Codzienność

Codzienność

niedziela, 27 czerwca 2021

niedziela

 Cały czas uczę się języków. Z rosyjskim mam problem jeśli chodzi o pisanie. Zapomniałam liter pisanych. Niby czytam drukowane ale to mnie nie satysfakcjonuje. Muszę też pisać. Kupilam sobie dwie książki typu repetytorium do matury. Jedna z gramatyką i druga typu leksykonu. Chciałabym je przez rok przerobić. Jeśli sie uda to to będzie poziom gdzieś około A2. Tyle mi wystarczy. Angielskiego uczę z się Duolingo. Korzystam z wersji darmowej, bo nie bardzo jestem przekonana do tego języka. Mam problem z wymową i zdaniami złozonymi. Zaliczam poziomy, ale powoli. Nie wiem co dalej. Powalczę jeszcze do końca wakacji gora. Jeśli postępow nie będzie od lutego pomyślę o niemieckim.

Od kilku dni siedzę też nad matematyką, bo jestem wtornym analfabetą, co mnie drażni. Godzinę robiłam proste zadanie z zakresu klasy 6 szkoły podstawowej i wynik był ciągle nie taki jak trzeba. Ułamki już przerobiłam choć sie jeszcze mylę. Dziś siedzę nad potęgami. Później pojdę dalej. Spasuję dopiero wtedy gdy przypomnę sobie wszystko z zakresu szkoly średniej. W końcu jestem po technikum.

Upalow już mam dość, a lato dopiero się zaczęło. Nie chce mi sie nic robić ani na dworze ani w domu. Przeoczyłam ogławianie bobu i jest po kilka strąków na roślinie. Do tego inwazja mszyc. Trzeba by zasilić warzywa i ogłowić pomidory. 

Wczoraj znajomy pomalował mi w sieni. Jutro czeka sprzatanie. Trzeba by malować drzwi i toaletkę, bo farbę juz mam. Trzeba by zerwać gumolit i zabrać się za podłogę. Nie wiem co tam jest pod spodem. Nie wiem czy zostanie czy kupię gumolit. Wolałabym pomalować. Muszę kupić dwa chodniki i stary wieszak. Chce też latarenkę. Kiedy kupię nie wiem, bo teraz pieniadze mam na co  innego.

Filuś znowu ma katar i kicha kilka razy dziennie. Je ale nie tyje. Trzeba będzie jechać do weterynarza po kolejną dawkę leków.

A na koniec moj bukiet ze spaceru. Kocham polne kwiaty i chcę mieć kiedyś łąkę kwietną w sadzie... :)



wtorek, 22 czerwca 2021

wtorek

 Koniec roku szkolnego i juz mam wakacje, ale nie do końca o czym za chwilię. Egzaminy w szkole przebiegły spokojnie. Nie było dużo nauki łącznie i wszystko zdane na bardzo dobry. Psychologia była pisemnie(praca), a psychopatologia i patologie społeczne ustnie. Pytania nie były trudne. To było o alzhaimerze, o przyczynach chorób psychicznych, piramida rozwojowa Maslowa i jakie czynniki utrudniaja wychowanie dziecka w rodzinie. Tematy tak mnie wciągnęły, że myślę o studiach, a konkretnie licencjacie z psychologii, a konkretnie specjalności Psychologia zdrowia i jakości życia. Studia sa w Łodzi, ale zajęcia online i tylko egzaminy na miejscu. Maksymanie 3 zjazdy na semestr. Problemem jest język, bo przyjmą mnie z rosyjskim, ale lektoraty tylko angielski i niemiecki. Niemieckiego uczyłam się dwa lata i orlem nie byłam, ale były wagary. Angielskiego uczyłam się sama i mi szło pisanie. Z mową było ciężko. Muszę się przez rok podszkolić do minimum A2. Będzie ciężko i nie wiem czy rok starczy. Na razie przypominam sobie na kursie rosyjski. Dobrze mi idzie. Angielskiego uczę się z aplikacją. To początki, a poźniej kurs z lektorem. Może w matura po latach. W lipcu mam kurs Dialog motywujący w aspekcie uzależnień. Do końca czerwca chcę zrobić kurs asertywności. Jest sporo książek do przeczytania. Będzie co robić w wakacje. 

Poza tym trwaja upaly co mnie męczy i moje zwierzęta też. Najbardziej męczy sie Pikuś, bo wyleguje na podłodze. W ogrodzie schnie i trzeba podlewać. Czekam na deszcze. Wszystko ładnie rośnie. Zjedliśmy juz prawie sałaty, rzodkiewkę, piorka cebuli i roszponkę. Dochodzą buraki na botwinkę. Mam koper i poziomki. Za to rozczarowały mnie truskawki na agrowłokninie, bo krzaczki marne. Ani jednego owocu w tym roku nie było. Będzie chyba za to winogron na nowej roślince. Jest mała, ale kistki sa dwie.

W przyszłym roku czeka mnie generalny remont w pracowni. Teraz jest nie do użytku, bo straszna wilgoć. Na razie osuszamy co sie udaje. Będzie malowanie i wylewka, bo podłoga spróchniala.

Przy okazji ostatniego spaceru zrobiłam wreszcie zdjęcia kaczkom. Pięknie pozowały ...:)









wtorek, 15 czerwca 2021

wtorek

Prace kolo domu trwają. Codziennie coś robię. Często robi też Krzysiek i nawet się nie buntuje. Wczoraj było koszenie i sadzenie fasoli. Wcześniej trzeba było zaryć po raz kolejny, a ja musiałam trochę trawy wyrwać. Poźniej wsadziłam ogórki i przesadziłam dynie. Było też trochę plewienia i było posypanie trucizną na ślimaki. Nie mam nad nimi litości i nie będę mieć. Winniczki są piękne, ale jest ich u mnie za dużo i szkody robią. Wszystko pięknie rośnie. Kalarepki zaczynają formować zgrubienia. Rzodkiewka też już zdatna do jedzenia. Kończymy jeść sałaty. W ogrodzie Krzysiek nie wykopał w zeszłym roku ziemniaków i teraz kilka krzaków rośnie. Nie wyrwałam ich, ale raczej nic pożytku z nich nie będzie.

Dziś będzie koszenie następnego kawałka na powórku i może cięcie reszty drewna do palenia. W drewutni tuż przy wejściu jest drewna po dach. Opału, drewna wystarczy na jesień i nic nie zamierzam kupować w lecie. Nie wiem czy w tym roku nie będzie częściej palone w piecokuchni. Szukam na zimę jakiegoś fizycznego zajęcia, bo teraz pracuję codziennie i dobrze mi z tym. Mam energię i satysfakcję. Mogłabym węgiel nosić i drewno przygotowywać. Nie chcę zgnuśnieć przez zimę. Nie wiem tylko czy od 2022 r wolno mi palić w piecokuchni. Piece maja być zgodne z ekoprojektem, a ona nie jest zgodna. Niby ma dopiero trzy lata i piece od centralnego montowane w tym roku mają jeszcze trochę czasu na wymianę, ale nie wiem czy piecokuchnie traktowane są jak piece od centralnego.

Wczoraj zrobiłam pierwsze dżemy z truskawek. Było też ciasto. Oczywiście proste, oszczędne typu babki z topionymi owocami. Luksusowych ciast nie robię, bo nie potrafię i nie chcę się uczyć. To tuczące, a ani ja ani Krzysiek szczupli nie jesteśmy. Pokusy nam niepotrzebne. U mnie w domu zawsze robiło sie proste ciasta i ja przywykłam. Jutro może kolejne dżemy o ile mi Krzysiek kupi czereśnie. :)

W niedziele byliśmy na spacerze. Spacer był szybki, bo nie lubię chodzić, ale lubię przyrodę i lubię robić zdjęcia. Tym razem wybraliśmy się nad rzekę, bo chciałam zobaczyć i sfotografować kaczki. Udało się. Zdjęcia mam. Rzeka mnie zachwyciła. Jest cudowna i wygląda jakby była dzika. Zawsze zazdrościam ludziom, którzy mieszkają prze rzece, lesie,  łąkach. Ja muszę kawałek dojść, bo mieszkam w skupisku domów. Do lasu mam z 300 metrow, a do rzeki w tym miejscu niecały kilometr... Okolice ponoć piękne. Powstało wiele nowych domów i działki są drogie.











sobota, 12 czerwca 2021

Sobota...

Zaczynam robić przetrwory. Denka już mam i zaczynam od dzemu z truskawek. Chcę mieć w tym roku 8. Będzie jeszcze z jabłek, gruszek i brzoskwiń. Myślę o czereśniach, agreście i wiśniach. Moze malinach. Będzie jeszcze fasolka i może sok z malin i jagód. Dżemu muszę mieć dużo, bo jem gdy nie jestem na diecie. Kupionych dżemow nie lubię. Myślę o dżemie pomarańczowym. Będą jeszcze nalewki. Za to nie planuję w tym roku bigosu z kabaczka i sosu chińskiego, bo mam jeszcze w spiżarni.

Wczoraj zrobiłam sobie bezpłatna stronę z wróżbami i terapią. Wykupiłam premium na miesiąc. Zobaczymy jaki będzie ruch i jeśli ok to wykupię premium na rok. https://hmqbcd.webwave.dev/

Od jutra zaczynam intensywną naukę, bo w przyszły weekend mam dwa egzaminy w szkole. Materiały przygotowałam na poziomie zaledwie bardzo przeciętnym. Mam plus za obecność i bardzo dobre za prace, które pisałam i za aktywność. Zdam, ale bez rewelacji. Obawiam się, że będą upały, a muszę jechać do szkoly. Pojadę przez dwa dni w obie strony taksówkami. Oby Krzysiek sie nie dowiedział ile zapłacę.

Szkoła nadal mnie pociąga. Wiedza mi sie tez przyda w życiu. Teraz wiem, że typowy alkoholik, ktoremu z trudem przychodzi zerwać z nałogiem, bo nie widzi potrzeby ma wszystkie cechy, których unikam u mężczyzn. Bywa najczęściej ekstrawertykiem, dominującym, impulsywnym, a często i agresywnym. Już nigdy więcej bliskich kontaktow z nikim takim. Mam Krzyśka, ale gdyby go nie było wolałabym być sama niz związać sie z kimś pokroju mojego byłego męża czy Sebastiana. Tego typu mężczyźni, ich postępowanie, poglądy, podejście do życia wywołują u mnie agresję z czasem i wpędzają mnie w stresy. Nigdy też nie dopuszę do zażylości z kimś kto nie ma średniego wyksztacenia. Zwłaszcza z nikim młodym, bo są problemy ze wzajemnym zrozumieniem. 

Sebastian pojechał po kolejnej awanturze. Straciłam zudzenia, ze sie kiedykolwiek dogadamy. On nie jest nastawiony na wspólpracę z innymi, a zwłaszcza z kobietami, bo nimi gardzi. U mnie w domu chciał rzadzić i mną i moja mamą. My pracowników szanujemy, ale nie pozwolimy na to by nami kierowali. Czas pracy wybieramy same i oczekujemy dostosowania się. Jeśli ktoś nie chce się dostosować i narzuca swoje zdanie to mu dziękujemy. Od przyjaciela oczekuję trochę wsparcia, zrozumienia, życzliwości i empatii. Od Sebastiana tego nie miałam. Miaam za to pogardę, krytykę, a na koniec wyzwiska i celowe niszczenie narzędzi. Od kilku dni kontaktów nie mamy i jestem spokojniejsza. Odsypiam i stres odpuścil. Chciałam się w stosunku do niego kierować sercem, współczułam, byłam wyrozumiała, a on coraz bardziej mi włazil na głowę. Poza tym usiłował tresować i stresować moje zwierzęta. Na to nigdy sie nie zgodzę i tyle w temacie...

A na koniec to co teraz u mnie kwitnie. Część tego...:)








poniedziałek, 7 czerwca 2021

Poniedziałek...

Część prac już zrobiona. Nie wszystko się udało. Nie dało rady wykuć otworu wentylacyjnego, bo moja wiertarka za slaba. Sebastian chce pożyczyć mocniejszą z udarem od sąsiada. Moze wtedy. Jeśli nie to może wykuje brat Krzyśka. On ma mocną wiertarkę. Ja się uczyłam pracować wiertarką i jest ok, ale wiertla sama nie założę, bo trzeba mieć siłę, żeby dokręcić. Sebastian się z tym siluje. Trochę prac doszło. Trzeba było przeczyścić dyszę od opryskiwacza, powiesić firanki u mamy i koraliki na drzwi. Dziś Sebastian jedzie do obi po zamek i pędzel do malowania. Po południu może zrobi z zamkiem. Ja mam do południa ciąć drewno. Pojdzie juz trudniej, bo czas zabrać się za meble. Po poludniu Sebastian wytnie suche śliwy. Ciąć będę ja. Moze jutro. Dziś po poludniu będzie dalsze koszenie podwórka moją kosą.

Skończyłam jedną książkę o alkoholiźmie. Czytam kolejną.  Tym razem o terapii. To nie takie proste zadanie. Często z alkoholizmem występuje lęk lub depresja. Depresja jest niebezpieczna, bo to czasem ryzyko samobojstwa. Tymi problemami powinien zająć się psychiatra, bo zwykle sa konieczne leki. Tak bywa też w przypadku stresu pourazowego. Bywa tez kłopot z terapią osób z nieprawidłową osobowoscią. Często to osobowość dyssocjalna lub z pogranicza. Osoby tego typu mają problem z agresja i kontaktami społecznymi. To wyzwanie dla terapeutow. Nie wszyscy się tego podejmują.

Ostatnio ćwiczę czasem jogę na dworze. Trochę się przejmuję sąsiadami, ale to przyjemne.





Przyszło ciepło i niektóre rośliny sadownicze w doniczkach sie męczą. Ciężko jest borowkom amerykańskim i malinom. Borowki omdlewają, a malina żólknie. Chyba dam je jesienią do gruntu. Fioletowa winorośl nie wypuściła liści. Chyba sie zniszczy. Nie wzeszły też ostróżki. Część dalii zjadły ślimaki. Ogórki na dworze wzeszły tylko dwa. Wysiałam jeszcze w domu.

piątek, 4 czerwca 2021

piątek

 Sebastian przyjechał w środę i jest. Od razu przetkał mi umywalkę, bo Krzysiek się przy niej goli i zatyka. Tym razem ma pomalować druga sień o ile mama się nie rozmyśli, bo już tak było. Zabroniła działać. Ma też wykosić w sadzie i ogrodzie spalinówką, bo moja kosa nie zbierze. Jest tez do wybicia otwor wentylacyjny z pracowni, bo jest w niej straszna wilgoć. Trzeba rozszczelnić okna. Ma naprawić zamek do pracowni. Będzie około 10 dni. Chcę, żebyśmy też pojechali do zamku.

Dziś mam ciąć pilarką łańcuchową, bo już ja złożył i mnie nauczył. To kapitalne urządzenie. Tnie się bardzo łatwo. Mam też kosić. On moze wytnie trawę w sadzie. Chcę tez by zrobił zabezpieczenie puszki z pradem, bo Aron się nia interesuje.


Dieta się kończy i niestety nie udało mi się zejść do nadwagi. Podejrzewam, że tyle ile chciałam nie osiągnę. Trudno. Jest problem, bo organizm sie buntuje i gdy zjem pieczywo waga skacze o kilo, dwa. Teraz wyglądam tak. To około 81 kg. Do nadwagi brakuje 1,3 kg.






Ostatnie zajęcia w szkole dotyczyly bulimii i anoreksji. W ujęciu uzależnień jest ważna szczególnie bulimia, bo objawy ma podobne do uzależnienia od jedzenia. Jest jednak groźniejsza, bo osoby przejadajace sie nie rekompensuja sobie tego, a cierpiący na bulimię tak. Niektorzy zwracają, inni stosuja środki przeczyszczające, a inni bardzo duzo ćwiczą. To moze być groźne. Czasem bulimię trzeba leczyć i to niejednokrotnie u psychiatry czy w szpitalu. Czasem  anoreksja zmienia sie w bulinię. Ja po szkole mogę pomagać w uzależnieniu od jedzenia. W przypaku bulimi wskazany jest kontakt z lekarzem.

wtorek, 1 czerwca 2021

wtorek

Od czasu drugiej oparacji guza listwy mecznej Megusia nie korzysta praktycznie z kuwety. Zostawia mi mokre niespodzianki na dywanie w pokoju dziennym, a ostatnio zdarzaja sie i inne. Koteczka kończy 14 lat i nic juz z tym prawdpodobnie nie zrobię. Gdy ja pogonię umyka do kuwety, ale sama inicjatywy nie wykazuje. Ja stresować jej nie chcę i wolę prać i pryskać płynem o intensywnym zapachu co jej specjalnie nie odstrasza. Niestety jest też problem z zapachem w mieszkaniu. Koteczka jest sprawna i zdrowa. Ma apetyt, ae zrobila się dość humorzasta. Akceptuje tylko Krzyśka. Do mnie nie przychodzi ale z nim sie pieści. Gdy inny kot u niego na kolanach siedzi, siada na oknie i rozdzierająco miauczy.




Ja w zasadzie jestem niepijąca. Lubię tylko ajerkoniak, niektóre wina typu zbojnicki grzaniec i nalewki. Czasem piję odrobinę piwa i rum do herbaty. Piję mało. Ostatnio jednak wypiłam o zgrozo 3 kieliszki nalewki z bananow. Robię ją ale do tej pory nie piłam, bo za bardzo było czuć alkohol. U mnie alkohol musi być jak sok. Zawsze nalewka stala miesiąc. Tym razem trzy, bo Krzysiek ja schował przed Sebastianem i zapomniał. Wyszła przepyszna. Teraz robi sie nalewka z pędow sosny. Czekam na polskie, slodkie truskawki  i czereśnie. U mnie będą wiśnie i moze śliwki. Czekam na czarny bez...

Nadal poluję na ptaki. Trochę zdjęć juz mam. Kiedy pojdę do lasu i nad rzekę nie wiem. Czaję się na sroki, sojki. Chcę sfotografować kaczki. :)







Skończyłam jedna książkę o alkoholiźmie. To pozycja dla terapeutow. Bardzo cenna dla mnie. Mam jeszcze o piciu pod kontrolą i pozycje dla terapeutów  o terapii poznawczej. Chcę kupić o terapii poznawczo - behawioralnej i TSR. Chcę skończyć kilka kursow przydatnych do terapii uzależnień, ale  w wakacje. Gdy skończę szkolę myślę o pomocy innym, ale tylko przez telefon i internet. Chodzi mi o terapię niekonwencjonalną opartą na szkole, własnym doświadczeniu i terapiach niekonwencjonanych - Reiki, bioterapii, czakroterapii. W tym ostatnim mam juz kwaifikacje i praktykuję od lat. Można by klientom zaproponować też medytacje, afirmacje, jogę. Byłby horoskop w celu odnalezienia celu życia, który pomaga w terapii glownie osobom uzależnionym od alkohou i narkotykow. Myślę o pomocy w zakresie alkoholizmu, narkotykow, jedzenia i papierosów. To nie jest łatwe zadanie, ale i praca w charakterze doradcy ezoterycznego też nie jest latwa. Na razie sporo nauki jeszcze przede mną. Myślę o kursie psychodietetyka, terapii poznawczo-behawioranej, trenera osobistego z elementami  interwencji kryzysowej, dialogu motywacyjnego i Tsr.