Codzienność

Codzienność

niedziela, 7 sierpnia 2016

Pracowicie...

Dziś wstałam po ósmej. Obudził mnie Sebastian, bo pojechał z kolegą do Ogrodzieńca. Kolega handluje starociami. Ostatnio wstaję koło ósmej. Upały w nocy się skończyły to i ja lepiej śpię. Gdzie te czasy gdy wstawałam o 12 w południe? Oby nigdy nie wróciły.
Dzisiaj mimo niedzieli chcę trochę popracować. Planuję napisać opowiadanie do kociego miesięcznika. Ostatnio napisałam dwa o kotach, które już odeszły za tęczowy most. Tego typu historie mają szansę ukazać się w październikowym numerze pisma. Ja mam o kim pisać. Tyle kotów mi już odeszło. Wszystkie pamiętam i za wszystkimi tęsknię. Ufam, że jeszcze się z nimi spotkam, że czekają, wypatrują. Każdy z nich odchodząc zabrał mi przecież cząstkę serca.
Oprócz tego chcę dziś zrobić nalewkę z brzoskwiń. Robię też pranie, bo pralka wreszcie przyjechała po wielu perturbacjach. Może coś naszkicuję. W nocy mi się śniło, ze szkicuję to trzeba by to wykorzystać. Obiad mam dzisiaj dość pracochłonny. Ma być quiche paprykowe. Uwielbiam je. Poza tym czekam na przydział tekstów do pisania. Zapisałam się na teksty o Roztoczu. Chcę pisać na ten temat, bo kraina wydaje mi się urokliwa. Co prawda nigdy tam nie byłam ale zdjęcia wyglądają zachęcająco. Ostatnio sporo tekstów piszę. Pisałam o Częstochowie, Kaszubach, Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

No i ostatnia nowina to to, że Krzysiek wybiera się na urlop z bratem i jego panią do Włoch nad Adriatyk. Oczywiście ja nie jadę, bo mnie zagranica nie ciągnie i morze też nie. Co ja bym tam robiła? Opalała się? Przecież nienawidzę słońca. Pojedzie jak dostanie urlop. Ja zostanę w domu ze zwierzętami, a jak wróci może pojadę na kilka dni w Beskidy albo w Bieszczady. Kuszą mnie Bieszczady, ale to daleko i dojazd męczący. Chyba tym razem wybiorę Beskidy. Wieki już w górach nie byłam, a kocham je.

A na koniec parę myśli i zmykam...



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam