Codzienność

Codzienność

środa, 28 września 2016

Wyjazd, zakupy, problemy i depresja chyba...

Dziś wstałam wcześnie, bo jadę do miasta. Mam masę spraw do załatwienia. Po pierwsze fryzjer. Na szczęście wizyta jest umówiona. Mam zamiar ściąć włosy i wycieniować. Sebastian się wczoraj zdenerwował, bo woli dłuższe włosy. Ja jednak zdania nie zmienię. Będzie musiał się przyzwyczaić. Krótkie włosy pokochałam. Są wygodne, nie trzeba ich modelować, szybko schną. To ostatnie jest dla mnie ważne zwłaszcza zimą, bo nie używam suszarki, a śpię w prawie nieogrzewanej sypialni. Nie uśmiecha mi się przeziębienie głowy. Mam też do zrobienia zakupy i to pokaźne - dynię, pieczarki do suszenia, botki, kosmetyki na dzień chłopaka dla moich panów i przyprawy. Przypraw używam sporo. Dynię chcę na zupę i sos. Botki muszę kupić ze skóry ekologicznej z tym, że droższe. Tanich nie chcę, bo są na kilka razy. Skóry naturalnej, podobnie jak, futer nie noszę, bo żal mi zwierząt. 
Po południu będę pracować, a wieczorem może się pouczę trochę. Nie wiem czy mi się będzie chciało, bo pewnie po tylu godzinach pobytu w mieście wrócę zmęczona psychicznie. Ostatnio coś delikatna się zrobiłam. Ciągle jestem smutna i chce mi się płakać. Nie wiem czemu. Czy winna jest dieta i dręczenie się z jej powodu czy wyrzuty sumienia z powodu posiadania dwóch mężczyzn  na raz. Strasznie mnie to dręczy. Szkoda mi ich obu i każdemu z nich chciałabym nieba przychylić. Bardziej żal mi chyba Sebastiana, bo strasznie tęskni i nie ma mnie na co dzień. Nie zasługuje na takie życie jakie wiedzie. Jest pracowity, wrażliwy. W domu ma ciężko, stałej pracy nie ma, bo wykształcenie ma jakie ma i o pracę trudno. Musi mieszkać na stałe z rodzicami. Do tego ojciec alkoholik i awanturnik. Ech... Krzysiek znowu jest czasem bezradny jak dziecko z powodu choroby. No i mam serce rozdarte. Kochają mnie chyba obaj, a ja ich....



Krzysiek już dziś idzie do pracy. Żal mi go, bo pracowity nie jest. Teraz przez ten miesiąc wolnego jeszcze się rozleniwił. Ciekawe jak się z powrotem w pracy odnajdzie. Ciężko mu będzie. Ostatnio sporo mi w domu pomaga, ale się buntuje. Prac typowo męskich typu koszenie ogrodu czy wycinanie chaszczy, czy malowanie albo nie potrafi wykonywać albo nie chce. Do tego by się przydał Sebastian, ale go przecież nie zaproszę. Z dwoma mężczyznami przecież na raz nie zamieszkam. Krzysiek jest zawzięty i płacić za nic nie chce. Mieszkamy jak w melinie. Krzysiek się nie przejmuje. Mnie to ssie, bo kiedyś mój dom był bardzo zadbany i zasobny. Moi przodkowie się w grobach przewracają jak nic.

4 komentarze:

  1. Ciekawe, jak by ten dom wyglądał za kadencji Sebastiana:)
    Wprawdzie mnie też zwierząt żal, ale siebie jakby trochę bardziej - nie zamierzam męczyć sobie nóg w "ekologicznych" butach. Byłoby to nieekologiczne dla mnie. I tam już mam zmęczone stopy. Staram się szanować obuwie i nie kupować w nadmiarze. To wszystko, co mogę zrobić. Wegetarianką też nie zostanę, choć mięsa jadam niewiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama nie wiem jak ten dom by wyglądał gdyby Sebastian gospodarzył. To by chyba trzeba poznać w praktyce, a ja się na to nie zdecyduję raczej...Byłam wegetarianką kilka lat i pewnie gdybym miała partnera wegetarianina nadal bym była. To było dość trudne dla mnie bo tyłam i zimą marzłam...

      Usuń
  2. Pocieszę cię, że nie tylko Ty tak masz. Ja też noszę w sercu i w głowie dwóch mężczyzn, męża i Jego. Chociaż ja się zbliżyłam bardziej do tego drugiego niż ty ale nie czuję z tego powodu wyrzutów, poniekąd to mąż jest temu winny. Nie planowałam tego, po prostu stało się po prawie 20 latach małżeństwa, choć wcześniej taka sytuacja wydawałaby mi się niemożliwa. Potem nastąpiło rozstanie, dla mnie bardzo bolesne. Jestem z mężem ale ciągle myślę i płaczę po kątach za Nim. Przeżyłam boleśnie to rozstanie. Rozbiło mnie emocjonalnie.Było tak pięknie. Pomimo bólu który czuję teraz stwierdzam, że warto było. Też byłam rozdarta, bo kochałam długi czas dwóch mężczyzn, zastanawiając się czy to normalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci współczuję. Co u mnie będzie nie wiem. Na razie jestem bardzo smutna...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam