Obudziłam się o 10.W sypialni było 11 stopni w najzimniejszym miejscu. Nic nadzwyczajnego u mnie. Zwłaszcza, że wczoraj w centralnym nie paliłam. Trzeba będzie jednak pomyśleć o ociepleniu domu. Wprawdzie dom jest z cegły i mury są grube ale stary i z każdego kąta wieje. Nie wstałam oczywiście od razu bo i po co. Poleżałam w łóżku z kawą do 11, co chwilę chowając nos pod kołdrę, żeby go choć troszkę ogrzać. Krzysiek, mój mąż, pojechał na zakupy do miasta to musiałam rozpalić w piecu. I od razu się zdenerwowałam bo palić za nic się nie chciało. Patyki mokre a węgiel strasznie gruby. Nie wiem zupełnie jak on sobie radził. Rozleniwiłam się zupełnie przez ten jego urlop. Chyba będzie trzeba patyki codziennie po trochu suszyć na piecu i rozpalać wcześniej, żeby ten gruby węgiel miał czas się zająć.
Koty w większości potraciły apetyt. Nic dziwnego na dwór nie wychodzą a mrozy przeszły. Od kilku dni znowu jedzenie na miskach zostaje. Obiadu, który im gotuję /ryż z mięsem/ zjadają ostatnio mniej i kitiket też zostawiają. Za to wczoraj zjadły mi moją zupę ze stołu, cały talerz.Wyszłam z kuchni i jak wróciłam za chwilę to talerz był już wylizany a one tylko się oblizywały. Sama już nie wiem. Z jednej strony ponoć kotom domowego jedzenia i mleka od krowy dawać się nie powinno bo im szkodzi, a z drugiej strony moje koty takie właśnie jedzenie bardzo lubią/ zwłaszcza zupy/ i mleko, które w niewielkich ilościach przyswajają dobrze i biegunki po nim nie mają. Chyba z powrotem zacznę im po trochu dawać i mleko i resztki z obiadu. Zobaczymy jak na to zareagują. Starsze takie jedzenie jeszcze pewnie pamiętają i pewnie tęsknią za nim.
Wczoraj Lwica, moja 5-letnia kotka dostała niespodziewanie ruję. Jest z natury spokojna, łagodna to i w ruje zachowuje się raczej spokojnie. Tylko trochę pomiałkuje i tarza się po dywanie. Zaczepia też wszystkich kawalerów co oczywiście nie przynosi rezultatu bo kawalerowie są po kastracji. Martwię się tylko trochę czy mój najmłodszy Śnieżek coś nie zmajstruje. Ma dopiero 6 miesięcy, jest raczej drobny, więc zabiegu jeszcze nie miał. Lwica dostała oczywiście leki i ruja pewnie jej szybko minie. A swoją drogą kotki nie wychodzące na dwór zupełnie głupieją i mają ruję w dziwnych terminach.
No i dałam ten post na mój drugi blog z poezją. Musiałam poprawić. Gapa ze mnie.
Na obiad zrobiłam dzisiaj czarną kaszę z warzywami. Samo zdrowie. Krzysiek chciał oczywiście do niej kotlet mielony albo chociaż trochę kiełbasy. Nie dałam. Na śniadanie miał pasztet, trzaskających mrozów nie ma,ciężkiej pracy do wykonania też nie a, że ma cholesterol nieco podwyższony więc uważać musi. A zresztą do kiełbasy i mięsa mielonego ze sklepu to ja raczej przekonana nie jestem. Kto wie co tam dodają. Najgorsze mięso, masę tłuszczu i odpadki.
2 woreczki kaszy czarnej
2 cebule
2 marchwie
pietruszka
kawałek selera
ząbek czosnku
sól
pieprz
kolendra
olej
Warzywa zetrzeć na tarce o dużych otworach, dodać pokrojoną cebulę, przyprawy i czosnek i dusić pod przykryciem. Wymieszać z ugotowaną kaszą.
Przyszły mi książki, które ostatnio zamówiłam przez internet. Zajrzałam do nich tak na szybko i wyglądają obiecująco. Będę miała co czytać w święta.
,,Chcesz być normalny czy szczęśliwy" Robert Betz
,,Efekt cienia" praca zbiorowa
,,Liczby zdrowia"Violetta Kuklińska - Woźny
No i dałam ten post na mój drugi blog z poezją. Musiałam poprawić. Gapa ze mnie.
Palenie w centralnym - to duży minus we własnym domu.Ocieplenie i szczelne okna pomagają w utrzymaniu ciepła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Okna mam nowe niestety plastiki a ocieplony tylko ganek bo ma stosunkowo cienkie mury.W centralnym palę tylko w w mrozy a w pozostałe dni sypialnię podgrzewam wieczorem grzejnikiem.Jestem przyzwyczajona do chłodu i odporna.
UsuńOstatnio doszłam do wniosku ,
OdpowiedzUsuńże ogrzewanie miejskie ma też zalety :-)
Śliczna koteczka z Lwicy.
A dlaczego jej nie wysterylizowałaś ?
Ja kastruję wszystkie kocury a sterylizuję tylko te kotki ,które mają często ruję,albo daję im tabletki.Lwica ma ruję bardzo rzadko,nawet nie raz na rok.Wolę jej przerwać tabletkami.Zabiegu się boję.To poważna operacja i miałam już przypadek,że były kłopoty po.Kotka ledwie się obudziła bo miała słabe serce.Już myślałam,że ją stracę.
UsuńWitaj :D
UsuńKoty spokojnie mozna dokarmiać ludzkim jedzeniem. W przeciwieństwie do psów nie szkodzi im. Więc czy zupkę czy nawet trochę surówki możesz im dodatkowo podrzucać. Moja persica np. uwielbia kapustę w kazdej postaci. Czy kiszona czy w formie bigosu - wszystko jej jedno. Pozdrawiam. Ludka
Całe lata karmiłam koty mlekiem, resztkami z obiadu, później z dodatkiem kitiketu i kiełbasy psiej. Moja mama też i moja babcia. Z tym, że ich koty wychodziły jeszcze na dwór i polowały. Koty były zdrowe, zadbane i zadowolone z życia. Od kilku lat przestałam im dawać mleko krowie i domowe jedzenie .I chyba źle zrobiłam bo koty za tym jedzeniem tęsknią i dopraszają się go. Notorycznie np.wylizują mi talerze w zlewie i zaglądają do garnków.Pora więc na zmianę.Już dziś dałam im mleka z chlebem.Myślałam,że miski zjedzą tak się rzuciły. Zjadły wszystko i jest ok.
Usuń