Codzienność

Codzienność

piątek, 22 czerwca 2018

Wszystkiego po trochu...

Wczoraj mieliśmy opryskać sad ale pogoda nie pozwoliła. Perz w nim wszędzie jest na metr wysoki. Przy okazji obejrzałam leszczynę. Jest jedna, ale ma sporo owoców. Trzeba będzie o nią zadbać. Obrodziły też śliwki. Będę musiała narobić dżemów, bo trzeba bogactwo, które daje natura wykorzystać. Mnie dżemu jeść na diecie nie wolno, ale kiedyś dieta się skończy, a dżem domowy ze swojskim chlebem bardzo lubię. W spiżarni miejsce jest odkąd nowy regał kupiłam. Może zrobię też z nich wino... Ponoć jest pyszne, ale długo trzeba na nie czekać...

Dieta trwa. Przez dwa miesiące straciłam prawie 9 kg. To sporo jak na mnie, ale inni jednak tracili o wiele wiecej. Przyczyna  mniejszego spadku może leżeć w braku ruchu, w kiepskim metaboliźmie i w grzeszkach. Grzeszki to kilkakrotne zjdzenie pokarmów o stałej konsystencji. Mimo tego bardzo się cieszę, że choć o tyle waga mniejsza. Działam dalej. Teraz do końca wrzesnia chce stracić jeszcze 4 kg, a później może do końca roku jeszcze z 10. Oby sie udało to odetchne trochę. Diete zupowa polecam wszystkim. Jest bardzo wygodna, bo nikt nie narzuca co się ma jeść w danym dniu. Mozna gotować to na co ma się ochotę. Mnie pasuje to, bo nic mi się w lodówce nie marnuje. Nie muszę tez szaleć z zakupami i jem zupy z tych produktów, które mi sie uda kupić. Dieta w moim wykonaniu jest bardzo tania co nie jest bez znaczenia.

Praca w domu i koło domu posuwa się sukcesywnie do przodu. Wszystko idzie zgodnie z planem. Pracy do wykonania ubywa. Bardzo mnie to cieszy. Trochę zadań do wykonania na teraz jeszcze zostało, ale juz drobne. Troche wiecej pracy będzie jesienią.
Ja działam w pracowni. Ostatnio robie kartki i decu. Mam nowe pomysły, ale czekam na pieniądze, bo to i owo musze kupić. Kuszą mnie stare deski i ikony oraz anioły decu. Deski musiałabym kupić. Papierów ryżowych tez nie mam. Poczekam z tym do lipca.










Zrobiłam swój pierwszy krem. Odkładałam to długo, bo się bałam porażki, ale wyszedł. Krem wyszedł gęsty ale sie wchłania dość dobrze. Jest z lanoliną, hydrolatem z kwiatu pomarańczy, maceratami olejowymi z czarnego bzu i oregano. Dodałam też wit E i olejek eteryczny. Zobaczymy jak będzie działał na skórę. Następny w kolejce będzie chyba płyn do higieny intymnej z wyciągiem z kory z dębu. Powinnam tez koniecznie niedługo wybrać się na korzeń łopianu. Kolejny macerat czas zalać:)

8 komentarzy:

  1. A dla takich domowych, ręcznych cudeniek nie może zabraknąć odpowiedniej ochrony. Przechowujesz może rękodzieła w plastikowych pudełeczkach, koszyczkach czy mają swoje własne miejsce? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na zupkach schudłam 10 kg i też byłoby więcej gdybym była konsekwentna.Chcę być
    Trzymam za nas kciuki

    OdpowiedzUsuń
  3. To super schudłaś!Gratuluję i chyba sama muszę się zainteresować tą dietą:)A z jakiej książki korzystałaś?pozdrawiam
    Ulak

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję spadku wagi , tak trzymaj. Karteczki poczyniłaś piękne . Miłego weekendu !!!

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam