Codzienność

Codzienność

wtorek, 14 kwietnia 2015

Oczyszczanie, problemy ze zwierzętami i fiołki...


Wiosna w pełni i zabrałam się za oczyszczenie organizmu. Kupiłam błonnik witalny na oczyszczenie jelit, ocet jabłkowy mam. Ten jest doskonały na odchudzanie i czyszczenie żył. Myślę o sylimarolu, bo składnikiem jest ostropest plamisty, który bardzo dobrze działa na oczyszczenie wątroby. Oprócz oczyszczania zabrałam się też za nastrój i kupiłam arktyczny korzeń. Robię też sobie zabiegi Reiki. No i zobaczymy. Na razie jest kiepsko. W dodatku okropnie przytyłam. Nabrałam ponad 4 kg w miesiąc. Masakra. Już jestem zmęczona dietą i teraz to już tylko myślę o tym jak wagę utrzymać. Za długo to trwa. Odchudzam się ponad rok i zrzuciłam tylko 14 kg, a teraz z tego zostało 10. Tyle wysiłku i samozaparcia, a wynik kiepski. Teraz żeby wagę utrzymać potrzebuję około 1200 kalorii, a to głodowa dawka. Muszę też unikać węglowodanów i przez to energii nie mam. Nie wiem co dalej...
Od kilku dni mam trochę problemów ze zwierzętami. Po pierwsze Ona uparła się, żeby uciec na dwór. Ciągle siedzi pod drzwiami i kilka razy już uciekła na korytarz. Całe szczęście, że drzwi na dwór były zamknięte. Teraz uważamy, ale ona jest tak sprytna, że podejrzewam kłopoty. Nie wiem co ją napadło, bo rui nie ma. Ostatnio oberwała w sieni szmatą i dalej zwiewa. Po drugie szczur, który bytuje od kilku lat u mnie w piwnicy zrobił się odważniejszy i zaczyna pokazywać się w sieni. Ostatnio dobrał się do pszenicy, którą mamy dla gołębi i sporo zjadł. Wsypałam więc pszenicę do kotła, przykryłam pokrywką i położyłam cegłę. Na razie jest spokój, ale Krzysiek sie denerwuje. Chyba trzeba będzie coś z tym szczurem zrobić. Do tej pory wprawdzie mi nie przeszkadzał, ale skoro zaczyna sprawiać kłopoty...Trudno mi podejmować takie decyzje, bo szanuję wszelkie życie.
Dziś po południu o ile nie będzie padać mam zamiar wyjść do ogrodu podziałać trochę. Może w końcu przesadzimy te porzeczki...A na koniec zdjęcia moich roślinek. Zdjęcia są kiepskie i roślinki marniutkie, ale i tak oko cieszą. Miodunka/chyba/ dopiero zaczyna kwitnąć, a fiołki, które kilka lat temu przeniosłam z lasu juz przekwitają. Jeszcze tydzień temu w cieniu pod gruszką było aż fioletowo. Zebrałam sobie bukiecik do kieliszka i postawiłam w sypialni koło łóżka. Stał kilka godzin i Józek je zjadł... No cóż koty...




6 komentarzy:

  1. 10 kilo, to i tak ładnie, ale jak czytałam co Ty jesz na tej diecie, to mam wrażenie że efekt jojo murowany. Naprawdę da się jeść zdrowo, regularnie, bez chemii i nie tyć, a nawet chudnąć, tylko naprawdę opracuj sobie dietę i możesz spokojnie jeść 1500 kalorii, ale zrezygnować np. ze smażonego. My też mieliśmy szczury i nasze były odważne, ale na szczęście w końcu same się wyprowadziły, zjadły karmę dla psów i sznurówki z butów. Roślinki zawsze cieszą, mnie też, choćby marne. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tylko ja akurat to smażone najbardziej lubię. Mogę nie jeść słodyczy, ale kotleciki z warzyw pychotka...

      Usuń
  2. Nie liczyłabym na jego dobre chęci:)).
    Nie wyobrażam też sobie życia w towarzystwie szczura.
    Z tym "szanowaniem wszelkiego życia" to jednak nie warto przesadzać:).
    Współczuję Ci tej dietetycznej sytuacji. Niestety, od dwóch lat mam podobnie, a w tym roku jest wprost tragicznie. Coś muszą dodawać nam do powietrza, że tak człowiek tyje:))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle z tym szczurem. Jest bo jest. Co je pojęcia nie mam, bo do tej pory mi problemów nie stwarzał...

      Usuń
  3. pewnie, że roślinki cieszą oko...
    Agatko a może Ona ... szczura czuje ?

    OdpowiedzUsuń
  4. A może pora zrobić badania i iść do lekarza? ;) Czasem problemem jest tarczyca a czasem insulinooporność. Przy tej drugiej bierze się leki jak cukrzyk ale waga spada systematycznie.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam