Codzienność

Codzienność

niedziela, 21 maja 2017

Niedziela i po trochu do przodu...

Dziś odpoczywam. Wstałam wcześnie i nic nie zamierzam robić. To jednak pewne nie jest, bo może mnie natchnienie złapać i mogę coś napisać. Muszę się czymś zająć, bo mam ciężkie dni. Nie chcę myśleć. Pewnie będę działać pastelami albo akwarelami. Przy tym odpoczywam psychicznie. Kuszą mnie akryle. Może tulipany np...

Jutro jadę na warsztaty. Już nie mogę się doczekać. Ostatnio maluję codziennie. Nie bardzo jestem zadowolona. Portrety nadal mi nie wychodzą. Instruktorka mi powiedziała, że muszę ćwiczyć. Muszę być wytrwała. W czerwcu zamierzam iść na warsztaty pasteli olejnych. Kiedyś przecież się nauczę albo i nie.

W ogródku nic robić nie będę ale ma zamiar robić Krzysiek. Powinien w przyszłym tygodniu posiać fasolę i może buraki, bo to już kupiłam. Nic więcej kupować nie zamierzam. Mają przyjść deszcze to wszystko będzie rosło. Ostatnio wysadziłam sałatę do doniczki  i coś mi wyżarło. To mnie podłamało.




Dwa dni temu przeżyłam chwilę, a w zasadzie godzinę grozy koty dostały się do ganku i dręczyły osę. Znalazłam ją zmaltretowaną na podłodze. Pewnie któreś zostały pożądlone. Obawiałam się alergii i spuchniętych pyszczków. Mogły się przecież podusić. Winowajców było pięć ale wszystkie żyją. Od razu kupiłam moskitierę do okien. Muszę jeszcze zabezpieczyć Pikusia i kupić obrożę przeciw kleszczom, bo sporo ich jest w tym roku. Podałam mu preparat na skórę ale nie zadziałał i trzy kleszcze złapał gdy leżał w trawie...

We wtorek muszę jechać z Czarnusią na zabieg usuwania ząbków. Koteczka mało je i się ślini. Musi cierpieć. Jak długo nie wiem, bo jest półdzika i do mnie się nie zbliża... Strasznie się  o nią martwię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam