Codzienność

Codzienność

środa, 7 marca 2018

problem z piecem, plany i trochę o kotach

Okazało się, ze w piecu się nie paliło, bo Krzysiek zamknął drzwiczki od popielnika, a dodatkowo w piecu była klapka od popielnika, która należało wyjąć. Zupełnie zablokowała ciąg. Moja wina, bo nie ruszyłam się do pieca gdy się palić nie chciało tylko polegałam na Krzyśku. On jest jaki jest. Powinnam była od razu pokombinować. Swoją drogą nie jest łatwo żyć z facetem bezradnym jak dziecko... Niestety nadal się nie pali, a mnie się pomysły skończyły...

Ostatnio pracuję sporo i zaczęłam planować zakup mebli do sypialni. W zasadzie jak nic się nie zmieni to jeszcze wiosną powinnam kupić komodę i bieliźniarkę. Może jeszcze na szafeczki nocne starczy. Szafa musi poczekać, bo się do antologii jednak zgłosiłam i to trzech. Oby tylko Krzysiek pracy nie stracił od lipca, bo będzie krucho... Na meble do kuchni już mam. Nie wiem tylko ile transport.
Meble do sypialni też mają być z sosny.

Mruczek na razie sika z tym, ze pod stołem. To dla niego norma, bo zawsze kuwetę omijał. Rozi jest taka sama. Jeszcze jej w kuwecie nie widziałam. W tej chwili Mruczek jest zestresowany i okropnie przerażony. Dołożył mu ten wyjazd. z podaniem leków jest problem, bo no-spę wypluwa. Antybiotyki i środek przeciw zapalny łyka, bo to w płynie.  Trzeba go strasznie pilnować przy jedzeniu. Nie bardzo chce jeść mięso. Daję mu chrupki urinary i pilnuję, żeby zjadł. 
Rozi dwa dni temu znowu dostała szału i nie pozwoliła do mnie żadnemu kotu podejść, bo wyła i syczała. Zjeżyła się do tego na grzbiecie i ogon miała jak szczotka. Wyglądało to groźnie. Wsadziłam ją pod kołdrę i na szczęście prawie zaraz jej przeszło. Co ją napadło nie wiem.
Znalazłam wreszcie weterynarza, który robi sterylizacje kotek- cięcie boczne. Zwykły zabieg jest niemożliwy jeśli chodzi o Onkę i Puńkę. Obie to histeryczki, zwłaszcza Onka i było ryzyko, że ściągną sobie kaftaniki po sterylizacji i nie pozwolą z powrotem założyć. Wolałam się nie mierzyć z problemem wylizanych albo rozdrapanych ran. Pierwszej, chyba Once, bo to pilniejsze chcę zrobić zabieg po 16 III, gdy Krzysiek będzie miał kilka dni wolnego. Puńce po kilku dniach. 

A na koniec kolejny etap ikony


6 komentarzy:

  1. Ech zawsze coś z kotami...
    Nie jest łatwo...
    Ikona wygląda coraz lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehhh, z tymi kotami ....problem rozlizywania ran jest mi dokładnie znany i aktualnie przerabiany, bo naszego koteńka bardzo interesuje ten fakt i liże się do upojenia, tzn.próbuje i kombinuje, jak koń pod górę.
    Ikona zapowiada się bardzo ciekawie :) Już jest ładna na tym etapie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do ikon masz wyjątkową rękę- kreska

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam