Codzienność

Codzienność

piątek, 8 stycznia 2021

piątek

Od wtorku ćwiczę oprocz jogi tai chi i qigong. Te ostatnie ćwiczenia bardzo mi pasują, bo są prostsze niż klasyczne tai chi. Ćwiczę od 20 minut do godziny. Energii mam trochę więcej i chętniej się ruszam. Już tak sie nie bronię przed wstaniem z kanapy. Zobaczymy dalej. Takie tempo chcę utrzymać conajmniej miesiąc. Te ćwiczenia pomagają na spooj wewnętrzny, nastrój, ale co dla mnie ważne zwiększają elastyczność i są wskazane przy reumatyźmie.

Dieta mi idzie i waga spada. Jeszcze 2 kg i odetchnę, bo zejdę do nadwagi. Ta otyłość mnie strasznie gnębi.

Za kilka dni wezmę się za działalność artystyczną, bo mi się śnio, ze tata zapisał mnie do szkoły. Jeden z przedmiotów to była plastyka. Wniosek jest taki, ze to moje zadanie na ten rok.

Zaczynam myśleć o wiośnie i pracach, ogrodzie. W tym roku kupiłam tez trochę roślin sadowniczych w tym sporo do doniczek. Jeśli zimę przetrwają, to dokupię. Myślę głownie o czereśni i nektarynie. U mnie kiedyś o sad przydomowy dbał dziadek. On sadził wszystko w gruncie. Wcześniej kopał olbrzymie doły, wybierał piasek i napełniał je dobrą ziemią. Rosły jabłonie, grusze, śliwy, wiśnie, orzechy włoskie, renkloda, mirabelki. Były też maliny, agresty, porzeczki w roznych kolorach. Owoców co roku była masa, bo trzeba było gotować kompoty. Coli się nie pijało. Wtedy nie było jeszcze plagi perzu. W sadzie rosła trawa, która była regularnie koszona.

Często wspominam dziadka. Był bardzo pracowity. Wspominam też innych moich biskich, którzy ze mna mieszkali. Wychowałam się w domu w ktorym żyły dwie ciocie i dziadkowie. Wszyscy mieli osobne mieszkania. Dom nie był luksusowy, ale wygodny. Gdy skończyłam osiemnaście lat odesza moja ukochana ciocia Resia i dostałam po niej mieszkanie, a w zasadzie domek. Później przeprowadziłam sie do dużego domu, gdy rodzice wjechali do Kamesznicy do domu, ktory sobie kupili i rozbudowali. Później odeszla druga ciocia, a rodzice wrocili. U mnie był zwyczaj, ze gdy trzeba było pomagać starszym, robili to bliscy. My pomagamy mojej mamie. Teraz nie ma juz takiej mody. Dzieci sa wygodne. Chca wolności i najlepiej by obowiazek z siebie zrzucily. Twierdzą, że domy starców to coś idealnego dla wszystkich bez rożnicy. Nieważne, że matka czy ojciec woli być w domu, bo np. nie lubi tłumu i jest przywiązany do własnego mieszkania. Traktują to jako upór, fanaberię i zalecaja kontakt z psychologiem. Ja zostanę w domu. Wymyślę jak to zrobić... Nie zamierzam ostatnich chwil spędzić w koszmarze...

Kajtuś się przyzwyczail. Czasem jeszcze próbuje uciekać i któregoś kota pogoni, ale to jest do przeżycia...:)




9 komentarzy:

  1. Dawniej nie było sprawnego systemu podatkowego, który gwarantowałby osobom starszym, ciężko pracującym spokojną starość. Więc polegano na rodzinie. I to nie był miód i orzeszki dla nikogo. W gruncie rzeczy bowiem opieka nad starszym to ciagłe wtrącanie się do jego życia. Tu gdzie mieszkam starsze osoby mieszkają tak długo samodzielnie, jak się da, właśnie system podatkowy im to umożliwia. Ludzie są tu samodzielni, do późnego wieku jeżdżą samochodami, a o pójściu do tzw. domu starców sami decydują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obym i ja była samodzielna...Tylko noszenie opału problem...leki

      Usuń
  2. Dom dla staruszków to wcale nie jest najgorsze co się może człowiekowi przytrafić. Zresztą wszystko zależy od tego jaki to dom, umieralnia okrutna czy przyzwoity przybytek. Kajtek w pozach uroczy. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to maskakra gwar, tłum jedzenie ktore mi nie smakuje o porze ktora mi nie odpowiada, ktoś obcy w pokoju, spanie na rozkaz...

      Usuń
    2. W pewnym wieku a raczej w pewnym stanie świadomości, to tylko ciepłe wyro, kroplówka i dokarmiająca pielęgniarka. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Ludzie samodzielni póki koło siebie cóś tam potrafią zrobić do takich domów wcale nie chcą trafić, ale przychodzi taki moment że niesprawność pokonuje człowieka i co wówczas? Pewnie że najlepiej jest być u siebie, tylko że żaden system podatkowy nie zagwarantuje wiecznego zdrowia. Przeca nikt nie będzie dusił leżących staruszków więc domy opieki są jak najbardziej potrzebne, problemem jest żeby to nie były paskudne umieralnie tylko miejsca odchodzenia z tego świata. Niby na jedno wychodzi bo skutek ten sam ale dla osoby leżącej to jest jednak różnica.

      Usuń
  3. Dobre chwile w rodzinnym domu wspomina się do końca życia. Powodzenia w ćwiczeniach , miłego weekendu ⛄⛄⛄⛄⛄⛄⛄⛄⛄

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam qigong, duzo lepiej sie czuje psychicznie i fizycznie po sesji qigong, spie jak kloda. Jak pogoda pozwala, to cwicze w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jeszcze ćwiczeń nie znam...ćwiczę z laptopa...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam