Codzienność

Codzienność

środa, 28 października 2020

środa

Krzysiek poszedł do pracy. Po powrocie coś jednak robi. Musimy uciekać z pracami koło domu, bo zima coraz bliżej. Już dużo prac nie zostało. Teraz pilne jest sadzenie reszty cebulowych i wycinanie też co zbędne. Są jeszcze sumaki, zioła i trochę badyli.

Sebastian przyjechał i jest. Zawsze się wściekam i zrywam znajomość, a poźniej mi złość przechodzi. Tym razem wytrzymałam prawie miesiąc. Zablokowałam go w telefonie, ale jak zadzwonił z innego to odblokowałam. Tym razem ma powiesić kapliczkę, poidełko dla ptaków, kota w ogrodzie. Ma przewiesić dwie polki i wkręcić kilka kołków pod obrazy. Do tego odkleiła się częściowo listwa przy kasetonach, a on jest wysoki. Może skosi trawę na podworku i może potnie trochę drewna.

Mam też trochę pracy dla mojego syna. Moze skręci mi, a raczej zbije skrzynie na warzywa. Trzeba je pomalować drewnochronem trzy razy i trzeba skopać pod warzywa. Jest też do przeniesienia kilka wiader ziemi do skrzyni w ktorej będzie kwietnik. Problem w tym, że on w domu tylko bywa.

Przyszła mi książka i czytam. Nawet fajna. Wybrałam kolejne. Jeszcze nie kupiłam, bo muszę coś zarobić...:)









Mój aniele

 

jesteś blisko tuż obok

na granicy cienia

twój szept kołysze mnie do snu

napełnia rześkością o poranku

czasem szukam ukojenia

tam gdzie skrzydła dotykają czasu

gdzie dłonie osuszają łzy

gdzie ramiona otulają migotliwym światłem

tyle mi dajesz

ciepło wiarę nadzieję

ufam ci

oddycham spokojem wiarą

pozwalasz mi poczuć

zasmakować nieba

zabierz mnie tam

gdzie strach nie ma wstępu

gdzie szczęście rozkwita jak magiczne kwiaty

naucz marzyć

 















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam