Słońce wróciło i ja od razu wyhamowałam z pracami koło domu. Wczoraj było plewienie i dziś też powinnam plewić, ale nie wiem czy dam radę wyjść. Jutro mam zrobić ogórki, bo mi Krzysiek kupił 3 kg. To pierwsza partia i ma być z musztardą. W skórkach. W środę chce zrobić w curry. W tym roku zrobię też moze maliny i na pewno sosy- chiński i paprykowy. Na pewno też będzie leczo z pieczarkami.
Od poniedziałku, wtorku może się zacznie u mnie remont dachu nad komórką mamy. Dach jest zarwany. Trzeba to zrobić, bo chcę przenieść drewutnię. Palety już trzeba zacząć ciąć, bo jeszcze chcę kupić. Starą drewutnię planuję rozebrać i pociąć. Będzie opał. Komórkę zrobił mój dziadek gdy byłam dzieckiem. Miał w niej owce. Teraz straszy. W nowej drewutni planuję zrobić miejsce dla kotów. Chcę kupić słomę. Może tam jakieś znajdą schronienie.
Snieżuś okazał się strasznym pieszczochem...Przytula się i pokazuje brzuszek... Bardzo się cieszę, że go mam...
Kupiłam trochę roślin. Do doniczki po niezapominajkach, werbenki. Do tego dwa rodzaje słoneczników wieloletnich. Werbenki wsadziłam wczoraj, a na słoneczniki czekam i oby nie zostały zjedzone przez dzika. Ostatnio wywalił mi donice z lawendą i ogryzł kiwi. W ogródku to i owo rośnie...
Miałam kupić kaczki biegusy, ale to nie jest dobry pomysł. Jest w okolicy polujący lis. W znajomej prawie wszystkie kury wybrał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam