Codzienność

Codzienność

niedziela, 30 listopada 2025

niedziela

 Dziś wstałam późno. Odespałam cały tydzień. Jutro  wstanę chyba wcześniej, bo od 16 mam pracę. Trzeba się przed pracą wyrobić. Mam przygotować dwa posiłki. Obiad Krzysiek zje koło 14. Kolację skończę koło 20:45 po pracy. Inne plany na jutro to sprzątanie w kuchni u babci i kończenie bałaganu w książkach. Do końca tygodnia chcę skończyć rozgardiasz u babci i chcę skończyć przenoszenie książek. Już mnie kusi dalsze sprzątanie. Chodzi o pracownię i warsztat. Nie wiem czy uda mi się plany zrealizować przed świętami. Jeśli nie, to zrobię to w zimie. Nie będzie wakacji tak długich jak chciałam mieć. Na razie wybieram książki, filmy, audiobooki. Moze będzie ikona. Moze akwarele. Dokończę kurs behawiorysty zwierząt i jogi kręgosłupa. Skończę z obsesją porządków i będę mieć głowę wolną.

Koniec diety. Wczoraj było ciasto. Mały kawałek. Zrobiłam bez cukru z jabłkami i budyniem. Dziś będą placki ziemniaczane  z mięsem i selerem. Nowy przepis. Jem jeszcze mało. Za tydzień chcę przejść na dietę zupową na jakieś dwa tygodnie. Powrót na dietę po Nowym Roku. Może w lutym.

Myślę o prezentach. S dostał kalendarz wędkarski. Krzysiek i jego brat dostaną kosmetyki. Ja kupiłam kilka książek i jeszcze chcę audiobooki. Może to potraktuję jako prezent.

W tym roku może będę miała więcej stroików o ile świerk wytrzyma. Chcę mieć gałązki w sypialni i moze u babci. W sypialni chyba będzie stroik na drzwiach. U babci trzeba by może gałązki na oknie. Problem jest z wazonem. Kupiłam latarenkę solarną na okno do babci.

Od jutra mam zamiar zapisywać wydatki na jedzenie. A tu plany na grudzień

- porządki ze zmianą pościeli i praniem i myciem szyby w pokoju dziennym do 20 XII

- gałązki jałowca i tui w każdym pomieszczeniu/jałowiec ochrona, tuja przodkowie/

- porządek w spiżarni kuchennej i lodówce do 20 XII

- pierniczki i pierogi na Wigilię wcześniej

- codziennie krótko wietrzyć pokój dzienny i sypialnię

- plan na święta i Nowy Rok już no i zakupy co się da wcześniej

- codzienny krótki 30 minut reset/spokojne wypicie herbaty bez komputera, siedzenie przy świecy lub kominku do aromatoterapii lub zawinięcie w kołdrę  z Aronkiem/

- codziennie audiobook lub książka i minimum raz w tygodniu malowanie.






czwartek, 27 listopada 2025

czwartek.

 Nadal piękna zima u mnie. Wczoraj padał śnieg prawie cały dzień i sporo go jest. Dwa razy odsypywałam tam gdzie jedzą gołębie. Dziś trzeba odśnieżyć na ulicy. Spacer był dłuższy, bo Mikuś uwielbia śnieg. Szaleje, węszy... Później wchodzi pod kołdrę i grzeje łapki.  Chciałam zrobić trochę zdjęć. Tu zdjęcia z niedzieli. :)



Praca jako ankieter mi się podoba i chcę działać w tym kierunku. Pracowałam trzy dni po 4,5 godziny i zapisałam się na przyszły tydzień. Czy praca będzie to się okaże jutro. Wszystko zależy od tego czy będą zlecenia. Już innej pracy szukać nie będę. Tu się chce rozwijać. Jeśli nie w tej to w innej firmie. Powinna być szansa, bo ludzie tą pracę niezbyt chętnie wykonują. Respondenci są różni, agresywni i niemili też. Wczoraj miałam okazję się umówić, bo jeden pan nalegał na spotkanie. Tak, że i takie telefony bywają... :) Trzeba mieć refleks i odporność psychiczną. Sama nie wiem jako osoba wrażliwa jak sobie z tym radzę, ale dobrze jest.

Przed chwilą wróciłam od znajomej z budką dla kotów bezdomnych.

Jeszcze mam zrobić trochę z książkami. Umyłam okno u babci. Był obiad i będzie kolacja.

Jutro będzie sprzątanie u mamy. W sobotę u babci.

niedziela, 23 listopada 2025

niedziela

 U mnie piękny śnieg. Przed chwilą odśnieżyłam. Jeszcze idziemy na spacer z Mikusiem. Kocham zimę, ale tylko taką ze śniegiem i lekkim mrozem. Krajobraz jest taki romantyczny jak z pocztówek. Dziś w nocy ma być -10 stopni. To już nie przelewki. Boję się o bezdomne zwierzęta. U mnie jest słoma w komórce dla nich. To jakieś schronienie. Ma być jeszcze budka. Chcę odebrać od znajomej  w czwartek. Do mnie przychodzą dwa koty. Chyba kocurki. Wystawiam jedzenie i picie. Wołam, ale się nie pokazują. Rozumieją  i za chwilę jedzenie znika.



Koniec pilnych prac na dworze u mnie. Coś jeszcze może będzie, ale już bez spiny. Wczoraj zamknęłam sezon. Było wino...:) Od dziś już moje wakacje. Będzie więcej czytania, będą filmy, będzie dzierganie i malowanie, kursy i więcej spania. Sezon na pracę zacznę w marcu. U mnie idzie zgodnie z rytmami natury. No przynajmniej się staram. W tym roku spóźniłam się o dwa miesiące. Koniec powinien być na początku października.

Nadchodzący tydzień będzie pracowity. Są prace do wykonania w domu. Kończę działalność z książkami. Jutro może będzie praca zawodowa, a jak nie to umyję okno u babci i podziałam z firanką. Okno chcę ozdobić. Ma żyć.

Snieżusia boli łapka. Robię Reiki, ale może być konieczny wyjazd do weterynarza.

środa, 19 listopada 2025

środa

Wczoraj fachowiec wstawił mi okno. Zostało jeszcze jedno duże i jedno malutkie oraz okienko na strychu. To może wiosną. Palety kończę, ale teraz są gęste i trzeba ciąć na dwa razy, bo piła staje. Gałęzie prawie przeniesione. Prace na dworze może do końca tygodnia skończę. Czas najwyższy. Jesień to już bardziej pora na odpoczynek niż pracę. Zostanie jeszcze działalność w domu. Już nie dużo pracy przede mną na ten moment no ale święta idą przecież.

Od poniedziałku mam pracę ankietera. Zobaczymy jak to będzie. Firma ma kiepskie opinie, ale może dadzą coś zarobić. Zależy mi na dodatkowym dochodzie, bo chcę jak najszybciej pokończyć remonty. Oszczędności nie chcę brać. Trzeba je trzymać, bo Krzysiek idzie na emeryturę. Oczywiście z pracy jako doradca ezoteryczny  nie rezygnuję i renty nie stracilam. Każdy grosz jednak się liczy.

Dziś mam sporo pracy zawodowej. Mam rozkład partnerski z kart Lenormand i mam 2 zabiegi Reiki dodatkowo. W piątek mam inicjację znajomej w II stopień Reiki.

W czasie wolnym będzie audiobook Ziemianki. Czekają służące do wszystkiego. Może będzie malowanie. Broniłam się przed audiobookami długo, ale polubiłam je i teraz doceniam. Kupiłam kalendarze książkowe i jedną książkę.

Myślę już o świętach. U mnie będą tradycyjne. Prezent dla mnie już wybrany. To kawiarka i spieniacz do mleka. Piję ostatnio kawę latte i cappuccino. Bardzo je lubię. Ekspresu nie chcę, bo trzeba by  zainwestować w droższy, a szkoda mi pieniędzy.

Waga mi się trzyma. Chciałabym jeszcze 2 kg do świąt zrzucić, ale nie wiem czy się da, bo motywacja taka sobie...:)

Z Majusią dobrze. Zastrzyków się jednak boję, bo sterydy szkodzą na wątrobę i trzustkę. Jest ryzyko cukrzycy. Kupiłam lek homeopatyczny dla niej. Może coś pomoże.


niedziela, 16 listopada 2025

niedziela

Majeczka czuje się lepiej po zastrzykach i je nawet chrupki. Teraz trzeba obserwować, bo choroba może wrócić. Prawdopodobnie tak będzie. Zastrzyki trzeba powtarzać co miesiąc. Koteczka jest drobniutka, ale była okrąglutka. Teraz schudła.

No i załamanie pogody. Mają być deszcze, a nawet śnieg. Temperatura się obniży. Ja mam jeszcze prace na dworze. Zostały dwie palety do cięcia i trochę grubych, suchych gałęzi. No i jest świerk do wycięcia i obrobienia. Jeden już wycięty i trzeba w ciągu niecałych dwóch tygodni przenieść gałęzie, bo Krzysiek z koszem na śmieci nie wyjedzie z posesji. Nie wiem kiedy mi wstawią okno.

W domu już prawie palimy codziennie. Oczywiście tylko w pokoju dziennym. W moim pokoju jest zimno i czuję to gdy ćwiczę jogę. Trudno wyleżeć w savasanie.

Jutro zaczynam działać w domu. Trzeba wreszcie zrobić porządek z książkami. Wszystkimi, czyli u mamy też. Trzeba posprzatać w 3 pomieszczeniach u babci i w jednym u mamy. Kilka dni z tym zejdzie. Później święta i trzeba będzie ogarnąć dom. Odpoczynek od stycznia.

Tak szczerze, to już teraz to już teraz mam więcej zajęć typu relaksowych. Znalazłam czas i na czytanie, a właściwie audiobooki i mam czas na malowanie. Tu ostatni obraz. Maluję kolejny.


Z dietą koniec od 1 grudnia. Mam nadwagę i nie wiem czy jeszcze kilo zrzucę. Niby powinnam, ale waga się waha. Nie mam już takiej motywacji jak miałam i zdarza mi się zjeść niekiedy więcej niż powinnam. Wczoraj np. zjadłam dwa jabłka zamiast jednego. Do tego wpadł kawałek ciasta drożdżowego domowego z jabłkami. Niby małokaloryczne, ale jednak było. Kiedyś było nawet wino.

środa, 12 listopada 2025

środa

Srodek tygodnia. Szybko leci i urlop Krzyśka się kończy. W sobotę idzie do pracy. Jutro jedzie do Ryk na groby, a ja się denerwuję drogą jak zwykle.

Jutro jadę z Majusią do weterynarza, bo chyba znowu z ząbkami coś nie tak. Czasem miauczy przy jedzeniu i unika chrupek. Może być konieczny zabieg czyszczenia zębów, bo jest trochę kamienia. Koteczka ma ponad 9 lat i martwię się trochę. Koteczka jest cudowna. Często leży u mnie na kolanach albo na moim ramieniu. Nie chcę, żeby cierpiała.



Pracy na dworze ubywa. Zostały dwie palety i trochę badyli przed domem do wycięcia. Do końca tygodnia chcę skończyć, bo w przyszłym tygodniu zmiana pogody. Nawet deszcz ze śniegiem zapowiadają. Jutro może sąsiad przyjdzie wyciąć świerka, bo zgodę dostałam. Tuję chcę przyciąć, a dwa świerki wyciąć całkiem. Będą na opał. Szkoda mi ich, bo sama sadziłam i piękne są.

Ostatnio już działam aby sprawić sobie przyjemność. Maluję obrazy i słucha audiobook. Audiobook bardzo ciekawy. To czasy młodości mojej babci, ale babcia miała złote życie w porównaniu z kobietami z książki. Skończyła średnią szkołę, nie głodowała, w domu nic nie robiła i wygodnie mieszkała. No ale babcia nie ma pochodzenia chłopskiego. Tata był synem organisty i właścicielem sporego zakładu stolarskiego. Mam pochodziła z rodziny mieszkającej w dworku i pracowała jako położna.


Czekam na moje wakacje. Będzie więcej przyjemności. Czeka audiobook Ziemianki, Służące oraz książka Szczodre gody do skończenia. Czeka malowanie, pisanie wierszy.

Ostatni obraz...:) Dziś może skończę kolejny...



niedziela, 9 listopada 2025

niedziela

Jest nadwaga. 79,7. Dieta trwa dalej, bo do końca listopada. Może jeszcze kilo spadnie. Później stopniowe wyjście. Powrót na dietę koniec stycznia, luty. Wtedy może się uda do 75 zejść. Oby.

U mnie jeszcze jest sporo pracy. Kończę cięcie drewna. Jest do malowanie skrzynka na węgiel i koszyk do spania dla kotów. Trzeba pomalować skrzynki na dokumenty i na mąkę. Trzeba zrobić porzadek w dokumentach. Trochę prac będzie i dla Krzyśka, bo muszę wykorzystać gdy ma urlop. Trzeba jechać na cmentarz poprawić litery na grobach.

W czwartek byłam opłacić groby. Opłaciłam teraz 4 w tym dwa podwójne. Przy okazji kupiłam worki na śmieci i szpachelki. Te ostatnie jakieś takie delikatne. Długo nie wytrzymają. Worki już wywiezione i na podwórku względny porzadek. Wczoraj byliśmy w kaplicy na mszy, bo opłaciłam za bliskich. To już druga msza i będzie jeszcze jedna. W tym tygodniu chyba będą wycięte dwa drzewa i jedno będzie przycięte.

Dziś odpoczywam i nie robię nic typu pracy. Będzie joga, praktyka. Kilka godzin malowałam obraz. Prawie skończony. Będzie kończenie wierszy do antologii. Spałam prawie 10 godzin :)