Codzienność

Codzienność

niedziela, 30 lipca 2017

Niedziela

Wstałam dzisiaj wcześnie, bo nie mogłam spać z gorąca. Co będzie w przyszłym tygodniu nie wiem. Prognoza i ponad trzydziestostopniowe upały mnie przerażają. Czekam na jesień. Na Podlasiu już ponoć ją widać- chłodne poranki, pajęczyny, brzozy liście gubią. U mnie jeszcze lato w pełni. Jednak i ja zaczynam się przygotowywać do jesieni i zimy. W przyszłym tygodniu zamówię węgiel. Później przyjdzie czas na zrywanie ziela, pranie, czyszczenie kominów, pieca. Jak co roku... Jesieni zacznę powoli wyglądać po 15 sierpnia... Wtedy bociany już będą zbierały się na polach i nawłocie rozkwitną, a sumak zacznie się czerwienić.

Jak koty zaczęły chorować to hurtem. Wczoraj Krzysiek musiał kupić lek na dziąsła dla Megusi. Stan zapalny jej wrócił i znowu dziąsełka ma czerwone. Lek trzeba podawać przez dziesięć dni i powinno jej przejść. Tym samym wszystkie koty będą zdrowe poza Czarnusią. Ona też ma problem z dziąsłami ale do weterynarza jej się zabrać nie da, bo nie pozwala się włożyć ani do torby ani do transportera. Wpada w panikę - gryzie i drapie. Ona jest prawie dzika. Nawet rękawice i preparat na uspokojenie nie pomagają. Na razie stan zapalny jest mały. Jeśli się pogorszy będzie chyba musiał weterynarz do domu przyjechać. Tu ją uśpi i zabierze na zabieg. O ile pozwoli sobie dać zastrzyk. Wcześniej trzeba będzie ją zważyć ale jak?



Zerwałam bób. Urosło 20 strąków na 10m2. Urodzaj jak się patrzy. Cebula się położyła, a fasola szparagowa nadal nie kwitnie. Fasola tyczkowa nie wzeszła. Buraki, rzodkiewka też nie. Podobnie sałata na rozsadniku. Nie wiem czy w przyszłym roku coś będę sadzić. Po co? Nie mam ręki do ogrodu ani serca. Czas chyba się poddać i o ogrodzie przestać marzyć...

A na koniec kartki i znikam... Mam ozdobić dla mamy bransoletkę na imieniny. Ma być w maki. Może też poduszkę kolejną uszyję.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam