Codzienność

Codzienność

sobota, 30 maja 2020

sobota

Nadal pracuję nad sobą. Efekty są. Ostatnio śnilo mi się mieszkanie na wysokości i noc, ale juz nie ciemna, bo była prawdziwa łuna światla. Wysokość, to wyższy poziom, a rozbłyski światła to też dobry znak. Dusza jest już rozjaśniana. Wkrótce pojawi sie jasność. Odzyję całkiem, a moze i Krzysiek czegoś dokona... Śniło mi się, ze miałam zamiar zabrać go w góry. Góry to realizacja celow. On teraz nie ma zadnych co mnie drażni, bo lubię raczej facetów którzy coś chcą osiągnąć, do czegoś dążą, rozwijaja się także duchowo, wewnętrznie. Między nami jest dobrze. Wczoraj we śnie kupowałam dla nas czekoladki. Stał obok i był zadowolny...To bardzo dobry sen. Oznacza słodycz w życiu i dobro, które sobie wzajemnie damy. Prawidłowa, dobra i pozytywna relacja miedzy dwoma osobami, każdymi polega na równowadze dawania i brania. 

Wczoraj bylo trochę pracy w domu. Krzysiek mi pomógł sprzątnąć dawne pomieszczenie dla kotów. Tam teraz stoi ich jedzenie i mój stary rowerek. Była tez nieuzywana kuweta, którą przenioslam do kociej ubikacji. Pomieszczenie odświezyłam. Dziś Krzysiek jest w pracy, a ja moze sprzatnę w kuchni i wystawię do sprzedazy resztę moich ciuchów. Mam jeszcze sporo książek. Dziś moze wystawię kilka z rękodzieła, a konkretnie z robienia biżuterii. Moze też o robieniu kosmetyków i moze kilka z ćwiczeń - joga, tai chi i inne.

Zrobiłam porządek z butami. Trochę starych wyrzuciłam i okazało się, ze mam braki. Mam jedne zimowe, 4 pary botków w tym jedne ażurowe i jedne bardzo stare, 2 pary sandalów, 5 par klapek i 2 pary butow na obcasach. Mam też stare balerinki, ktore muszę wyrzucić. Muszę kupić jeszcze jakieś buty przejściowe na niskich obcasach lub płaskie. Znalazłam buty z białej koronki i czarne espadryle. Znalazłam też czarne balerinki z eko skóry, bo skorkowych nie noszę. Znalazłam 2 pary kolejnych botków w tym jedne sznurowane ażurowe. Botków wcale nie mam za dużo, bo jedne sa już strasznie zniszczone i wzięłam je do pracy na dworze. Poza tym botki kocham i często noszę je nawet w lecie gdy jest chłodno. Moze wszystkie te buty kupię. O kolejnych pomyślę za kilka lat. Zawsze tak robię kupuję hurtowo. 

Kilka kupionych sweterkow. To moje pierwsze melaże i zakochałam sie w nich.







wtorek, 26 maja 2020

czwartek

Przyszły mi warzywa. Mam 5 krzaków pomidorów koktjlowych - żólte, zielone, czerwone i czarne. Mam dwie papryki- czerwoną i żółtą. Mam też szałwię, lubczyk i melisę, no i macierzankę. Warzywa poszły do doniczek. Teraz mam jeszcze tylko kupić siedmiolatkę i chrzan. Kupię też jakieś krzewy ozdobne, ale dopiero jesienią.
Dwa lata temu rozmnożyłam sobie hortensję i rośnie. Mam jeszcze dwie wsadzone w tym okresie. Niestety różanecznik trwa, a nie rośnie. Jest juz w ziemi drugi rok, ale nie raczy zakwitnąć. 

Od jakiegoś czasu staram się odbudować związek z Krzyśkiem. Wszystko idzie swoim torem. Wróciliśmy do siebie w pelnym tego slowa znaczeniu. Jestem nawet zadowolona, a on jest jakby mniej złośliwy i bardziej o mnie dba... :) To drobne gesty typu przytulania czy kupienia mi zgrzewki coli. Bardzo je doceniam. Z przyjemnością śpię na jego ramieniu, a on mnie przytula. Z prawdziwą rozkosza zasypiam przytulona do jego pleców. Czuję sie wtedy błogo. Brakowało mi tego.
Teraz pracuję nad relacja z mamą, ale tu juz tak łatwo nie idzie, bo mama jest trudna i nie chce iść na ustępstwa. Rzadne. Pracuję nad tym by być bardziej asertywna i pracuję nad manipulacją. Do tej pory dawałam się innym wykorzystywać. Manipulowali mną i oszukiwali mnie. Byłam naiwna. To neptun, a konkretnie opozycja neptuna. Ten aspekt potrwa jeszcze jakiś czas i muszę byc bardzo ostrożna. Muszę uważać na złodziei, oszustwa i nałogi. Pocieszające jest to, ze uran jest w tej chwili bardzo dobrze ustawiny. To wróży wspaniale okazje, niespodzianki i dużo dobrego. Pluton też ruszył do przodu i zaczął mi sprzyjać. Wszelkie presje i przemoc są już za mną.

Mam kurs fotografowanie przyrody. Pierwsza lekcja to fotografowanie krajobrazu. No i mam problem, bo w zasadzie zdjęcia pejzazowe są dla mnie niewykonalne. Nie mam lustrzanki, filtrow ani obiektywów, ani nawet statywu. Nie jestem też mobilna i nie mam szansy dotrzeć do ciekawych miejsc. Tym samym zrezygnowałam z kursu fotografii krajobrazowej. Czekam na kolejne lekcje. Kolejna ma być chyba o fotografowaniu zwierząt.

Maluję. Na razie akwarelki, ale kupiłam farby olejne i już idą. :)



A tu kilka upolowanych rzeczy. Są nowe bez metek, ale kupowane jako uzywane...






wtorek

W piątek był nów i poddalam się z tego powodu kilku zabiegom u konkurencji. Było odcięcie energetyczne od kilku osób, było oczyszczenie i podładowanie i było czyszczenie czakr. Zwykle te zabiegi robię sobie sama, ale czasem dla wzmocnienia efektu korzystam z nich u sprawdzonych doradcow. Teraz czuję się o wiele lepiej. Odzyskalam energię serca i bardzo mnie to cieszy. 

Przygotowuję się do diety. Na razie jem jeszcze sporo węglowodanow, ale już od poniedziałku z nich zrezygnuję. To będzie dieta plaż poludniowych. Myślę o tym by być na diecie około miesiąca. Planuję zrzucić okolo 4-5 kg. Gdybym zobaczyła czwórkę na drugim miejscu byłabym zadowolona. Kolejny etap będzie w styczniu i wtedy chcę zejść juz poniżej siodemki. Wczoraj zjadłam doskonalą sałatkę...

Sałatka z selera

- seler
- cebula
- 4 jajka na twardo
- majonez
- sól
- pieprz

Seler zetrzeć na tarce, dodać pokrojone jajka i cebulę, majonez, przyprawy.

Za kilka dni minie mi 7 miesiąc jogi. Ćwiczę codziennie po około 20 minut. Ile dokładnie to zależy od tego jak oddycham. Jeśli jestem spokojna to oddycham wolniej i wtedy ćwiczę dlużej. Jeśli oddycham  szybciej, to ćwiczę właśnie 20 minut. Zawsze jest ten sam zestaw ćwiczeń. Ćwiczenia wybrałam z kilku książek. Czasem wybieram sobie jakiś filmik z Youtube. Jestem nastawiona na ćwiczenia spokojne- jin jogę lub hatha jogę.
Jeśli chodzi o wygląd ciała to zrezygnowałam z boju. Nie ćwiczę nic co urodę zwiększa i ćwiczyć nie będę. Wygląd swoj akceptuję i nic poprawiać nie zamierzam.

Coraz więcej roślin mi kwitnie i coraz więcej kiełkuje. Kwiaty, które kupiłam częściowo wyszly, ale nie wszystkie. Topinamburow tez trochę jest. Fajnie rosną posadzone warzywa- ziemniaki, bób i czosnek. Dziś moze wsadzę fasolkę szparagową. Wiejskie klimaty mnie cieszą. Czekam na pozostałe warzywa i zioła. Warzywa pojdą do doniczek. Moze juz dziś, bo idą...












niedziela, 24 maja 2020

niedziela

Znajomy był i placyk z płyt w ogrodzie mi zrobi. Ma przyjść za około 10 dni.
Dziś wstałam poźno, bo miałam zaległości w spaniu. Teraz piję kawę. Oczywiście inkę, bo z naturalnej zrezygnowałam juz kilka miesięcy temu i cieszę sie z tej decyzji.
Niedługo chyba pojdziemy z Krzyśkiem nad rzekę zrobić zdjęcia kaczek. Wybieram się juz od dwóch tygodni i ciągle coś nie wychodzi. Moze dzisiaj.
Poza tym cały dzień będzie raczej mało aktywny, bo nie przewiduję ani sprzatania, ani pracy w ogrodzie. Trochę roślin kwitnie...


Ostanio znowu bardziej intensywnie zajmuję sie swoim rozwojem wewnętrznym. Robię afirmacje i medytuję codziennie choć 10 minut. Wybieram najczęściej medytację z aniołami, kolorami, czakrami lub minerałami. Dziś chcę wspomóc serce i myślę o medytacji z kwarcem rożowym w gwieździe z kryształów gorskich. Już jestem po jasnej stronie mocy i tu mam zamiar pozostać... Czuję sie bardzo dobrze i znowu sie uśmiecham. Na razie leciutko, ale coś czuje, ze niedlugo znowu stwierdzę, że zycie jest piękne. Co bylo to było, otrząsnęłam sie i idę dalej. Zaczynam lubić ten swój uśmiech, ciepło w sercu. O ciemnej stronie mocy nie będę rozmyślać, nie będę się z nia bratać, a emocje majace z nią styczność wyrzucę w wierszach. O ludziach tkwiących w bagnie i chcących tam tkwić tez nie będę myśleć ani się z nimi bratać. Nie pozwolę im się krzywdzic ani spychać do ich poziomu... 

Snuję plany i sprawia mi to przyjemność. Przyjemnością będzie też ich realizacja. To będzie też spora satysfakcja.
Wczoraj wpłynęło mi na konto kolejne honorarium za antologię z wierszami. Mam satysfakcję, że piszę na tyle dobre wiersze, że wydawca chce je drukować, a ludzie czytać. Jutro mi Krzysiek wydrukuje umowy na dwie kolejne antologie. Podpiszę je i zacznę pisać. Znowu wydawca mnie namawiał na tomik. Na razie jeszcze wzdrygam się przed promocją, ale może mi to przejdzie i jakoś spotkania z czytelnikami zniosę. Moze wkrótce zacznę pisać i ten tomik.
Przyszla mi kolejna antologia z moimi wierszami.


A poniżej akwarele. Znowu wróciłam do pejzazy...:) Kilka lat temu też malowalam i sprzedałam kilka. Teraz znowu wracam...



piątek, 22 maja 2020

piątek

Prace w domu i koło domu nadal nie zrobione. Teraz myślę też o płocie i ogrodzeniu wybiegu dla kaczek. To ma być siatka i plot lamelowy. Chcę to zrobić w czerwcu. Wycenione jeszcze nie jest ale chyba sobie finansowo poradzę.

Ostatnio szaleję na Vinted i znowu kupuję ciuchy. Kupiłam nowe brązowe botki i pasująca do nich uzywana torebkę z futerkiem- barankiem. Kupiłam też trzy sweterki. Myślę o jeszcze jednej torebce i o zegarku. Torebka jest letnia-koszyk, a zegarek jest z bransoletką z koralików. Wybrałam też kilka sweterków i dwie pary klapek. Klapki to fikuśne japonki. Też je z czasem kupię. Teraz wychodzę co tydzień z domu to sie przydadzą. Część swoich ciuchow chcę sprzedać w tym kilka swetrow. Sprzedam też moze dwie torebki. O ile się uda...

W najblizszym czasie wybieram się do marketu budowlanego, bo chcę sobie zrobić pólkę i dwa kwietniki. Tak chcę zrobić sama. U mnie Obi oferuje uslugę cięcia drewna i jeśli deski znajdę, to mi je od razu przytną na wymiar. Wsporniki juz wybrałam. Sa urocze metalowe azurowe. Pozostanie zbić, pomalować i przybić uszka do powieszenia. Dam sobie z tym radę. Oby tylko deski odpowiednie były. Przy okazji kupię lakier bezbarwny, bo trzeba pomalować szafę i biblioteczkę. Sama to zrobię. 

Tak sobie myślę, że z otworem pomiędzy pokojem dziennym, a sypialnią będzie w sypialni cieplej. Jest więc szansa, ze grzałka wodę w akwarium podgrzeje. Mozna by wtedy akwarium zostawić tu gdzie jest. Pomyślę jeszcze, ale chyba wkrotce akwarium urządzę. Moze w czerwcu.




poniedziałek, 18 maja 2020

wtorek

Znalazłam pana typu zlota rączka i umowiłam sie na pracę. Ma przyjechać dzisiaj. Pracy jest sporo, ale koszt nie jest duży. No przynajmniej do przyjęcia. Tym razem zrobi baterię w kuchni, uszczelkę na rurę od kanalizacji, wykuje dwa otwory wentylacyjne, założy zasuwkę i lańcuch na drzwi, utnie czubek jalowca, wykopie korzeń bukszpanu, powiesi pólkę i trochę podwórka skosi, bo mama przemyślała sprawę i juz chce kosić na jej części. Pracy będzie więcej, ale następnym razem przyjedzie może juz w czerwcu.
Dziś ma też przyjść znajomy do wyceny układania płyt w ogródku. Chcę by przy okazji wycenil mi zrobienie płotu lamelowego, ale praca by była dopiero w czerwcu.

Znajomość z S się zakończyła. Nie wykazywał zaangażowania psychicznego w sensie pozytywnym, przestał mnie lubić, znudził się i od dłuzszego czasu nie miał ochoty na kontakty za mną. Byl zniecierpliwiony i opryskliwy. Chętnie rozmawiał tylko wtedy gdy wypił. Ja przestałam być wyrozumiała, czuła i cierpliwa, bo ileż można i uniosłam sie honorem. Potrafię byc księżniczka gdy chcę. On uważa, że wszelkie problemy w naszej relacji to moja wina. Ja uważam, że nie wykazywał dobrej woli i nie starał się by znajomość się utrzymała. Uważał, ze skoro mi zależy to wszystko zniosę. Ja toksyczne relacje kończę, bo szkoda na nie czasu. Tak jest lepiej.

Po fali deszczów wszystko, no prawie rośnie. Kartofle ładnie wschodzą, czosnek i bób też rosną i kwiaty. Chwasty też. Trawa jest po kolana i trzeba znowu zabrać sie za plewienie. Może od jutra. 
Dziś chcę skończyć sprzątanie pracowni, ale nie wiem czy mi się to uda. Jutro porządki w kuchni. Zdecydowanie sie rozruszałam i codziennie prawie coś robię.
Krzysiek pracuje, a i w domu coś robi. Szkoda, że mu tak wolno idzie. Strasznie nie lubię tej jego rozlazłości. Inny facet by to zrobił w 15 minut, co on robi w godzinę. Aż cud jak on sobie w pracy radzi.

Nadal maluję. Teraz zwierzęta akwarelami. Wczoraj był lis, a dziś moze kolejna łasica. Przymierzam sie do pejzaży...


niedziela, 17 maja 2020

niedziela

Niedziela. Dzień odpoczynku szczególnie dla moich facetów, bo obaj zrobili bunt i pracować nie chcą. Mieliśmy iść na spacer nad rzekę, bo chciałam zrobić zdjęcie młodym kaczkom. Niestety deszcz tylko wisi. Moze ja coś podziałam. Chciałabym zrobić zdjęcie, może namalować obraz. Może wstawię na Allegro książki do sprzedaży. Trochę ich mam. Wczoraj wstawiłam trochę ubrań na Vinted. Chcę przejrzeć inne i jeszcze wystawię. Wystawiłam też kolczyki srebrne i torebki. Moze coś sprzedam. Chcę teraz kupić materiały plastyczne albo rekwizyty do fotografii. Wymarzyłam sobie jeszcze kilka teł. Wybrałam 4 i to juz ostatnie.




Na Vinted znalazłam fajne botki, sweterek i dwie torebki. Chyba kupię. Innych rzeczy nie szukam coby mnie nie kusiło. 

Nadal maluję akwarele. Moze w tym tygodniu nadrobię zaległości.



Moje oba orzechy maja zwarzone liście. To chyba te przymrozki kilka dni temu. Ten zniszczony zaczął na jednej gałęzi puszczać, a sąsiad mi powiedział że moze odbić. Tym samym go jeszcze nie wytnę i poczekam do jesieni. 
Pracy ubywa. Do tej pory jest skręcona pólka na kwiatki, wycięty bukszpan i skoszona moja część podwórka. Swojej mama skosić nie pozwoliła co argumentuje straszeniem ptakow.
Sporo roślin mi teraz kwitnie. Posadzone w tym roku kwiaty zaczynaja puszczać. Kiełkuje też nagietek, a już się przestałam spodziwać. Zawiedziona jestem floksami, funkiami i irysami, a także topinamburem.









Skończyłam kurs fotografii kulinarnej, a teraz studiuję książkę. Wykupiłam kurs fotografowania przyrody. Czekam na niego...

piątek, 15 maja 2020

piątek

Dostałam zaproszenie do wzięcia udziału w dwóch antologiach. To projekty komercyjne. Wiersze wyślę. Pozycje ukażą sie drukiem i będzie je można kupić w księgarniach stacjonarnych i Empikach. Jedna pozycja to wiersze o milości z przyrodą w tle, a druga to wiersze o osobach bliskich. Ja wyślę moze tanka, które pisałam ku pamięci przodków.

Kupiłam trochę rekwizytow do zdjęć. Tym razem wybrałam piękną tacę w kolorze srebrnym z metalu i dwa rodzaje przepięknych, starych kieliszków. Jedne pasują do nalewek, a drugie do wina. Mam w domu stare kieliszki do wina i do nalewek, ale mama nie chce dać. Mam pojedyńcze do wina, ale do wódki na nóżce nie mam. Teraz chcę kupić jeszcze jakieś uchwyty metalowe do szklanek oraz zestaw - taca, cukiernica i dwa pojemniki grawerowane. Pieniądzy zostanie jeszcze tylko na kurs fotografii przyrody. Reszta zakupów chyba w czerwcu. Myślę o ostatnich 3 tłach fotograficznych i ceramice do zdjęć.

Przerobiłam kilka razy kurs stylizacji fotografii kulinarnej, ale jeszcze blędy robię. Teraz juz tylko szlifowanie i nauka na błędach. Zauważyłam, że ocena moich zdjęć kulinarnych jest bardzo różna. Osoby spoza branży oceniaja mnie już zwykle dobrze. Z branży natomiast część osób pisze, że robię szybkie postępy, a część mnie gani bardzo ostro za fotografowanie w trybie auto. Ganią mnie przeważnie osoby z grupy, której zalozycielka organizuje kursy naszpikowane wiedzą techniczną. Ja kurs zrobiłam u kogoś innego i to zostalo źle przyjęte. W najbliższym czasie zacznę przerabiać kolejne lekcje portretu. Zostalo mi jeszcze kilka zaleglych. Ostatnie to lekcje rysowania zwierzat i rysowania kredkami. Bardzo na te lekcje czekalam, ale jeszcze nie czas na nie. Najpierw muszę skończyć portrety ołowkiem.

Dziś może będzie trochę pracy na dworze. Chcę by Sebastian wyciął bukszpan. Muszę go przypilnować, bo obok rośnie kalina i róża, a one maja zostać. Wczoraj był przesadzony rabarbar i posadzona mięta pieprzowa, którą mama dostała o sasiadki. Chcę też zrobić trochę zdjęć kwitnących roślin.

Nadal maluję akwarele. Jestem przy 32, a powinnam malować 36, żeby nadrobić zaległości. Moze w tym nadchodzącym tygodniu mi się juz uda... Zgrałam kilka pejzaży i chyba niedługo coś z tej tematyki poczynię. Na razie jeszcze będzie łasica i lis...




Ostatni portret po przerwie. To mój 12 w ołówku i 20 ogółem, bo było kilka wykonanych pastelami. Walczyłam z podobieństwem. To było trudne, bo obrazek był mały z gazety.




środa, 13 maja 2020

środa kłopoty i dalsze plany...

Stała się rzecz straszna, bo moja koteczka Megusia ma nawrót guza listwy mlecznej, która została usunięta półtora roku temu. Guz jest duży, ale taki raczej powierzchniowy. Nic ja na razie nie boli. Oparacja jednak chyba będzie. Do weterynarza jedziemy w poniedziałek. Martwię sie, bo kotunia ma już prawie 13 lat. To słodka, przymilna, urocza i wdzięczna koteczka. Liczylam, że będzie dłużej z nami, bo jest w dobrej kondycji i nie wygląda na swoje lata.








Mialam nie robić w tym miesiacu ogródka przed domem, ale jeśli się uda jednak zrobię. Chcę to juz mieć z głowy. Trzeba polożyć z 5m2 płyt betonowych. Do tego będzie trochę żwirku, kamienie i moze gałęzie użyte jako płotek przed Pikusiem, żeby nic nie podlewał. W tym miejscu rośnie tuja i jałowiec. Jest tez pnąca róża i kalina, a także winobluszcz i mały bukszpan. Trzeba wyciąć duży uschnięty bukszpan i moze posadzić coś w tym miejscu. Myślę o berberysie o bordowych listkach. Na środku chcę posadzić miniaturową magnolię. Będżie też oczywiście miejce na kwiaty w tym wiosenne cebulowe. Ogródek nie będzie stylowy, a raczej eklektyczny. Kupię te rośliny, które mi się podobają i nie zwracam uwagi czy do siebie pasują. 
Jeśli z ogródkiem wyjdzie to może w przyszłym miesiącu pomyślę o płocie albo o remoncie sypialni. Tu się muszę dostosować do osob, które będą to robić. Plot chcę lamelowy. Będzie zamontowany na siatce, ktora jest zniszczona. Slupki są w dobrym stanie i w zasadzie moznaby zamontować nowa siatkę, ale ja się chcę od sąsiadów odgrodzić wizualnie.  Myślalam o ogrodzeniu betonowym, ale ponoć jest nietrwałe. Nie wydam kilku tysięcy na coś co przetrwa kilka lat.
W sypialni chcę pomalować na biało, ale jest ten problem, bo trzeba w jednym miejscu zerwać tapetę. Jest też problem z sufitem, bo mam na nim płytki ze styropianu i nie wiem czy farba na to chwyci. Jeśli trzeba będzie to zerwać, to będzie problem. Trzeba też zamurować otwór po akwarium i wybic otwór do grzania sypialni. Jest do malowania podłoga, ale to już zrobimy sami.



I portret olowkiem. Mój 12, a ogólem 20 chyba. Walczę z podobieństwem. Zadanie było trudne, bo zdjęcie - wzór małe...


poniedziałek, 11 maja 2020

poniedziałek i trochę o planach...


Za kilka dni przyjedzie Sebastian. Na razie planuję co ma zrobić i kończę to co mam zrobić sama i z Krzyśkiem. Ostatnio pomyślałam sobie o zrobieniu akwarium. Mam 110 l i wszystkie urządzenia. W tym momencie jest ono zamontowane w ścianie między sypialnią, a pokojem dziennym. Niestety akwarium w tym miejscu nie może być, bo w sypialni jest zima za zimno i grzałka nie wydala nagrzać wody do 22 stopni potrzebnych dla ryb. Chcę go przenieść do pokoju dziennego. Miejsce mam, ale trzeba kupić solidną drewniana szafkę. Nie wiem czy pomysł zrealizuję w tym roku.

Planuję też kursy. Miałam zrobić jeszcze dwa z fotografii kulinarnej, ale zrezygnowałam, bo z kursu stylizacji w smukłych widelcach i moich postępów jestem zadowolona. Poza tym nie mam raczej zamiaru zarabiać na fotografii kulinarnej. Skończę za to kurs fotografowania przyrody w świecie obrazu. Jest dla mnie interesujący i myślę, że mi się przyda. Chciałam też coś z fotografii krajobrazowej skończyć, ale te kursy które znalazłam sa napakowane techniką, a to mnie nie interesuje. Nie mam lustrzanki i raczej nie będę mieć i nauka obsługi jest mi zbędna.

Chcę koniecznie kupić metalowe rekwizyty do zdjęć w kolorze srebnym. Znalazłam cudną starą tacę i komplet wspólczesny- tackę, dwie czarki i cukiernicę. Wszystko jest zdobione, filigranowe. Problemem w tym momencie sa pieniądze, a raczej ich brak. Coś w tym stylu jednak kiedyś kupię, bo mam pomysły na kilka stylizacji.






Jakiś czas temu dostałam zaproszenie do wzięcia udziału w wydarzeniu Artyści dla Biebrzy. Wystawiłam dwa obrazy i oba się sprzedały. Teraz muszę jechać je wysłać. Sprzedałam też kolejnych pięć akwarel. Maluję kolejne.



sobota, 9 maja 2020

sobota

Krzysiek już pracuje i dziś po południu go nie będzie. Ja coś podziałam w domu i w ogrodzie. Roboty musi ubywać, bo od tego zależy mój komfort psychiczny. Ja ostatnio przed ruchem się nie bronię i mam sporo fizycznych zajęć. W zeszłym tygodniu niewiele  jednak w ogrodzie zrobiliśmy, bo część tygodnia padał deszcz. Za tydzień może przyjedzie Sebastian i pracy z Krzyśkiem już nie będzie.
Czekam na warzywa. Kupiłam 4 pomidory koktajlowe w różnych kolorach, 2 papryki i kapustę, siedmiolatkę, chrzan i lubczyk. To już wszystko na ten moment. Kapusta jest już w ziemi,  także część ziół i szczaw. Zostalo mi trochę wolnego miejsca i nie wiem co tam zasadzić. To musi być coś co nie koniecznie lubi dużo wody, bo w tym miejscu mozliwe tylko podlewanie konewką i to rzadko.

Moze dziś kupię kilka roślin pokojowych. Kilka juz kupiłam, a kilka mam zamiar. Kupiłam kilka roślin do kuchni, ale juz nie sukulenty, bo one mi zimą marzną. Wybrałam bluszcze, cissus i mirt. Zobaczymy czy się utrzymają. Niby znoszą chłód, ale moga im brązowieć liście. Mirt moze mi liście zgubić. Te rośliny ze szklarni lubią dużo wilgoci i często w normalnym otoczeniu sie męczą, chorują. Spróbuję je spryskiwać w upały. Teraz mam amarylisy, hoję, geranium, papirusa, bluszcza ogrodowego i bilberię. Te się trzymaja dobrze, ale ich zimą prawie nie podlewam. U mnie w kuchni w większe mrozy jest około 7 stopni tylko i kwiatkom jest ciężko.

Jutro chcę wyjść na podwórko i wyciąć odrosty bzu wokół mahonii. Krzaczek mam od kilku lat i biedna nawet próbuje kwitnąć choć zarosła całkiem. Kilka roślin pokojowych mi juz przyszło. Monstera juz ma czarne liście. Obawiam się, że się zniszczy albo będzie chorować. Fikus zrzucił dwa liście, ale juz w tym miejscu wypuszcza młode pędy. Szeflera przez zimę zmarniała, a w tej chwili rośnie jak szalona. Czarno widzę stan mirtu i bluszczy.





Pierwsze zdjęcie księżyca. Nie podoba mi sie za bardzo ten odblask. Jest chyba od latarni...



czwartek, 7 maja 2020

czwartek

Miałam w tym miesiącu pomyśleć o zrobieniu ogródka przed domem. To mają być płyty chodnikowe zamiast trawnika. Nie lubie betonu, ale nie ma kto kosić i ogródek wyglada fatalnie. Niestety z planów nici, bo pieniędzy mi zabrakło. Byly inne wydatki, czyli wyrwanie zęba, kuchenka elektryczna, naprawa laptopa, zasilacz i pompowanie szamba. Czekam na czerwiec i może wtedy zrobię. Ma być sporo miejsca na kwiaty, kilka krzewów. Moze kupię trochę żwirku. Moze będzie płotek np. z gałęzi. Powinno coś być, żeby mi Pikuś nie podlewał roślin. Mam teraz płotek plastikowy, ale taki jakiś sztuczny jest. Nie podoba mi się niestety.
W najblizszym czasie będziemy nadal działać w ogrodzie. Jest robienie porządków, bo jeszcze nie wszystko jest wycięte. Dziś chcę posadzić dalie. Kilka mam takich, które mogą rosnąć w doniczkach.
W najbliższym czasie będę też musiała wziąć się za poprawienie zniszczonych schodów. Schody wiodace od strony bramy zostaly zniszczone przez jakiś samochód z opałem. Wyglada to fatalnie i trzeba naprawić. Chyba na chwilę zapomnę o kobiecości i sama sie za to wezmę. W domu mamy i cegły i zaprawę. Powinnam sobie z tym dać radę.

Mam już dość koronowirusa co oczywiste, ale i tematyki wyborów. Te przepychanki, wojny podjazdowe itp zagrania budzą w mnie niesmak i bardzo źle na mnie wpływają. Juz w zasadzie wcale wiadomości nie słucham, ale informacje o wyborach mam i na skrzynce pocztowej. Nie daja o sobie zapomnieć. Ja w wyborach wezmę udział, bo uważam to za swój obowiązek. Jeśli będą korespondencyjne, to też wezmę udział o ile skrzynka będzie blisko.

Ostatnio gotuję trochę z nowych przepisów. W zeszłym roku Krzysiek kupił kalendarz zdzierak właśnie z przepisami. Przepisy sa nawet dość fajne i sporo juz ich wykorzystałam. Wczoraj zrobilam np. selery z boczkiem i orzechami. Podałam do ziemniaków.

- spory seler
- gruby plasterek boczku wędzonego
- pół łyżki orzechów
- olej
- lyżka śmietany
- sól
- pieprz
- oregano
- sok z cytryny
- szczypta cukru

Boczek pokroić, dać na tłuszcz i podsmażyć, dodać starty seler, chwilę podsmażyć, podlać woda i dusić. Gdy miękkie dać orzechy i przyprawy, a po zdjęciu z ognia śmietanę...

a na koniec zdjęcia i akwarele...







poniedziałek, 4 maja 2020

poniedziałek

Przyszły mi prawie wszystkie rośliny, które kupiłam. Od razu oczywiście wsadzałam. Miałam już rabarbar. Okazało się, że przetrwał mój i to dwie sadzonki. Jest lichutki, ale jest. Przesadziłam go w lepsze miejsce i myślę, że się rozrośnie. Kupiłam nawóz bydlęcy w worku i teraz czekam na deszcze ale później, bo coś może juz zasilę. Za kilka dni przyjdą mi warzywa. Teraz żałuję, że nie kupiłam skrzyń. To i owo posadzę w doniczkach.

Mam problem z winoroślą. Od wielu lat obok domu mojej mamy rosły dwa potężne krzewy. Jeden o drobnych słodkich owocach i drugi o większych. Oba owocowały i oba pamiętam z czasów dzieciństwa. Kilka lat temu jeden się prawie zniszczył, bo zasłonił mu światło bez, a drugi w zeszłym roku zarósł chmiel. W tym roku puściły oba. Ten zarośnięty przez chmiel ma jeszcze szansę. Trzeba go ochronić i chmiel usunąć. Ten drugi już wegetuje i teraz można z niego tylko sadzonki wziąć. To trzeba zrobić jesienią. Mam na winorośl dobre miejsce i chcę ją przenieść tzn młode krzewy. 

Mam też problem z trzema drzewami iglastymi. Są dwa świerki i sosna. Drzewa są piękne i wysokie. Niestety rosna zbyt blisko domu i boję się, żeby w nie piorun nie uderzył, bo to może byc niebezpieczne. Chyba je nieco przytnę i oby się nie zniszczyły. 

Trzeba też poprzycinać winobluszcz i chmiel. Oba pnącza się bardzo rozrosły i są wprawdzie piękne, ale zaduszają inne rośliny. Zależy mi na obu. Winobluszcz się cudnie przebarwia jesienią, a jego owoce stanowią pokarm dla ptaków. Szyszki chmielu suszę, bo to cenne zioło przecież.

W wolnych chwilach maluję...





Nadal intensywnie pracuję z fotografią kulinarną. Myślę już też o kursie fotografii przyrodniczej albo krajobrazowej, a moze obu. Chyba ten  fotografii przyrodniczej będzie pierwszy. Moze już pod koniec tego miesiaca... Już planuję by w lecie pojechać do zoo i zrobić serię zdjęć. Jest jeszcze w pobliżu egzotarium i była palmiarnia... Pamiętam te miejsca z dzieciństwa, bo bywałam w nich z moją ukochaną ciocią Resią. Zabierała mnie też na rózne wystawy np. kanarkow, kwiatów.

A na koniec parę zdjęć z ogrodu. Tylko z jednej strony domu... Stokrotki, bratki, niezapominajki kupuję co rok. W tym roku mam wyjątkowo mało irysów. Kupiłam kilka kolorów, ale nie wyszły. Wyszły za to irysy holenderskie.