie bardzo wiedziałam jak do niego podejść, bo do tej pory myśliwych uwazałam za psychopatow. Teraz poznałam zdanie drugiej strony. On zabija by zjeść i nigdy nie strzela by postrzelać, zabić. Na codzień dokarmia zwierzęta i leczy gdy trzeba. Ja w zasadzie nie potępamiam mięsożerców, bo tak jest świat ułożony, że jedno stworzenie drugie zjada. Chyba muszę zmienić podejście, coś przemyśleć. Mam mętlik w głowie, bo uwazam, ze zwierzętom nalezy się szacunek, że trzeba je chronić, kochać.

wtorek, 23 czerwca 2020

wtorek

Miałam dziś drugi raz okopać kartofle, ale moze zrobię to jutro, bo dziś ma być ładna pogoda i może będzie pryskanie perzu. Chcę jednak najpierw spryskać na podwórku pokrzywy i nawloć. Przy pryskaniu pomoże Sebastian. On jest sprytniejszy od Krzyśka. Mam problem z fasolą, bo prawie wcale nie wzeszła. Problem jest z kapustą, bo w większości ją zjadły ślimaki. W przyszłym roku jednak kapustę posadzę, bo ladnie idzie. Pomidory zostaly tylko trzy i jedna papryka.

Inne prace idą dobrze. W sobotę Sebastian powiesił mi kwietniki w kuchni. W niedzielę pomalował szafę. Był już w obi i zrobił zakupy. Zostało jeszcze koszenie sadu i ogrodu, malowanie podłogi w kociej toalecie, powieszeni kilku obrazów i jeszcze jednej półki i obcięcie części jalowca. Z tydzień jeszcze zejdzie. Zrezygnowałam tym razem z robienia półek. Zrobi w sierpniu. Wtedy też moze wytnie dwie suche śliwki i potnie je, powiesi kolejne pólki i zrobi część ogrodzenia wybiegu dla kaczek. Przed tym ostatnim sie okropnie broni. Nie wiem czemu.

Nadal oczywiście pilnie pracuję nad sobą. Robię jak zwykle Reiki, ćwiczę jogę, robię afirmacje i medytuję z kamieniami. Ostatnio zdarza mi się nawet dłużej. Kamienie kupiłam juz wszystkie. Część mam w pokoju dziennym i liczę na to, ze na mnie działają w dzień. Część mam w sypialni koło łożka. Te drobne do terapii i medytacji trzymam  zamknięte w szafce. Chciałam zrobić z nich mandalę, ale się boję ze względu na koty. One wszędzie wlezą i drobne kamyki mogą stracić gdzieś i zagubić.
Jeden kamień dostałam od Sebastiana. To polny kamień, ale bardzo ładny, kształtny i bialy. Już z nim medytowałam i jest w nim moc. Polożony na trzecim oku bardzo mnie wycisza. Kamienie polne tez  mają moc, a ja mam ich w domu sporo. Chciałam zrobić z nich krąg w domu i drugi z większych gdzieś w ogrodzie. Moze kiedyś... 
To część mojej kolekcji - szczotka ametystu, szczotka cytrynu, jadeit, rodonit, rodochrozyt, chryzopraz oraz apofyllit i stilbit.



sobota, 20 czerwca 2020

sobota

Robota idzie sprawnie, a nawet bardzo. Już jest pomalowana biblioteczka, powieszona półka na kwiatki i naprawiony łańcuch do drzwi od pracowni. Jest też wykoszone podwórko. Był w tym mój udzial, bo Sebastian mnie uczy kosić kosą. Ponoć mi dobrze idzie. Problem mam z rozruchem, bo nie mam siły. Dziś może powiesi kwietniki, a ja skończę kosić podwórko. Mama jest wściekła i grozi wydziedziczeniem, bo hałas. Chcę też zrobić trzy słoiczki dżemu z truskawek. W tym roku planuję jeszcze dzemy z jabłek, gruszek i śliwek. Do tego będą jeszcze tylko ogórki konserwowe. Moze w curry, z musztardą i tradycyjne.

Kolejna praca w poniedziałek. Myślę o koszeniu reszty posesji, czyli sadu i ogródka. Sebastian mi będzie odpalał, a ja będę kosić. Gdy ja koszę on siedzi na ławce i się cieszy, że mi przez nieuwagę czegoś nie wytnie. Ja znam każdą swoją roślinkę.
W poniedziałek moze też zadzwonię do leśniczego w sprawie drewna. Sebastian znalazł w lesie dwie obalone sosny i jestem zainteresowana zakupem. Sebastian by pociął i było by na zimę. Jest tego około 2m2 plus gałęzie. Moje drewno do palenia już sie skończyło. W ubiegłą zimę spaliliśmy tylko tonę węgla i trochę z ubiegłej. Do tego drewno. Bylo go sporo, bo zostały usunięte suche śliwy. W tym roku też będą usunięte dwie, ale jesienią. Sebastian potnie.

Dziś przesilenie, czyli najkrotsza noc w roku. Będzie okadzanie domu i palenie świec.

Jutro będzie odpoczynek, ale Sebastian chce pomalować szafę i położyć drugą warstwę lakieru na biblioteczkę. Już teraz biblioteczka jest cudna. Szafa będzie jasna.
Jutro też zrobię sobie drugi zabieg konchwania uszu. Trzeci i chyba ostatni we wtorek. Tym razem kupiłam 30 konch, ale sa jakieś dziwne, bo mniej rozszerzone niz te ostatnie. Pierwszy zabieg był w piatek i od razu z uszami było lepiej. Robię sobie zabiegi co kilka miesięcy, bo mi się uszy przytykają. Zabiegi sa bardzo pomocne.

Megusia sie czuje bardzo dobrze. Czeka ja jeszcze tylko zdjęcie szwów.

Moje buty...



środa, 17 czerwca 2020

środa

Megusia zabieg przeżyła, ale sie męczy. Rana jest spora i chodzi w kubraczku oraz kołnierzu, bo ma załozony sączek do piątku. W ubranku musi chodzic jeszcze dwa tygodnie. Na razie ja wszystko boli mimo syropu przeciwbólowego, ktory dostaje. Robię jej Reiki na złagodzenie dyskomfortu i uspokojenie, ale serce mnie boli. Biedactwo cierpi przecież.

Dziś Krzysiek pojechał na targ po zakupy. Musi sobie kupić spodnie od dresu i skarpety. Musi tez kupić truskawki na dzemy i nalewkę. To pierwsza porcja. Dżemów truskawkowych jeszcze chcę zrobić. Później moze zrobię z jabłek, gruszek i śliwek. Oboje dzemy lubimy. Ja jem tylko swojskie. Może też kupi pszenicę dla ptaków, bo sie kończy. Ptakow w tym roku jest bardzo dużo. Sa wyrośnięte i okrąglutkie. Tak ma być:)

 Ja ostatnio medytuję dłuzej. Ostatnio tylko z kamieniami. Kładę kamienie na czakrach lub obok ciała. Wczoraj czakry oczyszczałam czarnymi turmalinami, a później zrobiłam medytację z 8 turmalinami obok ciala. Często używam kamieni różowych na czakrze serca-rodochrozytu, kwarcu rózowego i rodonitu. Wczoraj mi przyszedł kunzyt i moze dziś medytacje z nim zrobię. Kupiłam amulet z kwarcu rózowego i noszę na sercu, bo chcę je rozwinąć. Dla uspokojenia i uziemienia uzywam kryształu dymnego na czakrze korzenia, splocie słonecznym lub na trzecim oku. Kamieni mam sporo. Czekam jeszcze na chryzopraz i lapis lazuli. To będą ostatnie.

poniedziałek, 15 czerwca 2020

poniedziałek

Nowy tydzień. Nadal praca przy przepisywaniu krzyżówek. Ułozone juz są wszystkie. Przepisywać będę do czwartku włącznie, a w piątek chyba przyjedzie Sebastian. Ma trochę roboty, ale chcę by u mnie też odpoczął, bo ostatnio miał sporo pracy. Moze być zmęczony. Dziś jeszcze mam do zrobienia horoskop  urodzeniowy i dwa rozkłady tarota-na zwiazek i na zdrowie.
Powinnam się wziąć za niszczenie perzu w sadzie i w ogródku, ale czekam na odpowiednią pogodę. Nie może padać przez kilka godzin. W sadzie planuję kiedyś zasiać rośliny na kwiatną łąkę. Na razie niszczymy perz. W zeszłym roku już było spryskane i w tym roku powtórzę. Poczekam do wiosny i jeśli juz nic perzu nie wzejdzie wysieje trawę. W ogrodzie mają być posadzone truskawki i poziomki.

Dziś Krzysiek zerwie czarny bez na dwie porcje nalewki. W chwili obecnej dochodzą dwie z pędów sosny i jedna z bananów. W środę może zrobię z truskawek. Chciałam zrobić jeszcze z czereśni i wiśni, ale niewiele owocu na drzewkach widać. Później zrobię ze śliwek, gruszek i jabłek. Orzechów w tym roku nie ma, bo wymarzły, a poza tym mnie orzechówka nie smakuje. Za gorzka jest jak dla mnie.

Jutro trudny dzień, bo Megusia ma operację guza listwy mlecznej. To juz druga, a koteczka niemłoda. Boję się o nią. Sporo stresu ja biedna czeka. Oby było dobrze... To cudna proludzka koteczka. Jest bardzo przymilna i słodka. Sporo juz w zyciu przeszła. Był problem z łapką, zabieg na zabki, koci katar i operacja na guza. Dosyć tego... Ileż może znieść takie drobne ciałko...




Tęsknię za działalnościa artystyczną, ale nie bardzo mam teraz czas na malowanie i rysunek. Cieszy mnie za to grafika.








Ten motyw maków chyba tez namaluję...

piątek, 12 czerwca 2020

piątek

Od kilku dni siedzę nad krzyżówkami. To 10 sztuk krzyżówek panoramicznych w rozmiarze 20x20 kratek. Robię spokojnie i niczego nie przyśpieszam. Jedną układam około godziny, ale wykorzystuję krzyżówki stare, czyli te które mi zwrócilo wydawnictwo. Mam sporo takich, bo kiedyś układałam, wysyłałam ,a wydawnictwo upadło i zwrócilo cały plik. Zamowienie spadło mi jak z nieba, bo potrzebowałam pieniędzy na Corela. Mój stary okazał się kopią piracką, albo był zbyt często wgrywany i zablokowali mi go. Nowy program juz mam i go opanowuję. To łatwe, bo jest podobny do starego. Jest to wersja nieco ograniczona i strasznie się bałam czy zawiera wszystkie ważne dla mnie funkcje, ale na szczęście tak. To program ze sklepu oficjalnego z licencją wieczystą na jedno stanowisko. Dodatkowo otrzymałam Corel photo paint. Nie znam tego programu. 
Do ułożenia mam jeszcze jedną krzyżówkę, a przepisywanie chcę skończyć do czwartku, bo w piątek ma przyjechać Sebastian.

Kupiłam sporo kamieni. Mam duży rodonit, duży jadeit, duży rodochrozyt i duzy apofillit ze stylbitem. Tego ostatniego kamienia nie znałam, ale ma ciekawe dla mnie jako ezoteryka właściwości. Kupiłam też trochę mniejszych kamieni do terapii w tym kamień słoneczny i księżycowy. Na razie nic juz nie kupię. Zostało jeszcze kilka małych do terapii, ale kupię je moze dopiero w przyszłym miesiacu. Mam problem z czarnym turmalinem. Potrzebuję kamienie ze szpicem, a nigdzie małych nie ma.

Od kilku dni nie chodzę do mamy. Kontaktujemy się tylko telefonicznie na kilka minut. Tak jest lepiej. Gdy chodziłam były ciągle problemy, konflikty i stresy. Moja mama jest opanowana przez negatywne myśli, wspomnienia i mnie tym usiłuje dręczyć. Lubi poruszać tematy trudne, sporne. Ja preferuję spokoj i chcę sobie zyc w swoich dobrych, milych i pozytywnych klimatach. Chcę kierować się miłością, dążę do harmonii. Ona spokojnych, stonowanych ludzi nie znosi i nie lubi być spokojna, bo czuje sie słaba. Często celowo wywołuje awantury, by poczuć adrenalinę. Ja adrenaliny nie lubię i stąd nieporozumienia, bo pokorna nie jestem i na głowę sobie wejść nie pozwolę. Czuję, że jest wściekła...

Znowu robię logo...






środa, 10 czerwca 2020

środa

Pogoda w kratkę i prace w ogrodzie stanęły. Dobrze, że zdążyłam okopać ziemniaki i zasilić wszystko co jadalne. Wszystko ładnie idzie tylko bób mnie martwi, bo zaatakowały go mszyce. Mam preparat, ale teraz deszcze i nie mogę go użyć. Bób rośnie nierowno. Niektóre roslinki kwitną, a inne są małe. Ziemniaki też niektore są mniejsze.

Nie wiem co z połozeniem płyt w ogrodzie. Znajomy miał przyjść szybko, ale pogoda teraz chyba nie pozwoli. Boję się, że zajmie się inną robotą i później znowu będę musiała czekać. Otwarta jest też sprawa malowania w sypialni. Trzeba też naprawić baterię w kuchni, wybić otwór w ścianie i powiesić półkę. To niby może zrobić także w deszcz, ale moze chcieć zrobić wszystko na raz. Jest też kwestia ogrodzenia wybiegu dla kaczek. To miało być robione w czerwcu, a płyty w kwietniu. Niestety koronawirus pokrzyżował plany...

Sebastian nie wiem czy przyjedzie i na mnie spadło kilka prac. Chyba muszę sama wyciąć cienkie drzewa w ogrodzie, chyba muszę pomalować podłogę w kociej ubikacji. Do tego doszło mi malowanie szafy i biblioteczki. Moze też będę musiała sama poprawić schody koło domu... Kiedyś robiłam takie rzeczy sama, ale odkąd mam Krzyśka liczyłam, że on zrobi. No i przeliczyłam się niestety. Później robił Sebastian. No a teraz chyba będę musiała znowu ja...:( 

A tu moje tegoroczne uprawy. Nie wszystkie...






poniedziałek, 8 czerwca 2020

Poniedziałek

Księżyc już idzie na nów i można zrobić oczyszczanie. Przede wszystkim chcę oczyścić energetycznie mieszkanie. Dziś spalę listki laurowe i okadzę calą przestrzeń mieszkania. W środę może zrobię rytuał z solą i świecą. Wtedy oczyszczę cala posesję. Dla pewności i wzmocnienia poproszę też o oczyszczenie sprawdzonego doradcę. 

Chodzi za mną piła akumulatorowa lisi ogon. Ponoć tnie drewno grubości 80 mm, a to oznacza, że bym nią wycięła cienkie drzewka w ogrodzie. Trochę ich mam. Trzeba będzie wyciąć dwie suche śliwki, ale do tego przyjedzie ktoś  z pilarką. Nie chcę jednak płacić za chodzenie po ogrodzie i wycinanie 5 cm drzewek. Mogę zrobić to sama, a przynajmniej sprobować. Piła jest lekka i raczej tania. 

Kupiłam rodonit z tym, ze maly i kwarc dymny. To nie wszystkie kamienie. Czekam na pieniadze, to jeszcze kupię kilka w tym duży kwarc różowy, duży rodonit i moze jadeit. Kupiłam duży rodochrozyt. Przyszły mi ametysty i po raz pierwszy zrobiłam medytację z 8. Jest fantastyczna i na stałe wejdzie do tych które będę robić. Dostałam też jako gratis agaty muszlowe.

Nadal przychodzą mi ubrania i drobiazgi moje i Krzyśka.





Mam zlecenie na 10 krzyżowek panoramicznych dla czasopisma z Chicago. Pieniadze juz mam na koncie. Muszę je od razu przelać na inne konto, bo wzięłam z niego na nowego Corela. Mój stary był ponoć kopią piracką. Teraz kupiłam na pewno oryginalną z tym, ze niepełna wersję. Obym wybrała dobrze. Nie wiem czy się uda, ale moze tak, załapać sie tam na stałe. Oby. Jest też drugie czasopismo w Chicago wstępnie zainteresowane wspołpracą.

piątek, 5 czerwca 2020

Piątek

Koniec tygodnia. Był owocny. Sporo spraw załatwiłam. Generalne porządki w domu prawie skończone. Teraz będzie już tylko praca na bieżąco. Na dworze też trochę podzialałam. Plewienia ubyło. Krzysiek wyciął też trochę gałęzi. Dziś chcę odpocząć głownie psychicznie, ale coś zrobię. Na pewno coś wystawię do sprzedaży albo ciuchy albo książki, a moze obrazy. Może pomyślę o malowaniu. Przebrałam moje rzeczy i chcę pozbyć sie tych w których nie chodzę. Przeważnie to te ciotkowate. Jutro już totalne lenistwo.

Od kilku dni mniej czasu spędzam w internecie. Nie walczę ze soba by czas ograniczyć, ale tak jakoś wychodzi. Sporo za to czytam. Tym razem to same poradniki. Wzięło mnie na psychologię i rozwój osobisty. Robię porządki w swoim życiu i we wnętrzu. Sporo spraw pożegnałam. To normalne w tym roku, bo to mój rok 9 jeśli chodzi o numerologię. To rok zamykania spraw i rozstań. Od września zacznie sie rok 1. To nowy cykl i wszystko powinno ruszyć. Pozegnania z tym co znane, do czego się przyzwyczailam sa dość trudne, czasem bolesne. Czasem ogarnia mnie smutek, tęsknota za tym co było, wspominam. Pozegnania jednak są konieczne, bo trzeba zrobić miejsce na coś nowego, dobrego. Co to będzie, czas pokaże...

Przeczytałam tą książkę i polecam...



Teraz nastawiam się na dobro i czułość, milość. Pożegnałam stresy i jestem wyciszona. Często wchodzę w swoje pole serca. To mi się udaje i z łatwościa gdy coś mnie zdenerwuje wychodzę z tego stanu. Staram się być bardziej łagodna i lepiej traktować Krzyśka. Dużo zadowolenia mam z moich zwierząt. Niektóre moje koty są bardzo czułe. Pikuś też, a ja to doceniam. 

Dziś będzie medytacja z agatem mszystym. Mam spory kamień, bo bardzo lubię jego wibracje. Kładę go na sercu i nawiązuję kontakt z matką naturą. Czuję się wtedy jakbym była w pradawnym lesie. Czuję zapach ziemi i roślin. To pradawne energie, ale je lubię. Wyciszają mnie.



A na koniec kolejne zdjęcie potrawy...



środa, 3 czerwca 2020

środa

W najblizszym czasie Asia z bloga MarAsiowa ostoja wyślę mi paczkę z roślinami w tym sadzonki poziomek. Poziomki juz kwitną. Na razie wsadzę je do skrzynek. Później gdy już oczyszczę miejsce w ogrodzie wsadzę je na stałe. Wczoraj Krzysiek kupił mi doniczki. Był brat Krzyśka i skosił podwórko. Ja od poniedziałku walczę z chwastami. Jest lepiej choć nie iealnie, bo tych małych nie plewię. Mam bardzo ładny bób, ale niestety zaatakowały go mszyce. Muszę coś na nie kupić. Bardzo ladnie idą kapusty i też coś muszę kupić na bielinka. Zmarnowały mi się dwa pomidory. Nie wiem dlaczego omdlały. Zostały mi trzy, ale jeden lichy i dwie papryki.

Ostatnio zainteresowałam sie głebiej litoterapią. Temat jest mi bliski od dawna i trochę minerałow mam. Zazwyczaj z nimi medytuję. Mam zestaw minerałow do medytacji z czakrami. Lubię tą medytację. Medytuję też w gwieździe dawida z kryształami górskimi. Ostatnio wzmacnilam serce kwarcem różowym w gwieździe z kryształow gorskich. Wczoraj była medytacja z kwarcem rózowym i czterema kryształami gorskimi na sercu, cytrynem na splocie slonecznym i ametyście na trzecim oku. To medytacja na likwidację stresow. Medytacje pomagają. Dziś kupilam zestaw 7 ametystow, bo chcę wypróbować medytację z 8 ametystami. Kupiłam też rodochrozyt do sypialni aby wzmocnić energię serca. Kupię jeszcze większą bryłkę i rodonit oraz kwarc dymny do uziemiania.
Myślę, ze będzie coraz lepiej. Wczoraj miałam sen, że złapała mnie gwałtowna ulewa. To oznacza oczyszczenie. Za kilka dni, po pełni oczyszczę energetycznie mieszkanie.

A to książka, którą ostatnio przeczytałam. Dała mi do myślenia. Nie rozumiałam reakcji i potrzeb mężczyzn i stąd było tyle konfliktow. Teraz lepiej rozumiem mężczyzn. Wiem czemu się czasem denerwują i czemu są uparci.



Teraz chcę przeczytać tą ponizej. Może pozwoli mi zamknąć moje wcześniejsze, nieudane związki...:) Myślę, że książka też mi to i owo wyjaśni choć nie należę do niewolnic milości. Gdy się zorientuję, że nie jestem kochana, to i mnie miłość przechodzi... Błyskawicznie i odchodzę...:)



poniedziałek, 1 czerwca 2020

poniedziałek

Wzięłam się za wygląd Krzyśka. Ma wyglądać młodziej i lepiej. Ma mi sie zacząć podobać. Ma być choć trochę seksowny. Kupiłam mu koszulki, fajne bluzy, spodnie i buty. Teraz nosi wszystko stare, znoszone. Nie mogę znieść dziadkowatych polo i przetartych adidasów. Na zakupy się zgodził, ale starych ciuchów wyrzucić nie chce. Wyrzucę to i owo gdy nie będzie widział... Ostatnio był u fryzjera... Wygląda znacznie lepiej :)

W najbliższym czasie powinnam zanieść laptop do wgrania corela. To dość pilne, bo ostatnio mi sie zgłosiło wydawnictwo z Chicago w sprawie krzyżowek. Nie wiem czy poczekają. To by była niezla praca, bo by trzeba robić panoramy i inne krzyżowki raz w tygodniu. Nie wiem czy uda sie mojego corela wgrać. Ostatnio byly z tym problemy, bo ponoć to kopia piracka. Jeśli będą problemy to chyba trzeba zebrać pieniadze na nowy program. To 1600 zł. Krzysiek mi nie da...:( ale dołoży. Jak dobrze pójdzie to w lipcu kupię albo i wcześniej...

Wczoraj wyjęłam mój stary pierścien atlantów. Kiedyś go nosiłam, ale przestałam, bo przytyłam. Gdy go załozyłam poczułam od razu jego działanie- spokój wewnętrzny, energię. Teraz juz go nie zdejmę. Wierzę w jego moc.

Zaczyna sie nowy tydzień. U mnie będzie sporo pracy w ogrodzie o ile pogoda pozwoli. Mam duzo plewienia, bo wszystko zarasta. Moze przyjedzie brat Krzyśka, bo obiecał wykosić podworko. Do wycinania drzew juz znalazłam, ale to zrobię później. Moze w lipcu. Teraz gniazduja ptaki. Mama ma z nimi ostatnio problemy. Okna nie moze otworzyć, bo sa strasznie głosne. W poblizu sa chyba dwa gniazda i wróbelki z sobą konkurują. Okropnie sie wykłócaja i biją.