Codzienność

Codzienność

sobota, 29 sierpnia 2015

Jesienne fluidy, strach przed zimą, ciężkie wpływy i wytworki...

Czuć już jesień. Zaczynają kwitnąć białe morcinki. Na razie pojawiły się pierwsze kwiatuszki. Jeszcze nieśmiało wychylają główki z masy zieleni, ale już są. Wczoraj nazbierałam floksów do wazonu i nawłoci na wianek. Koty zaczynają jeść więcej i już mięso na miskach nie zostaje. Czas pomyśleć o węglu. Chyba kupię za kilka dni, bo jest promocja. Będzie problem ze składowaniem, bo prawie tona leży w komórce. Martwię się o mamę. Ma coraz mniej siły i boi się zimy. Kto jej węgiel przyniesie. Ja z chorym kręgosłupem czy Krzysiek ledwie żywy po pracy z trudem przynoszący nasz węgiel. Problem jest też z tym, że mama węgiel nabiera rękami, bo ponoć jej się miał nie chce palić. Ciężkie jest życie czasem gdy się ma swój dom. W blokach jest łatwiej. 
Ziemniaki jeszcze nie wykopane, kabaczek zjedzony. Zostało trochę botwinki, szczawiu i pomidorów. Niedawno rozmawiałam z rolniczka z okolicznej wsi i ona uważa, że w tym roku był kataklizm przez te upały. Sama straciła kilka hektarów pszenicy, bo wyschła. Kury jajek nie niosą. Krowa się ocieliła i nie ma mleka. Cielę trzeba karmić sztucznie. Wszystko będzie koszmarnie drogie, a rolnicy liczą straty. Grzybów też pewnie nie będzie w tym roku. Żeby tylko zimą ostrych mrozów nie było. Oj daje nam natura w tym roku w kość. Daje...
U mnie nadal wszystko strasznie opornie idzie. Chyba dostane następną pracę na portalu z wróżbami, ale właścicielka wyjeżdża na dwa tygodnie i muszę czekać na sfinalizowanie sprawy. Felietony, które napisałam już od ponad tygodnia leżą i czekają na wstawienie na stronę, bo urlop. Szef z forum dla którego pisałam nie odzywa się od tygodnia i nie wiem czy mam dalej pisać czy nie. Na dodatek mi wszystkich pieniędzy nie wypłacił. To ten okropny saturn mnie gnębi jak nic. Uczy mnie cierpliwości i rzuca kłody pod nogi. Tak będzie jeszcze przez kilka miesięcy, bo on się wolno przemieszcza. Co prawda jowisz już jest w znaku panny, ale saturn go blokuje i nie skorzystam z jego dobrych fluidów. Pech to pech, a tak na jowisza czekałam. Jeszcze i neptun mnie gnębi. Ten to jeszcze mnie nie zostawi przez kilka lat. Ciężki mam teraz horoskop. A tak dobrze szło...
Dziś po południu spałam i leniuchowałam. Później mnie bolała głowa. Jeszcze później się zmobilizowałam i zrobiłam trzy magnesy i kolczyki. Nie ma zmiłuj się...









 

5 komentarzy:

  1. Dzięki za przypomnienie o ziemniakach, śmiesznie małe poletko takie eksperymentalne ale czas już sprawdzić jak wyszło.
    Życzę dobrych fluidów :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje pewnie drobnica, bo nawozu dużo nie dostały

      Usuń
  2. Chętnie się z Tobą zamienię na mieszkanie w bloku. Tylko mieszkam na trzecim piętrze. Czynsz ok 500 zł z wodą, w tym ogrzewanie. Czuć papierosy, słychać kłótnie, dzieci, psy, nawet kichanie sąsiada. Ale masz administrację i całe stado specjalistów od wody, gazu, itp. Coś za coś. Trochę pożartowałam, bo mieszkam w innym mieście.
    Wiem, że na starość jest ciężko. Rok temu oglądaliśmy dom ludzi, którzy z domku szli na blok, bo bliżej lekarza i szpitala jest w mieście. Życzę zdrówka Tobie i mamie.

    OdpowiedzUsuń
  3. ładna deseczka z aniołkiem ( druga )

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam