Dziś próbowałam pociąć resztę drewna i nie szło starym łańcuchem, bo tępy. Nowego nie udało mi sie założyć i złość na S, że nie złożył nic nie dała. Czasem mężczyzna jest jednak niezbędny. Poczekam na niego. Drewno za karę potnie. Przyjedzie przed świętami i oby śniegu nie było. Jutro z Krzyśkiem zamkniemy okienka do piwnic. W piątek sprzątniemy doniczki z frontu domu. Pelargonie niby jeszcze trwają, ale zimować u mnie w domu nie będą, bo nie umiem ich przechować. Zimują lilie afrykańskie, koniczynki. Spróbuję przechować koleusa i rozmaryn. Czekam na róże.
Od poniedziałku jestem na diecie Dąbrowskiej. Idzie mi ale męczę się trochę psychicznie. WAżę około 83 kg, ale dieta jest z powodu zdrowia, a nie odchudzania. Biorę teraz sporo suplementów tez dla zdrowia. Dobrałam je po przeczytaniu książki Żyj 120 lat.
Kupiłam telefon dla seniora Krzyśkowi, maszynkę do golenia dla mnie i kardigan...
Przeniosłam się na nizszy poziom angielskiego. Miłam jedną lekcję i jestem zadowolona. Nowy podręcznik mi idzie. Angielski chcę opanować do końca A2. Nadal ćwiczę też rosyjski. Piszę listy w tym języku.Cwiczę ostatnio bioterapię klasyczną. Mam te zdolnosci, bo kiedyś pomagałam znajomym przykładaniem rąk. Teraz staram sie uczyć. Robię zabiegi sobie na kręgosłup i jest zdecydowanie lepiej.