Codzienność

Codzienność

piątek, 23 grudnia 2016

Przedświątecznie...

Jutro Wigilia. Wszystko w domu idzie swoim tokiem bez przeszkód. Martwi mnie Śnieżek, który nadal do domu nie wrócił i się wcale nie pokazał. Martwi mnie też trochę mój skaczący puls, bo robienie badań mi się nie uśmiecha. Rozczarowała mnie pogoda. Zawsze zachwycały mnie śnieżne święta. Kiedyś marzyłam by pojechać na pasterkę saniami. Zachwyciły mnie takie sceny w książce A lasy wiecznie śpiewają i zapragnęłam podobnych przeżyć. Cóż nigdy to się raczej nie spełni, bo śniegu ostatnio mało. Coraz mniej też jest koni. Szkoda... Swoją drogą chociaż do kościoła nie chodzę to na pasterkę kiedyś może pojadę. Nigdy jeszcze nie byłam i jestem jej ciekawa. U mnie w domu za moich czasów nie było zwyczaju chodzenia na pasterkę. Kościół jest za daleko. Były wprawdzie samochody, ale dziadek ze względu na wiek w nocy nie jeździł, a rodzice nie byli zbyt religijni. Mój pierwszy mąż też do kościoła nie chodził to i mnie zawieźć się nie kwapił.

Wczoraj zrobiłam ostatnie zakupy przed świętami. Kupiłam dla siebie książkę i kalendarz, olejek waniliowy do ciała i tablet graficzny. Kupiłam też szynkowar i masę przypraw.
Dziś już mam przygotowywać jedzenie. Zaraz biorę się za pieczenie makowca. Będzie tym razem z polewą i wiórkami kokosowymi. Wieczorem będę piekła schab. Ma być na dziko z jałowcem, czosnkiem i rozmarynem. Krzysiek pojechał na zakupy. Po południu mam skończyć zawieszki. Jak ten dzień zniosę to nie wiem, bo mi strasznie zimno. Węgiel daje więcej dymu i popiołu niż ciepła. Wczoraj też okropnie zmarzłam. Jutro będzie ciepło, bo mam zamiar dodatkowo rozpalić w piecokuchni. Palić będę wprawdzie na podniesionych rusztach, ale i tak powinno być cieplej...






5 komentarzy:

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam