Codzienność

Codzienność

wtorek, 13 marca 2018

Ikona, vedic art i dieta

Wczoraj byłam na warsztatach ikony, a Krzysiek siedział w domu i pilnował ognia w piecu i kurierów. Mają przyjść moje ozdoby- gęsi i paczka z jedzeniem wegetariańskim. Paczka będzie już 4, a to oznacza że stuknęło mi 3 miesiące na diecie ichtiowegetariańskiej. Na razie nie przytyłam i dieta mi służy. Jem dużo w tym słodycze, a konkretnie ciastka typu eklerów i nie tyję. Mięsa mi nie brakuje i tak ma być. Zwierzęta przeze mnie nie cierpią. No prawie, bo jem jajka i nabiał no i ryby. :( Z tego jednak nie zrezygnuję niestety. Co do ciastek to nie weszły na stałe do mojej diety, bo gdy Krzysiek prace skończy skończą się i one.
Co do odchudzania to zrobię jeszcze jedno podejście do diety dr Dąbrowskiej. Mam nadzieję, że skoro teraz mięsa nie jem, a ryby jem rzadko, to nie będzie się organizm zbytnio buntował i słabo mi się nie zrobi. Może jakoś wytrwam i parę kilo zrzucę. Przydało by się ale nic na siłę. :) Z dietą chcę ruszyć po świętach, od razu gdy dostawcy warzyw zaczną jeździć. Gdyby mi wyszło i schudłabym to dietę powtórzę pod koniec lata. Może w sierpniu. Na cuda się nie nastawiam ale może...

W przyszłym tygodniu ostatnie już zajęcia z ikony. Co później jeszcze nie wiem. Chciałabym akwarelę albo oleje. Interesuje mnie też witraż ale ma być ponoć dopiero w lecie.

Nadal piszę wiersze i maluję. W niedzielę mój wiersz zdobył kolejne wyróżnienie na grupie na Facebooku. Wyróżnienie administratora grupy zdobył też felieton. Do tej pory napisałam tylko dwa, ale może to się zmieni, bo coś mnie do nich ostatnio ciągnie.






1 komentarz:

  1. Bardzo mi się ikona podoba, ja bym nie potrafiła , ale ty masz talent ...

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam