Codzienność

Codzienność

środa, 16 października 2019

środa

Majeczka po zabiegu czuje się dobrze. Jutro juz jej zdejmiemy kaftanik. Chyba podczas pobytu w przychodni przezyła szok i teraz sie boi, że ja znowu zostawimy. Tak to wygląda, bo caly czas trzyma się blisko nas. Wszystkie moje koty tak reagują. Rozi do tej pory mi nie pozwoli nigdzie wyjść. Wszędzie chodzi za mną. Gdy miałam szkolenie z dwupunktu, siedziala pod drzwiami od sypialni ponad 4 godziny i cały czas skakala po klamce i miauczala. Pikuś też podczas czyszczenia zębow przeżyl stres, bo teraz mnie wylewnie wita.

Sebastian chyba pojedzie jutro. Zrobił co miał zrobić i do tego jeszcze znalazł mi dwa wiadra opieniek. Część wysuszyłam i część zamroziłam. Z domu przywiózl mi dużo suszonych prawdziwków i duzo zamrozonych. Już dawno tyle grzybów nie mialam. Strasznie mu jestem wdzięczna, że tak o mnie dba. Przyjedzie chyba na święta i zostanie do Sylwestra. Dużo potraw teraz z grzybami robię. Jeszcze mi się nie przejadły. Dziś wypróbuję może kaszotto. To nowy przepis, ale bardzo interesujący.

Od kilku dni pracuję z systemem Kundalini Reiki. W system byłam inicjowana kilka lat temu, ale nie praktykowalam. Teraz chcę wrocić i zająć sie tym na poważnie. Zaczęłam od medytacji. Są jeszcze zabiegi. Później wezmę sie za drugi stopień uzdrawiania pranicznego. Jestem po kursie I stopnia. Chciałam zrobić II, ale porowadzaca wyjechała do Szkocji. Moze kiedyś ten kurs skończę. Ostatnio też mama coś wspomniała o tym, że mnie będzie uczyć bioterapii. 

nasze jesienie



odpływają lata

znikają za horyzontem

te miłością malowane
i te wypełnione zgryzotą po brzegi
pamiętasz tamtą jesień
gdy po raz pierwszy powiedziałeś że kochasz
i tamtą gdy słowa miłości  przeplatały się z łzami
wspominasz mgliste poranki pachnące świeżym pieczywem
i wieczory przy kominku gdy dłoń w dłoni dotykały duszy
ja pamiętam bukiet marcinków
ten pierwszy
i pierwszy siwy włos
myślałam że to babie lato znaczy ci skronie
kolejna jesień zapala liście
jaka będzie dla nas
szczęściem bramowana
czy smutkiem kąsającym serce

1 komentarz:

  1. Dobrze masz z Sebastianem , ogarnia wiele domowych rzeczy . Moja mama kiedyś kisiła opieńki i potem robiłyśmy z nich sa łatkę , której smak pamiętam do dzisiaj. Pięknie piszesz Agato . Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam