Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Ratowanie roślin, miasto i malowanie...

Wczoraj byłam trochę na dworze z mamą przy roślinach. Mama plewiła, przesadzała i ratowała z chaszczy co się da a ja jej zapewniałam towarzystwo. Przesadziła kilka kępek śpiącch kwiatków, takich cebulowych, białych gwiazdeczek stulających płatki na deszcz i po zachodzie słońca. Ocalały z czasów gdy byłam dzieckiem. Pamiętam jak były bezlitośnie tępione przez ciocię Alę bo wyrastały wszędzie niczym perz. A teraz są dla nas takie cenne. Znalazłyśmy też kilka sadzonek barwinka o dwubarwnych liściach, liliowce o fioletowych kwiatach, goździki kamienne po prababci, 2 kępki narcyzów, kilka kępek właśnie kwitnących fiołków i pięknie kwitnącą na fioletowo-różowo roślinkę o listkach w białe plamki, irysy kwitnące na biało i takie drobniutkie niebieskie dzwoneczki cieszące oko wiosną. Niestety czerwone i pomarańczowe prymulki chyba się zmarnowały a były olbrzymie kępy. Nie widać też kiełkującej serduszki okazałej, hiacyntów i kilku roślin ze skalniaka. Zmarnowała  się pnąca hortensja ale za to jaśmin przywieziony ze wsi od męża pięknie rośnie podobnie jak bez, stara wonna odmiana, wykopany spod domu mojej nieżyjącej już ciotki. Mama znalazła też olbrzymi  czerwony włochaty agrest z gromadką młodych krzaczków obok, kilka krzaczków agrestów i porzeczek/stare cenne odmiany/,rabarbar i chrzan. Wszystkie znaleziska trzeba przesadzić i zadbać o nie. Tylko kiedy i kto...
Na podwórku jest  nawet przyjemnie choć już nie tak spokojnie i zacisznie jak w zeszłym roku, czyli zaraz po zamontowaniu szczelnego, wysokiego płotu drewnianego broniącego mojej prywatności, bo obok powstaje nowy dom z oknami i balkonem skierowanym w  kierunku naszego podwórka. Zgroza. Sąsiedzi jak zechcą będą mogli widzieć co robimy przed domem a nawet zerkać w nasze okna i po prywatności niestety...Mam tylko cichą nadzieję, że nie okażą się wścibscy i kłopotliwi...

Dziś miałam  wątpliwą przyjemność wyjazdu do miasta na zakupy. A później poszliśmy w odwiedziny do Darka brata Krzyśka. Odwiedzamy go co jakiś czas, mniej więcej raz na miesiąc bo mieszka blisko. Nie przepadam za tym choć Darka  lubię. Te kilka godzin siedzenia za zastawionym stołem i gadania o niczym okropnie mnie męczy. Wolę jak Darek przyjeżdża do nas bo mogę z nim gadać leżąc na kanapie tak jak lubię a mój kręgosłup jest mi wdzięczny. Wróciliśmy dopiero po 18 oczywiście taksówką bo autobusy, te zatrzymujące się blisko mojego domu, o tej godzinie już nie kursują a spacer około kilometra mi się nie uśmiechał zwłaszcza po kilku godzinach siedzenia. Zastaliśmy nieco zdemolowane mieszkanie bo koty się nudziły a pies złościł. Koty zrzuciły kwiatka z parapetu, oba piloty i lampę a pies wyciągnął z szafeczki na buty papucie męża i zaniósł na legowisko a potem albo wcześniej, obsiusiał krzesło w ganku. I tyle...

Wczoraj, zmęczona ruchem, przeniosłam się z malowaniem na kuchenny stół. I to było dobre,przynajmniej pozornie, rozwiązanie bo nikt mi nie gadał nad głową a stół duży, wygodny nie to co ława w pokoju. W dodatku ustawiony bezpośrednio pod sporym oknem. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie koty. Te diabły wcielone za nic nie mogły znieść, że mnie nie ma z nimi tak długo i za wszelką cenę usiłowały sforsować drzwi. Drapały w nie, skakały i darły się pod nimi jak opętane. Zwłaszcza Józek dawał koncert. A ja wpuściłam Józka to zaczęła Rozi a potem następne. A Krzysiek się przez te rozruchy oczywiście okropnie wściekł bo chciał w spokoju drzemać, jak zawsze w niedzielę, a tu taki raban...Ciekawe co to będzie jak już urządzę pracownię. Coś tak czuję, że głównym meblem będzie  wygodna kanapa dla kotów bo mi nie dadzą spokoju...
Namalowałam kolejnego anioła. Tym razem w różnych odcieniach niebieskiego z dodatkiem srebra, złota i niebieskiej tempery z drobinkami brokatu...Jutro planuję przerwę ale nie wiem tego na pewno. A pojutrze w środę zaczyna mi się druga tura kursu vedic art czyli kolejne dwa dni...


Rwa pomaleńku  chyba mi przechodzi. Ból łapie mnie znacznie rzadziej i już tylko jedną nogę a na początku był problem z obiema. Cieszę się bo i tym razem obyło się bez lekarza, leków i nawet bez masaży. Trochę to trwa bo już 3 tygodnie ale leki też by szybciej chyba nie pomogły...Mam nadzieję, że z czasem ustąpi całkowicie...



9 komentarzy:

  1. Nieee, uśmiałam się z Twoich kotów...
    Może one mają jakieś zdolności artystyczne :-)))
    Szykuj kanapę koniecznie dla koteczków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie może inaczej być one nie odpuszczą...

      Usuń
    2. Moj malzonek mi powtarza, ze przy zakupie nowej kanapy bedziemy musieli wpuscic nasze (min 5) kotow do sklepu meblowego i zobaczyc jaki model wybiora...
      Pomysl o tym sposobie jak juz bedziesz myslala o kanapie do pracowni :)))
      Narazie kanape mamy jeszcze w dobrym stanie , ale czesto brak na niej miejsca dla ... mnie. A jak juz mi sie uda usiasc, to mam co najmniej ze trzy koty dookola i na kolanach....
      Zycze zdrowia i dalszych prob malarskich... Nie wiem jak nazwalas to zlotowlose zjawisko, ale bardzo mi sie podoba... jest takie promienne i pogodne
      Milego wieczoru
      Nika

      Usuń
    3. u mnie to samo ciągle tłok na kanapie w dzień a w nocy Józek rozłożony w łóżku oczywiście po mojej stronie a ja zwinięta na boku na brzeżku...

      Usuń
  2. Może jak wygrzejesz się na słońcu rwa całkiem odpuści? Trzymam kciuki za to! Moje koty też się awanturują, jak ich nie chcę do siebie wpuścić. Uważają, że to skandal kiedy pańcia się izoluje! Anioł ślicznie Ci wyszedł - bardzo żałuję, że mi Bozia talentu poskąpiła:-)))I poproszę o zdjęcia uratowanych roslinek, dobrze?
    Głaski dla futrzastych!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Agato za odwiedziny mojego bloga. Zaglądam do Ciebie...a tu proszę! Anioły, akwarele, płótna, pędzle i ....koty. Czyli znajomo :).
    Bardzo zaciekawiło mnie to czym się zajmujesz, szczególnie medycyna niekonwencjonalna mnie zaintrygowała. Z tej dziedziny nie wiem praktycznie nic.
    Fajnie poznać tak ciekawą osobę.
    Twoje anioły mają jakąś tajemnicę w sobie...tak je odbieram.
    Maluj,chętnie będę do Ciebie zaglądać.
    Pozdrawiam serdcznie

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam