Codzienność

Codzienność

sobota, 24 sierpnia 2024

sobota

 Cały tydzień był gorący i niewiele na dworze zrobiłam. Naładowałam za to worki u babci w spiżarni i 3 zostały wywiezione. To wywożenie też dla mnie ważne. Jeszcze niecałe dwa miesiące i się będzie w piecu palić. Do tego czasu chcę wszystko co zbędne usunąć. Został jeszcze regał w spiżarni u babci i z 2 worki u mamy. Kolejny tydzień moze chłodniejszy to coś na dworze zrobię. Pilne jest cięcie. Już zaczęłam. Trzeba wyciąć sumaki, wyciąć gałęzie na podwórku i wyplewić w skrzyni. Jest koszenie.

Jakiś czas temu posadziłam winorośl, 3 krzaki. Wszystkie pięknie rosną ale nie owocują. Teraz trzeba by załatwić dla nich kratki, bo pędy snują się po ziemi. Miałam fioletowy, różowy i zielony. Różowy i zielony na pewno jest. Fioletowy wyglądał jakby się nie przyjął, ale w następnym roku krzak w tym miejscu  już był.

Kupiłam kilka książek i teraz czytam. To książki historyczne, ale nie powieści. Teraz czytam o średniowieczu. Czytałam o Słowianach i o życiu w Polsce od XVI - XVIII w. Ciekawe czasy.

Dziś mam awarię spłuczki. Zalało całą łazienkę i to dwa razy. Sąsiad zakręcił mi wodę w studzience, bo kranik za muszlą nie działa. Teraz brat Krzyśka montuje pływak. Krzysiek jest w pracy, ale i tak by tego nie naprawił.

czwartek, 15 sierpnia 2024

Matki Boskiej Zielnej

Dziś święto Matki Boskiej Zielnej. Oczywiście świętuję. Przygotowałam bukiet z ziół. Już są poświęcone. Mam dziurawiec, nawłoć, dąb, morwę, rozmaryn, oregano i orzech. Nie wszystko jednak jest tak jak powinno, bo zapomniałam ogarnąć przed domem. Nie wyplewiłam i nie wykosiłam w jednym miejscu. Mamy brakło i nie miał mi kto przypomnieć. Dziś mama mi się śniła i nie był to zły sen.

Zrobiłam trochę zakupów. Kupiłam maszynkę do mielenia mięsa, elektryczną. Trzeba by zacząć znowu piec kotlety ze śledzi, a ręczna maszynka jest za duża i nie chce mielić. Kupiłam trzy książki. Wszystkie Mateli. Jutro część zakupów przyjdzie. Teraz czytam książkę z archeologii.

Tydzień był dość pracowity i trochę klamotów od babci ze spiżarni usunęłam. W przyszłym tygodniu jeśli się uda chcę ciąć drewno. Jutro może wykoszę przed domem. Jest jeszcze plewienie.

POgoda mnie martwi, bo mają być upały. Dziwne to dla mnie, bo już niby późne lato, a tu taki pasztet. Bociany już zbierają się na sejmikach i tylko patrzeć jak odlecą, jerzyki pewnie już odleciały, kwiatki letnie tracą urodę. Moje szałwie np. już żółkną listki. Czekam na jesień.