Jest nadwaga. 79,7. Dieta trwa dalej, bo do końca listopada. Może jeszcze kilo spadnie. Później stopniowe wyjście. Powrót na dietę koniec stycznia, luty. Wtedy może się uda do 75 zejść. Oby.
U mnie jeszcze jest sporo pracy. Kończę cięcie drewna. Jest do malowanie skrzynka na węgiel i koszyk do spania dla kotów. Trzeba pomalować skrzynki na dokumenty i na mąkę. Trzeba zrobić porzadek w dokumentach. Trochę prac będzie i dla Krzyśka, bo muszę wykorzystać gdy ma urlop. Trzeba jechać na cmentarz poprawić litery na grobach.
W czwartek byłam opłacić groby. Opłaciłam teraz 4 w tym dwa podwójne. Przy okazji kupiłam worki na śmieci i szpachelki. Te ostatnie jakieś takie delikatne. Długo nie wytrzymają. Worki już wywiezione i na podwórku względny porzadek. Wczoraj byliśmy w kaplicy na mszy, bo opłaciłam za bliskich. To już druga msza i będzie jeszcze jedna. W tym tygodniu chyba będą wycięte dwa drzewa i jedno będzie przycięte.
Dziś odpoczywam i nie robię nic typu pracy. Będzie joga, praktyka. Kilka godzin malowałam obraz. Prawie skończony. Będzie kończenie wierszy do antologii. Spałam prawie 10 godzin :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam