Wreszcie dojrzałam do oczyszczenia wątroby i woreczka żółciowego z kamieni metodą Moritza. Zabieg jest mi potrzebny, bo mnie w boku pobolewa, a diety nie przełknę. Jest tez przecież ten problem, że warzywa typu fasoli jeść musze skoro nie jem mięsa. Metoda jest skuteczna i sporo kamieni wychodzi w tym te twarde z woreczka. Oczyszczać trzeba kilka lub nawet 12 razy. Wtedy wszystko się wyczyści. Można czyścic raz na miesiąc np. w okolicach nowiu. Trochę długo to trwa ale warto, bo samopoczucie później jest o wiele lepsze i wiele dolegliwości przechodzi. Niektórzy nawet po cyklu oczyszczania ładnie chudną. Tak sobie myślę, ze może zrobię tylko wcześniej na usg się wybiorę.
Ostatnio Rozi nauczyła się otwierać bieliźniarkę i pracowicie przez kilka nocy z rzędu wszystko z półek wyrzucała.:( Rano trzeba było wszystko układać, a to, że wszystko pogniecione i w sierści to już szczegół. Wpadłam więc na pomysł, żeby drzwi zawiązać sznurkiem. Zdało egzamin, bo nie wyrzuca. Zawiązałam jednak zbyt luźno i wczoraj udało jej się do bieliźniarki górą wleźć. Nie zauważyłam oczywiście i szukałam jej przez dwie godziny, bo myślałam, że uciekła na dwór. Szukałam w domu i koło domu. Płakać mi się chciało. Wahadełko było w robocie. Gdy wróciłam się zagrzać raczyła z kryjówki wyjść jak gdyby nigdy nic. Ulga mieszała się z wściekłością:)