Codzienność

Codzienność

wtorek, 31 stycznia 2017

Codzienność, zakupy i akwarele

Wczoraj wstaliśmy wcześniej, bo nie dość, że Krzysiek musiał iść na zakupy to jeszcze miał przyjechać węgiel. Wreszcie, bo już ostatnie wiaderka pozostały w komórce. Obyło się bez problemów,  już jest i mamy czym palić. Teraz musimy jeszcze kupić parę worków drewna w klockach i będzie ok. Ostatnio nawet tak bardzo nie marznę. W domu jest trochę cieplej odkąd powiesiłam koce na drzwiach no i grzeję trochę rano grzejnikiem. Od wczoraj pali się lepiej w piecu, bo go wyczyściliśmy. Był z nim problem - dymił i ogień z niego buchał popielnikiem. Bałam się o koty i Pikusia, który też ostatnio pod piecem często leży . Długo nie wpadłam na to by go wyczyścić, bo czyszczony był dokładnie we wrześniu chyba. Niestety węgiel jest jaki jest. Strasznie zanieczyszczony. Koniec końców czyszczenie było konieczne. Teraz już koty mogą się wygrzewać bez zagrożenia.

Następna pozytywna nowina to to, że  Śnieżek zaczął się na strychu wreszcie pokazywać. Poczuł się chyba pewniej i teraz jak mu Krzysiek zanosi jedzenie czeka na nie na schodach. Złapać się jednak nie daje na razie. Dobre jest też to, że ze strychu prawdopodobnie wcale na dwór nie schodzi. Jest więc bezpieczny. Teraz musimy pomyśleć jak by go złapać i z powrotem zabrać do mieszkania. Trzeba będzie użyć chyba klatki łapki. Ta jednak stoi nadal na dworze. W dodatku przymarzła. Nie zabraliśmy jej wcześniej i teraz jest kłopot. Oby była sprawna. No i czy w nią Śnieżek zechce wejść? 

A na koniec książki o jodze, które mi wpadły w oko i akwarele. Pierwszą książkę kupiłam. Drugą kupię wkrótce...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam