Codzienność

Codzienność

piątek, 30 grudnia 2022

piątek

Swięta minęły spokojnie. Były bardzo przyjemne - spałam, malowałam i grałam kolędy na keyboardzie. Powstał obraz. Teraz maluję kolejny. Moze do końca tygodnia skończę. Mam plany na kolejne. Teraz maluję akt kobiecy... W planach mam marynistykę, obraz Klimta, wilki, jelenie albo kota. Co będzie nasytępne jeszcze zobaczę. To zależy od nastroju.


Jedyny problem teraz to otyłość. Znowu nabrałam kilogramów i już jestem na diecie. Strasznie sie na siebie wściekłam za tą pobłażliwość, za podjadanie. Tu cistko, tam łyżka miodu, tu łyżka majonezu. Jestem juz w takim wieku gdy tyje sie z powietrza. Muszę szybko 7 kg zrzucić. Oby do nadwagi, a później zobaczę.

Inny problem, ale już mniejszego kalibru to piec do centalnego. Moja piecokuchnia jest do wyrzucenia, bo teraz musi byc piec eco. Piecokuchni mi szkoda, bo fajna, solidna na lata, a co kupię nie wiem. Z zakupem zwlekam, bo nie ma kto pieca wnieść. Kurier zostawia na chodniku i jedzie. Krzysiek sam nie wniesie. Oby mrozów nie było, bo jestem bez CO.

Jutro Sylwester. Będziemy sami. POza tym, ze wypiję wino dzień będzie jak normalny. Bigos gotuję, sernik sie chłodzi.

Wszystkiego dobrego Wam zyczę...:)

niedziela, 18 grudnia 2022

niedziela

 Snieg padał kilka dni i jest przepiekna zima. Nie narzekam choć mam więcej pracy, bo trzeba odsnieżać. U nas trzeba tez na ulicy, bo grozi mandat. Mnie odśnieżanie zajmuje prawie godzinę. To pozyteczny ruch. Gdy odśnieżam to nie ćwiczę... Czekam jednak az śnieg zejdzie, bo mi przysypał kilka donic, których nie zdążyłam sprzatnąć. W domu ciepło. Gdy sa mrozy palimy tez w centralnym. Krzysiek nie narzeka, bo mamy patent w postaci przenoszenia zaru. Nie trzeba dwa razy rozpalać. Nie ma problemu i nie ma wykorzystywania patyków. On sobie to liczy, bo musi rabać.

Przygotowania do świąt w toku. Sprzatam i Krzysiek tez działa. Dziś ubiera choinkę. Jutro i we wtorek jedzie na zakupy. Pierniczki upieczone i jeszcze będą ciastka kruche z cukrem. W tym roku wędzenia nie będzie, bo w śniegu sie nie da. Upieke za to wiekszy pasztet o ile watrobę wieprzową lub wolowa kupię. Drobiu nie jadam. Będą tez domowe ciasta. Dietetyczny sernik bez spodu na słodziku i rolada makowa. W tym roku będziemy sami na święta. Sebastian nie przyjedzie, bo stracił pieniadze.  Smutno mi będzie...

Zainteresował mnie coaching. Miałam lekcje z tego tematu. Chyba w to wejdę głebiej. Moze pomyślę o kursie i akredytacji? Pewna nie jestem, bo albo coaching albo psychologia. Mam jeszcze trochę czasu na zastanowienie. Jeśli psychologia to dopiero od 2024 r. Na razie uczę się angielskiego co mi idzie z trudem. gdyby mozna było mieć lektorat z rosyjskiego juz bym była na studiach. Angielskiego uczę sie na Duolingo. Niby idę jak burza i wszystko zaliczam, ale słówka pamiętam dwa dni...

środa, 7 grudnia 2022

środa

Początek grudnia i prace na dworze prawie skończone. Zostało wycięcie badyli. Szykuję się do świąt  i nawet nastrój już czuję. Na razie sprzątam wszystko na miejsce, umyłam i rozmroziłam lodówke. Robie prania, a jutro chcę usunąc wszelkie pajęczyny. Po kątach posprzatałam niedawno i pomyłam szkliwo. Meble na zewnątrz, parapety i łazienkę zrobie przed samymi świetami. Krzysiek juz robi zakupy na swieta. Już mamy prawie wczystko co potrzebne do słodkości. Brakuje jeszcze masy makowej. Ja będę robić kutię, pierniczki i makowiec. Chyba spróbuję strucli, bo co roku ją piekła babcia. Jutro Krzysiek ma kupić filety z karpia. Mam nowy przepis i może zrobię. U mnie zawsze był karp w panierce. Ja będę mieć kotlety.

Jakiś czas temu wpadło mi do głowy, zeby sobie wyrobić uprawnienia na bioterapeutę. Moze to byc uzdrawianie praniczne. Jestem po pierwszym stopniu, ale zaświadczenia nie mam i muszę kurs powtórzyć, żeby zrobić dalsze stopnie. Technikę leczenia białą prana znam i stosuję czasem. Mam tez książkę mistrza tej techniki i dopiero teraz do niej zerknęłam. Jest w niej moc wiedzy, której nie było na kursie. Teraz intensywnie praktykuję codziennie. Na początek wzięłam się za kręgosłup. Jest lepiej ale pracuję nad nim tez innymi metodami. Robię Reiki, stosuja homeopatię i zioła. Zmieniłam zestaw ćwiczeń jogi.

Teraz ćwiczę 20 minut codziennie jogi. Do tego dochodzą afirmacje i 20 minut medytacji, no i Reiki. Zainteresowała mnie joga nidra. To też podobno dobry sposób na wyciszenie. już mam książkę. Ja szukam w zyciu wyciszenia, równowagi i pozytywnych emocji.

Nie mam ostatnio pieniędzy na kursy, a pilne do zrobienia mam 3 w tym jeden bardzo pilny. Teraz mam wydatki związane z Adrianem typu odrzucenia spadku w Polsce i w Niemczech. Muszę opłacić notariusza i konsula takze za moja mamę, bo ona dać na to nie chce.

sobota, 26 listopada 2022

sobota

Kilka dni temu spadł snieg i leżał. W domu było ciepło i jest. Palimy drewnem i dorzucamy odrobinę węgla. Węgiel oszczędzamy, bo trzeba będzie chyba kupić pod koniec lutego. Nie wiem co kupię. Teraz mam  w pokoju dziennym przez chwilę 17 stopni i od razu rozpalam. Póxniej mam około 22 gdy pale ja i 27 gdy pali Krzysiek. W kuchni jest 10 stopni i w sypialni 15. To dość. Nie marznę podczas ćwiczeń na podłodze, a w nocy śpię pod kołdrą, kocem. Na nogach mam pierzyne po rodzicach Krzyska. Autentyczną i wiekową. Mikuś śpi pod kołdrą, a Józek pod kocem na mnie. Nikt nie marznie.

Od jakiegoś czasu ćwiczę oprócz jogi pilates z obciążeniem. Mam obciążenie na nogi i hantle. Chcę nabrac trochę siły. Efekty już są, bo przestałam sie bronić przed ruchem.

Od pogrzebu Adriana chodzę do kaplicy i dobrze się z tym czuję. Wycisza mnie to i mimo złych aspektów planet obecnie, w moim życiu panuje spokój. Będę chodzić nadal. Teraz co tydzień, bo Adwent. Nie, nie zrezygnowałam z wróżb, Reiki itp. Ksiądz mnie jednak z kościoła nie wygania to chodzę. Liczę na spokój ducha. Myślę w tym roku o pasterce. Mam zamiar przyjąć księdza w czasie kolędy. Zamówiłam już opłatek i świece z Caritasu. Koniec z pracą w niedzielę. Nie muszę pracować wiec nie będę. To co mam zarobić zarobie w pozostałe dni tygodnia.

W tym roku na święta ma być Sebastian. Swięta będą tradycyjne z choinką, szopką. Będzie może schab wedzony, moze pasztet, moze domowa strucla z makiem. Będą domowe pierogi i pierniczki. Już się wzięłam za sprzątanie...

Pracuję teraz intensywnie nad moim kregosłupem, stawami, kośćmi. Robiłam Reiki. Teraz doszło uzdrawianie praniczne. Wybrałam jeden lek homeopatyczny i kupiłam kolejne. Piję zioła. Powinnam brać leki ale nie biorę. Jest lepiej...

piątek, 11 listopada 2022

piątek

Nadal zajmuję sie homeopatią. Mam już książkę i chcę kupić jeszcze jedną ale tym razem drogą za 350 zł. Teraz kupiłam też lek na odchudzanie. Ma wspierać tarczycę i usprawniać metabolizm. Do tego hamuje apetyt i chyba faktycznie działa, bo mniej o jedzeniu myślę i nie podjadam. Obmyśliłam juz też kurację na kręgosłup i stawy. Już leki wybrałam i wkrótce je kupię. Teraz pracuję intensywnie nad moim kręgosłupem.  Uzywam olej z żywokostu, ziól i robię Reiki na kości, stawy i kregosłup. Efekty są. Jest lepiej. Juz ćwiczę jogę i tnę drewno bez skrzwiania się. Myślę o uzdrawianiu pranicznym. Nie wiem czego mogę sie spodziewać. Nie wiem na ile mogę sobie pomóc. Powinnam brać dwa leki chemiczne ale nie chcę. Czy ma mi przejść całkowicie. Czy to realne? Lat mam ile mam i choruję już długo.

Czytam od wczoraj o terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Temat bardzo ciekawy i wejdę w to głębiej. Wkrótce wykupię kurs. Taki bez uprawnień oczywiście ale gdybym jednak skończyła studia to może pomyślę o uprawnieniach. Terapia jest krótkotrwała i skupia sie na jasnej stronie życia, a nie na problemach. Ja od problemów tych co były uciekam. Nie ma co wracać do przeszłości. Zródło problemu chcę sobie uświadomić, ale drążenia nie uznaję. Warto to co było zostawic za sobą i żyć dalej. O terapii poznawczo-behawioralnej jednk poczytam i moze kurs bez uprawnień też skończę. Moze...

Poza tym pracuję, tnę jeszcze drewno i działam artystycznie. Wróciłam do rysowania. Coś już powstaje. Arcydzieła to nie są, ale i tak jestem zadowolna. Pewnie gdybym  poświęciła więcej czasu na naukę rysowania i malowania byłabym lepsza. Niestety czasu ciągle brak... Ja oczywiście artystką pełną gębą nie zamierzam zostać i nie planuję działać na zamówienie. Rysuję i maluję głownie dla siebie. Traktuję to jako terapię, bo działalność tego typu wycisza i relaksuje... No i bardzo to lubię... :)



czwartek, 3 listopada 2022

czwartek

 Po trudnych przejściach staram sie dojśc do równowagi. Jeszcze wracam myslami do syna, do tego co było dobre, jeszcze załatwiam sprawy urzędowe i inne. Tak na szybko trzeba załatwic odrzucenie spadku w Polsce i w Niemczech. Muszę to zrobić ja i musi moja mama. Grabarz uszkodził płytę na grobie i trzeba to zalać. Załatwiam msze i msze wieczyste.

Poza tym przygotowuję sie do zimy. Ziemniaki już mam i przetwory ostatnie zrobione. Myslę jeszcze o mięsie i kapuście kiszonej. Tnę drewno.

Planuję co by tu przyjemnego zrobić. Chyba powstanie kilka obrazów. Tylko materiały kupię. Wydruki już mam. Moze powstaną rysunki.

Czytam i uczę się. W tym momencie chcę wejść nieco głębiej w arteterapię i homeopatię. Kupiłam kilka książek na ten temat. Z arteterapii moze skończę kurs taki solidny z praktyką. Aby zostać arteterapeutą trzeba w tym momencie skończyć studia. Co z moimi studiami jeszcze nie wiem. W tym momencie jestem na nie, ale mogę zmienic zdanie. Kursu z homeopatii  raczej nie skończę, bo myślę o homeopatii tylko dla siebie i dla bliskich. Mój Józek brał leki tego tego typu i pomogły. Miał całe życie bardzo wrażliwy żoładek i gdy się przejadł często jedzenie zwracał. Był na karmie weterynaryjnej. Lek wybrał. Reakcja była burzliwa, bo zwracał częściej, ale później wszystko przeszło. Teraz zwraca raz na miesiąc. Teraz lek biorę ja. To preparat na kręgosłup, kości i woreczek. 

poniedziałek, 24 października 2022

poniedziałek

 Długo mnie nie było. Wyjątkowo, bo będę bywać częściej. Teraz mam problemy, bo tragicznie zmarł mój syn. miał słabe serce, bo o siebie nie dbał i albo sie zapił albo zaćpał. Sprowadzam go z Berlina. To kosztowne i trudne. Zmarł jako bezdomny i były chyba tam pochowany jako NN. Pogrzeb chyba w piątek. Będziemy tylko my, czyli ja i Krzysiek i jego ojciec- mój pierwszy mąż. Wydatki są duze i muszę im podołac sama, bo ojciec ma rentę do listopada i nie wiadomo co później. Syn był bardzo trudnym dzieckiem. Troche w tym mojej winy. Chciał podnieść się z dna, próbował, wspierałam go i nic to nie dało. Załamał się. Teraz chcę mysleć tylko o tym co było dobre. Wszystko co złe mu wybaczyłam i ufam że on wybaczył mnie.  Czekam do pogrzebu i spróbuje pomyslec o sobie. muszę czymś sie zająć by nie myśleć. Na razie to smutek, żal, samotność i poczucie straty. Jeszcze do mnie nie dotarło, ze będę sama na starość... Myślałam, że zmądrzeje i wróci. Niestety. Teraz proszę o modlitwę za spokój jego duszy...






piątek, 30 września 2022

piątek

 Długo mnie nie było i nie obeszło sie bez problemów. Miałam awarię światła ponad tydzień. Popalone kable, bo Krzysiek przeciążył linię, a u mnie instalacja słaba. Było kilku elektryków i naprawił dopiero brat Krzyska. Elektrycy teraz nie chcą reperować i usiłują wymusić zakładanie nowej instalacji choć to nie jest konieczne. Byłam też przeziębiona, bo Krzysiek mnie zaraził. Chodził z krótkim rękawem i sie rozchorował. Teraz juz u mnie ok. Jest jeszcze jednak sporo pracy, bo przestoje. Krzysiek od poniedziałku ma urlop to podgonimy. zostało sadzenie rózy, juki i wrzosów zimujacych. Mam trzy kolory i zakochałam się w nich. Trzeba jeszcze poplewić i wyciąć trochę suchych badyli. Jest cięcie drewna. W domu jest do umycia ostatnie okno i pranie wszystkich zasłon i firanek.

Jest troche problemów, bo Krzysiek ma teraz tylko 3/4 etatu i trzeba będzie rozsadnie planować zakupy by coś zaoszczędzić. Dobrze, ze opłaciłam już prawie wszystkie groby moich bliskich. Mama troche dołozyła.

Opał mamy wszystki i powinien wystarczyć do końca  II o ile zima będzie w normie. Jeśli przyciśnie to braknie. Mama kupuje wegiel w poniedziałek. Ulżyło mi. Ma jeszcze kupić piec. Ja piec do centalnego zmienie dopiero w grudniu. teraz muszę odczekać, bo nie wiem czy Krzysiek będzie miał pracę. Firma staje do przetargu,

Wczoraj minęło nam 18 lat z Krzyskiem. To już masa czasu. Bywa czasem trudny, ale ogólnie nie żałuję. Jest nam raczej dobrze razem.

tu zdjęcie sprzed jakiś 10 lat....





środa, 14 września 2022

środa

No i kolejny tydzień września. U mnie trochę  się dzieje. Cały czas pracujemy kolo domu i w domu. Ganek od strony podwóra juz skończony. Połozyłam jednak gumolit, a na to chodniczek. Czekam jeszcze na wycieraczkę. Są rolety, wiązanki  roślin na ścianach i obrazy. Wczoraj pomalowałam ławkę, a kilka dni temu drzwi wejściowe. to był ostatni moment, bo deszcze idą i chłody. Jutro chcę zniszczyć chmiel w ogródku przed domem o ile pogoda pozwoli. 

Cały czas pracuję zawodowo. Nie zarabiam kokosów, ale na to co najpilniejsze mam. Ostanio znowu kupuję rośliny. Teraz chcę kupić dzielżan i wrzosy zimujace. Wrzosy wybrałam żółte i pomarańczowe. Dzielżan chyba pomarańczowy. Kupiłam też bluzkę w panterkę. Powinnam wypompować szambo, kupic dwa komplety pościeli z flaneli lub bawełny koniecznie na guziki. Powinnam opłcic ostatnie koszenie. Muszę opłacić groby na cmentarzu. W poniedziałek czeka mnie fryzjer. Powinnam kupić książkę za 200 zł i to tyle pilnych wydatków na teraz...



Przyszła mi dziś juka ogrodowa. To spora roślinka i potrzebuję dla niej nowej rabaty. Krzysiek w pracy i nie wiem czy mi sie uda sciągnąc darń by ją posadzić.

Chcę wprowadzić trochę zmian w domu. Chodzi o finanse. Czas narzucic sobie kontrolę, bo do tej pory jej nie mialam. Kupowałam zbędne rzeczy i żyłam zbyt konsumpcyjnie. To były np 4 pary botków i chęć na dwie nastepne, a z domu wychodzę raz na kilka miesiecy. To była 10 książka w miesiącu, a na przeczytanie czeka z 50. To były ciuchy gdy szafa pełna. Teraz będą limity i już zaczęłam zapisywać co kupuję. Mimo kryzysu pieniedzy powinno starczyć na wszystko. No i mają być jeszcze zbierane oszczędności, bo Krzysiek idzie na emeryturę, a i mnie jeszcze całkiem studia z głowy nie wywietrzały. Znowu wróciłam do angielskiego i uczę się...

***

lekko leciutko dźwięczą

ostatnie takty letniej symfonii

noce już chłodne

dnie nie buchają żarem

jeszcze dumne róże

suną w tańcu ze słońcem

a już marcinki i astry szykują się

do wejścia na scenę

już jerzyków nie spotykam

czekam na pierwsze srebrne nitki

mgłę otulającą miękko

drogi i bezdroża

i szkarłat liści winobluszczu

spływających kaskadą

po cmentarnym murze

 <a href='https://www.ratujemyzwierzaki.pl/pustekontozwierzakow' title='RatujemyZwierzaki.pl - zbiórki charytatywne'> <iframe frameborder='0' height='450px' scrolling='no' src='https://www.ratujemyzwierzaki.pl/pustekontozwierzakow/banner' width='300px'></iframe> </a>

wtorek, 6 września 2022

wtorek

Prace idą. Juz to co nieZależne ode mnie prawie skończone. Jest do rozŁozenia jeszcze gumolit. Ja jutro chcĘ sprzątnĄĆ ogrÓd przed domem. TrZeba wyciĄĆ czĘŚĆ winobluszczu i wyplewiĆ. W piątek ZniszcZĘ chmiel, bo zarasta wszystko. W niedzielĘ miaŁam malowaĆ drzwi wejŚciowe, ale ma być desZcZ. Jest jeszcze do malowania Ławka.

KupiŁam znowu roŚliny do ogrodu. Tym razem to biaŁy różanecZnik i jukĘ o dwubarwnych listkach. ChcĘ jeszcze kupiĆ wrzośce zimujace.

Poza pracą koŁo domu zajmuję się pracą zawodowĄ, nauką i czytaniem. Czytam gŁownie pozycje z psychologii i eZoterki. teraz czytam o starości. WeDŁug ksiĄŻki juŻ za dwa lata niektÓrzy nazwiĄ mnie seniorką. Za 7 lat wszyscy. Mnie to nie przeraża. BojĘ się tylko chorÓb, a najgorZej demencji. My z KrZyŚkiem bĘdziemy sami beZ pomocy i trzeba bĘdzie CoŚ pomysleĆ. Ja nie mam zamiaru zrezygnować z okazji emerytury z pracy i nauki. Będzie malowanie, rozwój o ile zdrowie pozwoli.

Niedawno skończyłam książkę o neandertalczykach. Była bardzo ciekawa dla mnie.

ChcĘ kupiĆ ten sweter...



 ***

wieczór przeciera oczy

zarzuca na ramiona ciemność

las za oknem ścieli się w ciszy

ty i ja przytuleni

chwytamy gwiazdy

piękno chwili wypala znaki w pamięci

noc miękkim welonem

splata się z mgłą

pamiętasz tamten wieczór

i tamtą noc

obietnice wyznania sekrety

i to co było później

pamiętasz

czy chcesz zapomnieć

Agata Rak


niedziela, 4 września 2022

niedziela

 W zeszłym tygodniu prace wreszcie ruszyły. Zrobione sa trzy dachy. Jeden była papa i smarowanie i dwa były smarowane. To ma wytrwać przez zimę, a na wiosne jeden ma mieć zmieniana pape, a drugi ma byc naprawiany, bo siada. Trochę drewna będzie do wymiany. Jutro ma być poprawiany tynk na kominie i na podmurowce. We wtorek ma być robiony daszek nad schodami od strony podwórza i rolety w ganku. Zostanie układanie gumolitu, ocieplenie na drzwi i może wentylacja w pracowni. No i piec do centralnego. Piec chyba dopiero w październiku. 

Prace w domu tez ruszyły. Już piorę wszystko co się da - kapy koce, zasłony. Od jutra zaczynamy myć okna. Jest ich 6.

Koło domu tez praca. W tym tygodniu chcę wykosić i moze opróżnić skrzynie i donice. Nie wiem czy wezmę sie za ciecie drewna. Już by trzeba. 

Ja już jestem zmęczona sezonem. Tęsknię za jesienią i nicnierobieniem. Będzie wiecej czasu na nauke, pracę zawodową, malowanie, czytanie książek.

W piątek mam kupić jabłka na przetwory. Zostana jeszcze gruszki i sos chiński, ale mało.

Kilka dni temu wysłałam wiersze do wydawnictwa. Będzie tomik.



***

kiedy życie zamknie drzwi

dotknij wspomnień

o poetce pogrążonej w ciszy

i o poezji nieuchwytnej jak czas

pomyśl o przestrzeni

pomiędzy wersem a wersem

o uczuciach

wypowiadanych szeptem

 i o tych krzyczących

i o szlochu

tak szloch też jest ważny

pomyśl o metaforach

układających się miękko w dłoniach

o ich pięknie czasem subtelności

i milionie znaczeń

wspomnij


poniedziałek, 29 sierpnia 2022

poniedziałek

Jesień już czuję. Teraz czas na ostatnie przetwory, suszenie grzybów i cięcie drewna. Mam do zrobienia jeszcze dżem z gruszek i  z jabłek oraz nalewki. Myślę o sosie chińskim. Za kilka dni już zacznę kupować ziemniaki. Kupię 4 worki po 15 kg.

Dziś miał przyjść znajomy do dachów ale przyjdzie w późniejszym terminie. Trzeba jeden pokryć i moze dwa posmarować. Jest do roboty rynna i jest do powieszenia roleta w ganku. Myślę o daszku nad schodami, bo w każdy deszcz w ganku jest powódź. Na nowe drzwi mnie w tym roku raczej nie będzie stać.

Ostatnio drugi znajomy mi zaproponował, że moze mi skosić. Moze też przytnie mi chory orzech.

Wczoraj przyplatała mi się jakaś niedyspozycja. WSzystko mnie bolało, a to watroba, a to trzustka, a to głowa, żoładek, kości. Raz miałam dreszcze, a za chwilę było mi gorąco i pot lał się strumieniami. W nocy budziłam się co dwie godziny i wędrowałam do toalety. Dziś już lepiej. Wczoraj zrobiłam tylko Reiki. Leków nie brałam, bo miałam mdłości i wątpię by organizm je przyjął. Co to było nie wiem i oby nigdy więcej, bo czułam się fatalnie.

Wybieram się do fryzjera. Włosy mnie ostatnio strasznie denerwują i chciałabym je ściąć maksymalnie krótko. Będzie chyba bob. Niby podoba mi się też bardzo krótkie obciecie, ale o takie włosy bardzo trzeba dbać. Fryzjer obowiązkowo co 4 tygodnie. Ja chodzić nie zamierzam.



***

Zadzwoniłeś o poranku

pomiędzy jednym kieliszkiem a drugim

tak jakbyś chciał

ukołysać dzień a zatrułeś go

nie widziałam twoich oczu

w moich zatliła się zgroza

były ciemne jak świat o północy
podeszłam do okna

spojrzeniem rozbudzając kwiaty

potem cisza

i nic nie poradzę na to

że wiatr nie chciał słuchać

twoich kłamstw


piątek, 19 sierpnia 2022

piątek

Jeszcze lato, a ja juz zaczynam myśleć o zimie. Dziś przyjechał węgiel. Kupiłam tonę w workach, bo innego nie było za 3200. Kierowca zniósł oczywiście za opłatą. To węgiel z polskiej kopalni i powinien być dobry, kaloryczny. Zagranicznego sie boję. Miałam kiedyś z Czech i był lichy, bo ciepła nie dawał. Mam 1,5 tony. Mam też troche ponad 2 kubiki drewna. Jak zima będzie lekka, to jeszcze 0,5 tony trzeba będzie kupić w lutym. O ostrej zimie nie chcę nawet myśleć. Moja mama nie myśli wcale, bo węgla nie kupiła. Usiłuję ją namówić, ale sie broni, bo nie chce ruchu.

Już jesteśmy zdrowi i energia prawie wróciła. Zabrałam sie za remont w ganku od podwórza. Już jest posprzatane i trzeba jeszcze tylko wynieść gumolit i dokładnie pozamiatać. Od dziś zabieram sie za malowanie drzwi. Chcę też kupić farbę do podłogi i roletę na okno. Dobrze by było gdybym wszystko do końca sierpnia zrobiła. We wrześniu jest czas na inne sprawy. Będzie sprzątanie, mycie okien, pranie zasłon, firan, kap. Mam jeszcze trochę przetworów do zrobienia. Czekam na gruszki i późniejsze jabłka. Mają być nalewki i dzemy. Ma być jeszcze sos chiński.

Sezon się kończy i nie wszystko sie udało. Wnioski są. W przyszłym roku nie będzie już chyba kabaczków i ogórkow, bo nie owocują. Dam jeszcze szansę dyni i patisonom. Nie będzie kapust, cebuli i czosnku. Będzie więcej brokułów, kalarepy. Udała się też sałata i pomidory, papryki. Z kwiatami w donicach też nie wszystkimi mi po drodze. Nie będzie heliotropów i petuni, bo problem z nimi. Nie będzie tez dalii w doniczkach. Będą bratki, pelargnie, werbena, szałwie czerwone. Nie wiem co z bobem. W tym roku zebrałam mało.






Znowu kupiłam kilka książek, a miałam spasować...


Jestem w trakcie przygotowywania tomika z wierszami o miłości. Chcę przygotować 60 wierszy. Mam z 40, a resztę trzeba napisać. Mam z tego frajdę. Zamknęłam pewien etap w zyciu i trzeba to wyrazić. 

***

Piszę ciągle piszę

wczoraj złożyłam strofy w wiersz

pachnący wiatrem znad pól

i drobinkami kurzu wirującymi w słońcu

dziś dotykam myślą żniw mojej młodości

gorączkę prac

parskanie spracowanych koni

ich spienione boki i zapach nawozu

wspomnienia napływają garną się i tłoczą

wciąż ich więcej i więcej

pamiętam

pokrzykiwania żniwiarzy

o czerwonych twarzach i zroszonych czołach

i ruchliwe ptaki na ścierniskach

i wozy ze zbożem

wypełnione po niebo

pamiętam…

piątek, 12 sierpnia 2022

piątek

 U mnie prace szły, ale teraz przyhamowało, bo S po tym jak się upił i nie chciał pracować pojechał do domu. Do tego od środy oboje z Krzyśkiem mamy jakąś infekcję. To chyba covid. Zaraził na S.  Z tej znajomości już nic nie będzie. To dla mnie zbyt duży stres. Nie jestem w stanie znieść go pijanego, a on pijany być lubi. Teraz zablokowałam go w telefonie i mam nadzieję, że znajomość się urwie. Nic już mu tłumaczyć nie zamierzam, bo i tak to do niego nie trafi. Nie będę już do niego podchodzić sercem. Trzeba być asertywną. Moje dobro jest ważniejsze...

Na razie odpoczywamy i kurujemy się. Krzysiek ma urlop, bo energii nie ma i o pracy ani myśli. Weźmiemy sie od wtorku. Pilne jest koszenie, niszczenie chmielu, spalenie cienkich gałązek, usunięcie odrostów sumaka. Do tego trzeba juz kupić węgiel i trzeba zacząć remont w ganku od strony podwórza. Chmiel miałam w jedynm miejscu, a teraz panoszy się wszędzie. Zniszczył jodełkę, niszczy jałowiec i tuję, zarasta placyk betonowy na którym karmimy ptaki. Trzeba go zniszczyć randapem, bo nie mam siły go juz targać. Usunę jedną odnogę, a wyrasta pięć. Wiem, że randap jest szkodliwy, ale może zniszczy go od korzeni. Trzeba by zniszczyć przy okazji ostrężyny w ogrodzie, bo nic z nich nie ma. Nie owocują.

Ostanio zauważyłam, ze wróble sa bardzo nerwowe gdy jedzą. Konkurują o pokarm i podejrzewam, że jest go zbyt mało. U nas widuję stado około 50 wróbli. Chyba trzeba będzie dawać im więcej jeść, bo jesień idzie i muszą sie najeść. My karmimy cały rok i podejrzewam, że ptaki, które wylęgły sie u nas nie potrafią zdobywać pokarmu. Teraz idzie 5 kg pszenicy na tydzień i mama juz utyskuje, że to drogo wychodzi. Nie można ich jednak zawieść, bo zginą...

Zmieniłam rytm dnia i teraz obok pracy i zajęć dla siebie typu joga, Reiki, medytacje itp znalazłam też czas na malowanie i pisanie. Nie samymi obowiązkami człowiek żyje...

Poprowadź mnie

poprowadź mnie ścieżką

pachnącą przeszłością

gdzie wieś przycupnięta w cieniu drzew

tchnęła spokojem i ciszą

gdzie słoneczniki, topinambury i malwy

kłaniały się słońcu

pokaż mi łany zbóż chabry i kąkole

weź w dłonie śpiew skowronka i klekot bociana

poprowadź mnie tam

gdzie dusza spragniona wytchnienia

pląsała w objęciach łąk i wiatru

poprowadź mnie i nie zapomnij





czwartek, 4 sierpnia 2022

Czwartek

Tydzień się kończy. Był pracowity. Porządkowałam pracownie i już prawie koniec. Pokój dzienny juz pomalowany.  Zostanie ganek. Zrobiłam też trochę przetworów. Ostatnio ogórki w musztardzie i dzem śliwkowy.

Jutro ma przyjechać Sebastian. Powinien mi zrobić z dachami. Jeden trzeba posmarować, a drugi też pokryć papą. Sa też drobne prace.

Już czuję zmęczenie sezonem, a tu jeszcze tyle pracy. Chyba się starzeję, bo coraz gorzej napięcie znoszę. Ostatnio czasem mnie boli głowa.

Do roboty jeszcze oprócz dachów jest:

- wymiana pieca do centralnego

- pocięcie drewna

- zamontowanie daszku

- naprawa kominów

- naprawa podmurówki i tynku koło rynny

- remont w ganku/malowanie dwojga drzwi, okna i podłogi, załozenie rolety

Przetwory

- dżemy/jabłka, gruszki/

- nalewki/jabłka, śliwki, gruszki, brzoskwinia/

- sos chiński

- ogórki w curry

Strasznie dużo tego. Jeszcze dwa miesiące czasu. Oby ten czas juz minął, bo mam dość...

Mikuś rośnie. Jest kłopot, bo goni łagodne koty i warczy na nie przy misce. Niby nic im groźnego nie robi, ale one sie boją. Liczę, ze z tego wyrośnie, bo jest karcony za to. Wczoraj spał z nami w sypialni w nocy. Przytulił sie do mojego brzucha i nie wyspałam się. Muszę u wprowadzic troche dyscypliny, bo jest okropnie rozpuszczony i rozpieszczony. Musi pojąć, że szefem nie jest. Krzyśka niestety raczej lekcewazy.


Ostatnio byłam w stresie i jeszcze trochę jestem. Wszystko przez pośpiech. Ciągle gdzieś gnałam, a zajęć w ciągu dnia było duzo. Ciągle sobie mówiłam, ze nie mam czasu aż sobie wmówiłam. Była tylko praca i rozwój. Było to co ważne, a czasu na rozrywki nie było. Teraz to chcę zmienić. Muszę zwolnić i złapać równowagę. Czas wolny, złapanie oddechu jest bardzo ważne. Teraz mam zamiar przez 2 godziny dziennie słuchać muzyki, ogladać filmy, malować albo czytać niekoniecznie mądre, rozwojowe książki. Na razie kupiłam książkę o neandertalczykach i czytam. Niestety ciągle sie boję, ze ze wszystkim nie zdążę... Chcę kupić jeszcze teraz Sekretne życie drzew...




środa, 27 lipca 2022

środa

 Porządki w domu skończyłam. Wszystko co zbędne już wyrzucone. Została pracownia i ganek od strony podwórza. W pracowni działam. Już został wyrzucony duzy worek rupieci. Najgorsze są resztki styropianu. Dziadostwo leży wszędzie. Zejdzie jeszcze z  trzy dni moze, bo robię po trochu. W ganku trzeba zrobić remont. Są do malowania 3 drzwi, okno i podłoga. Trzeba kupić i powiesić roletę.

Ostatnio nie mam za duzo czasu na gotowanie, bo mam inne zajęcia w tym przetwory. Ostatnio zrobiłam kilka słoików ogórkow w musztardzie, a dziś chcę zrobić dżem i nalewkę z brzoskwiń. W piątek chcę znowu kupić ogórki. Tym razem zrobię w curry.

Obrodziła w tym roku papierówka. To bardzo stare drzewo. Cały czas teraz wykorzystuje jabłka. Było już ciasto, kompoty, placki. Dziś znowu ciasto. Będą jeszcze śliwki. Mam kilka drzew. Przy owocach jest trochę pracy, bo pestka nie odchodzi, ale owoce są bardzo smaczne.

Miałam ostatnio zajęcia z dietetyki i chociaż wierzę w to, że dieta może pomóc, to przygotowywanie jadłospisów, nie leży mi. Nie chciałabym tego robić. O kursie dietetyki więc nie myślę. Kupiłam za to książki by trochę temat sobie przybliżyć. Niby sporo na ten temat wiem, ale książka z której czerpałąm wiedzę ma około 50 lat i trzeba by jakąś nowszą.

Mikuś dorasta i zaczyna demolować dom. Zniszczył kojec i dewastuje kuchnię. Kupiłam nowy kojec. TYm razem metalowy...

środa, 13 lipca 2022

środa

Maturę zdałam i nawet wyniki  nie są tragiczne. Średnie raczej. Nie nastawiałam sie na lepsze. Wykupiłam sobie dwa kursy. Nauka polegała na trzech około godzinnych wykładach tygodniowo od września. Wymagania są zupełnie inne niz kiedyś. Gdy kończyłam technikum było mniej wymagań. Teraz musiałam sie dużo dodatkowo uczyć z matematyki i rosyjskiego. Trzeba było przeczytać dodatkowe lektury, bo są zmienione. Najlepiej poszedł mi polski rozszerzony. Zdobyłam 69 %. Mój kompleks, że matury nie mam stał sie przeszłością. Teraz myślę o studiach w Krakowie. Chodzi mi o psychologię. Waham się trochę, bo to 5 lat i spory wydatek. Bardzo jednak chcę. Jest szansa, że dam sobie radę, bo na studiach interaktywnych zaliczyć jest jednak łatwiej. Wcześniej muszę nauczyć się angielskiego do A2. Chodzi o lektorat. Z rosyjskiego lektoratu nie ma. Angielski to dla mnie nowość i nie idzie mi rewelacyjnie. Na razie wykupiłam kurs A1 w Eskk. Kurs jest bardzo fajny. Podstaw trochę mam, bo uczyłam sie na Duolingo, ale tam jest kiepsko z gramatyką. Znam jednak sporo słowek, a w zasadzie rozumiem, bo piszę z błędami. W Krakowie na psychologii zdaje sie w formie pisanej- testy. To łatwiejsze dla mnie niż forma ustna.

Kupiłam  dwie książki typu podręczniki z psychologii. To cenna dla mnie wiedza i pochłonę ją w wolnym czasie. To grube tomy... Zdobyłam tez pozycję o emocjach. Też typu podręcznika. Teraz czytam bardzo cenna pozycję o hipnozie. Myślę o autohipnozie, a książka tego uczy. Chcę spróbować zakodować sobie w podswiadomość sugestie wspierające odchudzanie, zmiejszające stres, dodające pewnosci siebie i motywacji.




W domu praca typo generalnych porządków się kończy. Jeszcze dwa dni. No moze trzy. Na dworze teraz nic nie robię, bo mokro.

Sporo roślin kwitnie i cieszy mi oczy...








wtorek, 5 lipca 2022

wtorek

Miałam skończyć pracę w mieszkaniu do końca czerwca, ale się nie wyrobiłam. Powodem była witryna, a konkretnie brudne szkliwo. Nie chciałam takiego zaniedbanego wstawiać do nowej witryny i wszystko postanowiłam umyć. Książki też były zakurzone i trzeba było każda odkurzyć. To mi zajęło 2 dni. Teraz resztę prac kończę. Zostaly jeszcze książki w aneksie bibliotecznym. Chcę część wynieść do pracowni, bo potrzebuję miejsce. Jak to skończę trochę odetchnę. Zostaną skladzik i ganek od podwórza. To drugi oddech i jeszcze pracownia.

Na dworze prace idą jak trzeba. Kupiłam sporo roślin i stopniowo przychodzą. Sadzę je, przygotowuję kolejne rabaty, koszę i plewię. Nie mam czasu na wycinanie chaszczy. Zostały dwa miejsca i muszę to zrobić do września. W tym roku mam bardzo duzo roślin od strony ulicy. Wyjątkowo duzo jest w doniczkach. Gdy nie ma deszczu trzeba wszystko podlewać bańką. Mam jeszcze kupić clematis, rododendrony, róże, irysy i chryzantemy. Nie wiem co jesienią z cebulowymi.

Przez tą całą działalność zaniedbałam pracę. Mniej pracuję zawodowo, nie piszę wierszy, nie biorę udziału w antologiach. Nie piszę książek. Mało maluję. Uczę się jednak. W niedzielę były ostatnie zajęcia w szkole naturoterapii. Następne pod koniec sierpnia. W czasie wolnym moze zrobię kurs zawodowy behawiorystyki kotów.

Poza tym udało mi się zdać maturę. Wreszcie. Do tej pory miałam tylko dyplom technika. Miałam też kompleksy z powodu braku matury. Myślę o studiach psychologii. Rozważam wszystko...




Kupiłam kilka książek w tym tą...:)


sobota, 25 czerwca 2022

sobota

 Mnie ostatnio cieszą kwitnące kwiaty. Dobrze się u mnie czuje rododendron, orliki, nasturcje, groszki pachnące, irysy, marcinki, hortensje, goździki kamienne. Niedługo będą kwitły floksy. Mam też kilka róż, ale pnąca nie kwitnie choć ładnie rośnie... Cały czas kupuję nowe rośliny. Ostatnio kupiłam floksy, parzydło leśne, dzwonki, trzy ostróżki, szałwie omszoną. Kupiłam też jeszcze raz śmierdziuszki. Chce je posadzić w wysokiej donicy dla ochrony przed ślimakami. Kupiłam szałwie błyszczace. Mam miejsce jeszcze na długa donicę z przodu domu... Już kwiaty do niej kupiłam ale nazwy nie pamietam. Chyba celozja. Mam miejsce jeszcze na trzy doniczki okragłe i coś moze kupie. Chcę kupić jeszcze clematis, irysy i może jakieś chryzantemy zimujące w gruncie.












Ostatnio kupiłam witrynę do pokoju dziennego, a dziś ma przyjechac stolik pod kuchenkę. Mój niestety już nie do użytku. Mebelek jest drewniany i prawdopodobnie go pomaluję na niebiesko. Jeszcze tylko kupię trzy krzesła do kuchni. Chcę drewniane. Teraz mam tapicerowane, ale każde inne i nie bardzo pasują.


Dziś mam do posadzenia rośliny na skalniak. Do tego będzie podlewanie bańką i szkoła. Muszę znaleźć czas by choć na chwilę wyjść z Kajtusiem na dwór. Kupiłam mu szelki i wychodzimy z nim. Moze sprzątnę trochę w domu. Może namaluję akwarelkę...

wtorek, 21 czerwca 2022

środa

 Dzień umyka za dniem i już prawie koniec czerwca. U mnie w ogródku wszystko śmiga. Pomidory kwitną jak szalone. Tym razem mam koktajlowe w tym czarne i żółte. Ciekawa jestem co będzie z brokułów, bo mam pierwszy raz. Na razie rosną ładnie. Poziomki z doniczek juz prawie zjedzone. Sałaty się kończą. Na kalarepki czekam. Podjadamy rukolę. Kwitną ogórki i krewnicy. Mam kabaczka, dynię i patisona. Bób też śmiga. Nadal się waham ale chyba jednak w przyszłym roku jeszcze jedną skrzynię przygotuję. Mam na nią miejsce. Chodzi mi o fasolkę szparagową...





Nadal robie nalewki i konsumpcyjne i lecznicze. Lecznicze mam z liści morwy, z mniszka, z melisy. Będzie jeszcze z oregano i może z estragonu. Konsumpcyjne w tym roku są gotowe z czarnego bzu, z truskawek, z czereśni. Jeszcze będzie z malin, śliwek, jabłek, gruszek, wiśni.

Mam w tym roku syropy z mniszka i bzu czarnego. Bez został jeszcze na owoce. Soki są cenne, bo między innymi chronią przed wirusami.

Robię przetwory z owoców. Na razie dżemy. Czekam na maliny. Mam dzikie i uważam je za bardzo cenne. Będzie sok, ale traktowany jak lekarstwo.

Prace porządkowe w mieszkaniu sie kończą. Dziś moze przyjedzie witryna. Zostanie jeszcze pracownia. Tu robota zajmie kilka dni, bo był remont.

sobota, 18 czerwca 2022

sobota

Generalne porządki, czyli usuwanie z domu co zbędne już prawie skończyłam. Została pracownia i sienie. W pracowni była robiona ściana i jest bałagan. Wszędzie styropian, takie drobne kuleczki. Pracowni w tym roku nie remontuję, a trzeba zrobić podłogę i pomalować. Moze w przyszłym roku. Na razie usunę to co niepotrzebne. Trochę tego jest, bo z kilku działalności sie wycofalam. Nie będzie scrapbookingu, ani bizuterii. Trochę porzadku trzeba zrobić w decoupage. Decoupage robię tylko dla siebie. Teraz nie mam dostępu do pracowni i maluję w pokoju dziennym. Chciałam poczynić maki akrylami, a farb nie mogę dostać... Teraz zostałam tylko przy malowaniu róznymi technikami i przy ikonach.

Wycofałam sie też praktycznie z robienia kosmetyków. Teraz czasem tylko zrobię krem. Robię za to perfumy w olejku i w wosku. Lubię perfumy zrobione przeze mnie, bo wybieram te olejki, które lubię. Jeśli chodzi o zapach w domu to używam olejków- kominki, potpourri.

W najbliższym czasie będę miała remont. Tym razem to ocieplenie drzwi i malowanie w pokoju dziennym. W tym roku chcę też jeszcze zrobić wentylację w pracowni i kuchni, bo jest wilgoć. Trochę jeszcze innych prac wykona Sebastian. Jest też jeszcze zmiana pieca do centralnego, bo od 2023 r muszą być juz zdgodne z ekoprojektem. Nie kupię piecokuchni, bo albo koszmarnie drogie albo za duzo kw do mojej kuchni. Kupię piec kominkowy. Znalazłam tani. Gotować będę w pokoju dziennym, bo u mnie nie jest wykwintnie, a swojsko. Gotowanie w pokoju mi nie będzie przeszkadzać, bo jeszcze niedawno miałam kuchnię połączoną z pokojem dziennym.

MIkuś jest kochany i słodki, ale drań nie chce jeść z miski. Je od kotów, a one musza pojeść spokojnie. Je tez z ręki, albo naszą kanapkę. Wtedy ma apetyt. Jest wręcz zachłanny. Z miski jeść nie chce. Weterynarz radzi konsekwencje i nieuleganie. Nic mu sie nie stanie jak nie zje. Zgłodnieje i się chwyci.

Maluję teraz codziennie, bo w poniedziałek chcę wysłać paczkę z akwarelami na bazarek dla kotów bezdomnych...




wtorek, 14 czerwca 2022

wtorek

Zabieram się za  rośliny na dworze. Chodzi mi o intensywna pielęgnację i zakupy. Teraz kwitną róże, ale nie wszystkie. Mam problem z pnącą, bo pięknie rośnie, ale pączków nie ma. Jedna też jest bardzo licha. Trzeba będzie jesienią jeszcze z 2, 3 róże kupić. Mam pnącą różę z takimi drobnymi pełnymi kwiatkami, ale coś choruje. Chyba jest przenawozona, bo rośnie w poblizu toalety Pikusia. Pięknie kwitnie wiciokrzew i chyba mu dobrze u mnie. Pięknie kwitł clematis i juz kupiłam kolejny. Miałam biały i mam jeszcze fioletowy. Chcę kupić różowy. Muszę kupić kratki dla nich, bo pną sie po siatce. Chcę kupić różaneczniki. Moze z dwa,  bo mam i dobrze rośnie. Zadowolone są orliki, bo kwitły jak szalone. Piękny jest mam. Chcę kupić coś na skalniaki i może funkie choć zjadają je ślimaki. Kupiłam już to i owo i czekam. Mam pomarańczowe liliowce i chętnie je komuś wydam, bo kępy olbrzymie. Chciałabym inne kolory. 

Do donic kupiłam jeszcz fuksję i niedośpian. Mam jeszcze jedną donicę i coś muszę kupić, ale pomysłu nie mam.

Powinnam kupić fioletową winorośl. Mam rózową i zieloną i pięknie rosną.

Jeszcze jestem na diecie dr Dąbrowskiej, ale w czwartek koniec, bo nie chudnę. To będzie 14 dni. Później powrót do normalnego jedzenia. Schudłam 2 kg. Kolejny etap we wrześniu, ale nie uda mi sie do 73 kg zejść. To by było 30 kg zrzucone. Na razie robię porządki w kuchni i w przepisach. Wszystko co bardzo kaloryczne wyrzucam. Zostawię pizzę i kotlety z sera żółtego:) ale kotlety i tak jem bez innych dodatków poza surówką. Mam trochę nowych przepisów. Choćby chleb pszenno-żytni czy chleb z płatków owsianych, kilka sałatek. W sobotę będzie sernik z rabarbarem, a w następną ciasto z truskawkami. Nie piekę dużo, bo to bomby kaloryczne, ale Krzysiek lubi...

Zabietam  się  za robienie przetworów. Na razie powstało kilka leczniczych nalewek i syropy z mniszka i bzu czarnego. Od piątku zaczynam robić dzemy. W tym roku muszę z 20 słoiczków zrobić. My kupnych dżemów nie jemy.

Pierwsze w tym sezonie maki...:)



sobota, 11 czerwca 2022

sobota

Nadal działam koło domu. Pracy masa. Takiej drobnej typu przesadzenie krzewu, przycięcie winobluszczu, chmielu, zasilanie, plewienie, palikowanie pomidorów. Ciągle trzeba zbierać ślimaki i sypać truciznę. Znowu trzeba kosić. Powinnam już kupić byliny na skalniak, ale kwitnące latem. Powinnam przesadzić siedmiolatkę. Powinnam zabrać się za niszczenie perzu. A tu energii brak, bo ostra dieta.

Praca jest też w domu. Skończyłam generalne sprzatanie w sypialni i zabieram się za książki w pokoju dziennym i dawnym aneksie bibliotecznym. Teraz tam jest kocia ubikacja. Mam sporo książek do usunięcia, bo potrzebuję miejsce na inne. Teraz książki leżą na dolnej półce ławy, a to mi przeszkadza. Miejse na książki znowu się kończy. Już teraz kupuję co sie da w formie ebooka, ale i tak jest problem. Kolejnej biblioteczki nie mam gdzie wstawić. Książki przejrzałam i sporo wystawiłam do sprzedaży, ale za bardzo nie idą. 

W tym roku kupiłam sadzonki truskawek i już owocowały. Było kilka truskawek, ale drobnych. Niestety krzaczki bardzo liche. W tym roku jesienią moze też jeszcze trochę kupię. Mam też poziomki w donicach, ale chcę też trochę sadzonych w gruncie. Posadzę jesienią i niech sie dzieje co chce... Gdy byłam dzieckiem i mlodą osobą na poziomki chodziłam do lasu. Jest ich u nas, a przynajmniej było sporo. Ciocia nauczyła mnie robić poziomkowy sok na zimę. Trzeba było po prostu poziomki zasypać cukrem i słoiczki zamknąć. Lubiłam napój z tego soku. Nazywałam go herbatą. Kiedyś bardziej korzystałam z tego co mi urosło lub co znalazłam. Chodziło sie na grzyby, maliny, jeżyny. Koło domu był sad i duży warzywnik. Kury biegały po podwórku. Czasem były indyki, kaczki. Kilka lat dziadek miał owce i pszczoły. Inaczej sie jadało niż teraz. Dojrzał pomidor to sie go zjadało na kolację. Były jajka to była jajecznica. Kura przestwała nieść jajka, to babcia robiła rosół. Teraz wszystko kupuję w sklepie i wtedy gdy mam ochotę np. pomidory zimą. Kiedyś życie było prostsze i tańsze...

Kupiłam taką witrynę do pokoju dziennego. Zauroczyły mnie te kolumienki...:) Lubię stare meble...



wtorek, 7 czerwca 2022

wtorek

Od piątku jestem na diecie dr Dabrowskiej. Je sie same warzywa i owoce. To dieta przedewszystkim zdrowotna. Regeneruje organizm. Przy okazji sporo sie chudnie. Ja teraz schudłam 2 kg ale dalej może być problem, bo w upały nie chudnę, a teraz w nocy jest ciepło. Na diecie chcę byc minimum 21 dni. Jeśli będę chudła to może 4 tygodnie. Fizycznie czuję się nieźle, ale psychicznie kiepsko. Nie chce mi sie nic robić i złapałam sie na tym, że praca którą wykonuję to dla mnie stres, bo sie nawarstwia. Działam i w domu i w ogrodzie, a pracy prawie nie ubywa. Coraz więcej do zrobienia widzę. Nie wiem czy do jesieni wszystko zrobię. Mam na myśli generalne porzadki w domu i ogarnięcie obejścia. Na razie wyrzuciłam 4 worki starych ciuchów. Usunę z domu trochę szkliwa i trochę książek. Ma być luz...

Dziś było sprzatanie w sypialni. Jutro jadę do miasta, bo otwarto nowy sklep zielarski w którym chcę być. Zamówiłam już kilka suplementów i korzeń z pokrzywy dla Krzyśka na prostatę. W sklepie są też przyprawy. Chcę kupić curry, kolendrę, estragon, cząber. Mam też liste od mamy. Po powrocie może mi sie uda zasilić kwiaty i spryskać róże, bo masa na nich mszyc. Może też wyszoruję zlew i usunę z domu stare czasopisma o urządzaniu wnętrz. Kupowałam je przez kilka lat i jest i sporo. Tylko teraz miejsce zajmują.

Dziś kupiłam drewno do palenia. Trzeba będzie jednak niektóre klocki poprzecinać, bo są do kominków i mają do 33 cm, a mnie potrzeba do 28. Sebastian potnie.

Kupiłam kilka książek, koszulki dla Krzyśka i słoiki ozdobne do ziół. Chcę kupić te książki...:)