Zabrałam się za przetwory. Teraz robię ogórki i nalewki. Na pierwszy ogień planuję z malin i jagód. Z malin lubię. Z jagód jeszcze nie miałam. Przy okazji trzeba zrobić już porządek w spiżarni. Są dwa regały i trzeba wszystko co starsze przenieść z przodu. Teraz mam dwie spiżarnie. Puste słoiki trzymam w spiżarni u babci.
Na diecie nie jestem, ale nie tyję. Pomogła chyba Metformina. Szkoda, że nie wzięłam wcześniej, bo już dawno bym była szczupła. Teraz trzeba pomyśleć o Krzyśku. On też ma stan przedcukrzycowy i jemu też by się przydała. W poniedziałek załatwię mu teleporadę. Oprócz Metforminy pijemy też zioła na obniżenie poziomu cukru. Lato i teraz jemy masę warzyw i owoców. Trzeba się tym cieszyć, bo bogactwo w ogrodach i sadach. Dziś ma być makaron/ciemny/ z jagodami i twarogiem. Na kolację sałatka. Rano miałam bób... Będzie jeszcze kompot z moich papierówek. Drzewo ma z 70-80 lat, a nadal rodzi. Jutro moze zrobię racuchy. Robiła je moja babcia. Lubię je bardzo, aczkolwiek teraz nie używam cukru, a stewię.
Zamawiam stopniowo rośliny do ogrodu. Teraz mam nowe dwa słoneczniki wieloletnie. To dwie odmiany. Dobrą porę wybrałam na wsadzenie, bo deszcze.
Znalazłam sobie kurs angielskiego dla seniorów. Trwa 28 dni i bazuje na mówieniu. Ja mówić nie potrafię. Może mi się przydać. Chyba wykupię.
Snieżuś okazał się cudownym pieszczochem. Jest pobudliwy i wrażliwy. Czasem gdy karmię, wyciąga łapkę do kotów, ale awantur nie ma.
Ostatni obraz. Maluję kolejny i chyba do końca tygodnia skończę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam