Kilka dni temu pomyślałam sobie, żeby z powrotem zacząć nosić kolczyki. Nosiłam całe dorosłe życie. Przestałam kilka lat temu, gdy wmówiłam sobie, że jestem staruszką. Lubię długie drewniane lub z naturalnych kamieni. Plastikowych nie noszę, choć miałam zamiar wyrabiać takie z modeliny. Niestety jedna dziurka mi zarosła częściowo i trzeba było ją przekłuć z powrotem. Zrobiłam to sama. Już się goi. Od tego czasu zrobiłam sobie kilka par kolczyków i jeszcze zrobię. Na razie robię drewniane. Przymierzam się do takich z naturalnych kamieni. Kuszą mnie miedziane i mosiężne. Nie wiem jednak gdzie kupić materiały potrzebne do ich wykonania. Wpadły mi też w oko kolczyki do kupna. Jedne są krótkie, do noszenia w domu z bursztynem. Drugie długie na wyjście z lapis lazuli i perłami hodowlanymi. Chyba sobie kupię na prezent, gdy zrzucę wagę poniżej 90 kg. Krótkie na pewno. Długie jeszcze zobaczę, bo może kupię materiały i sama podobne zrobię. Potrafię przecież, a w cenie tych kolczyków wyszły by mi trzy pary robionych...
Ostatnio zaczęłam pić ocet jabłkowy. Ponoć wspiera odchudzanie i jest zdrowy. Przeprowadzam też kurację jodyną. Trzeba posmarować skórę i jeśli plama szybko znika to znaczy, że jest brak jodu w organizmie, Mnie znika po 3 godzinach. Smaruję więc nadal. Wczoraj wpadły mi w oko tabletki na odchudzanie 2 Be Slim. To wprawdzie suplement, ale coś jednak pomaga. Są tanie. Może o nich pomyślę jak te co mam mi się skończą...Jeszcze dwa kilogramy i już ósemkę z przodu zobaczę. Uf...
Dziś będzie dzień dość pracowity, bo mam do napisania dwa teksty po 300 słów. Babeczka z portalu o drzewach w końcu się odezwała. Pewnie też posiedzę trochę w pracowni. Obudziłam się, przezwyciężyłam marazm i działam z powrotem choć nie na pełnych obrotach. Może coś namaluję. Pogoda nie zachęca do wyjścia na dwór. Jest pochmurno i chyba będzie padać. Krzysiek idzie dziś po południu do pracy. Teraz pracuje 6 dni w tygodniu i jest wykończony. Podobno w sobotę idzie ostatni raz. No zobaczymy... Pewnie też pogadam z Sebastianem i popiszę z Mariuszem.
Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDziś wreszcie zebrałam się na odwagę i ...weszłam na wagę. Jest ciut poniżej 75. Prawdę powiedziawszy bałam się, że może być o wiele, wiele więcej. Teraz mam marzenie, by pozbyć się 22 z tych nadmiarowych. Takie realne marzenie, bo prawdziwą szczupłość mogłabym osiągnąć ważąc jakieś 48, 49. W moim wieku nie jest korzystnie być aż tak szczupłą, zatem zadowoli mnie 53.:)) A tak naprawdę będę w siódmym niebie gdy schudnę chociaż te 12, które bezczelnie mi przybyło od 2011 roku.
OdpowiedzUsuńja to bym chciała tyle ważyć co Ty...
Usuńu mnie waga też spada pomalutku... diety nie mam; ot.. odstawiłam jakieś 2 tygodnie temu cukier ( w sensie słodzenia ); mniej jem ( raz na jakiś czas ) ciasta...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Agatko :)
no ale Ty pracujesz i sie ruszasz. Ja prowadzę kanapowy tryb życia...
Usuń