Codzienność

Codzienność

wtorek, 15 czerwca 2021

wtorek

Prace kolo domu trwają. Codziennie coś robię. Często robi też Krzysiek i nawet się nie buntuje. Wczoraj było koszenie i sadzenie fasoli. Wcześniej trzeba było zaryć po raz kolejny, a ja musiałam trochę trawy wyrwać. Poźniej wsadziłam ogórki i przesadziłam dynie. Było też trochę plewienia i było posypanie trucizną na ślimaki. Nie mam nad nimi litości i nie będę mieć. Winniczki są piękne, ale jest ich u mnie za dużo i szkody robią. Wszystko pięknie rośnie. Kalarepki zaczynają formować zgrubienia. Rzodkiewka też już zdatna do jedzenia. Kończymy jeść sałaty. W ogrodzie Krzysiek nie wykopał w zeszłym roku ziemniaków i teraz kilka krzaków rośnie. Nie wyrwałam ich, ale raczej nic pożytku z nich nie będzie.

Dziś będzie koszenie następnego kawałka na powórku i może cięcie reszty drewna do palenia. W drewutni tuż przy wejściu jest drewna po dach. Opału, drewna wystarczy na jesień i nic nie zamierzam kupować w lecie. Nie wiem czy w tym roku nie będzie częściej palone w piecokuchni. Szukam na zimę jakiegoś fizycznego zajęcia, bo teraz pracuję codziennie i dobrze mi z tym. Mam energię i satysfakcję. Mogłabym węgiel nosić i drewno przygotowywać. Nie chcę zgnuśnieć przez zimę. Nie wiem tylko czy od 2022 r wolno mi palić w piecokuchni. Piece maja być zgodne z ekoprojektem, a ona nie jest zgodna. Niby ma dopiero trzy lata i piece od centralnego montowane w tym roku mają jeszcze trochę czasu na wymianę, ale nie wiem czy piecokuchnie traktowane są jak piece od centralnego.

Wczoraj zrobiłam pierwsze dżemy z truskawek. Było też ciasto. Oczywiście proste, oszczędne typu babki z topionymi owocami. Luksusowych ciast nie robię, bo nie potrafię i nie chcę się uczyć. To tuczące, a ani ja ani Krzysiek szczupli nie jesteśmy. Pokusy nam niepotrzebne. U mnie w domu zawsze robiło sie proste ciasta i ja przywykłam. Jutro może kolejne dżemy o ile mi Krzysiek kupi czereśnie. :)

W niedziele byliśmy na spacerze. Spacer był szybki, bo nie lubię chodzić, ale lubię przyrodę i lubię robić zdjęcia. Tym razem wybraliśmy się nad rzekę, bo chciałam zobaczyć i sfotografować kaczki. Udało się. Zdjęcia mam. Rzeka mnie zachwyciła. Jest cudowna i wygląda jakby była dzika. Zawsze zazdrościam ludziom, którzy mieszkają prze rzece, lesie,  łąkach. Ja muszę kawałek dojść, bo mieszkam w skupisku domów. Do lasu mam z 300 metrow, a do rzeki w tym miejscu niecały kilometr... Okolice ponoć piękne. Powstało wiele nowych domów i działki są drogie.











4 komentarze:

  1. Dowiedziałam się,że aby pozbyć się ślimaków,należy w miejscach ich bytowania rozsypywać potłuczone skorupki (drobniutko) od jajek.One (ślimaki)mają taką delikatną stopkę i jak się przemieszczają to dla nich jest to ostra krawędź z tej skorupki i przenoszą się gdzie indziej.Spraktykowałam na grządce z sałatą i posypałam w ogórkach i rzeczywiście na razie ich nie ma.Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ślimaki zjadają co sie da i przez to niszczą nasze plony - też nie mam dla nich litości, choć winniczków mi zawsze szkoda. Wspaniały spacer i piękne zdjęcia.
    Pozdrawiam serdecznie, Alina

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam