Zepsuł mi się do końca laptop. Klapkę trzeba podpierać albo trzymać drugą ręką, żeby działała. Sebastian wysyłał mnie dziś po nowy ale ja się bronię pojadę dopiero w poniedziałek może. Czy od razu kupię nie wiem, bo budżet mam ograniczony. Już teraz się martwię kto mi programy ze starego te z płatnych przegra. Potrzebuję astrologiczne, Corel, Office i jeszcze kilka innych. Resztę przeniosę sobie sama ale trochę pracy z tym będzie. Muszę też zanieść go do punktu, bo trzeba serowniki do tabletu graficznego wgrać.
Wczoraj działałam robókowo. Wzięło mnie na maki. Było malowanie i decu. Dziś i jutro też będzie deku. W kolejnych dniach może wezmę się za kartki, bo już mi się zapas kończy.
W poniedziałek byłam na warsztatach. Powstały dwa obrazki w tym jeden na podobraziu płóciennym. Nie wiedziałam, że pastelami olejnym można na tym podobraziu działać.
Dziś Sebastian był w ogrodzie i wyplewił w nim. Posiał też to i owo. Ogród mnie nie cieszy. Bób niby rośnie ale część zniszczyły ślimaki, a na reszcie pełno mszyc. Nie chcę chemii w ogródku i stąd problemy. W przyszłym roku już warzywnika nie będzie, bo psu na budę się to zdaje. Chętnych do roboty nie ma, a samo rosnąć nie chce. Będą tylko kwiaty, drzewa i może krzewy owocowe i ozdobne. Czas się przestawić na miejski styl skoro w mieście mieszkam.
O! Drugi od góry świetny, pierwszy intrygujący i nie do końca wiem, co o tym myśleć. Jakiś tajemniczy taki...
OdpowiedzUsuńdzięki...:)
Usuń