Codzienność

Codzienność

niedziela, 28 listopada 2021

niedziela

 No i pojawiły sie problemy. Po pierwsze nie wiem czy piecokuchnia to piec czy kocioł. Dokumentów na nia nie mam i nie wiem czy po 1 I 2022 mogę jej używać. Jeśli piec mogę jeszcze rok. Jeśli kociol już nie. Jest tabliczka znamionowa, ale rok produkcji był pisany czymś co sie zmazało. Nie wiem co dalej. Miałam budować w przyszłym roku piec kuchenny kaflowy z wężownicą, ale w naszym województwie ma być zakaz palenia węglem najpóźniej do 2029 r. Może być wcześniej. Nie wiem co z drewnem, bo też są glosy, że moga zakazać. Tak się cieszyłam tym piecem, a teraz się boję, że to zbedny wydatek na kilka lat tylko. Nie wiem czy nie muszę myśleć o gazie. Już kiedyś go mialam i nie byłam zadowolona. Nie ma klimatu i lubię cały ceremonial związany z paleniem, bo jestem tradycjonalistką. Nie wiem czy u mnie teraz można gaz zamontować. Co z kominem. Co z oplatami kiedyś. Krzysiek idzie na emeryturę przecież.

Poza tym kończę remont drugiej sieni. Pomalowane byly szyby farbami do szkła, ściany w przecierki, drzwi i progi, kaloryfer. Trzeba kupić teraz wyposażenie. Ma być stara toaletka/dól/ już pomalowana, stare gięte krzeslo, stary wieszak stojący. Do tego chcę lustro w drewnianej ramie, coś na parasole, lampion, dywanik z juty. Moze kupię kapelusz wiklinowy. Chciałabym skończyć do świąt, ale nie wiem zy tyle na szybko zarobię.

Mam inne wydatki choćby warsztat interwencji kryzysowej i problemy ze zdrowiem Filusia. Niby je, ale mało i ciągle chudnie.

Ostatnio zgrałam sobie aplikację Slowly. To korespondencja/listy/ z osobami z calego świata. Poznałam kilka fajnych osob. Piszę po polsku, angielsku i rosyjsu. Uczę się językow.

Sebastian chyba przyjedzie 22 XII. Jest juz trochę pracy przygotowanej. Mamy iść do zamku.



piątek, 19 listopada 2021

piątek

Chyba miałam covid. Ponad tydzień temu chorowal Krzysiek. Trzymało go prawie dwa tygodnie. Ja straciłam węch i prawie calkiem smak. Przez pierwsze dni czułam sie fatalnie i ciągle spałam. Test zrobiłam i juz nie było zarazków, ale to był 9 dzień. Jeszcze dziś calkiem węchu nie odzyskałam, nadal kaszlę czasem i mam katar. Czuję sie juz dobrze i nie śpię w dzień. Muszę kupić test z krwi.

Kupiłam dwie spinki do włosow, lunulę, tabletki z kurkumą. Kupiłam kilka książek i kilka obrazów malowanych po numerach. Spinki przyszły i są super. Zwlaszcza ta slowiańska, metalowa. Jakbym patrzyla przez wieki. Książka wygląda na wartościową pozycję. Przodkowie dla mnie są ważni. Lunula to znak księżyca. Coś w rodzaju amuletu bogini.







Ostatnio zachwycily mnie wzory obrazów malowanych po numerach. Niby maluję sama, ale te wzory muszę mieć. Na razie poczyniłam tancerkę. Kupilam jeszcze irbisa, leoparda, parę wilków, akt kobiecy i stare miasto. Stare miasto maluje się fatalnie, bo elementy drobne i trzeba z lupką. Chcę kupić jeszcze ptaki, kilka koni i rudego kota. Malowanie wycisza i relaksuje...:) Nie wiem czy ktoś kto nie ma wprawy w malowaniu też by byl wyciszony. Ja jestem.


Po przeczytaniu kilku książek o wierze Słowian znowu karmię Domowika. To dobroduszny duszek- opiekun domostwa. Sprzyja gdy sie o niego dba i moze szkodzić gdy sie nie dba. Wierzę w tego typu opiekuna. Pamiętam z dzieciństwa skrzaty.



środa, 10 listopada 2021

środa

Z moim studiami jest problem. Mialam skończyć magisterskie i pracować na małą skalę w domu by to co zainwestuję się zwróciło. Niestety zanim bym zaczęła pomagać innym, sama powinnam przejść kilkuletnia terapię. Moja znajoma psychiatra przeszła terapię 5 letnią. Terapia by mi sie przydała, ale czy jest sens brać sie za to w moim wieku?

Ostatnio kupiłam kilka książek i teraz je czytam. Ja jako wiedźma korzystam podczas rytuałów z pomocy bogiń. Lubię Bastet i Freję, bo to boginie lubiące koty. Co prawda Freja jest też boginią wojny, ale zamętu w moje zycie nie wprowadziła. Teraz czytałam o bogach i boginiach slowiańskich. Zainteresowała mnie szczególnie Mokosz i Weles. Mokosz to bogini bardzo kobieca. Sprzyja sprawom codziennym. Weles to bóg podziemi. Odpowiada za magię, krainę umrłych i poezję. Coś dla mnie, ale sie go obawiam, bo kiedyś składano mu ofiary ze zwierząt. Niby i w biblii też o tym jest, ale mnie to sie kojarzy z satanizmem.

Mam zamiar wziąć na tymczas kota. On jest bezdomny, starszy, ponoć łagodny. Na razie bardzo choruje i jest leczony. Zobaczymy...


Ostatnio bylo pieczenie cheba i wędzenie. Wszystko się udało. Kolejne wędzenie przed świętami jak pogoda pozwoli. Teraz mam jeszcze trochę pracy, bo dostalam od sasiada kilka palet i trzeba je pociąć. Niestety łańcuch przy mojej pilarce tępy. Trzeba będzie poprosić kogoś, żeby naostrzył. Na razie spróbuję ciąć lisicą, bo mam nowe ostrza do drewna.