Codzienność

Codzienność

czwartek, 12 stycznia 2017

Zimowe narzekania...

Wstałam dziś późno. Trochę zmarznięta. Spałam oczywiście w sypialni, bo w pokoju dziennym się nie da. Próbowałam spać w czasie mrozów ale za dużo kotów chciało spać ze mną. Do tego strasznie się rozpychały. W sypialni śpię tylko z Józkiem i czasem z Mruczkiem. Ostatnio nie jest mi nigdy ciepło. Domu nagrzać nie mogę. Palę od rana. Solidnie. W piecu buzuje ogień i wczoraj było ledwie 18 stopni. Nie wiem już co zrobić. Nawet palenie węglem i drewnem nie pomaga. Krzysiek się rozchorował i kaszle, a z nosa mu cieknie. Ciekawe czy mnie zarazi. Zapobiegawczo wygoniłam go z sypialni. Dziś jadę do miasta to pewnie zmarznę jeszcze bardziej.
Kończy się węgiel i jeszcze w styczniu trzeba będzie kupić tonę. Problem będzie, bo wjazd jest pod górkę a tu śnieg leży. Ostatnio jak takie warunki były to kierowca nie wjechał i Krzysiek musiał nosić wszystko prawie od drogi czyli spory kawałek. Już teraz się wścieka. Nie wiem czy odśnieżanie coś da. Będzie musiał spróbować. Wysypie też podjazd popiołem. Mama też musi kupić węgiel choć próbuje kombinować. Wczoraj mi zakomunikowała, że będzie grzać grzejnikiem elektrycznym. Zamarznie przecież... Wczoraj mi sąsiad przyniósł 4 worki klocków do pieca. Może doczekamy odwilży?

Dieta przebiega bez zakłóceń. Chudnę stopniowo co mnie cieszy. Ostatnio zaczęły mnie znowu kusić ćwiczenia, a konkretnie joga. To na początek. Później może też tai chi. Nie mam zamiaru po tym schudnąć oczywiście. Czas jednak chyba pomyśleć o przyszłej sprawności. Trochę kondycji też się przyda. Co do jogi to planuję ćwiczyć po 30 minut co drugi dzień. Chcę ćwiczyć dywanówki i tu jest problem, bo na razie nie bardzo się da z powodu zimna ciągnącego od podłogi. Takie są uroki mieszkania w starym domu. Nieremontowanym domu tu trzeba zaznaczyć. Podłogi mają ponad 70 lat. Są drewniane. To dzieło mojego pradziadka, który miał zakład stolarski. Są solidne i niby na oko w dobrym stanie. Niestety deski się rozeszły, a pod nimi wiatr hula. Czy te przeciągi wytrzymam czas pokaże. Nie mogę przecież przerywać co roku ćwiczeń na zimę. To bez sensu. Kiedyś może położę na całej podłodze gumolit. To by trochę chyba ociepliło. O panelach nie myślę, bo nie lubię. O remoncie typu zrywania podłogi, ocieplenia i układania z powrotem nawet nie myślę. Chyba bym tego nie wytrzymała nerwowo.

A na koniec motywujące zdjęcie i znikam...

 

4 komentarze:

  1. Czy takie zdjęcie anorektycznego szkieletu kogokolwiek mogłoby zmotywować? Aż mi apetyt odebrało:) Na pierwszym zdjęciu apetyczna kobietka, a na drugim ...nie pomoże nawet ta dobra mina do złej gry. Co to się z nami porobiło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no nie żartuj:) Ta apetyczna kobietka z 85 kg ma...Za dużo przecież...

      Usuń
    2. to Ty tak schudłaś?
      na czym? :O

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam