Codzienność

Codzienność

piątek, 21 lutego 2014

Praca, kolczyki i kocie amory...

Ostatnie dni były pracowite i udało mi się zarobić całkiem niezłą sumkę zważywszy, że pracowałam na siedząco, a właściwie leżąco we własnym domu na kanapie  w dresie, rozciągniętym a jakże i z włosami w nieładzie a la zdenerwowany Chopin. Bardzo, ale to bardzo praca tego typu mi odpowiada i oby zleceń było więcej. Nie pogniewam się, bo lubię gdy głowa pracuje na wysokich obrotach.
Na dziś już pracę skończyłam z tym, że odpoczywam czając się jednocześnie na zlecenia. Może coś wpadnie, a jak nie to problemu nie będzie, bo pomaluję za to kolczyki. Od dawna już takie za mną chodzą. Mam trochę drewnianych, bo kupiłam, żeby obkleić. Teraz będę malować i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Pogoda ładna i czuć już wiosnę - przebiśniegi pod domem mamy już czarują bielą, a mama już  urwała do wazonu bazie i forsycję. U mnie też już forsycja w wazonie stoi i czekam kiedy okryje się żółcią. Słychać też już kosy i koty szukające partnerów. Moja kotka, ta nowa, też miała ruję i zaczepiała kawalerów, ale oczywiście zaloty pozostały bez echa, bo towarzystwo wykastrowane. Koteczka jest fajna z tym, że bojaźliwa i przez to agresywna, gdy próbuje się ją brać  na ręce. Będzie problem z weterynarzem w razie choroby, bo kastracji nie zaryzykuję. Kto by ją utrzymał skoro gryzie i to solidnie do krwi. Ciekawe co też musiała biedna przejść w poprzednim domu. Nic dobrego skoro tak reaguje.

Z odchudzania nici, bo głoduję a waga nie chce spadać. Nie wiem co się stało. Mój organizm mnie zdradził i zbuntował się na całego. Po świętach spróbuję jeszcze diety Dukana, ponoć na takie przypadki działa.

Zmykam na medytację, a później może pomaluję te kolczyki...

9 komentarzy:

  1. Fajnie, że jednak się układa. Czekam na kolejne kolczyki, a waga czasami tak ma. Zawsze mówią, że do diety, potrzebne są ćwiczenia. Ja trochę macham na wioślarzu, zmieniałam dietę na warzywną. A może Agato, zaczynaj dzień od szklanki koktajlu. Banan+ szpinak lub sałata, szklanka wody, siemię lniane, lub otręby, zmiksować w bloenderze i syta jesteś do południa. Wypróbowałam.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie jest mieć poczucie dobrze wykonanej pracy :)
    Zwierzęta czują już wiosnę, niedługo się zaczną amory ... a organizm się buntuje, bo nie dostarczasz mu pożywienia, więc zapasów nie oddaje, żeby się nie wyczerpały - taką kiedyś wyczytałam teorię i chyba ma sens.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry weterynarz poradzi sobie doskonale, ja sterylizuję nawet całkiem dzikie kotki, który nigdy nie miała do czynieni z człowiekiem. Są metody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak z tym, że u mnie nikt odważny nie jest żeby ją do torby włożyć a transporter roznosi w drobny mak i wszystkie zamki puszczają

      Usuń
  4. Miłej soboty i słoneczka życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie tu u Ciebie, ...moje klimaty - będę wracać :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze że są zlecenia, z wagą trzeba powalczyć a co do Koteczki myślę że wet sobie poradzi,przerabiałam takie akcje tylko żeby ją spakować do transportera musisz ubrać grube skórzane rękawice,sprawdzony sposób,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam