Codzienność

Codzienność

niedziela, 30 grudnia 2018

niedziela

Kupiłam wreszcie frytkownicę bezolejową. Zobaczymy czy przyjdzie sprawna i jak sie sprawdzi. Frytki uwielbiam. Chcę robić tez z batata i selera. Ponoć dobre sa też z pietruszki. Frytkownica jest z allegro. To nie ta, którą chciałam, ale troche droższa. Mnie była potrzebna mała, bo gigant mi niepotrzebny.

Przez święta przytyłam 3 kg. Tragedia. Od 4 I dieta. Już chyba zacznę zupkować. Problem będzie z warzywami, bo nie ma gdzie kupić. Myślę 4 zupach i kefirze na początek. Później będzie o jedną zupę mniej. Chcę szybko te 3 kg zrzucić. Myślę by do Wielkanocy choć do 84 kg zejść. Oby się udało. W tym roku marzę o 79 kg. Teoretycznie gdybym w tym roku schudła tyle co w zeszłym to mam szansę zejść nawet do nadwagi. To by  było super.

Dziś pracuję. Ostatnio piszę teksty o butach. Niby temat mało ciekawy, ale teksty łatwe. Trzeba tylko przeredagować przysłane teksty. Płacą nieźle. Zlecenie niby miało być na 30 tekstów, ale nie wiem jak to będzie. Facet wydaje sie konkretny, ale się przekonam  dopiero wtedy, gdy zapłaci.


Znowu robię kartki. Planuję kupić trochę kwiatów i nowe bazy. Czas się zabrać za naukę, bo moje kartki nie bardzo mi się podobają. Chcę robić rustykalne albo shabby chic. Raczej tylko takie i dla dorosłych. 




piątek, 28 grudnia 2018

Piątek...

W domu zapanował błogi spokój. Panowie przeprosili, a mnie złość przeszła prawie natychmiast. Gość mnie uprzedał, zebym sobie do serca nie brała tego co mówi. Ja zawzięta nie jestem.
Nowa maszynka kupiona w internecie i teraz na nia czekam. Martwie się czy sprawna przyjdzie. Nie chciałabym jej odsyłać, bo to kłopot. Powinnam tez wkrótce kupić chyba odkurzacz, bo mój nie działa. Nie wiem co się stało. Nie wiem czy warto reperować i czy się da. Martwi mnie to, że odkurzacze maja teraz taką mała moc. Obawiam się, że 900 W mi dywanu w pokoju dziennym nie wyczyści. Nie zamierzam raczej odkurzacza przemysłowego kupować, bo to i koszty i ciężar.


Zepsuty zamek w drzwiach wejściowych juz jest naprawiony. S jest inteligentny i z tego typu sprawami sobie doskonale radzi. Ostatnio też pomalował biblioteczkę. Została do powieszenia półka o ile zdąży przyjść. Wszystko też już jest pocięte. Nawet szafka mamy. Z szafką był problem, bo musiała być pocięta na drobne kawałki. Mama potrzebowała drewna na rozpałkę i musiały być kawałki krótkie.

Ja jutro w ośrodku kultury nie będę. Malowania mi brakowało i zaczęłam obraz w domu. Nad grafiką nadal siedzę. Kurs miałam skończyć do końca roku, ale mi się niestety nie udało. Nie przerobiłam tez kursu z książki. Nadal jednak sie uczę programu tylko na wyczucie sama. Kupiłam skrócony kurs webwritingu. Przerobiłam na razie dwie lekcje. Jest fajny jak do tej pory, ale wersję normalną z nauczycielem tez w styczniu kupię. Do tego czasu muszę grafikę podgonić.
Krzysiek sie w pracę wciągnął i sobie radzi. Pracuje średnio cztery godziny dziennie i przestał narzekać. Moze sie utrzyma o ile będzie miał szczęście. 
Ja jeszcze nie pracuję. Teoretycznie mam urlop do 4 I. S jedzie już trzeciego. Przyjedzie chyba około 20 II. Chcę by przyjezdżał częściej, ale na krócej.





środa, 26 grudnia 2018

Nieprzyjemna atmosfera i grafika.

Święta się kończą i dobrze, bo mnie w tym roku nie cieszą. Wigilia była nieprzyjemna. Pokłóciłam się z Krzyśkiem i gościem. Obaj się wspierali i po mnie jeździli. Mieli pretensję, że leżę, że zaglądam do internetu, że nie siedzę cały czas w kuchni. Problem był tez z piecokuchnią, bo nie dało się na niej nic ugotować. Kolacja była o 21:00. Gość nie wziął w niej udziału. Tuż po 19 wsadził sobie słuchawki do uszu i usnął. Jedliśmy z Krzyśkiem.

Wczoraj był kłótni i pretensji ciąg dalszy. Mam ich dość obu i zaczynam zazdrościć mamie, że jest sama. Nikt jej nie brzęczy nad głową, nikt nie robi uwag i ma spokój. Niby obaj dużo robią, ale wolałabym czasem coś mieć nie zrobione, niż zrobione z humorami, oporem i wrzaskami. Nie dane mi szczęście w miłości i partnerstwie w tym życiu. Czas się z tym pogodzić. Nie wszyscy muszą mieć szczęście w tej dziedzinie życia. Nie wszyscy muszą trafiać na odpowiednich partnerów.

Megusia ma zdjęty kubraczek. Rana jest olbrzymia. Chyba jest wszystko ok. Teraz leży i wylizuje się niejsce po miejscu. Dziś już może.

Nadal cały czas działam z grafiką. Bardzo mnie to cieszy. Wczoraj zrobiłam kilkanaście logo i wzory na podkoszulki. Dziś chcę zrobić może wizytówki. Przymierzam się do plakatu.





poniedziałek, 24 grudnia 2018

niedziela, 23 grudnia 2018

niedziela

Święta za pasem, a u mnie awaria za awarią. Najpierw maszynka. Działa juz tylko jedna płytka. Kuchenka miała miesiąc. Raz mi zupa wykipiała. Później odkurzacz. Chyba szczotki i nie wiem czy nowego nie trzeba będzie kupić. No i drzwi wejściowe. Dziś Krzysiek zamknął i juz nie dały sie otworzyć. Dobrze, że jest gość. Ściągnął je z zawiasów i wyjął jeden zamek. Trzeba kupić wkładkę i założyć. Zrobi to po świetach. Mam nadzieję, że to już koniec problemów.

Od kilku dni intensywnie działam z grafiką. Uczę się coraz więcej. Program poznaję i mam z tego frajdę. Wczoraj zrobiłam kolejne logo.








Dziś będę też coś z grafiki chyba robić. Kusi mnie obraz, ale nie bardzo mam czas. 
Dziś jest robota na święta- śledzie, kutia, sałatka. Ma być sałatka śledziowa i jarzynowa. Myślę o tym by upiec makowiec, ale to już jutro. Chyba upiekę. Śledzie będą tradycyjne i drugie w oleju i w occie z ziołami. 

Jutro Wigilia. Ruch od rana. Wszystko będę gotować na piecokuchni, bo innego wyjścia nie ma. Potraw będzie 12. Wszystkie sa tradycyjne, od lat przygotowywane u mnie w domu. Większość robiła juz moja prababcia. Ja dodałam kutię, żeby sprawić przyjemność mojemu tacie, który urodził siena wschodzie.

- zupa grzybowa z łazankami
- kapusta ze śmietaną
- kapusta  duszona
- grzyby w śmietanie
- ryba smażona
- pierogi
- kompot
- śledzie
- kutia
- sernik
- sałatka śledziowa
- pomarańcze

czwartek, 20 grudnia 2018

czwartek

Wczorajsze plany prawie wszystkie zrealizowałam. Nie udało mi sie tylko zrobić kartki, bo mi było zimno. Nie chciałam więc siedzieć i wolałam leżeć pod kołdrą. Zrobiłam za to kilka projektów graficznych w tym wizualizację napisów na koszulki.





Dziś chyba grafiki dalszy ciąg. Chciałabym dalej przerabiać kurs, ale nie bardzo mam na to czas. Czas świąteczny i wczoraj było lepienie pierogów, a dzisiaj pierniczki miękkie. Wczoraj było składanie pościeli, a dziś jest mycie piekarnika. Moze tez będzie wyniesiona bieliźniarka. Jutro będzie wędzenie schabu.

Megusia po operacji czuje sie juz bardzo dobrze. Problem jest tylko z załatwianiem potrzeb fizjologicznych. Załatwia sie w kącie pokoju, bo nie daje rady przechodzić przez otwór w drzwiach do ubikacji. Otwór jest dość wysoko. Do tej pory nigdy sie w kącie nie załatwiała i była kuwetowa. Zobaczymy co będzie gdy jej kaftanik zdejmę. Moze do kuwety wróci. Ważne już nią wszystko jest w porzadku

Zima jeszcze nie nadeszła, a część moich sukulentów padała. Nie wiem czy to wina za dużej ilości wody czy temperatury w kuchni. Z podlewaniem bardzo uważałam. Wiosną kupie jeszcze raz, ale już od października ich nie będę podlewać.

A na koniec projekt ulotki... Trzeba by pokombinować z blogiem z grafiką, bo teraz juz robię nie tylko logo.



niedziela, 16 grudnia 2018

poniedziałek

Zima pokazała zęby. Spadło sporo śniegu i leży. Ubiegłej nocy okropnie zmarzłam. Dzis w nocy na kołdrze położę jeszcze koc. W centralnym rozpale dopiero w Wigilię. Też cały dzień palić nie będę. Nie ma kto nosic węgla. Krzysiek się przed tym broni, a ja nie bardzo mam siłę. Jednak kotłownia na górze to gorszy pomysł niż w piwnicy. Gdybm jak kiedys miała w piwnicy toby mi nikt węgla nie musiał nosić. Zapłaciło by sie za wrzucenie i później by było tylko dokładanie.

Dziś strasznie stresujący dzień. Mam rano wyjazd, którego uniknąć nie zdołam. Pojadę taksówką. Gdy wrócę też nie odpocznę, bo ma przyjechać gość i pewnie spać mi nie pozwoli. Później będę chyba robic łańcuchy, bo jeszcze nie skończone. Odpocznę jutro albo i nie, bo powinnam juz coś zrobić na święta, a grafika i malowanie kuszą. Jutro musimy zamontować zazdrostkę w kuchni. Muszę też napisać tekst na portal.
Od jutra wejdę na portale ze zleceniami na logo. Podziałam coś.  W styczniu umówię się na korepetycje z grafiki, bo chcę przygotować nowe portfolio. Do tego czasu muszę zrobić parę wizytówek.

Megusia czuje sie juz dobrze. Je z kotami, a wczoraj chciała mnie podrapać gdy jej dawałam ostatnią tabletkę. Ma zaskakująco dużo siły :). Chciała tez gryźć, ale nie bardzo ma czym. Podczas oparacji zostały tez usunięte jakieś ząbki.

Krzysiek idzie jutro do pracy. Denerwuje się, bo nie wie ile pracy będzie i czy sobie z nia poradzi. Umowę ma do końca stycznia. Co dalej zobaczymy. Dziś jedzie na zakupy i kupi też juz coś na święta.














sobota, 15 grudnia 2018

sobota

Śnieg nadal leży, a mnie mimo ciepła w pokoju, marzną stopy. To chyba stresy sprawiły. Mną czasem psychika rzadzi, a teraz martwie sie o Megusię. Znowu leżę na termoforze albo cegle grzanej na piecu. Wczoraj kupiłam termofor z pestkami z wiśni. Zobaczymy co jest wart. Powinnam pilnie kupić farby akrylowe i podobrazia. Chcę kupić dwa kursy z pisania i frytkownicę bezolejową. Czy sie uda w grudniu, nie wiem. Farby być muszą i jeden kurs raczej też. Reszta ostatecznie może poczekać. Musi, bo kupiłam dla Józka puszki zamiast saszetek i  nie chce jeść. Muszę dzis kupić saszetki. To dość droga karma, bo urinary.

Dziś jadę na zajęciach z malarstwa. Dziś dalsza praca nad obrazem. Już niedługo będzie koniec. W domu w tym momencie nic nie maluję. Ostatnio skończyłam pejzaż... Raczej mi sie podoba. Lubię ciepłe barwy. Zwłaszcza w chłodne pory roku. Wydrukowane mam następne wzory i wkrótce za pędzel chwycę.  Może już dziś:)



Nadal kombinuję z grafiką. Wiem juz co bym chciała robić oprócz logo, wizytówek i papierów firmowych. Interesuja mnie okładki do książek, tapety na ekran, avatary, może pocztówki i ilustracje dla dzieci. To tyle. Coś nie ciągnie mnie do plakatu, ulotek i opakowań.



W domu powoli szykuję się do świąt. Dziś ma być zmieniona pościel w pokoju dziennym, a jutro ja wypiorę. Posprzatałam w kuchni i materiały do rękodzieła wróciły do pracowni. Jeszcze mam sprzatnąć w lodówce i przenieść rzeczy z szafki do szafki w kuchni. Trzeba wynieść bieliźniarke i wnieść biblioteczkę. Ma być wyprany dywan. Trzeba posprzątać łazienkę, ale to już Krzysiek, bo ja niczego pucować nie będę, a porządek już zrobiłam. Od środy już zaczynam pichcić. Na poczatek pójdą pierniczki i pierogi na Wigilię. Gość przyjeżdża we wtorek. Zrobi śledzie i sałatkę.

wtorek, 11 grudnia 2018

czwartek

Kilka dni temu spadł śnieg. Zrobiło się bajkowo. Chciałabym by święta były białe. Uwielbiam patrzeć na ośniezone drzewa. Tak pięknie przewieszają się gałązki obsypane białym puchem. Ptaki już są mniej zachwycone. Wyjadają ze śniegu ziarno i kroczą podnosząc wysoko nóżki. W przyszły piątek trzeba będzie chyba zamówić więcej ziarna, by był zapas na zimę. Jest masa wróbelków o które trzeba zadbać. Wylęgły się u nas i liczą na to, że pomożemy im przetrwać. Przylatuje też kilka gołębi. Gołębie po dziadku opuściły strych, bo bały się kotki od sąsiadów. Trzeba by kupić coś dla sikorek.

Dziś  albo jutro wsadzę do soli schab. Będzie wkrótce wędzony. Rura do wędzarki juz wkopana. Robienie wędzonek to tradycja w moim domu. Zawsze wędziło sie przed świętami. Wędził i dziadek i tata. Wędzona była kiełbasa, schab, boczek i szynki. U mnie nie ma kto szynki wiązać, a kiełbasy robić nie potrafię. Miały być tez wędzone udka kurczaka. Jeszcze to przemyślę. Ciągle przede mną wędzenie serów. Problem z tym jest, bo nie mam gdzie mleka kupić, żeby sery zrobić.

Zabawy Corelem ciąg dalszy. Z drobnymi grafikami typu buźki na razie koniec. Teraz będę robić bardziej skomplikowane. Te ostatnie drzewa wyszły chyba zbyt ciemne przez ta czerń. Powinnam dać więcej brązu. Jeśli chodzi o ilustracje to się waham. Nie lubie malować ludzi, zwłaszcza postaci, miast, techniki i tego też nie polubie w grafice. Jak tu więc robić ilustracje? Musiałabym działać bardzo wybiórczo i robić tylko to co lubię. Kto jednak zamawia ilustracje kwiatów, kotów, pejzaży? Gdy bylam dzieckiem rysowałam księżniczki, pałace, domy i zwierzęta. Moze czas do tego wrócić? Było by to jednak nawiązanie do sztuki naiwnej.








Megusia jest po operacji i rokowania sa dobre. Miała drogie znieczulenie i drogie leki. Wolałam na zimne dmuchać. Ulżyło mi teraz i oby nie odrosło. Zastanawiam sie nad kastracją, bo to ponoć zmniejsza prawdopodobieństwo nawrotów. Ona nie jest kastrowana, bo ruję miała raz w roku. Taki z niej typ. Pikuś jest zaszczepiony. Udało mu sie też obciąć pazury u przednich i tylnych łapek. Warczał i szarpał się ale nie ustąpiliśmy. 

Wtorek

Znowu kusi mnie tablet graficzny z wyświetlaczem. Spotkałam w internecie w rozsądnej cenie i chyba w przyszłym roku kupię. Mogłabym łatwiej rysować. Kuszą mnie ilustracje ale zawodowo sie tym zająć nie zamierzam, bo to strasznie fajne ale żmudne zajęcie. Ilustracja powstaje dość długo, a ceny za nie na Oferii nie sa zawrotne i konkurencja olbrzymia. Zastanawiam sie czy ktoś jeszcze robi ilustracje metoda tradycyjną. To chyba metoda szybsza.
Na razie bawię sie Corelem i produkuję takie maleństwa...






Od kilku dni szukam w internecie kursu dziennikarstwa internetowego. No i nie znalazłam. Znalazłam kurs redagowanie tekstów internetowych oraz prasowych. Moze byc interesujący ale jest podejrzanie tani. Niby piszę od lat ale wiedzy nigdy dość. Są jeszcze kursy webwritingu i dla copywriterow, ale obawiam się, że ucza pisania precli, ogłoszeń do katalogów i tekstów do sklepów internetowych. Mnie teksty tego typu nie bardzo interesują. Dość nudne raczej dla mnie i słabo płatne te precle. Jeśli chodzi o dodawanie produktów to sie za to nie biorę, bo strasznie duzo pracy z tym jest. Trzeba pisać szybko i po całych dniach tak by te np. 1000 tekstów przerobić. To nie dla mnie. Wolę teksty blogowe, na strony, newsy, felietony i to chętnie piszę. Piszę nie dłużej  niż 2-3 godziny dziennie, a troche zobowiązań juz mam. 

Dziś popołudniu będę może kończyć obraz. To pejzaż- akryle. To będzie drugie podejście i obraz wyglada nieźle. Moze też będzie grafika albo kartki. Zobaczymy jak się wyrobię.

Jutro jedziemy do weterynarza z Megusią i Pikusiem. Pikuś będzie szczepiony i będą obcinane pazury. Megusia ma chyba raka sutka. Mamy ja przygotować do operacji. Strasznie sie martwięi nie chcę nawet o tym myślęć. Megusia ma 12 lat i oby przezyła. To cudowna, spokojna i delikatna koteczka. Ktoś ją wyrzuciłpod naszym domem gdy była maleńka.

sobota, 8 grudnia 2018

Niedziela

No i zabrałam sie wreszcie za aparat w telefonie. Kombinowałam z ustawieniami i doszłam. Teraz zdjęcia robię w domu gdy jest nastawiony na żarówkę. Poza tym robiłam zdjęcia seryjne, a teraz robię pojedyńcze. Jest poprawa na tyle, że zrezygnowałam z kupna aparatu. Telefon mi na razie wystarczy. Kiedyś planowałam zrobić kurs fotograficzny i kupić aparat z tych trochę lepszych ale stwierdziłam, że to bez sensu. Nie przepadam za robieniem zdjęć. Nie polubie raczej i nie mam gdzie tych zdjęć robić, bo prawie z domu nie wychodzę. To się raczej nie zmieni, a jeśli juz to nieprędko. Kuszą mnie nawet wyjazdy np. weekendowe w góry ale nie chcę nikogo stadem zwierzat obarczać.

Wczoraj byłam na zajęciach w ośrodku kultury. Zaczęłam kolejny pejzaż. To trochę większy format i nie wiem czy go na następnych zajęciach skończę. 22 XII już u mnie będzie gość i trochę trudno mi będzie sie z domu wyrwać. Obraz chcę koniecznie skończyć do końca roku. Dziś przejrzę wydruki, które mam w zapasie i moze cos znajdę do malowania. Miałam ładny pejzaż. Mam trochę kwiatów ale w tym momencie mnie do nich nie ciągnie. Moze zimą dopiero gdy przyjdzie czas na pastele olejne.
Powinnam trochę wydruków przygotować. Mam juz zgrane na laptop i teraz tylko przygotować plik i wydrukować. Może mi sie uda w przyszłym tygodniu pojechać i to załatwić. Krzysiek mnie nie wyręczy. Gdy gość będzie malować nie przestanę. Czas znajdę, bo lubi pospać w dzień:)

Od wczoraj znowu siedzę nad grafiką. Tym razem nie nad logo, a nad grafikami. Działam w Corelu. Myśle o ilustracjach, ale najpierw trzeba wgrać sterowniki do tabletu graficznego. W przyszłą sobote to chcę załatwić. Mam do ukończenia kursy w Strefie kursów. To obsługa Corela i właśnie ilustracje. Rysowanie myszą to zupełnie cos innego. Chcę to wreszcie opanować i pracę na węzłach również. Zimą będzie czas i na to.:)







czwartek, 6 grudnia 2018

czwartek

Kupiłam ostatnio dwie talie kart Lenormand i od razu jedne wzięłam do pracy. Są cudne choć duże, a ja za takimi nie przepadam.  Sporo tymi kartami wróżę i często karty zmieniam. Wytrzymuja mi rok ledwie, a później sie kleją. Czasem zmieniam tez karty tarota. Mam spory zapas nowych i jeszcze co najmniej jedne chcę kupić.
Zastanawiam się czy nie zacząć od stycznia przyjmować na wrózby w domu. Chyba bym chciała ale musze to jakoś zorganizować i to i owo jeszcze kupić. Chocby specjalny obrus. Mam taki ale juz dogorywa i trzeba by coś nowego. Niby mogę sama wyhaftować ale gdzie rzeczy potrzebne czyli tkaninę kupić. W mieście nic takiego nie widziałam. To powinno być cos naturalnego w jednolitym kolorze. Ja bym wybrała zielony. Są w sklepie jeszcze czarne, czerwone i granatowe. Trzeba by wyhaftować specjalne symbole, a to potrwa. 
Wrózyć będę w kuchni na stole. Za każdym razem przygotuję przestrzeń i to powinno zdać egzamin.

Okres w którym pogrążyłam się w czytaniu i ogladaniu filmów powoli mija. Podchodzę teraz do tego spokojnie. Czytam z godzinę dziennie i oglądam najwyżej jeden film. Teraz bardziej mnie ciągnie do malowania akrylami. Kupiłam trochę farb ale nie wszystkie, bo niestety w portfelu pustki. Brakuje mi tez podobrazi. Na styczeń na zajęcia juz nie mam, a zamalować nie bardzo mam co.

Takie koty poczyniłam. Już stoja w kuchni na parapecie...



Ostatni obraz. Jeszcze może dopracuje. Zdjęcie fatalne. Następne będą lepsze chyba, bo mam zamiar opanować mój aparat z telefonu.



Następne plany zakupowe to półka drewniana do ganku, rondelek na jajecznicę, farby akrylowe i podobrazia oraz jeszcze kilka ozdób. Pieniądze chyba będą. Na frytkownicę beztłuszczową jednak braknie..:(

wtorek, 4 grudnia 2018

Wtorek

Trochę więcej zarobiłam i od razu zaplanowałam zakupy. Znowu w sklepie garneczki. Urzekły mnie drobiazgi na święta głownie z drewna. Szaleję w tym roku ale te rzeczy mi będą słuzyć przez wiele lat. Mnie sie ozdoby nie nudza i ich nie wyrzucę po świętach. Warto więc zainwestować. Były jeszcze lampiony ale mnie w tej chwili nie stać, a i tak Krzysiek rozwodem zagrozi chyba gdy to wszystko przyjdzie...:( Tym samym frytkownicę beztłuszczową kupię chyba dopiero w styczniu.








Ja ostatnio natrafiłam sie na ofertę pracy dla redaktora i okazało się, ze nie wymagaja wyzszego wykształcenia ani praktyki. Moje teksty sa na wielu portalach ale jako redaktor na etacie do tej pory nie pracowałam. Wysłałam aplikację w dwa miejsca i zobaczymy. Teraz dla mnie jest zły okres astrologiczny jeśli chodzi o podpisywanie umów i duże pieniądze. Pewnie tej pracy nie dostanę ale dobrze wiedzieć, że takie oferty bywają. Będę to śledzić i szukać. Płacą bardzo dobrze. Na tym portalu oczekują 3 tekstów tygodniowo po 2500 znaków i płacą za to 1000 zł na miesiąc. Ja bym wzięła około 300 zł albo i mniej jako wolny strzelec i to jest właśnie ta różnica.

W tym tygodniu muszę koniecznie skończyć porządki w pracowni. Chcę też skończyć rękodzieło i sprzątnąć wszystko do decu z kuchni. Została herbaciarka. To tyle przed świętami. Czas sie zabrać za porzadki. Muszę też jakoś wnieść biblioteczkę do pokoju. Czy mi sie ją uda pomalować przed świętami jeszcze nie wiem. Problem jest z bejcą, bo nie mam jak kupić, a nikomu nie zaufam. Jeśli Krzysiek w grudniu całego etatu nie dostanie to czarno widzę zakup szafy w najblizszym czasie.

A na koniec obraz jeszcze do wygładzenia... Już maluję kolejny.