Codzienność

Codzienność

niedziela, 31 marca 2019

niedziela

Ogródek nadal nie skopany i nie będzie skopany, bo podjęłam decyzję, że w tym roku z warzywnika rezygnuję. Nie będzie na to czasu, bo sporo prac koło domu nas czeka. Na tym sie muszę skupić i to jest celem. Pewnie kupię tylko trochę roślin ozdobnych. Nie będę też już w tym momencie inwestować w kartki. Na razie będę je robic tylko na bazarki kocie. Mam potrzebę skupienia się na malarstwie, grafice i pisaniu. Jeśli chodzi o warsztaty pisarskie to będę bywać na nich może tylko do końca czerwca. W przyszłym roku chyba zrezygnuję i będę sobie pisać po swojemu narażając sie krytykom. Z konkursów zrezygnuję, bo skoro krytycy cenią innego typu wiersze to i tak nie mam szans. Na warsztaty malarskie nadal będę chodzić. Grafikę będę robić i będę brała korepetycje przez skypa. To tyle planów... 

Poza tym bardziej się chcę skupić na rozwoju siebie. Mam trochę problemów typu wewnętrznych, które trzeba by rozwiązać. Czeka mnie praca nad sobą. Na poczatek do harmonogramu dnia dołożyłam medytację miłującej dobroci oraz pisanie dziennika wdzięczności. Liczę na dobre efekty po jakimś czasie. Oczywiście nie zrezygnowalam z Reiki, magii i litoterapii.
Znowu wróciłam do aromatoterapii. Jestem bardzo na nia podatna. Teraz uzywam olejku z drzewa rózanego. Ma mi poprawic nastrój, bo ostatnio nic mnie nie cieszy. Niby jestem spokojna, ale taka jakaś obojętna. Chcę czuć radość. Planuję kupić olejki i zrobic z nich perfumy. Mieszanka ma byc skomponowana głownie z tych, które wprowadzają w dobry nastrój. Myślę o olejkach: bergamotowym, pomarańczowym, geraniowym, ylang ylang, cynamonowym i moze o lawendowym i goździkowym.



piątek, 29 marca 2019

piątek

Niedługo przyjedzie S. Bardzo juz na niego czekam. Kontakt mamy ostatnio trochę utrudniony, bo teraz pracuje po całych dniach. Rozmawiamy wieczorami, ale niedługo, bo jest bardzo zmęczony. Jak długo u mnie będzie nie wiem. Zależy to od tego jak długo będzie trwała praca przy wodociągu. Chcę, żeby on tego dopilnował, bo Krzysiek sobie nie poradzi z tym. Poza tym ma skręcić ławkę i pomalować okna. Moze weźmiemy się tez za perz w sadzie i moze obetnie gałęzie orzecha-zapylacza. Nie owocuje i tak i moze gałęzi być mniej. Wtedy by mozna warzywnik powiekszyć.

W najbliższych dniach Krzysiek chyba skopie ogródek. Jeśli nie będę sadzic pod orzechami to zostanie kawałek 3 na 4 metry góra w tym truskawki. Chcę posadzic tylko bób i ziemniaki. Nic innego sie nie uda, bo z podlewaniem tego miejsca będzie problem. W najblizszym czasie wyjdę do grządki z ziołami. Powinnam też przyciąć agresty. Trzeba zasilić agresty i drzewka owocowe. Gdy jest pogoda nawet mnie na dwór ciągnie. Ławka by sie przydała już.

Jutro jadę na zajecia. Będę dalej pracować nad wiosennym pejzazem. Przy okazji chyba pójdę sie dowiedzieć szczególów na temat wystawy. Ma być wystawa pejzażu. Chyba dam na nią swoje obrazy. Zastanawiam się czy nie przenieść się w okresie letnim na warsztaty poniedziałkowe. Sa później i nie musiałabym wstawać w sobotę. Nie wiem ile osób chodzi w poniedziałek i spytam jutro.



środa, 27 marca 2019

środa

Szykuje mi się sprzedaż działki. Jeśli to dojdzie do skutku to sie uda pomalować dom w tym roku. Działka duza nie jest, ale ziemia jest dobrej klasy. Krzysiek przestanie byc rolnikiem. Szkoda mi trochę, ale działka znajduje sie ponad 300 km od naszego domu. Nic uprawiac sie nie da. Niby Krzysiek mogłby cos sadzić, ale kto by doglądał. 

Rozgladam się za kolejnymi krzewami. Wpadły mi w oko miniaturowe bezrberysy w tym czerwony. Chcę też kupić dwa ostrokrzewy. Jeden ma liście zielono-żółte, a drugi zielone z białą obwódką. Miejsca na nie mam. Kalina prztrwała i rośnie. W ogródku przed domem w tym roku chyba nic nie zrobię, bo czasu braknie. Moze tylko Krzysiek przytnie winobluszcz. Coś trzeba zrobić z różą pnącą.  To odporna, stara odmiana-małe rózowe rózyczki. Stary krzew trzeba usunąć, bo zmarzł albo wysech i zadbaćo młody, który rosnie obok. Róża zostanie. W tym roku posadzę wiecej krzewów, bo liczę na to, że nie będzie trzeba ich podlewać.
Mój ogród nie jest kompozycją przemyślaną. Nie planuję nasadzeń. Kupuję co mi sie podoba i wsadzam gdzie mam miejsce. Nie kombinuję, bo kocham rośliny i nie zalezy mi na tym by sasiadów olśnić.

Oczywiście kredki juz kupiłam. Nie wszystkie jednak. Musze jeszcze kupić kredki dodatkowe innej firmy białą i czarną, bo te ponoc słabo kryją. Do tego chcę kupić szary  karton do rysowania i moze zestaw kredek brązowych, bo w moich zestawach nie ma dużo brązów. Zestawu pejzazowego nie chcę, bo kredki z niego sa w moich zestawach.





***  

słońce zakwita szkarłatem
już chowa twarz
noc wpełza do pokoju zapalam świecę
jeszcze raz dotknij mojej dłoni
pomaluj usta oddechem
nim odejdziesz z wiatrem
szeptem prowadzącym rozmowę z
mgłą na rozstajach dróg
czy słyszysz jak krzyczy
moja dusza
ujarzmiona i zniewolna
czujesz ból
widzisz samotność  chichoczącą w kącie

poniedziałek, 25 marca 2019

poniedziałek

Mam dostać od kolezanki hortensję pnącą. Dziś jej napisałam, ze chcę i oby wcześniej nikomu nie wydała. Posadzę przy okazji te rośliny, które kupiłam w tym lilie i amarylisa. W ogródku nadal nie skopane. Krzysiek tylko leży. Kupił w końcu okulary i teraz juz w czasie wolnym od spania siedzi nad krzyżówkami. Mam go dość..:(
Niech w końcu idzie do pracy albo cos koło domu zrobi.

W tym roku przygotowuje sie do zrobienia kilku maści według receptur Hildegardy z Bingen. Może zrobię krem fiołkowy. Fiołki mam na podwórku, a przynajmniej w zeszłym roku były. Chcę też zrobic może z jodły i z piołunu o ile go znajdę. Teraz o to trudno, bo wszyscy wszystko koszą i zioła niszczą. Chyba tez kupię kolejne książki o jej medycynie. Moze pomyślę o jej diecie. Trzeba by odrzucić mąkę z pszenicy i wieprzowinę. To na początek. Trzeba by kupić trochę ziół leczniczych. Te zioła sa drogie i nie wiem czy teraz jak Krzysiek nie pracuje będzie mnie na taka dietę stać. Na pewno jestem zdecydowana na okresowe posty. 

Punia się wyciszyła. Nie atakuje prawie nikogo i nie warczy. Podchodzi tylko koty powącha i odchodzi. Majka na nia warczy i syczy, ale nie daje sie sprowokować. Warczy też Ona.  Chyba kryzys zażegnany. Na razie jeszcze ja wynosimy na noc do ganku, bo boję się jak zareaguje na prowokacje, gdy mnie nie będzie w poblizu. Poczekam jeszcze z tydzień i jeśli awantury juz nie będzie to zostawie ją na noc. Następna w kolejce jest Majka. Pieniądze w zasadzie mam, ale jeszcze poczekam. 

Zachorowałam na zestaw kredek artystycznych. Chciałabym maksymalnie duzy. Jest 120 kredek za prawie 900 zł i na te mnie nie stać. Kupię chyba zestaw 72 kolorów za niecałe 300 zł. Dobre i to. Do tego chyba dokupię zestaw portretowy i koniecznie brystol w kolorze szarym.

A na koniec jeden z etapów malowania obrazu. Skończę za jakiś czas. To obraz z warsztatów. Teraz trzeba wziąć mniejszy pędzelek i dodawać szczegółów i kolorów.




sobota, 23 marca 2019

sobota

Od kilku dni znowu piszę wiersze, bo mam przesłać kilka na konkurs w fundacji Anny Dymnej. Dostalam zaproszenie. Miejsca dobrego nie zajmę, bo wierszy wpłynie masa. Nagrody sa wysokie, co pewnie kusi i jest tez bardzo wygodna forma wysyłki, bo mozna przez internet. Zwykle trzeba drukować po kilka egzemplarzy i wysyłać pocztą. To kłopot.

Niestety Punia ma po zabiegu komplikacje. Niby wszystko sie goi, je, mruczy itd, ale zrobiła sie strasznie agresywna jeśli chodzi o koty i Pikusia. Atakuje je i goni. To wyglada groźnie. Koty sie strasznie boją i chowaja sie po kątach. Muszę ja izolować. Gnębi zwłasza koty słabsze, lękliwe albo starsze. Megusia nawet pojeść nie moze w spokoju. Dzwoniłam do weterynarza i kazali mi ja gdzies przetrzymać do czasu zagojenia ran. Twierdza, ze to moze byc spowodowane bólem, ale generalnie byli zdziwieni. Teraz siedzi w ganku i miauczy...:( Później gdyby nie przeszło będzie musiała brac leki, które tanie nie są. To chyba ostatnia sterylizacja kotki. Nie będę innych narazać. Mam wrażenie, ze zrobiłam jej krzywdę. Zawsze była wrazliwa, ale nigdy nie atakowała. Nas nie atakuje, ale czy nie zacznie...? Tak mi jej żal. To była spokojna, proludzka koteczka, a teraz szatan w stresie - warczaca, drżąca, sztywna.

Marzę o urlopie, ale nie w domu. Chciałabym wyjechaći oderwać sie od wszystkiego. Rozważałam pobyt w ośrodku Hildegardy z Bingen, w klasztorze w Kielcach lub w osrodku medytacyjnym. W ośrodku Hildegardy z Bingen sa organizowane rekolekcje z postem. Pobyt trwa 8 dni. Koszt jest spory. Klasztor by wyszedł taniej i to prawie o połowę. O cenach w ośrodkach medytacyjnych nic nie wiem, ale to tez by było ciekawe. Z wyjazdem jednak mam problem, bo Krzysiek raczej sam ze stadem zostać nie moze. Nie poradzi sobie i zagłodzi mi zwierzęta. Boję się też, że połowę kotów by wypuścił. Nie mogę wysłać go na wczasy i poprosić o opieke mamę, bo ona moich kotów nie zna, a część to koty na specjalnej diecie. Muszę jeść osobno. Trzy koteczki maja skłonność do agrsji. Jedna siedzi osobno, a dwie denerwuja sie tylko okresowo i trzeba wtedy interweniować. Ona musi być pogoniona i wtedy sie uspokaja, a Rozi musi polezeć jeden dzień pod kołdrą.

czwartek, 21 marca 2019

czwartek

Wiosna, a tego w pogodzie nie widać - zimno i pochmurno. Ogródki nadal nie skopane, a Krzysiek ma dziś dzwonić w sprawie pracy. Niechby poszedł do pracy choć na miesiąc kupiałym wtedy szafę do przedpokoju. To ma być antyk i strasznie się na nią napaliłam. Już wiem co chcę kupić i teraz tylko pieniadze przygotować trzeba i poczekać aż u sprzedawcy będzie. Rozmawiałam z nim juz i ma je dość często. To już będzie prawie ostatni zakup. Pozostanie tylko wersalka, bo ze starej sprężyny wychodzą. Gdy już wszystko kupię, odetchnę i zwolnię. Ostatnio wieczorami czuję sie zmęczona. Marzę o urlopie, a nie mogę sobie na niego pozwolić, bo mam wrazenie, ze poumieramy z głodu. :( Chyba dopadł mnie troche stres. To bardziej myślenie go powoduje, bo wcześniej tez pracowałam. Teraz chciałabym położyć sie w spokoju i spać ze trzy dni...
Teraz piszę też na czacie i przepisuję krzyżówki. Do tego teksty na portale, na fan page i wróżby. Nawet uczyć mi sie nie chce, a grafika czeka... Ech :( Dopadło mnie ogólne zniechęcenie. To sie zaczęło od operacji Puni i trwa nadal, ale chyba powoli przechodzi. Oby przeszło... Dobrze, że jutro ostatni dzień intensywnej pracy. W weekend juz tylko wróżby na pół gwizdka. Moze odpocznę.

Nie wiem co zrobić z kartkami. Robie juz kilka lat, ale ciągle mam do nich uwagi. Niby sie podobają innym i niby trochę sprzedaję, ale nie są tak ładne jakbym chciała. Inne scraperki robią kartki olśniewające, a moje są takie sobie. Zaczynam podejrzewać, że nie mam do tego drygu. Lubię robić kartki i na razie z tego nie zrezygnuję, ale niech już jakiś postęp będzie, bo zaczynam sie denerwować. Kartki powinny być piękne, a nie ładne.

Kupiłam rośliny - hortensję pnącą o biało-zielonych liściach i bukszpan o złotych. Bukszpan rośnie wolno, a zielona hortensje pnącą chcę tez wziąc od koleżanki. To jeszcze nie wszystko na ten rok. Wpadł mi też w oko wiciokrzew...

Znowu piszę wiersze...


jak w kalejdoskopie

życie mija
zmiana za zmianą
jak w kalejdoskopie
to biegnę z górki z wiatrem w zawody
to wspinam się z mozołem
to sięgam gwiazd to spadam do otchłani
jeszcze wczoraj młodość
dodawała skrzydeł
uczucia buzowały serce drżało
dziś dojrzałość tłumi i spowalnia
co będzie jutro
czy spokój i spełnienie
czy gorycz i samotność
a może nic
po prostu pustka i niebyt




wtorek, 19 marca 2019

wtorek

W niedzielę była na tyle ładna pogoda, ze wyszłam na dwór obejrzeć rośliny. Bzy przetrwały i to wszystkie. Podobnie bukszpany i różanecznik. Nie wiem co z kaliną, bo listki sa, ale nie wiem czy nie zmarzniete. Posadziłam ja dopiero w zeszłym roku i nie znam jej jeszcze. Nie wiem co hortensjami. Z ziemi stercza suche patyki, ale chyba powinny odbic od ziemi. Wsadziłam niebieska i białą. Miały być odporne na mrozy.  Planuję zakupy krzewów. Znalazłam złoty bukszpan i hortensje pnącą o dwubarwnych liściach. Nie wiem tylko czy będzie jej dobrze w miejscu nieosłoniętym, bo przy płocie. Chciałabym tez jeszcze ostrokrzew o dwubarwnych liściach albo złotych. Kocham trzmieliny. To by było tyle na teraz. Jeśli uda się zniszczyć perz w sadzie, kolejne zakupy jesienią. Moze berberys. Moze pigwowiec. Myślę o tym by kupić magnolię, ale to chyba dopiero wtedy gdy już w ogródkach przed domem, będzie porzadek zrobiony. Miejsce mam, a raczej będę mieć gdy jeden iglak wytnę. Muszę to zrobić, bo już sie za bardzo rozrósł i miejsca nie ma, a moze go tylko przytnę. Zaczęłam zarabiać na irysy i liliowce.

Znalazłam na podwórku kępkę krokusów. To stara odmiana po mojej cioci. Wyrosły w miejscu jej ogródka, a ja ich tam nie sadziłam. Ciocia odeszła ponad 30 lat temu, a mnie sie wydaje, że wczoraj. Była mi bardzo bliska i praktycznie u niej się wychowałam. Była cudownym ciepłym człowiekiem. Kochała kwiaty i pielęgnowała je z sercem i zaangażowaniem. Bardzo mi jej brak.



Znalazłam tez przyczynę, ze nie mam zbiorów z moich warzywników. Oba mieszcza sie pod orzechami. To źle. Zastanawiałam sie tez czemu w jednym miejscu truskawki owocują, a w drugim nie. Ta sama przyczyna - orzech. Nie wiem teraz co zrobić. Przenieść ich nie mogę, ale mogę troche przesunąć. Niestety stracę trochę miejsca i warzywniki będą mniejsze. Orzechów nie wytnę.

Mam nową pracę, ale nie wiem na jak długo. Tematyka jest moja ulubiona, bo madycyna naturalna. Wczoraj napisałam dwa artykuły o Hildegardzie z Bingen. Fascynuje mnie ona. Kocham jej muzykę. Teraz myślę o poście orkiszowym, bo sobie o nim przypomniałam. Jest korzystny - oczyszcza i odchudza. W tym momencie jestem zdecydowana by go przeprowadzić od kwietnia. Kaszę orkiszową mam, ale musiałabym jeszcze kupić.

niedziela, 17 marca 2019

Niedziela

W piątek sie nie wyrobiłam z wszystkim, bo czuwałam nad Punią. Później niestety musiałam ja zamknąć w ganku. Tam miała chłodno, ale tam było bezpieczniej. Po tej narkozie wziewnej czuła sie na tyle dobrze, ze wskakiwała na segment. Bałam sie o szwy. W dodatku sie wylizywała i później musiała być w kaftaniku, a w nim wskakiwanie by było jeszcze bardziej niebezpieczne. Teraz juz czuje sie dobrze i na szczęście juz ostatnie leki mam podać. Z tabletkami jest problem, bo strasznie sie broni. Próbuje gryźć, a że ząbków za duzo nie ma, bardziej straszy. To bardzo wrażliwa koteczka. W piątek przeżyła straszny stres i jeszcze dziś sie wzdryga.
Wczoraj miałam na warsztat jechać, ale bałam sie ja zostawić, bo dodatkowo zdjęła kubrak. Nie pojechałam więc. Malowałam w domu. Nadal działam z pastelami. To ponoć trudna technika jeśli chodzi o realizm. Te nowe pastele są nieco inne. Wydaja sie być bardziej trwałe, mniej sypkie. Teraz chcę kupić papier w kolorach pastelowych. Szary papier, a raczej kartki w kolorze papieru pakowego mam na portrety, czarny na kwiaty i jeszcze pastelowych kartek mi brakuje. Nie lubię jaskrawych kolorów i te kartki z bloku, który mam zużywam do wyrobu kartek. Fajne portrety wychodzą na szarych kartkach, ale raczej bardziej abstrakcyjne z dodatkiem fioletu. Powinnam kupić jeszcze trochę pasteli w kredkach.





Dziś pogoda nawet ładna i chyba wyjdę poszukać wiosny. Wczoraj przejrzałam bzy w tym jeden z młodych i wszystko z nimi ok.Ten młody i zółto-zielonych liściach pięknie rośnie. W tym roku muszę na rabacie obok dokładnie plewic, bo musi mieć światło. Bardzo ładny jest różanecznik. Nie wiem co z drugim bzem. W tym roku chyba kupie tez pełny fioletowy. Kocham bzy. Chciałabym kupić magnolię, ale nie mam jej gdzie posadzić.

Wkrótce chcę kupić ławkę, bo juz pieniadze na nią mam. Złozy chyba S w kwietniu. Kończę chyba zarabiać na dachy. Chyba, bo jeszcze nie wiem ile to będzie kosztowało. Później kolej na okienko na strychu i moze na okienka od piwnic. Jeszcze przed świętami chciałabym wysterylizować kolejna koteczkę. Jeśli chodzi o robotę, to mnie najbardziej martwi wodociąg i malowanie w sypialni. Z wodociągiem będzie problem, bo obok ida rury od gazu. Malowanie w sypialni mi sie nie uśmiecha, bo czeka później sprzatanie.:( Kusi mnie kolor fioletowy, ale chyba jednak będzie biały...

piątek, 15 marca 2019

piątek

Pogoda nadal kiepska. Nie zachęca do wyjścia na dwór. Krzysiek musi szybko jeden kawałek skopać, bo niedługo trzeba siać bób. Ziemniaki posadzę około połowy kwietnia dopiero. Przedwiośnie już widać i czuć. Mnie jest żal, bo moje kwiaty wiosenne zniszczył Pikuś. Były krokusy, szafirki, tulipany botaniczne, przebiśniegi, narcyzy. Teraz została tylko kępka przebiśniegów po drugej stronie domu. Trzeba będzie wszystko posadzic z powrotem, gdy ogródek od nowa urządzę. To chyba dopiero w przyszłym roku, bo troche funduszy potrzeba. Chcę kupić płyty betonowe do wyłozenia w miejscu trawnika i płotek by Pikuś nie wchodził w szkodę. Mama po swojej stronie domu nie pozwoli betonu połozyć i trzeba będzie trawę po pas znosić. Okropnie to szpeci i każdy kto ulica idzie to widzi.
Nie wiem czy moje rosliny przetrwały zimę. Ładne sa bzy, ale nie wiem co z tym żółtym, który kupiłam i tym o pstrokatych liściach. W porzadku sa iglaki i bukszpan o zielonych liściach. Ten o złotych liściach jakiś taki niezbyt ładny jest. Zobaczymy czy odbije. Nie wiem co z kaliną. Stoi, bo stoi. W tym roku chce kupić ostropest o żółtych liściach. Różanecznik jest ładny, ale juz hortensji pewna nie jestem. W tym roku chcę wziąć sadzonke pnącej hortensji od koleżanki.
W najblizszym czasie kupię kilka liliowców i irysów. Z resztą kwiatów sie wstrzymam do czasu zrobienia wodociągu. Chciałabym jesienia kupić wrzosy i wrzośce, bo mam na nie miejsce, ale potrzebuje odmiany, których nie trzeba zabezpieczać na zimę.

Dziś moja koteczka ma zabieg sterylizacji. Niby to ciecie boczne, droga narkoza i klinika bardzo dobra, ale i tak sie martwię.









Dom będzie zgniłozielony, bo koleżanka odpisała, ze sie nie obrazi albo brązowy. Na szary nie zgodziła sie mama, a ten by mi najbardziej chyba pasował, bo są szare schody. Do tego będą białe wykończenia plus ogrodzenie. O ogrodzenie będzie wojna, bo było niedawno malowane.



środa, 13 marca 2019

środa

Dzień umyka za dniem i juz środek tygodnia. Dni są pracowite dla mnie, a Krzysiek pławi sie w lenistwie. Nic nie robi poza zakupami co kilka dni i paleniem w piecu. Całymi dniami rozwiązuje krzyżówki z tym, że wyniósł się do sypialni, bo ponoć mu w pokoju dziennym ciemno. Powinien zmienić okulary, ale oczywiście nie chce, gdyż mu szkoda pieniedzy.
W najblizszym czasie ma juz ponoć sie ocieplić to do roboty go pogonię. Trzeba kopać, nosić gałęzie i wycinac zarośla. Wszystko po kolei. Na razie sie nie kwapi do niczego, ale warzywnik ponoć chce mieć. No zobaczymy. Ziemia do warzyw kupiona.

Dietę przerwałam i staram się rozruszać metabolizm. Kalorii nie liczę, ale uważam na jedzenie. Nie tyje na razie. Ostatnio na obiady gotuje potrawy tradycyjne, bo przy okazji opracowuje przepisy na portal. Praca mi odpowiada. Jutro ma wrócić z urlopu zleceniodawca i zobaczymy co dalej. 
Powinnam trochę zarobić na pastele w kredce, bo są przydatne do malowania portretów. Mam ich trochę, ale kolory uniwersalne. Tańsze są po 2 zł kredka, ale więcej odcieni potrzebnych do portretów jest w cenie prawie 5 zł za kredkę. Wkrótce czeka mnie zakup pędzli do akwareli. Tanie nie są, bo to pędzle z naturalnym włosiem. Od poniedziałku pracuje na czacie i w przyszły poniedziałek będzie wypłata. Chyba kredki kupię. Powinnam też kupić papiery do pasteli, ale nie dam rady chyba na raz... Znalazłam cudne bloki w kolorze szarego papieru. Do kwiatów bym chciała czarne, a do pejzaży białe. Ostatnio miałam kartki kolorowe i np. czerwone albo inne w żywych barwach mi nie za bardzo odpowiadały. Teraz są jeszcze w sprzedaży piękne szare i pastelowe.







Prace w tym roku już zaplanowane. Finanse sa zapewnione o ile nic nie wyskoczy na wodociąg, wymianę okienka na strychu, na naprawę dachów i na ocieplenie dwóch ścian. Nie wiem co z malowaniem domu, bo to spore koszty. Chciałabym kolor biały, ale brudzacy. Moze byc fioletowy, ale mama uważa go za okropny. Wchodzi w rachubę jeszcze zieleń z domieszka żółci, ale taki jest dom mojej kolezanki, która mieszka obok i moze być zła. Nie wiem jakby sie sprawdził kolor miodowy. Jak pomaluję dom to trzeba będzie pomyśleć o ogrodzeniu, bo niby niedawno malowane, ąle kolor wstrętny i może nie pasować. Ogrodzenia nie zamierzam zmieniać. Jest stare, brzydkie, ale w dobrym stanie. 

poniedziałek, 11 marca 2019

poniedziałek

Pogoda sie popsuła - deszcz i zimno. Na dworze sie nie da pracować, a chciałam wykorzystać czas, gdy Krzysiek jest w domu. Trochę zrobił. Zostało jeszcze kopanie w ogrodzie pod ziemniaki i bób oraz przenoszenie gałęzi z sadu.
Ja jeśli chodzi o pracę, to trochę mam luzu, bo zleceniodawca jest na urlopie. Napisałam wszystkie teksty i tylko zdjęcia przygotowuję. Wróci w czwartek i moze się zacząć ruch. W najbliższym czasie wraca druga pracodawczyni i trzeba będzie zacząć pisać na temat ezoteryki. Dojdzie mi drugi fan page. Tym razem z larwoterapią i hirudoterapią. Jeszcze nie wiem czy teksty będą raz czy dwa razy w tygodniu. Na razie piszę na czacie. To słabo płatne zajęcie, ale nieskomplikowane i niestety bardzo nudne.:( 

Przez weekend odpoczęłam. Zajęłam się kartkami i malowaniem, a raczej rysowaniem. No i logo. Dziś może przygotuję zdjęcia do wydruku. Chodzi mi o zdjęcia wiosny i portrety. Krzysiek pojedzie to mi to załatwi, bo juz załatwiał i poradził sobie.





Nadciśnienia juz chyba nie mam. Kiedys zapomniałam wziąć tabletkę i cisnienie mi nie wzrosło. Biorę teraz pół słabej tabletki profilaktycznie. Mam ciśnienie koło 100, ale ja jestem do takiego przyzwyczajona, bo całe życie miałam niskie. Nie wiem czy to może codzienne zabiegi Reiki sprawiły, ale jestem zdrowa. Reiki doskonale reguluje wszelkie napięcia nerwowe i wszystkie choroby zależne od nerwów, stabilizuja się.
Ostatnio znowu noszę kwarc różowy na piersiach. Chodzi mi o jego delikatną, kobiecą, pełna miłości energię. Faktycznie działa. 

Wczoraj znowu siedziałam nad portretem. Tym razem była próba wykonania go w ołówku. To mój dziadek i zdjęcie było czarno-białe. Muszę chyba ołowki kupić, bo mnie zostały tylko twarde. Kusi mnie węgiel. Chciałabym codziennie coś malować albo rysować. Chciałabym tez ćwiczyć grafikę. Moze braknąć czasu na wszystko.
Na Pastelmani jest konkurs na obrazki. Trzeba namalowac trzy- zwierzęce. Chciałabym wziąć udział. Myślę o ptakach.



Miłość

przyfrunęła niespodziewanie


rozgościła się w sercu

tkliwością i upojeniem
otuliła duszę
obsesją dotknęła myśli
i umknęła bez fanfar
cicho jak spływająca łza

sobota, 9 marca 2019

sobota

Wstałam wcześnie, bo zaraz jadę na zajęcia. Mam zacząć nowy obraz - pejzaż wiosenny. Nie malowałam trzy tygodnie i okropnie mi tego brakowało. Teraz będę nadganiać. Mam też bardzo pilnie robic kartki wielkanocne. Wszystkie kupione materiały leżą i czekają. Po raz pierwszy chcę zrobic kartki ze stemplami malowanymi kredkami akwarelowymi. Wszystko zalezy od tuszu. Kupiłam niby dobry, ale zobaczymy. Gdy to wypróbuje zostanie mi embossing. Na razie mnie na niego nie stać, bo nie mam ani tuszu ani nagrzewnicy.

Dziś po zajęciach moze troche popiszę. Będę tez wrózyć. Będzie tez luz. Niestety nie mam teraz czasu na czytanie. Może przepiszę parę krzyżówek. W przyszłym tygodniu, może w środę wyślę kolejną partię. Wieczorem ma przyjść klientka na tarota.
Jutro może odpocznę, ale tez to pewne nie jest tak do końca, bo pewnie mnie praca pociągnie. Kusi mnie też portret pastelami. Mam nowe, cudne kolory...

S pojechał i od razu po godzinie wszystkie koty wróciły na kanapę. Gdy jest, leży tylko Morus i Rozi. Inne przenosza sie na fotele i pod piec. Nie za bardzo lubią jego gwałtowne ruchy. Męczy je, bo je przytrzymuje wbrew ich woli i ostro głaszcze. Filuś, Ona i Czarnusia za nim nie przepadają. Ona go nawet ugryzła, Czarnusia sie go boi, a Filusia pogonił i ten sobie to zapamietał. Lubi go Majka i chyba Mega. Obie z nim śpią. Spi tez Roza, ale tez i warczy na niego.

A na koniec kolejna kolejne portrety... Ten kolorowy mi się nie bardzo podoba.To był eksperyment, ale ja jednak wolę klasyczne malowanie.... Ten drugi też eksperyment zbyt kolorowe tło i nierealistyczna odzież. Chciałam wypróbować nowe pastele i malowałam zamaszyście. Pastele są świetne... Dziś wezmę na warsztaty portrety i spytam o ewentualne błędy...:)





czwartek, 7 marca 2019

czwartek

Nadal mam bardzo duzo pracy co mnie cieszy, bo zarabiam. Od wczoraj przepisuje tez krzyżówki. Nie lubię tego robić, ale przeciez trzeba. W tym tygodniu może jedna przesyłka pójdzie. Chcę układać i wysyłać regularnie, bo pieniądze sa mi bardzo potrzebne. Układać bardzo lubię i to dla mnie relaks.
Krzysiek jeszcze pracy nie ma. Wysłałam w jego imieniu kilka ofert, ale nic jeszcze nie znalazł konkretnego. Czeka na pracę (sprzatanie) na halach, ale pewna tej oferty nie jestem, bo trzeba obsługiwać maszyne sprzatajacą, a Krzysiek nie ma o tym pojęcia. Druga oferta to umowa zlecenie przy pielegnacji zieleni. Moze nie dać rady kondycyjnie. Na razie ma troche pracy koło domu. Musi wyciąć troche malin, bo S nie zdążył. Musi skopać jedno miejce i przenieść troche gałęzi z podwórka i z sadu. Trzeba miejsca uporządkować, a gałęzie można spalić w piecu jak podeschną. Trochę pracy juz wykonał, bo pogoda była ładna, ale klął przy tym i wyzywał na mnie. Mama słyszała i nowi sąsiedzi pewnie też. Jeszcze trochę i pomyślą, że za płotem mieszka jakaś patologia, czyli my. O ile juz tak nie myślą, bo posesja raczej zaniedbana, a mieszkańcy kulturą nie grzeszą.

Dietę w zasadzie przerwałam, bo odkąd opracowuje przepisy podjadam pokarmy stałe. Jestem łakoma i nie potrafię przyrządzić tego co lubie i nie zjeść. Nie tyję, ale i nie chudnę. Moze to i dobrze, że przerwa w diecie, bo waga i tak ostatnio spadała kiepsko. Teraz będę dodawać po trochu kalorii i znowu stopniowo do 1300 dojdę. Do diety wrócę około połowy lipca. Może wtedy waga ruszy w dół szybciej. Trzeba by jeszcze parę kilo w tym roku zrzucić. Myślę nadal o siódemce z przodu.
Na razie ostatnie grzeszki to fasolka po bretońsku, krokiety z pieczarkami, paszteciki z mięsem, bigos i sałatka jarzynowa z majonezem. Myślę o cyklu pierogów, czyli z mięsem, z kapustą i grzybami i z serem. Na razie przepisy maja byc tradycyjne. Gotuję teraz według przepisów i wszystko jest dopracowane jak juz dawno nie było. Jest tez wszystko bardzo smaczne niestety:(

S ostatnio widział w lesie powalone drzewa. Podobno mozna je tanio kupić. Byłby opał, bo można pociąć. Na razie trzeba się skontaktować z leśniczym, bo musi obejrzeć i wycenić. Ja juz drewna wcale prawie nie mam. Zostały tylko klocki do wędzarki i grube gałęzie. Wyszło tez to, które Krzysiek rąbał na rozpałkę. Coś trzeba będzie na zimę zorganizować. Krzysiek o tym oczywiscie nie myśli.

A na koniec nowy chlebak i pierwszy portret po długiej przerwie.




wtorek, 5 marca 2019

wyjazd

S dziś pojechał. Tym razem awantury nie było i już mi bardzo smutno. Jestem do niego bardzo przywiązana i brakuje mi go gdy jest daleko. Pomógł mi bardzo duzo i jestem mu strasznie wdzięczna. Spotkałam prawdziwy skarb. Ma niesamowity zmysł i wiele potrafi zrobić. Ma przyjechać na świeta. Pracy będzie duzo. Trzeba przypilnować hydraulika. Trzeba będzie skrecic ławkę, zmienić uszczelkę na rurze odpływowej i pomalować kilka okien. Dokładnie osiem. Moje okna są plastikowe, białe, a w pozostałej części domu sa stare drewniane brązowe. Wymieniać ich na razie nie zamierzam i chcę je pomalować na biało.

Wpadło mi w oko trochę drobiazgów ozdobnych i użytkowych do kuchni. Przydzą się, bo nadal robie zdjęcia potraw. Trochę kupię może juz w tym miesiącu. Oczywiście w sklepie garneczki. 






Musiałam kupić chlebak. Mój niestety naprawił sie tylko na chwilę. Felerny był od poczatku i się strasznie zacinął. Trzeba było sporo siły by go otwierać. Moi faceci siłe mieli, ale ja nie. Poszedł więc do pieca. Kupiłam juz ozdobiony, bo mam gwarancję, że nie jest wadliwy. Jest piękny - biały w kolorowe kwiaty. Jak przyjdzie zrobię zdjęcie.
Na ławkę już w zasadzie zarobiłam. Teraz zarabiam na dachy od drewutni i komórki mamy.
Mam kolejne plany - ocieplenie 2 ścian i wymiana okienka na strychu. Okienko wymieni chyba S. Ma być tez malowana sypialnia. Jeśli to uda się zrobić to pomyślę o malowaniu domu.

piątek, 1 marca 2019

sobota

Praca koło domu i w domu idzie swoim torem. S się stara i jest niezastąpiony. Sporo spraw już jest ogarniętych. 
Szczególnie gryzło mnie kopanie w ogródku. Jedną część miał skopać S, a drugą Krzysiek. Posadzone maja byc ziemniaki i bób. Trzeba by kupić suchy obornik, żeby glebę wspomóc. U mnie w okolicy nikt zwierzat nie ma i nawozu kupić nie jestem w stanie. Sąsiadka ma tylko kury, ale mnie raczej nawóz z dużą ilością azotu nie jest potrzebny. Wszystko co zielone i tak buja. Brakuje tego skłanika, który sprzyja bulwom. Marchew porosła na 3 cm, a ziemniaków było po 2-3 pod krzakiem. Rzodkiewka natomiast poszła w liście. Urosły na pół metra wysokości i nic poza tym nie było. Gryzła mnie tez pólka w ganku...Już jest.




Dziś sobota, ale muszę troche popracować. Mam do napisania tekst na portal z wrózbami. Tekst nie jest płatny, ale zapewnia lepsze pozycjonowanie. Jest więc szansa na większa ilość klientów. Jutro trzeba będzie napisać dwa teksty na fan page. 
Mam teraz bardzo kiepski okres astrologiczny. Gnębi mnie kwadratura jowisza. Moze przynieść trudności w podpisywaniu umów, zrywanie umów róznego rodzaju, problemy prawne, straty finansowe. Działa teraz na mój punkt kariery i dlatego nic nie układa sie tak jakbym chciała. Muszę przeczekać. Wkrótce jowisz ruszy do przodu i przestanie szkodzić. Sprzyjać będzie w przyszłym roku dopiero, ale nie do końca.
Sprzyja mi za to uran i chyba zacznę grać w totolotka, bo to nagłe pozytywne zdarzenia.:)

Kupiłam wreszcie książkę o której myślałam od dawna. Mam juz dwie pozycje tego autora i uważam je za bardzo cenne. Niby znam i stosuję aromatoterapię, ale uzywam olejków kupnych. Znam się na okadzaniu. Chciałam jednak wiedzę poszerzyć. Wkrótce kupię jeszcze dwie pozycje tego autora. Zarabiam na nie. Jedna nie jest tania, bo to wydatek około 90 zł.



Od kilku dni mam zlecenie na pisanie przepisów na stronę. Oprócz pisania zlecenie polega tez na robieniu zdjęć. Fotografia kulinarna to nowość dla mnie, ale mi idzie. Zdjęcia sie podobają tylko aparat mam nie za dobry, bo korzystam z telefonu. S naprawił mi mój aparat i zobaczę jak mi pójdzie dalej. Na razie zarabiam na ławkę i już w zasadzie pieniadze na nią mam o ile wypłata wpłynie. Następne w kolejności sa dwa dachy nad komórkami do remontu. Dalej nie planuję na razie.

Wybrana ławka. Wyglada solidnie.