Wstałam stosunkowo późno. Wyspałam się. W planach mam totalne lenistwo. Nic na siłę robić nie będę. Mam zamiar odpocząć po całym tygodniu i kilku wyjazdach.
Wczoraj zrobiłam zakupy w internecie. Kupiłam herbaty w tym moją ulubioną zimową spiżarnię. Czekam też na sporą pakę ze sklepu ze zdrową żywnością. Kupuję w internecie odkąd mój sklep został przeniesiony. Kupiłam ryże dziki i brązowy, kasze jaglaną, kuskus, gryczaną i pęczak, miód, soję, soczewicę i ciecierzycę oraz soję i ciecierzycę w puszkach, kotlety, kostkę i granulat sojowy. Kiedyś kupowałam też pasztety sojowe ale teraz piekę je w domu. Czekam również na przesyłkę z przyprawami ziołowymi. Zamówiłam ich sporo, bo dużo używam. W sklepach w pobliżu nie ma prawie nic poza kminkiem, papryką, liściami laurowymi i pieprzem. Czasem trafi się majeranek i sól czosnkowa. To dla mnie za mało. Teraz chyba popularne są mieszanki z solą, których nie kupuję. Wolę sama dobierać przyprawy takie jakie mi odpowiadają. Jeśli chodzi o przyprawy to u mnie można je dostać tylko na targu gdzie nie bywam często z powodu tłoku, którego nie lubię.
Poza tym wprowadziłam w życie trochę zmian. Po pierwsze dieta i po drugie ćwiczenia. Dieta mi idzie. Przez trzy tygodnie schudłam 7 kg co mnie cieszy. Jeśli chodzi o ćwiczenia to ćwiczę jak na mnie bardzo dużo. To dużo to 9-12 km na rowerku stacjonarnym dziennie i 30 minut jogi lub pilatesu też prawie codziennie. Kondycję mam już nieco lepszą i po ćwiczeniach czuję zadowolenie. Nadal jednak ćwiczeń nie lubię. Ćwiczę z konieczności, bo chcę być kiedyś sprawna i niezależna. Przeraża mnie perspektywa bycia niedołężną i stetryczałą. Oby nie. Imponuje mi sprawność 80 letnich i starszych joginek i też o takiej marzę. Na razie jestem okropnie zastana. Nie jestem w stanie zrobić kwiatu lotosu, a robiłam ani szpagatu, a też mi do niego kiedyś niewiele brakowało. Czy jeszcze kiedyś je wykonam. No cóż nie wiem tego ale ćwiczyć nie przestanę. Co gorsza w zeszłym roku robiłam kołyskę, a teraz nie daję rady. Zorientowałam się w ostatniej chwili, że moja sprawność fizyczna bardzo zmalała i teraz już nie popuszczę. Coś muszę z tym zrobić...
A na koniec myśl i znikam, bo kawy porannej jeszcze nie wypiłam..:)
Miłość jest ślepa; Właśnie dlatego ma tak wyczulony zmyśl dotyku. - Jayne Mansfield
Agato, gratuluję tak spektakularnego spadki wagi! Życzę wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńNo, no, zaimponowałaś mi. Gratuluję wytrwałości i życzę, by już Cię nie opuściła. Ja też powinnam wrócić do ćwiczeń, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie źle. Kwiatu lotosu nigdy nie udało mi się zrobić, natomiast mojej mamie - owszem.
OdpowiedzUsuńidzie mi jakoś i byle do przodu:)
UsuńPoranna kawa o 1:18 w nocy, całkiem spoko
OdpowiedzUsuńczas na blogu jest nie z Polski chyba...
UsuńWybrałaś dobry kierunek, bez ruchu to kompletna klapa i popadanie w marazm. Też mi się nie chce, oj jak nie chce, ale wyjścia nie ma. Lepiej się przemóc niż zniedołężnieć. Powodzenia- kreska
OdpowiedzUsuńano racja..:)
UsuńJak w takim tempie będziesz chudnać,to niewiele z ciebie zostanie:)))Nie przesadzaj!
OdpowiedzUsuńElla
bardzo dużo jeszcze zostało:)
UsuńJa też bym chciała się zmobilizować do systematycznego ćwiczenia, albo chociaż spacerów codziennych, ale jak na razie średnio. Trzymam kciuki za Twoją i moją wytrwałość :D
OdpowiedzUsuńU mnie też ciężko było do puki się nie wystraszyłam...Dzięki za kciuki:)
UsuńJa też próbuję trochę schudnąć, ale opornie mi to idzie. Wprawdzie codziennie przez godzinę jeżdżę na orbitreku, spaceruję ale z dietą trochę gorzej. Muszę się w końcu zmobilizować bo niedługo wiosna:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga.
Obserwuję i do siebie zapraszam:)
mnie nawet idzie...:)
Usuń