Codzienność

Codzienność

piątek, 19 sierpnia 2022

piątek

Jeszcze lato, a ja juz zaczynam myśleć o zimie. Dziś przyjechał węgiel. Kupiłam tonę w workach, bo innego nie było za 3200. Kierowca zniósł oczywiście za opłatą. To węgiel z polskiej kopalni i powinien być dobry, kaloryczny. Zagranicznego sie boję. Miałam kiedyś z Czech i był lichy, bo ciepła nie dawał. Mam 1,5 tony. Mam też troche ponad 2 kubiki drewna. Jak zima będzie lekka, to jeszcze 0,5 tony trzeba będzie kupić w lutym. O ostrej zimie nie chcę nawet myśleć. Moja mama nie myśli wcale, bo węgla nie kupiła. Usiłuję ją namówić, ale sie broni, bo nie chce ruchu.

Już jesteśmy zdrowi i energia prawie wróciła. Zabrałam sie za remont w ganku od podwórza. Już jest posprzatane i trzeba jeszcze tylko wynieść gumolit i dokładnie pozamiatać. Od dziś zabieram sie za malowanie drzwi. Chcę też kupić farbę do podłogi i roletę na okno. Dobrze by było gdybym wszystko do końca sierpnia zrobiła. We wrześniu jest czas na inne sprawy. Będzie sprzątanie, mycie okien, pranie zasłon, firan, kap. Mam jeszcze trochę przetworów do zrobienia. Czekam na gruszki i późniejsze jabłka. Mają być nalewki i dzemy. Ma być jeszcze sos chiński.

Sezon się kończy i nie wszystko sie udało. Wnioski są. W przyszłym roku nie będzie już chyba kabaczków i ogórkow, bo nie owocują. Dam jeszcze szansę dyni i patisonom. Nie będzie kapust, cebuli i czosnku. Będzie więcej brokułów, kalarepy. Udała się też sałata i pomidory, papryki. Z kwiatami w donicach też nie wszystkimi mi po drodze. Nie będzie heliotropów i petuni, bo problem z nimi. Nie będzie tez dalii w doniczkach. Będą bratki, pelargnie, werbena, szałwie czerwone. Nie wiem co z bobem. W tym roku zebrałam mało.






Znowu kupiłam kilka książek, a miałam spasować...


Jestem w trakcie przygotowywania tomika z wierszami o miłości. Chcę przygotować 60 wierszy. Mam z 40, a resztę trzeba napisać. Mam z tego frajdę. Zamknęłam pewien etap w zyciu i trzeba to wyrazić. 

***

Piszę ciągle piszę

wczoraj złożyłam strofy w wiersz

pachnący wiatrem znad pól

i drobinkami kurzu wirującymi w słońcu

dziś dotykam myślą żniw mojej młodości

gorączkę prac

parskanie spracowanych koni

ich spienione boki i zapach nawozu

wspomnienia napływają garną się i tłoczą

wciąż ich więcej i więcej

pamiętam

pokrzykiwania żniwiarzy

o czerwonych twarzach i zroszonych czołach

i ruchliwe ptaki na ścierniskach

i wozy ze zbożem

wypełnione po niebo

pamiętam…

2 komentarze:

  1. Bardzo u Ciebie aktywnie:))my też kupiliśmy opał na zimę:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym tygodniu również mam myć okna. Weekend ma być bez deszczu , więc mam plan. Teraz przerabiam brzoskwinie , bo jak co roku jest ich dużo. Pozdrawiam serdecznie 🌺🥰🥰

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam