Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 30 września 2019

poniedzialek

W sobotę padał u mnie deszcz. W ostatniej chwili posadziliśmy leszczyny i bez. Dziś moze kupię jeszcze bukszpan o zlotych liściach i morwę. W przyszłym roku warzywnika nie będzie. Skupię się na krzewach.
Wczoraj znalazłam w ogrodzie uroczą roślinę. To drzewko i nie wiem co to jest. Ciekawa jestem czy ma jakieś wlaściwości lecznicze.





W sobotę zaspałam na zajęcia z malarstwa. Pojadę dzisiaj. W ogóle sie zastanawiam, czy nie przenieść sie na poniedziałek. To by mi nawet pasowalo, bo zajęcia są po 15 i weekendy bym miala wolne. Moglabym spać do oporu, a to dla mnie ważne.

Jutro przyjedża fachowiec do okna. Ma zalozyć folię antywłamaniową. Tą grubszą. Alarm zewnętrzny juz kupilam i przyszedł. Załozy go Sebastian. Ma przyjechać za okolo 2 tygodnie. Pracy tym razem nie będzie miał dużo. Zabezpieczy okienka od piwnicy i strychu na zimę, potnie mi szklo na witraże i założy alarmy.

Nadal piszę sporo wierszy. Przygotowuję się do dwóch antologii. Jedna jest juz w druku.


deszcz jesienny/strofa saficka/

wychodzę na dwór by jesień przywitać
powietrze chłodne studzi mi ramiona
deszcz stuka w szyby woda szumi w rynnach
magiczna chwila

ruda wiewiórka lśniący kasztan toczy
mokre nawłocie ciążą ku kałuży
jeszcze słońce blade zza chmur wyjrzy czasem
mgła już odpływa

do domu wracam ciepły koc mnie wzywa
wilgotne włosy suszę przy kominku
nostalgia w duszy smutek trapi serce
deszcz ciągle pada



piątek, 27 września 2019

piątek

Koniec tygodnia u mnie jest dość spokojny. Wszystkie przesyłki, które miały przyjść juz przyszły i dziś wcześnie mogę zamknąć furtkę. Gdy to zrobię odpocznę psychicznie. Pracy dodatkowej też nie mam. Jutro jadę na zajęcia. W zeszłym tygodniu prawie skończylam obraz i jutro trzeba wziąć podobrazie na następny. Chyba zacznę pejzaż jesienny. Przygotowałam sobie kilka wzorów i teraz tylko obrazy namalować.

Nadal piszę wiersze. Zapisałam się na kolejne dwie antologie. Jedna to projekt komercyjny o tytule Spieszmy sie kochać bliskich. Będzie do kupienia w Empikach i księgarniach stacjonarnych. Chcę napisać wiersze głownie o moich przodkach. To taki hołd dla nich. Wierszy ma być 10 stron plus biogram i zdjęcie. Druga to antologia z serii cztery pory roku. Tym razem pozycja o jesieni. Do niej wiersze juz mam gotowe. 


obojętność

nie ma już we mnie uczuć
jest tylko obojętność
ona nie obiecuje rozkoszy i uniesienia
ani nie karci
wykułam z niej oręż
dotykam winnych i niewinnych
czy chcesz cierpieć
wybierz sam



Przyszły mi zakupione leszczyny i lilak. Dziś chcę je posadzić. Teraz myślę też o kupnie morwy. Mam na nia miejsce, bo mama pozwolila ja posadzić u siebie pod oknem od kuchni. Liczymy na jej właśniwości lecznicze. Chyba kupię jeszcze w tym roku. Łatwiej mi sie przyjmie jesienią i nie będę musiała tak często podlewać. Moze też jeszcze kupię bukszpan o złotych liściach. Mialam ładny krzaczek, ale podlewał go Pikuś i zniszczył. Teraz mam juz plotek... Jego estetyka jest dyskusyjna, bo to plastik, ale za to jest skuteczny.

W przyszłym tygodniu juz będę miała zalożoną folię antywłamaniową do okna. Kupiłam też alarm zewnętrzny, ktory zamontuje Sebastian. Gdy to zrobimy, Krzysiek wróci do sypialni. Na razie śpi w pokoju dziennym.

Na czawartek jestem umowiona na zabieg z Majką. Majka całkiem dziczeje. Ostatnio warczy gdy sie ja bierze na ręce i wcale do mnie nie przychodzi. Moze po zabiegu złagodnieje. To był kochana, przymilna koteczka. Z kolan mi nie schodziła. Diabeł w nią wstąpil po pierwszej rui.






środa, 25 września 2019

środa

Już kalendarzowa jesień, ale liście jeszcze zielone. Czekam aż zacznie je jesień malować i wyjdę w plener z aparatem by ta magie uchwycić. W okolicy rosna dęby, brzozy. Brakuje niestety klonów i bukow, a one sa szczególnie piękne jesienią. Co roku robię zdjęcia. U mnie na podwórku ślicznie przebarwia się sumak i winobluszcz. Chciałabym zerwać gałęzie świerku z szyszkami, ale nie wiem czy znajdę. Lubie mieć je powieszone na ścianie. Moze w tym roku kupię wianki na drzwi. Kusi mnie jeden z szyszek i jeden z kwiatów.

Dziś może zadzwonię do przychodni, żeby się umówić z Majusią na sterylizację. Jest drobniutka, ale narkoza będzie wziewna. W przyszłym roku o ile sie uda może jeszcze wysterylizuję Czarnusię. Jej by tez trzeba było zrobić porządek z ząbkami. Nie wiem czy się uda, bo jest prawie dzika. Zostala by jeszcze Megusia i Suzi. Megusia jest juz w bardzo zaawansowanym wieku i to by moglo byc zbyt duże ryzyko, a Suzi jest zbyt dzika, żeby ja złapać. Kocurki sa wykastrowane wszystkie.

Już wszystkie remonty na ten rok skończone. Teraz zostały tylko kominy u mamy, ale to jej działka i ja w to nie wchodzę. W najbliższych dniach skończymy porządki w domu i wyjdziemy z robotą na dwór. Zejdzie kilka dni, bo robię po pół godziny dziennie. Dobrze, że pogoda sprzyja. Wygladam końca.






A na koniec przepis i wiersz za który zdobyłam II miejsce. 
Gotuję ta potrawę od jakiegoś czasu. Pierwszy raz nie korzystałam z przepisu gotowego i wrzuciłam do garnka co miałam. Wyszło smaczne. Teraz wracam...

Fasola mung z grzybami

fasola mung
pieczarki
tarta marchew
cebula
oliwa z oliwek
śmietana
tymianek
sol
pieprz

Fasolę, marchew, rozdrobnione pieczarki i cebulę zalac wodą i gotować do miekkości fasoli. Dodać przyprawy, oliwę i na koniec śmietanę. Gdyby wyszlo za rzadkie mozna zagęścić makaronem.


Dobro i zło



nie zawsze krzyczą
po przeciwnej stronie
czasem dobro bramowane złem
głaszcze to serce któremu sprzyja
krzywdząc inne jakby przy okazji
czasem  zło kąpie się w słońcu
a mordercy się uśmiechają
dobro i zło
 kroczą w jednym szeregu
to brodzą w świetle to w mroku
a anioły i złoczyńcy
podają sobie dłonie

poniedziałek, 23 września 2019

poniedziałek

Kolejny tydzień prac w domu i koło domu. W domu nadal jesienne porządki. W tym tygodniu je chyba skończymy. Chyba, bo nie wiem czy da radę posprzątać sienie od podwórza. U mnie sienie to składzik rzeczy przydatnych w gospodarstwie. Tam stoi kosa i pilarka. Tam sa narzędzia, nawozy itp. Z tej sieni korzystaja tylko domownicy. Koło domu prace sie dopiero zaczynają. Jest plewienie i będzie oprożnianie donic. W przyszlym roku warzywnika nie planuję. Skupię sie na sadzie i roślinach ozdobnych.
Muszę już zaplanować prace na przyszły rok. Trzeba porozmawiać ze znajomym, który będzie remonty robił. Troche tego będzie, a on musi być przygotowany by czas znalazł.

Z prac artystycznych dziś będzie szkicowanie i coś jeszcze. Nie wiem co, bo jeśli przyjda materiały na ikony, będzie ikona. Jeśli nie przyjdą, może będzie obrazek pastelami. Tym razem chcę poczynić pejzaż. Chodzi mi o uchwycenie perspektywy powietrznej. Jutro juz chyba ikona. No i z pewnością szkic. Mam jeszcze kilka baz do kartek. Chyba jeszcze świąteczne zrobię. Tylko kiedy?




Wczoraj mi się śniła piękna jesień. Chodziłam po lesie, a pod stopami szeleściły złote liście. Bylam zdziwiona, że juz spadły. Słońce przez gałęzie igrało z nimi. Później doszłam do polany, a tam kwitły floksy. Już troszkę zaczynały się obsypywać pod dotknięciem, ale wyglądały pięknie. Sen byl bardzo przyjemny i dobrze mnie nastroił na caly dzień. Nie wiem co mial znaczyć, bo nie bardzo na snach się znam. Oby to była prognoza moich nadchodzacych lat...:)

Chyba wpadłam w rytm i wreszcie moje zycie jest takie jak być powinno. Mam czas na rozwój, na duchowość, na działania artystyczne, na pracę, na pracę w domu. Oby tak dalej. Osiągnęłam upragnioną równowagę i niech trwa... :)


Poezja

pisząc odkładam na bok
niepotrzebne frazy
te które gniotą kaleczą rytm
przytulam za to niespokojne myśli
one się tłoczą a czasem wirują
jak roje motyli
 są sednem
dotykam słów uczuć
to nie szkodzi że czasem bolą
potrafię je oswoić narzucić im jarzmo
jeszcze jedna metafora i kolejna
a wiersz wynurza się z kipieli niebytu
i lśni delikatnym blaskiem




sobota, 21 września 2019

sobota

Dzień zaczął się wcześnie, bo o 9:10. Musiałam wstać, ponieważ jadę zaraz na zajecia z malarstwa. Dziś moze mi się uda skończyć obraz. Pewna jednak nie jestem. Nie wiem co będzie następne. Kuszą mnie astry albo marcinki. Kusi mnie pejzaz jesienny. Moze podziałam po kolei. W domu na razie akrylami nie maluję, bo nie bardzo mam czasu i miejsce na ścianach sie powoli kończy. Wisi obraz koło obrazu. Nie mam czasu na ikony. W zasadzie potrzebuje jeszcze kilku ikon nad drzwi w sypialni. W pokoju dziennym będą ikony wykonane w technice decoupage. Muszę jeszcze znaleźć miejsce na decoupage z aniołami. 

Myślałam, że z malowania na szkle muszę zrezygnować, a tu niekoniecznie. Szklo juz mam ze starego okna. Sebastian mi potnie. Potrzebuję trzy niby witraże do okien. Zobaczymy jak mi pojdzie. 

Od kilku dni robię ikony decoupage. Mam z tego spora frajdę. Wytworki mi sie podobają. Robię je dla siebie. Chyba jeszcze pomyślę o kilku ikonach w mniejszym rozmiarze. Chętnie je powieszę nad drzwiami na ścianie. Może też zrobię kilka obrazków z aniołami. Na razie kupiłam jeden papier i dwie deski. Są dostępne kolejne i moze o nich za jakiś czas pomyślę.
W tym roku chyba zawieszek - bombek nie będę robić. Mam dużo bombek i zawieszek i nowych nie potrzebuję, a o sprzedaży nie myślę.

Dziś u mnie remont. Znajomy robi ocieplenie ściany od kuchni. Liczę, ze mi to temperaturę w pomieszczeniu troche podniesie. Nie wiem kiedy skończy. Zostaną jeszcze rynny, zostanie piankowanie i tynkowanie i koniec na ten rok.

Kupiłam 2 leszczyny pospolite i bordowy bez pachnący. Kupiłam też materialy na kolejne ikony decoupage. Tym razem będą wykańczane srebrem. :)







czwartek, 19 września 2019

czwartek

Jesień coraz bliżej. Rośliny zaczynaja sie niszczyć. Ot chociażby moje pelargonie. Zawsze gdy umierają to dla mnie ciężki moment, bo mi ich żal. Kiedyś przetrzymywalam z roku na rok, ale teraz nie mam gdzie, bo albo marzna albo bujają. W najblizszym czasie trzeba powysypywać z donic ziemię i to już będzie koniec naszych prac ogrodowych w tym roku. Miało byc jeszcze koszenie, ale mama się uparła i nie pozwala, bo hałas jej przeszkadza. Przez nią dom wyglada jak jakaś melina. Wytłumaczyć nic jej nie można, a konfliktów nie chcę. No i połowa domu jest jej i w tym wypadku ja decydować nie mogę. 

Niedługo według niektorych numerologow zacznie sie kolejny rok numerologiczny. U mnie to rok 9. To rok pożegnań i zmian. Zmiany juz widzę, bo zrezygnowałam z niektórych pasji. Odpuscilam ogród warzywny, kury i trochę rękodziela. Przejrzałam troche rzeczy i to i owo chce sprzedać. Ot chociazby kilka gier planszowych. Nie mam czasu grać i gry sa prawie nieuzywane. Chcę tez sprzedać tablet graficzny, bo nie po drodze mi z nim. Wolę rysować myszą i jeśli zdecyduję sie na tablet to kupię z wyswitlaczem. Chyba spróbuje sprzedzać czytnik ebookow, bo czytam tylko na laptopie. Będę nadal pisać haiku i wiersze z tym , że wiersze tylko białe. Będę nadal brać udzial w antologiach. Będę czasem pisać opowiadania, ale o powieści juz nie myślę. Za dużo nad nią pracy i zysk niepewny. Rok 9 to pożegnania, a za rok moze cos nowego sie pojawić. Rok 9 to też duchowość. Zrobię kilka kursów...

Kończy się wrzesień i kończy sie dieta. Powody sa dwa. Po pierwsze jestem wściekle głodna i już mi same płynne potrawy nie wystarczają. Po drugie nie chudnę już. Niby chcę poczekać jeszcze parę dni do nowiu, ale nie wiem czy wytrwam. Schudłam w tym roku tylko 7 kg. Strasznie mało. Teraz obawiam się jo-jo. Będę bardzo uważać to może wagę utrzymam, a od stycznia znowu dieta. W przyszłym roku jak dobrze pójdzie mam szanse zejść z otylości. To będzie święto...:)

Jeszcze robię kartki świateczne, ale powoli mi sie bazy kończą. Gdy już nie będę miała zacznę dzialać pastelami suchymi. Pomyślę o pejzażach w tej technice. Muszę się w tym temacie podszkolić. Caly czas pracuje z ołowkiem. Ostatnio wysłalam troche prac do oceny. Jest nieźle, ale nie całkiem dobrze. W tym roku chcę dobić do 100 szkiców martwej natury. Myślę tez o architekturze, ale przede wszystkim chcę opanowac portrety. Niedługo ruszę z dalszymi lekcjami kursu. Czas na nosy i usta. Zrobiłam pierwszą ikonę decoupage...






Moja jesień



kocham jesień

jest mi siostrą

nawet gdy niebo straszy deszczem

zaglądam w jej złote oczy

a ona uśmiecha się do mnie

i przeprasza za wilgoć we włosach i chłodne dłonie

kocham jesień i życie

stąpające krok za krokiem

aż po kres
nabrzmiały ciszą

wtorek, 17 września 2019

wtorek


Jedną z książek o kobiecości, które mnie zainteresowały juz mam, bo dostępny był ebook. Zaczęlam czytać i już mi otworzyła oczy dlaczego źle się czuję w swojej skórze i dlaczego źle się dzieje w moim małzeństwie. To faktycznie brak akceptacji roli męskiej. W ta rolę wepchnął mnie Krzysiek, ale było w tym sporo mojej winy. Chcę byc kobietą i żyć jak kobieta, a zmuszona jestem nosić spodnie. Trzeba troche spraw przemyśleć i nad związkiem popracować. Nie wiem tylko czy bierność Krzyśka nie ma zbyt glebokiego podłoża. Moze tez wynikać z choroby, a wtedy nic nie zdziałam. 

Wczoraj zrobiłam przymiarkę do robienia albumów. No i niestety to mnie nie zachwycilo. Zrezygnowałam więc i zostanę sobie przy kartkach. Tylko przy kartkach, bo to mnie cieszy.






Porządki w domu się powoli kończą. Zostanie w zasadzie tylko pracownia o ile dzis zrobimy pokój dzienny. No i sypialnia, ale ta po malowaniu. W pracowni będę robić sama. Mam trochę rzeczy z rękodzieła, które juz mi się nie przydadzą. Chętnie je komuś podaruję. Nie będę malować na tkaninach. Nie będę malować na szkle. Tego mi bardzo szkoda, ale nie mam nigdzie szklarza w pobliżu, zeby mi podkłady wycinał. Nie będę juz robić bombek decoupage. Nie będę już robić kolczyków drewnianych i z metalu. Przyszedł moment by cos wybrać. Zostane przy malowaniu róznymi technikami, przy rysunkach i przy kartkach. Nie rezygnuję tak do końca z decoupage, ale rozwijać sie w tym kierunku nie będę. Zostaje szydełko, ale będę robić tylko poduszki dla siebie.

mgła

natchniona jesień
przybywa z rześkimi porankami
przesyconymi  wilgocią i nostalgią
rozkłada biały welon
na  moczarach i nad wrzosowiskiem
mgła lekka jak puch
to  rwie się i zwisa z krzewów,  snuje się swawoli z wiatrem
to otula to skrywa świątka przy drodze
po chwili opływa  lekko
po pierwszych pocałunkach słońca
rozczarowana ciepłem i jasnością

a na koniec wiersz pisany do obrazu...


Jesienie

nadeszła jesień
drzewa rozkwitłe złotem i oranżem
snują opowieści
wiatr ciska mi w twarz to co było
chwile nabrzmiałe radością i te smutne
wspomnienia wirują wokół
jak liście swawolące z wiatrem
to kąsają goryczą to pieszczą
tyle ich już było
odchodzę powoli
kraina bez powrotu wabi światłem
gdzie kolejna jesień mnie zastanie
tu czy tam



niedziela, 15 września 2019

niedziela

Wczoraj bylam na zajęciach, a po powrocie zwinęłam sie w kłębek i spałam dwie godziny. Znowu dłuzej sypiam. Dobijam juz do 9 godzin. Zimą będę spać jeszcze dłużej i tak do wiosny.:)

Dziś oprócz spania będzie czytanie. Moze tez kupię kolejne książki tym razem o kobiecości. Ostatnio coś mi moja kobiecość umknęła. Więcej działam niż biorę, myślę niż czuję. Problem wypływa stąd, że Krzysiek calkiem wycofał się z aktywności i ja musiałam przejąć rolę aktywną bardziej męską w domu. Nie podoba mi się to i źle się z tym czuję. Może te książki mi coś pomogą. Pierwsza jest o partnerstwie. Moze mi otworzy oczy na niektóre sprawy. Oby...




Znowu robie kartki. Tym razem świateczne. To pierwsze w nowym stylu i nawet mi się podobają. Mam jeszcze kilka baz i jeszcze kilka zrobię.





Od jutra zabieramy sie za dalsze sprzatanie. Ja mam zamiar pomyć meble w kuchni. Krzysiek wyczyścił już zlew. Okno juz umyte. Firanka i zazdrostka wyprane. Jutro jedzie na zakupy, ale może go jeszcze skłonię, żeby pomył to i owo w łazience. Strasznie klnie, ale robi. We wtorek czas na pokój dzienny. 

wrzesień

nadchodzi  jesień  z  bukietem chryzantem
i szelestem suchych traw
jeszcze trochę i brzoza zapłacze liśćmi
wspominam dziadka
i jego opowieści
o tamtym wrześniu
gdy krew mieszała się z łzami
a pola bitew przysłaniała mgła
gęsta jak mleko
pamiętam smutek i trwogę
i słowa życie jest cudem a polegli się nie skarżą ale ty pamiętaj
pamiętam i nie zapomnę

wrzesień

jeszcze lato a już jesień maluje liście
wiatr czesze suche trawy
 i zrudziałe nawłocie
poranki zaskakują rześkością
jeszcze lato a już mgły
snują się pod lasem
i grzyby wskakują do koszyka
wczoraj zerwałam gałązki jarzębiny
dziś marcinki się do mnie śmieją
jutro pójdę na wrzosowisko
i podam dłonie jesieni
Agata Rak



piątek, 13 września 2019

piątek


Prace, które zaplanowałam na ten tydzień prawie wykonane. Dzis Krzysiek umyje ostatnie okno. Zostanie tylko to z sypialni, ale ono dopiero po malowaniu. Z praniem tez koniec. Dziś zrobię ostatnie dżemy. No i prawie fajrant. Prawie, bo jeszcze w przyszłym tygodniu chcę to i owo dopucować. U mnie bałaganu nigdy nie ma, ale mieszkanie jest zaniedbane, bo właśnie z utrzymaniem czystości jest problem. Tu sierść, tam odbite łapki czy palce. Tam niedomyty zlew czy kurz. Drażni mnie to, ale staram sie tym nie przejmować, bo nie moge sobie brać całego świata na glowę. Krzysiek powinien sprzatać, bo nie pracuje. Niestety mu to nie w głowie. Ostatnio domył to i owo w łazience Sebastian. Od tego czasu nikt nawet palcem nie ruszył.

Jesień coraz blizej. To juz wyraźnie widać i w ogrodzie i w zachowaniu zwierząt. Moje koty jedza więcej i Pikuś też. Więcej jedza ptaki. Jeszcze niedawno karmiłam je raz dziennie, a teraz czasem trzeba dosypać ziarna i po południu. Nie moga byc przeciez głodne. Oprócz wróbelków bytujących na naszej posesji, przylatują też inne. Bywaja gołebie i cukrówki.
W ogrodzie przekwitaja floksy. Kwitnie po raz kolejny róża. Kwitna nagietki i marcinki. Zniszczyły mi sie niebieskie i fioletowe i muszę wiosna kupić. Kwitna tez dalie. Obecnie mamy tylko czerwone. Mama lubi czerwień i dlatego tylko dalie w tym kolorze dostała od sasiadki. Ja lubie kolorowe. W tym roku kupiłam dwie, ale kłącza były liche i nie zakwitły. Oby przez zimę przetrwały. Obawiam się jednak, że bulwy moga wyschnąć.
Za kilka dni muszę kupić leszczyny i moze bordowy bez.










XXX
chodź
usiądziemy przy kominku
on nie lęka się nocy ani chłodu
otuli nas ciepłem
a serca zabiją z błogością i rozkoszą
jak kiedyś
płomienie się splatają tańczą figlują
liżą z wdziękiem polana
iskry strzelają to tu to tam
niczym fajerwerki
biorę je w dłonie i splatam z magią chwili
pogrążona w ciszy i we wspomnieniach

Jesienne haiku


poryw  wiatru
ścieżką w parku sunie
szkarłatny liść

klucz żurawi
pierwsze wrzosy przy schodach
już fioletowe

chłód wiatru
nitki babiego lata
w mamy włosach


środa, 11 września 2019

środa


Dziś wstałam wcześnie i do tego zmarznieta. Od razu zamknęłam jedno okno w sypialni. Kocham jesień, ale te pierwsze chłodniejsze dni mnie zaskakują. W dzień też mi chłodno. Wskoczyłam w spodnie i już nie rozstaję sie z poncho. Mama wieczorami podpala w piecu.
Kończę robić przetwory. Dzis Krzysiek jedzie po owoce na dżemy. Kupi jabłka i gruszki. Lubię dżemy domowe i troche ich przez zimę zjem. Krzysiek tez je.
Poza tym będzie troche pracy w domu. Niby będzie dzialał Krzysiek, ale i tak stresu nie uniknę. Nie lubię ruchu tego typu. Jutro dalsze prania i sprzatania i tak do końca tygodnia.

Wczoraj pisałam wiersze i dziś będę pisać. Co roku wena przybywa wraz z końcem lata. Sporo wierszy o jesieni mam w dorobku.
tryptyk

ranek
las omotany mgłą
wyjawia swoje tajemnice
krzyk sójki
wabi na uśpioną polanę
gdzie koźlarze
przycupnięte w mchach
witają dzień

środek dnia

blade słońce
rozpala oranżem liście
wiatr igra z kasztanami
a zrudziałe nawłocie
otulone nitkami pajęczyny
drzemią w ciszy
wspominając  lato
pachnące maciejką

zmierzch

maluje szarością
 senne wrzosowisko
ostatnie szkarłatne promienie
liżą widnokrąg
wiatr to przycicha to się wzmaga
tarmosi suche trawy
to tańczy z liśćmi

Na diecie nadal jestem, ale chyba przetój, bo waga nie spada. Poczekam do 17, bo wtedy księżyc ruszy na nów. Moze i waga ruszy. Jeśli chodzi o wagę to i tak sukces, bo ważę juz mniej niż Krzysiek. Już nie moze mi dokuczać. Strasznie sie cieszę z tego powodu. Jeśli to przestój to niedługo, bo już 1 października z diety wyjdę. W zasadzie to przejdę na 3 etap. Polega to na tym, że będę stopniowo dodawać potrawy o konsytencji stałej.

A na koniec wczorajsza zupa. Zupełnie inny smak... Tylko skladniki, bo zakladam, ze każdy gotować potrafi...:)

- groch łuskany
- pól cebuli
- machew tarta
- ziemniaki
- makaron
- pieczarki
- śmietana
- sól
- pieprz
- majeranek





poniedziałek, 9 września 2019

poniedzialek

Lato skończyło sie dla mnie. Już mi chłodno zwłaszcza wieczorami. Leżę pod kocem, ubrana w poncho i nawet okno zamknęłam w pokoju dziennym. W nocy śpię pod kołdrą. Kocham jesień. Kocham umiarkowane temperatury. Czekam na kolorowe liście i dojrzałe orzechy. Na razie cieszą mnie dalie w wazonie i nawłocie.

W niedzielę miałam jednak pracę, bo zgłosiłam się o napisania horoskopu numerologicznego na portal. To był tekst płatny. Dziś mam do napisania rownież horoskop z tym, że niepłatny. Warto go napisać, bo dzięki niemu będę mieć wyższa pozycje na portalu. Dziś mam też wyjazd do miasta. Jest pilny i nie moge go przełożyć. Jutro będę układac krzyżowki. Tym samym tydzień zacznie sie pracowicie. Nie narzekam na pracę zawodową, ale juz przed sprzataniem się wzdrygam. Od jutra czas je zacząć. Na pierwszy ogień pojdą okna, ale myć będzie Krzysiek. Teraz on jest gosposią. W końcu nie pracuje. Dziś zaczynam też prać koce i kapy.

Remont dachu się zaczął. Pod koniec tygodnia znajomy go skończy. Już byłby koniec, ale brakło papy, a cały tydzień znajomy pracuje. Do zrobienia jeszcze zostaną rynny i ocieplenie ściany. Teraz się modlę o pogodę, bo deszcz by to wszystko przesunąl w czasie. Mama troche pieniędzy jednak dała. Cieszy mnie to, bo bez problemu za kilka dni kupię kurs chirurgii fantomowej. Po 20 chcę jeszcze zalożyć folię antywłamaniową, a wcześniej może będzie sterylizacja Majeczki. Interesuje mnie też kurs dwupunktu. Na razie kupiłm książkę.

Z ostatnich kartek jestem zadowolona. Podobaja mi sie w takim stylu i zawsze takie chciałam robić. Teraz czekam na materiały na kartki świateczne. Liczę na to, że tez będzie progres. Na razie o innego typu kartkach nie myślę.





sobota, 7 września 2019

sobota

Dziś jadę na zajęcia z malarstwa. Jeśli uda mi się zapisać od razu zostanę na zajęcia. Sam wyjazd mnie troche drażni, ale oczywiście malować lubię.
Po powrocie będzie relaks i zajęcia z gatunku przyjemnych. Myślę o kartkach i szkicach. Moze będę czytać. Może napiszę wiersz albo opowiadanie. Ostatnio mniej czasu spędzam w Internecie na bezmyślnym przeskakiwaniu ze strony na stronę. Cieszy mnie to. Powinnam kupić klej do kartek i moze perełki. No i coś do kartek świątecznych. Na pewno napisy.

Jutrzejszy dzień chcę potraktować ulgowo, ale nie do końca, bo mam skończyć horoskop partnerski. Pewnie będę spać do południa albo i dłużej, a później zajmę się tym co lubię. Powinnam popracować, ale się waham. Ostanio w niedzielę niebyt chętnie pracuję. W końcu to dzień święty.

Przyszły tydzień będzie dość trudny da mnie, bo zaczynam porzadki jesienne, a ja tego nie lubię. Będzie mycie okien, generalne sprzatanie i pranie wszystkiego. Na razie mam zrobić wszystko z wyjątkiem sypialni. W tym roku jednak zdecydowalam się na malowanie. Wszystko jednak zalezy od brata Krzyśka. Nie wiem czy będzie miał czas i ochotę. W przyszlym tygodniu tez koniecznie muszę zrobić ostatnie dżemy. Trzeba by sprzątnąć donice po warzywniku z podworka. Czy z wszystkim się wyrobię nie wiem.


wrzesień


wita babim latem
a chłodne poranki osnute mgłą i pajęczyną
budzą nostalgię
lekkie jak puch obłoki
to straszą deszczem
to biorą w objęcia bladolice słońcu
ogród szykuje się do snu
ale wabi jeszcze astrami i pysznymi daliami
wczoraj splotłam z nich wieniec
dodałam gałązki jarzębiny wrzos i krągłe połyskliwe  kasztany
jutro powieszę go nad drzwiami
i powitam jesień




czwartek, 5 września 2019

czwartek

Krzysiek dziś pojechał do Ryk w sprawie działki. Wroci wieczorem. Ja będę miała trochę spokoju. Popracuje i pouczę się trochę. Moze zrobie kurs o nosach i ustach. Czas zrobić krok do przodu. Teraz szkicuję oczy. 
  


Zrobiło sie chłodniej, ręce mi się nie pocą więc wrociłam do robienia kartek. Bardzo to lubię, ale pozbylam sie ambicji. Nie będę robić kartek dla mężczyzn i dla dzieci. Lubię kartki kobiece, bogato zdobione - kwiaty, motyle. Nie lubie minimalistycznych. Nie będę się na razie w tej dziedzinie rozwijać zanadto. Rezygnuje z embossingu. Nie wiem co z kartkami świątecznymi. Przestalam myśleć o zaproszeniach i sprzedaży. Ze scrapbookingu interesują mnie tylko kartki, a zarobek na jednej po odliczeniu kosztow bez wyjazdu na pocztę nie przekracza 14-15 zl. Bilety to dalsze 6 zł:( Nie opłaca sie więc...

Mam w planach zrobic sos chiński do słoikow. Robie wersje uproszczoną, a poźniej jeszcze inne sładniki dodaję. Moze to być koncentrat pomidorowy, pędy bambusa, kiełbasa, boczek.

sos chiński

6 sporych pomidorow bez skorki
3 papryki
3 cebule
ziola
sól
pieprz
olej

Wszystko rozdrobnić i dusić pod przykryciem. Gdy gotowe wkladać w sloiki. Pasteryzować 15 minut.

Sos meksykański robię w zasadzie tak samo, ale dodaje kukurydzy.

Przygotowuję się do kursu bioterapii oraz kursu chirurgii fantomowej. To skuteczne metody. Za granicą terapeuci medycyny niekonwencjonalnej wspólpracują z lekarzami. Moja mama też absolutnie nie odradzala medycyny konwencjonalnej. Ja jako terapeuta Reiki też tego nie robię. To nieetyczne i robi więcej szkody niż pożytku. Fakt jest jednak faktem, że u mnie w domu z medycyny konwencjonalnej korzysta sie rzadko. Mama ma prawie 80 lat i nie leczy się na nic. Czuje sie jak narazie dobrze. Ja też jestem zdania, że bieganie do lekarza z kazdym przeziębieniem jest niepotrzebne. Nic dziwnego, że lekarze są przemęczeni i że tłok w przychodniach. Ja pamiętam jeszcze czasy gdy do specjalisty czy na badania skierowanie dostawalo sie wyjątkowo.






wtorek, 3 września 2019

wtorek

Lato odchodzi. Już po dożynkach. Niby jeszcze kwitną dalie i floksy. Niby jeszcze coś niecoś jest w ogrodzie i sadzie, ale dziś bardzo wyraźnie poczułam juz jesień. U mnie jest jeszcze trochę pomidorów i papryki. Teraz żaluję, ze nie mialam w tym roku kartofli. Teraz bym wykopała. W przyszłym roku chyba będą. Już rozmawiałam z moimi panami o skopaniu miejsca pod nie. Trzeba to będzie zrobić w październiku, ale najpierw trzeba wyplewić. Niestety nie mam dobrego nawozu. Trzeba będzie kupić suchy krowiniec.

Ostatnio spotkało mnie sporo przykrości. Są osoby w okolicy, ktore mi szkodzą. Ktoś mi zniszczyl orzech włoski, bo usycha. Chyba został podlany olejem. Orzechy muszą być dwa i chyba już ten drugi też nie będzie owocował. Szkoda, bo owoce mnie cieszyły. Kilka lat temu ktoś mi wyciął owocująca śliwę i zniszczył jabłoń. Kilka dni temu też ucierpiały zwierzęta, którym wystawiam wodę w lecie. Ktoś wylał wodę i wyrzucił miskę. Nie rozumiem tej podłości. Ja żyję sobie spokojnie, nieco na uboczu i nikomu w drogę nie wchodzę. Skąd więc ta zlość na mnie albo na moją rodzinę.
W przyszłym roku muszę koniecznie postawić nowe ogrodzenie. Zdecyduje się chyba na betonowe, bo nie przetną tak jak pocieli siatkę. Niestety wydatkow będzie dużo i nie wiem czy dam radę.

Jutro Krzysiek jedzie po ostatnie owoce na dzemy. Kupi jabłka i gruszki.





niedziela, 1 września 2019

niedziela

Jutro muszę zadzwonić do osrodka kultury, bo chcę sie oficjalnie zapisać na zajęcia z malarstwa sztalugowego. Niby prowadząca wiedziała, ze będę chodzić, ale mogła zapomnieć. Ponoć trzeba się zapisywać osobiście. Zobaczymy.
Zastanawiam się nad nad namalowaniem Jezusa i Matki Boskiej. Chodzi mi o akryle. To by mogło byc wyzwanie. Waham sie, bo portretow akrylami nie mam w dorobku. No ale mam przecież ikony, pastele, kredki. 

Jutro dość trudny dzień dla mnie, bo muszę jechać do miasta. Będę u fryzjera oraz w ośrodku kultury, a jest gorąco. Jeśli chodzi o włosy to tym razem będzie tylko obcięcie bez farbowania. Moje wlosy muszą odpocząć, bo sa trochę przesuszone. Nie chcę z tym nic robić i liczę, ze same dojdą do siebie. Ufarbuję może dopiero wiosną.

Zaczyna się kolejny miesiąc diety. W pierwszym schudlam 4 kg. To  trochę mało jak na dietę zupową, ale dobre i to. Na diecie planuję byc jeszcze przez wrzesień i chce zrzucić choć 2 kg. Od października pewnie będę bardziej glodna. Przypuszczam też, ze waga przestanie spadać. Jeśli tak będzie to przejdę na 3 etap na kilka miesięcy. Oby tylko jojo nie było. Od stycznia kolejna faza ataku. W przyszłym roku planuję zrzucić do 69 kg. To juz by była waga do przyjęcia. Tylko czy się uda? To ponad 10 kg. Moze byc ciężko. Prędzej zrzucę do jakiś 72 kg.

Od jutra ponoć ma być chłodniej...Uf...Nareszcie. Ma przyjść znajomy do remontu. Juz zrobił pomiary...




Miłość



jest miłość szczęśliwa
wyśniona pełna ciepła
 i jest trudna
gdy ból kąsa serce
a ciche dni następują po burzach
jest miłość w samotności
gdy duszom nie po drodze z sobą
albo gdy jedna od drugiej stroni
i jest miłość surowa trzeźwa
nie karmi czułością osądza karci
jak rodzic niesforne dziecko
jest też toksyczna
ta przynosi więcej rozpaczy niż rozkoszy
i jest jak opoka trwała
i nietrwała bo odchodzi ledwie po preludium