Codzienność

Codzienność

środa, 27 września 2017

Środa

Sebastian jest i czas spędzam bardzo przyjemnie. Przywiózł mi 6 słoiczków marynowanych grzybów, cały spory woreczek suszonych prawdziwków i sporo grzybów mrożonych. Część tych mrożonych zjadłam duszone. Zrobiłam też z nich quiche i pierogi. Część przesmażyłam i włożyłam w słoiki. Trzeba je trzy razy pasteryzować ale ponoć da się przetrzymać. Zobaczymy. Kiedyś tak robiłam dawno temu z tym, że trzeba je było trzymać w lodówce. Nie pamiętam jak je robiłam. Wiem tylko, ze mogły stać chyba dwa miesiące tylko. Dobre i to. Przywykłam do jedzenia tego co natura sezonowo daje. Mogę gdy jest pora na to jeść warzywa typu dyni czy kabaczków choćby co drugi dzień. Mogę się najeść, bo w zimie tego nie mam. Tak też może być z grzybami. Kiedyś wszyscy ludzie tak jedli i dobrze było.

Dziś pracy trochę jest mimo warsztatów. Teraz wstaje wcześniej odkąd Sebastian jest i mam zamiar dziś sprzątnąć w piwnicy. W piątek chcę kupić ziemniaki na zimę i trzeba miejsce już przygotować. Zimniaków ma być osiem worków po 15 kg. Powinno wystarczyć. Do tego kupię cebulę, buraki, marchew, selery i może kilka kapust. Warzywa jednak kupię później. Może w listopadzie dopiero. Kartofle trzeba kupować szybko, bo będą drożeć z powodu deszczu.
Jutro może pójdziemy  z Sebastianem sprzątnąć na cmentarzu, a w piątek może mi powiesi obrazy i zabezpieczy okienka do piwnic. Trzeba je już zamknąć na zimę i utkać, żeby ciepło było. Niby czas jeszcze na to ale on to lepiej może od Krzyśka zrobi. Oczywiście drzwi do jednej komórki i okienko do komórki po kurach trzymam otwarte całą zimę na wypadek gdyby jakiś bezpański kot szukał schronienia. Cały czas wystawiam też jedzenie na schody, które codziennie znika. Ostatnio widziałam jakąś kotkę szylkretkę na podwórku. Nie wiem czyja ona jest. Widuje też psa od sąsiada. Sąsiad jest trunkowy i nie wiadomo czy psa karmi jak trzeba. Pies jest stary i bardzo mi go szkoda... Ostatnio podszedł do mnie i tak lekko ogonkiem machał i smutno mi patrzył w oczy. Taki był zrezygnowany i zmęczony. Mnie się płakać chciało, bo pomóc mu nie dam rady...



2 komentarze:

  1. A ja tak kocham grzyby, ale nie umiem zbierać..
    Piękne te pastele...
    Nie kupuję ziemniaków na zimę odkąd stoi u nas w jednym miejscu rolnik i sprzedaje je na bieżąco.
    Za ciepłą mam piwnicę...a właściwie jej nie mam.
    Biedne te bezdoniaczki, ale wszystkim nie da rady pomóc...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykorzystaj pobyt Sebastiana na maksa , bo nie wiadomo kiedy znowu przyjedzie. Rysunki wykonujesz coraz ładniejsze .Widać , że nauka nie idzie w las. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam